Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 9:31



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 57  Następna strona
 Piękne teksty 
Autor Wiadomość
Post 
SZUKASZ

Szukasz prawdy ale nie tajemnic
liścia bez drzewa
wiedzy a nie zdziwienia
boisz się oprzeć na tym czego nie można dotknąć
zaczynasz od sukcesu wielki i zbędny
nie milczysz ale pyskujesz o Bogu
chcesz być kochany ale sam nie umiesz kochać
myślisz że sobie zawdzięczasz wyrzuty sumienia
nie wiesz że dowodem na istnienie jest to że tego dowodu
[nie ma

inteligentny i taki niemądry

ks. Jan Twardowski


Wt sie 22, 2006 0:59

Dołączył(a): Pt lut 17, 2006 19:17
Posty: 149
Post 
Medjugorski kamień

Tulę cię w dłoni jak skarb najdroższy
kamieniu medjugorski skropiony łzami
zabrany z garścią ziemi uświęconej
boś ty znaczony Maryji stopami

Tyś cząstką maleńką wśród ogromu skały
Góra Objawień była twym mieszkaniem
na Panią Niebios i Królową Ziemi
codziennie czekałeś z wielkim oddaniem

Tam gdzie Matka Boża tak lud ukochała
zabrałem cię skrycie byś mi przypominał
miejsca gdzie pielgrzym by oddać hołd Pani
ścieżką na szczyt góry mozolnie się wspinał

Niemy świadku spotkań dzieci z Maryją
które było przez Boga zaplanowane
w kamiennym sercu pilnie notowałeś
wszystkie orędzia dla świata przesłane

Teraz tyś dla mnie wspomnieniem radością
bo jesteś nie tylko martwym kamieniem
po ciebie stąpała Najświętsza Panienka
odtąd już będziesz Jej śladem i tchnieniem


Wt sie 22, 2006 20:06
Zobacz profil
Post 
PYTAM

Jak uprościć wszystko zapłakać
jak nie szukać innego siebie
jak nie wiedzieć w sam raz i za dużo
ani trochę już i zupełnie
jak biedronkę osłonić ręką
jak patykiem rysować wzruszenie
jak Jezusa przybliżyć tym wszystkim
którym dzisiaj zgłupiało sumienie

ks. Jan Twardowski


Śr sie 23, 2006 0:10

Dołączył(a): Pn sie 21, 2006 14:36
Posty: 69
Post Piękne teksty
„Większość uciążliwości, przez które mężczyźni klną, a kobiety płaczą, płynie w gruncie rzeczy z uczuć lub wyobraźni, czyli wyłącznie z naszego umysłu. Na przykład, słyszymy nieraz, jak dorośli ludzie narzekają, że pociąg się spóźnia, oni zaś muszą bez celu wałęsać się po stacji. Ale czy kiedykolwiek słyszeliśmy, by mały chłopiec narzekał, że musi krążyć po stacji kolejowej i czekać na pociąg? Nie, gdyż dla niego pobyt na stacji jest jak pobyt w pałacu dziwów, pełnym poetycznej radości. (...) Takie właśnie poetyczne radości mogą stać się udziałem ludzi, którzy tylko stoją i czekają na pociąg o drugiej piętnaście. Mają masę czasu na medytacje, pełne przemyśleń owocnych i bogatych. (...) Również w wypadku innych irytujących drobnostek, wszystko zależy od emocjonalnego punktu widzenia. Można spokojnie zastosować ten test prawie do każdej rzeczy,, powszechnie uznawanej za uciążliwość codziennego życia.
Na przykład, większość osób odnosi wrażenie, że nieprzyjemnie jest biec za porwanym przez wiatr kapeluszem. A czemuż by umysł pobożny i roztropny miał uważać to za nieprzyjemne? Owszem, człowiek biegnie, a bieganie męczy. Jednak ci sami ludzie biegają jeszcze szybciej, kiedy uprawiają sport, i to ze znacznie większą ochotą ścigają nieciekawą skórzaną piłkę niż ładny jedwabny kapelusz. Panuje przekonanie, że pogoń za kapeluszem to rzecz upokarzająca; ludzie mają na myśli, że to komiczne. Na pewno; ale też człowiek jako taki jest bardzo komicznym stworzeniem i większość rzeczy, które robi, jest komiczna - jedzenie na przykład. A najbardziej komiczne są rzeczy, które najbardziej zasługują, by je robić - takie jak zaloty i miłość. Człowiek goniący za własnym kapeluszem nie jest ani w połowie tak śmieszny jak człowiek goniący za własną żoną. I gdyby miał właściwy pogląd na sprawę, mógłby biec za kapeluszem pełen najbardziej męskiego zapału i świętej radości, czując się jak myśliwy, który ściga dzikie zwierzę, bo z pewnością żadne zwierzę nie może już być dziksze. (...)
Przygoda to po prostu niedogodność traktowana we właściwy sposób. Niedogodność to po prostu przygoda traktowana w niewłaściwy sposób.”
G.K.Chesterton

_________________
bratt


Śr sie 23, 2006 7:48
Zobacz profil WWW
Post 
NA WSI

Tu Pan Bóg jest na serio pewny i prawdziwy
bo tutaj wiedzą kiedy kury karmić
jak krowę doić żeby nie kopnęła
jak starannie ustawić drabinkę do siana
jak odróżnić liść klonu od liścia jaworu
tak podobne do siebie lecz różne od spodu
a liści nie zrozumiesz ani nie odmienisz

tu wiedzą że konie stają głowami do środka
że kos boi się bardziej w ogrodzie niż w lesie
że skowronek spłoszony raz jeszcze zaśpiewa
kukułka tutaj żywa a nie nakręcona
pszczoła wciąż się uwija raz w prawo raz w lewo
a mirt rozkwita tylko w zimnym oknie
ptaki też nie od razu wszystkie zasypiają
zresztą mogą się czasem serdecznie pomylić
jak ktoś kto bije żonę by zranić teściową
i wiadomo że sosny niebieskozielone
a dziurawiec to żółte świętojańskie ziele

Tu Pan Bóg jest jak Pan Bóg pewny i prawdziwy
tylko dla filozofów garbaty i krzywy

ks. Jan Twardowski


Cz sie 24, 2006 13:49
Post 
Nielogiczne

to co nie logiczne prowadzi do wiary
gwiazda co spadła z nieba dla nikogo
zając co ma tylko strach swój na obronę
miłość do połowy
szczęście nieszczęśliwe
kucyk nadziei
i brudas który przyszedł powiedzieć
tak zimno a Pan Jezus za lekko ubrany
róża pomarszczona
łabędź wiosłujący tylko jedną nogą

za wielki Pan Bóg żeby wejść do głowy

Jan Twardowski


Pt sie 25, 2006 14:08

Dołączył(a): Pn sie 21, 2006 5:22
Posty: 2
Post 
Posłuchaj...

Opowiem ci historię o Miłości niezwykłej… Opowieść o czasach tak odległych, że niewielu z nas je jeszcze pamięta. Przekazywana z pokolenia na pokolenie powoli przemieniała się w legendę. Z czasem zaczęła przypominać baśń snującą się wśród zawiłych konarów dziejów człowieka. Dziś są tacy wśród nas, którzy nie pamiętają już nawet tej baśni… Dziwne to czasy…
Pewnego dnia Bóg spojrzał na ziemię i zamyślił się. Na jego twarzy widać było wszystkie chwile najpiękniejsze i wszystkie tragedie wszechrzeczy. W jego oczach wzajemnie przenikały się potworny ból i niezwykła radość. Pomyślał, wiem jakie myśli mam o was – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby dać wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Wreszcie zdecydował, że to już czas…
Miłość przyszła na świat prawie niepostrzeżenie. Choć całe niebo krzyczało – ziemia była głucha. Miłość chodziła, słuchała, szukała, służyła, uczyła… Jednak niewielu chciało się uczyć. Opowiadała o myślach pełnych szczęścia, radości i doskonałości. Niczym malarz odsłaniała pejzaż zaczarowany. Mówiła, że gdy będziemy Go wzywać - wysłucha nas, gdy będziemy Go szukać - znajdziemy go. Jednak tylko wtedy, gdy będziemy szukać Go całym swoim sercem. Właśnie w tym chciała nam pomóc! Miłość śmiała się i płakała, wyciszała i wybuchała. Lecz tak niewielu jej uwierzyło. Chciała ożywić nasze skamieniałe serca! Wiedziała jednak, że bez niej to się nam nie uda. Wiedziała, że musi oddać się nam do końca… Więc uczyniła to. Słońce się zaćmiło i ziemia zadrżała, gdy zatopiła się we mgle.
Lecz oto powiał Wiatr – rozproszył mgłę i na skrzydłach nowego dnia zaczął dzielić się Miłością z wszystkimi, którzy chcieli ją przyjąć. Tym, którzy ją przyjęli dał prawo stać się dziećmi Bożymi.
Wszystko to wydarzyło się naprawdę. Choć staramy się nie dopuszczać tego do swoich myśli, echa tych wydarzeń wciąż rozbrzmiewają w zakamarkach naszej duszy. Codziennie wśród wielu dróg próbujemy odnaleźć wizję – tę jedyną, naszą. Tęsknoty tej nic nie jest w stanie zagłuszyć, krzyczy w nas głośniej od huku bomb, procesorów i informacji! Przecież Wiatr ciągle wieje – choć nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża, to szum jego słyszysz. Miłość jest cierpliwa i nigdy nie ustaje! A Bóg ma wciąż te same myśli o nas!
Chce ci dać wizję.
Posłuchaj…


Pt sie 25, 2006 20:34
Zobacz profil
Post 
To jeden z moich najbardziej ulubionych wierszy sp. ks. J. Twardowskiego.


KIEDY MÓWISZ

Aleksandrze Iwanowskiej

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz


Cz sie 31, 2006 19:19
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27
Posty: 556
Post 
kiedy gniew znaczy tylko bezsilność i lęk..
to wierzymy w nasz śpiew który zabija lęk..
lecz budzimy się ze snu gdy kończy sie pieśń..

kiedy nie ma już sił by z myślami sie bić..
w innych ciałach szukamy nas samych i sił..
lecz bezsilnosc wracamy gdy budzi nas świt..

kiedy lęk znaczy tylko bezsilność i strach..
w końcu wszyscy wierzymy, ze musi być tak..
lecz do życia wracamy gdy ginie ktoś z nas....

Debilitas forminidis - Lluis Llach - Zespol Reprezentacyjny


Wt wrz 05, 2006 14:55
Zobacz profil
Post 
Różaniec Papieża

Oparty na klęczniku, w zaciszu kaplicy,
w dłoni z wolna paciorki różańca przesuwa.
Modlitwa jego płynie przed tron Bogarodzicy,
Do Pani Czarnolicej, co zawsze nad nim czuwa!

Totus Tuus – co wiodło go od lat tak wielu
i tłumy niezliczone, co wyszły na ulice,
by zobaczyć nowego Papieża - z Wawelu -
to były w jego życiu radosne tajemnice.

W dzień majowy na Placu nadeszło cierpienie -
gwizd kuli śmiercionośnej jak chichot szatana.
Został pas przestrzelony, bolesne wspomnienie:
zraniony Ojciec Święty miał udział w Mistrza ranach.

Do każdego wyciąga rękę jak do brata
i chcąc nienawiść w świecie zgasić słów pokojem -
biały mocarz wyrusza wciąż na krańce świata
by szerzyć niewidzialne, duchowe podboje.

Tych, co w cierpieniu więdną jak złamane flagi,
których przyszłość zamglona albo serce kruche,
znowu dzisiaj Papież umocni: Odwagi!
I niechaj świat przewiąże różańca łańcuchem.

O. Franciszek Czarnowski


Śr paź 04, 2006 17:38

Dołączył(a): Cz paź 05, 2006 13:51
Posty: 3
Post 
"Ludzie nigdy nie są tak niebezpieczni jak wtedy, gdy mszczą się za winy, które sami popełnili" Sandor Marai.

nie znam autora: " człowiek odważny umiera raz, tchórz umiera nieskończoną ilość razy" współczuję szczerze, bo sama to niejednokrotnie przeżywam. jednocześnie wyzwolenie się od strachu daje bardzo dużą przyjemność.

proponuję przemyśleć te dwa teksty.

poza tym nie mogę się pozbyć refleksji, że niektórzy nie umieją czytać ze zrozumieniem.

tym kończę gościnne tu występy, bo ja po prostu lubię rozmawiać i lubię jak się z e m n ą rozmawia.

pisanie na forum aluzyjnych tekstów, poza niewątpliwą wiruozerią w tej materii, świadczy o pewnym groźnym kalectwie: nieumiejętności elementarnej komunikacji z ludźmi.


Pt paź 06, 2006 13:13
Zobacz profil
Post 
Jest to fragment kazania ks. W Sedlaka z 11.10 1958 r.
Pewnie pasuje on do wielu tematow ale po przemysleniu postanowilam "wkleic" go wlasnie w tym miejscu.

Macierzyństwo Marii - Matki

Osamotnienie Kościoła po odejściu Jezusa stawało się niepokojące.
Zaczęły się słowa Pana - Świat się będzie weselił, a wy smucić się będziecie” (por J 16, 20 ) - spełniać. Kleszcze zła z dwóch stron się zaciskały: od zewnątrz - miecz, tortura wyszukana, krew, męczeństwo, nie kończący się ucisk i ból; od wewnątrz - ferment.
Chrześcijaństwo dojrzewało, jak młode wino rozsądzając beczki. Herezje wywołało opaczne tłumaczenie nauki Jezusa. Herezje wywoływały poruszające ludzkie wyobrażenia, sięgano po Trojce Najświętszą, Bóstwo Jezusa, po Ducha Świętego, łaskę Bożą. Dziwić się nie należy, przecież człowiek sięgnął brutalnie po życie Jezusa Chrystusa i podniósł Go na krzyżu. Herezja to posiew Judasza, to dalszy ciąg Piłata, Kajfasza, tłumu żydowskiego.
Oszczędzono zawsze Jego Matkę - Jej nie sięgał ano Judasz, ani Piłatowy wyrok, nie tykała nienawiść motłochu. Stała na uboczu dostojna w swym macierzyństwie, albo tez i bólu. Aż ręka wraża dotknęła Ją. Przez 4 wieki nietykalna, pomijana przez fale zła, wywrotu, fermentu, dostojna.
Na nią jednak nie śmiała nigdy fala bluznąć. Dojrzał czas, herezja sięgnęła po Nią i uderzyła w najcudowniejszy Jej charakter, w jej istotę dostojności, powagi - w Jej macierzyństwo. Herezja przekreśliła Jej tytuł Bogurodzicy, zdegradowała do rzędu zwykłych kobiet rodzących od wieków swe dzieci.
Nigdy chrześcijaństwo nie przeżyło tak żadnej herezji. Zło sięgało ideologicznie, szatan ucieleśniony w postaci heretyków chwytał się istotnych prawd wiary, ale nie sięgał nigdy po Matkę Jezusa, Matkę chrześcijaństwa, Matkę Kościoła. Sobór w Efezie 431 roku to zebranie duchownych mężów, biskupów, patriarchów, których z walącego się w gruzy cesarstwa rzymskiego przygnała miłośc synowska i troska o Matkę Chrystusa. To nie sobór uroczysty, to zjazd rodzinny Kościoła w gwałtownej trosce o Matkę. Nie było rozbieżności - od 4 wieków, czyli od początku Kościół Ją czcił, kochał, nazywał Bogurodzicielką.
45 lat później z łoskotem położyło się cesarstwo rzymskie pod naciskiem wędrówki ludów, co przeszła przez Europę jak szarańcza i zapowiedz nowych czasów. Na straży niewiadomego nowego porządku świata stała Bogurodzicielka - Maria. Wśród gruzów ówczesnego świata, gruzów, które przerażały samych często najeźdźców, został jak kolumna, jak filar - Kościół katolicki, a z nim Boża Rodzicielka.


Śr paź 11, 2006 18:10
Post 
Dziś, coś z mojej ulubionej Zofii Kossak - z książki "Rok Polski".

Drzwi października otwiera błogosławiony Jan z Dukli,
obrońca Lwowa przed tatarską nawałą, a niebawem dołączy do niego imiennik, święty Jan Kanty (z Kęt ), uczony wykładowca Akademii Krakowskiej. Powiadają o nim, że ubogiej dziewczynie, rozpaczającej nad rozbitym dzbanem mleka, dzban cudownie skleił, a wodę zaczerpniętą ze strumienia zamienił na mleko, był bowiem miłosierny, jak przystało świętemu. Powiadają także, że kiedyś, wchodząc do auli, powiesił płaszcz na promieniu słonecznym, zamiast na haku, był bowiem roztargniony jak przystoi profesorowi. Dziwili się słuchacze widząc, że promień życzliwie oddał żądaną przysługę trzymając płaszcz, póki bieg dnia nie zmusił złocistej strzały do wycofania się z okna. Wtedy dopiero profesor spostrzegł swą omyłkę.

Październik to miesiąc mgieł i opadających liści. Mgły spowijają ziemię rano i wieczorem, we mgle niesie się nad wsią miarowy stuk cepów.
Młocka.

Niegdyś młócono pędzając woły tam i nazad po rozsypanych na klepiskach snopach. Stąd pozostało przysłowie: "Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu..." Następnym etapem postępu były cepy, potem nowoczesność wyraziła się w końskim kieracie, ustępując miejsca parowej młocarni. Cepy, podobnie jak sierpy, to rekwizyty przeszłości.

A wymagały nie lada umiejętności. Wprawdzie szlachcic mawiał pogardliwie o słabym szermierzu, iż macha szablą jak cepem, niemniej tenże <urodzony>. byłby mocno zakłopotany, dostawszy cepy w garść.
W porę podnieść, w porę zakręcić bijakiem, opuścić trafiając w rytm i znowu poderwać nie potraciwszy cepów towarzyszy. Tłuc miarowo, nie za wolno, nie za szybko, okręcając wprawnie bijak w rzemiennej skomplikowanej głowicy, działając ciężarem drzewa raczej niźli siłą mięśni - tak, to była umiejętność wyrobiona długimi wiekami. Dziś już niepotrzebna. Maszyna huczy, dygoce wali pył i plewy. Gada śpiesznie mową trybów o ludzkiej gorączce, zmuszającej do pośpiechu. Prędzej, prędzej, bo ziemia, do niedawna nieobeszła, ziemia ze wszystkimi górami, morzami, lasami już stała się ludziom za ciasna.

Pierwsze omłócone ćwiartki zgarniano z klepiska, odwiewano ze szczególną starannością. Świeże ziarno na przyszły zasiew. Nowy chleb.
Zapłata za znój całoroczny.

Po chlebie poznasz dobrą lub złą gospodynię, mądrą lub niedoświadczoną. Dobroć pieczywa zależy bowiem nie tylko od należytego wyrobienia ciasta. W Polsce wiedziano, że na udanie się chleba znakomicie wpływa spalenie w piecu chodaka, łapcia, kierpca, no, jakiegokolwiek znoszonego obuwia. Już tam nigdy nie spotkałeś na śmietniku starego chodaka! Oho! Zaraz gospodyni schowała go skrzętnie na przyszłe pieczenie. Jakie znaczenie miał chodak? Któż wie? Wolno mniemać, że - podobnie jak turoń, jak dzieża przykryta wywróconym kożuchem w czasie oczepin – tak i stary but, palony w piecu, to gasnące błyski zapomnianego, prastarego obyczaju, którego tropu nie da się odnaleźć.

cdn.


Cz paź 12, 2006 22:27
Post 
Dzis 13 pazdziernika. Alez piekny dzien - rocznica objawien fatimskich w miesiacu Roznaca swietego.
I znow oddaje glos Zofii Kossak -Szczuckiej.
"Rok Polski" napisala w latach 1953 - 54 bedac na emigracji w Anglii,
i jak sama napisala "ksiazka ta jest wyrazem uczuc czlowieka oddalonego od swojego kraju".


Przeciwstawiając nadzieję smutkowi sączącemu się nieznośnie z tej jesiennej pory. Kościół opasał październik łańcuchem różańca, albowiem różaniec to radość.
Liście opadną i sczezną. Woń Róź Maryjnych jest wieczna.

Gdy przed paru tysiącami lat z Persji czy Mezopotamii sprowadzono róże do Europy, ten najpiękniejszy, najwonniejszy z kwiatów stal się symbolem radości, a wieniec różany synonimem uciechy i wesela. Wierzono również w moc uzdrawiająca róży. Jeszcze w średniowieczu utrzymywało się przekonanie, że róża ma dar umacniania chwiejących zębów.

Od zarania chrześcijaństwa Najświętsza Panna zwana jest Ogrodem różanym, po łacinie: rosarium. " Przyjdźcie do mnie, Ogrodu różanego słodkiej woni...Wysłucham, mus mi wysłuchać próśb waszych..." - mówi jedna z najstarszych pieśni Maryjnych, na południu Francji zrodzona. "Uwieńczmy skronie różami, korzystajmy z chwili, która szybko mija" - wołali rzymscy poeci. " Uwieńczmy skronie Maryi różami, które nie więdną!" - było hasłem chrześcijaństwa.


Powiadali Ojcowie Kościoła, że dwie były najpotężniejsze mowy w planie Bożym: "Stań się " – gdy Bóg wszechświat stworzył i "Oto ja, służebnica Pana mojego". Fiat Boga i fiat stworzenia, jedno bez drugiego niepełne.

Powiadali również, iż przypomnienie chwili Zwiastowania jest dla Matki Zbawiciela nieustającą radością, ze słowa, którymi witał Ją Anioł, choć niedołężnie ludzkimi wargami wypowiadane, stanowią przemożne „zaklęcie”, któremu Niepokalana oprzeć się nie może. Wiec powtarzano Ave Maria bez znużenia, po pięćdziesiąt, po sto razy, wijąc niby wieniec różany na skronie Maryi, radując się Jej radością i wielbiąc Jej chwałę. Wspólnie odmawiane zdrowaśki bractw różańcowych chroniły przed smutkiem, "acedią" chorobą późnego okresu średniowiecza, stanowiły talizman pogody.

Różaniec w dzisiejszej postaci przeplatany Ojcze nasz i Droga Krzyżową ułożył św. Dominik, a do Polski przyniósł święty Jacek. Wtrącenie w tok modlitwy tajemnic bolesnych nie zmieniło radosnego charakteru różańca.

"Zapewne, jest wiele sposobów uproszenia opieki Maryi – pisał papież Leon XIII w encyklice "Adjutricem populi" – uważamy jednak, że różaniec jest z nich najlepszym i najskuteczniejszym." Słowom papieża przytwierdziła Ona sama, Maryja, Królowa Różańca świętego, objawiając się w Lourdes z różańcem w dłoni, w Fatima z różańcem i na rue du Bac z różańcem. Tajemniczy związek łączy Ogród różany słodkiej woni, róże i różaniec. Złote róże na stopach Niepokalanej widziała Bernadetka Soubirous. Róże otaczały głowę Maryi Plączącej w La Salette. W różach widziała Ją trojka dzieci w Fatima.

Październik, miesiąc mgieł, byłby pełen melancholii, gdyby nie opasał go różaniec. Liście spadają na ziemię i giną. Ave Maria płynie w górę.
Drzewa są czarne i nagie. Róże Niepokalanej kwitną i wonieją.


„Rok Polski” ( Październik – róże wśród mgieł)


Pt paź 13, 2006 16:17
Post 
"Październik na Ogrodowej"
Adam Ziemianin


Przemoknięte nasze spacery

zamoknięte nasze wspomnienia

pies gonił po Ogrodowej - ruchliwy

jak pierwsze filmy Louisa Lumiere'a



Październik łzawił - mrugał liśćmi

jakby coś ważnego wpadło mu w oko

A to tylko my Ogrodową szliśmy

deszcz niósł się ponad nami wysoko



Czarny parasol był niemym świadkiem

rozmów naszych - pierwszych pocałunków

W październiku - gdy wszystko umiera

w nas się rodził pierwszy niepokój



Dziś czasem tamten październik

śni mi się jeszcze po nocach

I niemy świadek - parasol czarny -

słyszy gdy mówię że cię kocham


Pn paź 16, 2006 14:50
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 57  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL