Witajcie dobrzy ludzie,

Ostatnio sporo czasu zeszło mi na rozważaniach na temat związku między muzykę death metalową a religią. Dosżło do tego, że sam nie wiem, czy będąc katolikiem mogę takiej muzyki słuchać.

Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Jakie czynniki stanowią o tym, że tej muzyki słuchać nie mogę, bądź mogę.

Pozdrawiam.

Zastanów się:

1. Czego szukasz w tej muzyce?
2. Co rzeczywiście znajdujesz?

Popatrz jakie owoce przynosi w Twoim życiu słuchanie takiej muzyki.

PS. Czy Ty aby nie jesteś z Lublina?

W muzyce tej odnajduję wiele różnych czynników. Podoba mi się, ale nie umiem nad sobą panować podczas słuchania tejże muzyki. Często się zdarza, że coś rozbijam w pokoju i staję się agresywny. Oglądałem niedawno teledysk Behemothu do jakiejś piosenki i był tam wokalista przebrany za biskupa. Obrażali kościół, a ja tego nie wyłączyłem.

Dylemat mój polega na tym, że z jednej strony muzyka mi się podoba, a z drugiej czuję się przez nią tak jakby "opętany".

Nie jestem z Lublina. Mieszkam w Poznaniu.

Mam wrażenie, że ten wątek długo nie pociągnie, bo chyba w trzech czy czterech innych jest to wałkowane

Ech, jak fajnie byc niewierzącym i nie miec takich problemów

I jak fajnie jest umiec korzystac z wyszukiwarki... Albo nawet umiec rzucic okiem na kilka pierwszysch tematów na stronie, zanim się założy nowy...