Autor |
Wiadomość |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Cz lip 12, 2007 16:20 |
|
|
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
N lip 15, 2007 7:52 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
Miłosierdzie Boże. Kult Bożego Miłosierdzia. Ufność
Fragmenty książki
MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO
ks. dr Michała Sopoćki
http://www.faustyna.eu/zgrom_pl3.htm

_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Pn lip 16, 2007 19:36 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wątpliwości świętego Piotra
Legenda hiszpańska
Pewnego razu Jezus i Piotr dotarli w swojej wędrówce do jednego gospodarstwa w Katalonii, wznoszącego się wśród drzew uginających się pod ciężarem złocistych owoców, które właśnie mieli zbierać wieśniak, jego żona i ich syn.
Było upalnie i święty Piotr powiedział:
— Mistrzu, upieczemy się żywcem! Nie mogę się nawet odważyć na zdjęcie kapelusza, by otrzeć pot. Niewiele zostało mi włosów na głowie i mógłbym dostać porażenia słonecznego.
— Jeszcze trochę cierpliwości, mój poczciwy Piotrze, zaraz odpoczniemy w tym gospodarstwie i parę łyków zimnej wody przywróci nam siły, gdyż Ja też umieram z pragnienia.
Tak więc Jezus i święty Piotr dotarli w końcu do gospodarstwa i usiedli w cieniu czereśni. Wieśniacy, widząc obcych, przybiegli, by ich przywitać. Było to małżeństwo i czternastoletni syn, nader bystry i mocny.
— Wejdźcie i odpocznijcie chwilę — powiedziała wieśniaczka. — Dam wam coś do picia. — I po chwili przyniosła zimną wodę z cukrem.
— Widzi mi się — powiedział święty Piotr — że w tym roku zbiór jest dobry.
— Bardzo dobry, dzięki Bogu, który był łaskawy dla naszych pól — odpowiedziała wieśniaczka.
— Macie więc w spichrzu zboża na cały rok — zauważył święty Piotr.
— Nawet jeszcze więcej, gdybyśmy go nie sprzedawali. Ale cały zbiór zawieziemy na targ, gdyż chcemy, by za te pieniądze nasz chłopak wykształcił się choć trochę.
— A co będziecie jeść?
— Wystarczy nam kukurydza, która tego roku też dobrze obrodziła.
Zanim wyruszyli dalej, wieśniaczka poprosiła, żeby poczekali, to chłopak nazrywa trochę czereśni. Będą mogli posilać się w drodze. Nazbierał ich pełną chustę, a były naprawdę wyśmienite. Dwaj wędrowcy spożywali je, wspinając się na wzgórze.
— Zda mi się, że to ludzie poczciwi i dobrzy chrześcijanie — rzekł Piotr.
— Z pewnością, synu — odparł Jezus — lecz pospieszmy się, gdyż ta chmura nadciągająca z zachodu jest brzemienna burzą i dogoni nas, zanim znajdziemy schronienie, jeśli będziemy marudzić.
Kiedy dotarli do szałasu na szczycie wzgórza, burza szalała już nad gospodarstwem, gdzie tak dobrze ich przyjęto. Potem niebo rozpogodziło się i wyruszyli dalej, ale jeszcze przedtem Piotr spojrzał na gospodarstwo i wydał okrzyk zdumienia. Grad zniszczył pole kukurydzy i żyta, i strącił owoce z drzew. Również Jezus dostrzegł zniszczenia, ale nie powiedział ani słowa. Chmura smutku okryła wówczas twarz świętego Piotra.
— Cóż się stało, mój poczciwy Piotrze? — spytał Mistrz.
— Mistrzu, czyż nie zgodziłeś się ze mną, że ci ludzie tam w dole są zacnymi chrześcijanami?
— Ależ tak, Piotrze, to poczciwi ludzie.
— Czemu zatem?...
— Mój drogi, dlaczegóż to poddajesz w wątpliwość mądrość i sprawiedliwość mojego Ojca? — zapytał Jezus z uśmiechem.
— Mistrzu, proś, żeby mi wybaczył! — wykrzyknął wówczas Piotr z płaczem, albowiem kiedy Jezus do niego mówił, światło Boże oświeciło jego umysł i wszystkie wątpliwości ulotniły się.
— Piotrze, Ojciec mój powiedział: „Błogosławieni ubodzy w duchu” — rzekł Jezus. I nie dodał już ani słowa. Poszli dalej i zaczęli mówić o czym innym.
(...)
— Bacz, Piotrze — przerwał mu surowym głosem Jezus. — Twoja wiara chwieje się i trzeba ją umocnić, ponieważ mój Ojciec chce zbudować na tobie dzieło na świecie największe i najtrwalsze!
I to mówiąc, wziął świętego Piotra za rękę i poszedł, by usiąść wraz z nim pod portykiem kościoła.
— Posłuchaj mnie uważnie — podjął Boski Mistrz — a przekonam cię, że nim się zacznie osądzać sprawiedliwość mojego Ojca, trzeba wiedzieć, jak obracają się tajemne koła przeznaczenia. Czy pamiętasz na przykład tych poczciwych wieśniaków, którym burza zniszczyła zbiory przeznaczone na opłatę za naukę syna? Chcieli, by został pisarzem, a sprowadziłby biedę i zamęt na cały kraj. Pośród nieszczęść skończyłby w więzieniu i rodzice umarliby ze zgryzoty. Ponieważ jednak rodzina straciła środki potrzebne, by zrobił karierę, chłopak zostanie uczciwym jak oni wieśniakiem, a rodzice będą żyli u jego boku długo i szczęśliwie, jak i on ze swoimi dziećmi, i kiedy umrze, zasiądzie po prawicy Ojca.
Co się tyczy pustelnika, który tak szczodrze nas ugościł, potrzebował jednego tylko, by stać się naprawdę świętym: wyzbyć się tej cieniutkiej nici próżności, jaka wiązała go jeszcze z ziemią. Spełniłem wolę Ojca i zerwałem tę nić, zabierając mu złoty puchar, który zachował przez niemądrą dumę, gdyż dostał go od króla. Pustelnik raduje się teraz wieczną szczęśliwością w królestwie błogosławionych.
Przewoźnik, który na naszych oczach utonął wczoraj w rzece, splamił się straszliwymi winami: wrzucił do wody wielu podróżnych, by ich obrabować, a chociaż niejeden raz skruszył się, ciągle popadał w ten sam występek. Wczoraj natomiast był w stanie łaski, gdyż dopiero co zakończył spowiadać się ze swoich grzechów i okazał szczerą skruchę. Umarł i wstąpił prosto do nieba. Gdyby żył, grzeszyłby nadal i skończyłby w piekle.
Wreszcie człowiek, któremu dałem puchar, był niegdyś szanowanym wieśniakiem, ojcem wielu dzieci. Utracone zbiory, choroby i inne biedy sprawiły, że wziął na swoje barki ciężar długów, które były dlań nieznośną udręką. Żeby zapomnieć o swoich nieszczęściach, szaleniec zaczął się upijać. Teraz za to, co uzyska ze sprzedaży pucharu, spłaci wszystkie długi, uratuje swoją rodzinę i wtedy wszyscy oni wejdą na drogę, która wiedzie prosto do nieba!
— O Panie — wykrzyknął Piotr z płaczem — proś swego Ojca, by zmiłował się nade mną!
— Mój poczciwy Piotrze — rzekł Jezus z uśmiechem — należysz do tych ubogich w duchu, których mój Ojciec nazwał błogosławionymi, gdyż wejdą do królestwa niebieskiego!
|
Pn lip 16, 2007 22:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Barwy świata
Średniowieczne stroje i herby były symboliczne. Ktoś, kto je nosił, obnaszał się wszem i wobec ze swoją dumą i odwagą. Jaskrawe barwy miały się rzucać w oczy na polu bitwy, a herbowe zwierzęta na tarczach i hełmach prężyły się, gotowe do skoku prosto w niebo. Dzisiaj trochę za często mówi się i pisze o Średniowieczu jako o okresie pełnym mrocznych tajemnic. W rzeczywistości był to okres demonstracyjnego, krzykliwego manifestowania własnych idei i poglądów.
Człowiek ubierał się tak, jak było przyjęte w jego rodzinie, zawodzie czy wyznaniu. (...) Wyobraźmy sobie dzisiaj, że ktoś ubiera się na zielono i pomarańczowo, bo nazywa się Robinson, albo nosi błękit i złoto, bo pracuje w domu aukcyjnym, bądź też wdziewa purpurę i srebro, ponieważ jest agnostykiem. Niestety, w dzisiejszych czasach ludzie zakładają tylko śmieszne przebrania, mające ich upodobnić do ludzi bogatych. Nie wynika z tego nic kompletnie, nawet to, czy naprawdę są bogaci. (...)
Nasze czasy, na swój sposób, też lubują się w kolorach - to czasy bardzo hedonistyczne. (...) Czasy minione - łącznie z barwnym, pełnym symboli Średniowieczem - też miały poczucie, że powściągliwe, ciemne barwy niosą swoiste bezpieczeństwo. Zakonnik w brązowym habicie wygląda bardziej surowo niż urzędnik w brązowym garniturze. Ale dlaczego wygląda też milej dla oka?
Myślę, że cała różnica sprowadza się do faktu, że pierwszy z tych ludzi ubiera się w brąz z konkretnej przyczyny, a drugi zupełnie bez powodu. Jeśli setka mnichów zakładała brązowe habity, to z powodu odczucia, że ich ciężka praca i braterstwo znajdą najlepsze symboliczne odzwierciedlenie w ciemnym, surowym kolorze ziemi. Nie twierdzę, że było to odczucie jasno sprecyzowane czy świadomie wyrażane, ale stał za nim prawidłowy artystyczny instynkt, nakazujący wybrać barwę błota dla pracowitych braciszków lub barwę płomieni dla najznaczniejszych książąt Kościoła. Lecz kiedy urzędnik zakłada brązowy garnitur, to nie dlatego, że jego świadomość bądź podświadomość (...) każą mu wierzyć, że otoczy go w ten sposób symboliczny brąz ziemi. (...) Urzędnik nie myśli o brązie jako takim, o symbolice korzeni, o realizmie, o pierwotnej pokorze; przeciwnie, zakłada ten strój z myślą, że będzie wyglądał bardziej elegancko.
Współczesny problem nie polega na braku wspaniałych barw i ich uderzających zestawień. Problem polega na tym, że ludzie widzą tych barw za dużo, i widzą je oderwane od wszelkiego sensu. W codziennym języku określenie "bez znaczenia" oznacza tyle, co "nieistotne", "nieważne". Jeśli nie widzimy w czymś znaczenia, to jest to nieistotne, bo znaczenie jest istotą danej rzeczy. Coś może być nieistotne nawet jeśli jest ogromne. (...) Układ Słoneczny jest nieistotny, bo jeśli nie mamy jakiejś religijnej teorii objaśniającej jego znaczenie, będzie się nam jawił tylko jako wielki i bezsensowny. Na tej samej zasadzie współczesne życie, z jego rozmachem, energią, bogactwem i wysokim poziomem komplikacji, jest nieistotne. Nikt nie wie, na czym polega jego znaczenie; sami tego nie wiemy. Nikt nie umiałby sensownie wyjaśnić, czemu garnitur jest czarny, a koszula biała, czemu szparagi należy jeść palcami, a rybę widelcami, albo czemu autobusy są czerwone. W Średniowieczu ludzie mieli o wiele silniejszą świadomość możliwych znaczeń i rozumieli, że należy wtłoczyć w nasze dzieła wszelką możliwą symbolikę. Gdyby to oni postanowili, że wielki, brzydki autobus ma być pomalowany na czerwono, to mieliby w tym konkretny cel - chcieliby zasugerować, że jest w autobusach jakaś okrutna wspaniałość. (...)
I na tym polega, w gruncie rzeczy, prostactwo reklamy. Wszystkie te barwne postery są o wiele zbyt wyraziste i za dobre jak na pozbawiony znaczenia cel, któremu służą. Kiedy ludzie w końcu widzą (...) krzyże i smoki, lamparty i lilie, rzadko trafia się coś, czego nie zdążyliby już zobaczyć jako reklamy albo znaku towarowego. Gdyby namalować przed ich oczami cudowne Wniebowzięcie Dziewicy, skojarzyliby je z błękitną glazurą firmy Blank. Gdyby pokazać im pogrzeb cesarza Chin, skojarzyliby jego żółte szaty z musztardą firmy Dash. Zadanie, które stoi przed nami, nie polega na tym, by głosić radosną barwność świata ludziom, którzy nigdy jej nie widzieli. (...) Czeka nas cięższa praca. Musimy sprawić, by ludzie, którzy zawsze widzieli radosną barwność świata, wreszcie ją docenili.
tłumaczenie - Jaga Rydzewska
Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "Pageants and Dress" ze zbioru "The Uses of Diversity".
ze str www.naszdziennik.pl
|
Pt lip 20, 2007 1:55 |
|
|
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
Jezus może promieniować jedynie poprzez swych czcicieli
Eucharystia jest znakiem ogromnego szacunku Jezusa wobec ludzi, ponieważ oddaje On siebie w postaci mniejszej, bardziej ogołoconej i jeszcze biedniejszej niż na Boże Narodzenie; oddaje siebie w postaci jeszcze pokorniejszej. Ufa i zawierza nam całkowicie. I pozostając w nas, do niczego nas nie przymusza, mówiąc jak gdyby: "Jestem tu, aby dać ci Moją Obecność, ale wszystko zależy od ciebie. Jeżeli pozostawisz mnie samego, uwięzionego, opuszczonego, to nie będę mógł promieniować".
Jezus powołuje każdego, lecz skrycie. Adoracja nie jest zarezerwowana wyłącznie dla zakonników, jest i dla świeckich, i dla małżonków, i dla pozostających w stanie wolnym... Do tych, którzy cierpią z tego powodu, że nie założyli rodziny, Jezus mówi: "Jesli chcesz, jestem tutaj, chce być twoim Oblubieńcem... Jeżeli zechcesz przybliżyć się do Mnie, jeżeli zechcesz podejść bardzo blisko - będę dla ciebie oparciem". I nie sądźmy, że modlitwa uwielbienia jest trudna i zarezerwowana wyłącznie dla mistyków! Jezus do każdego z nas mówi: "Podejdź do Mnie jak najbliżej, sam cię tego nauczę".
Ojciec Dehau lubił powtarzać, że zawsze możemy ofiarować Jezusowi ilość, jeśli nas nie stać na jakość. Dobrze jest z pewną regularnością podchodzić do Jezusa jak najbliżej, na pół godziny na przykład, i odmawiać bardzo powoli "Ojcze nasz" albo prosić o pokój. Ci, którzy uprawiaja psychoanalizę, umieją całymi godzinami opowiadać o swoim życiu jakiemuś niewidzialnemu świadkowi. Dlaczegóż by nie stanąć przed tabernakulum, dlaczegóż by Jezusowi nie powierzyć wszystkiego, czym sie przejmujemy? Wszak On jest naszym Bogiem, On wie wszystko i wszystko rozumie... I nigdy nam nie wypomni, że wciąż powracamy do dawno przebrzmiałych historii, które innych przecież już nużą!
Jeżeli staniemy przed Nim nieszczęśliwi, On się zlituje i posłuży sie naszą modlitwą, aby promieniować. Powoli zrozumiemy, że ważne jest nasze przy Nim trwanie, na przykład w intencji całej wioski, parafii, zrozumiemy, że przede wszystkim przez naszą słabość stajemy się Jego czcicielami.
Adoracja, nasze uwielbienie Go nie powinno znać przeszkód. Nie wolno nam mówić; "Nie mogę sie tak modlić, bo trudno znaleźć otwarty kościół..." Jezus daje nam siebie w Komunii Świętej. Dzięki Komunii Świętej stajemy się Jego świątynią, Jego tabernakulum. Jeżeli przez cały dzień będziemy zjednoczeni z Komunią, którą przyjęliśmy, to nieść będziemy Jezusa wszędzie tam, gdzie jesteśmy.
Być może w naszym miejscu pracy wiekszość będzie wrogo nastawiona do Jezusa, może będziemy jedynymi, którzy przyjeli rano Komunię Świętą - nasza obecność stanie się tym bardziej potrzebna. Karol de Foucauld umieścił tabernakulum tam, gdzie Jezus był całkowicie nieobecny. Wszystko, każde miejsce może byc przemienione przez obecność Jezusa w sercu osoby, która przyjęła Komunię Świętą. Może ona odczuwać wielkie osamotnienie w miejscu pracy, lecz będzie dla niej ogromnym pocieszeniem fakt, że niesie obecność Jezusa i że w pewnym sensie daje Go innym.
Thomas Philippe OP "Mądrość serca" tłumaczenie: Maria Czarnecka, Agnieszka Kuryś Wydawnicto M Kraków 2000

_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
N lip 22, 2007 8:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
***
wiesz
kiedy ciemność
nade mną wschodzi
gdy trudno iść
gdy łzę
oglądam z bliska
jak płynie
brzegiem twarzy
i z płaczem
na ziemie upada
wiesz
pytam wtedy
gdzie są ludzie
którzy uśmiechają się
co dzień
gdzie są ludzie
dla których
istnieje miłość
wyczytana z książek
gdzie są ludzie
prawdziwi
o.T.K
|
N lip 22, 2007 14:38 |
|
 |
renia
Dołączył(a): Pt lut 17, 2006 19:17 Posty: 149
|
Jestem ziarenkiem piasku
W morzu otchłani wszechświata
Bóg mnie umieścił tuż obok siebie
dał miłość radość prawo wyboru
i przygotował mieszkanie w niebie
A ja niewdzięczny ślepy i głuchy
jeszcze nie widzę tej Bożej miłości
dla mnie ważniejsze uroki świata
przecież daleko mi do wieczności
Lecz czas już czeka na mnie z wyrokiem
los go przyniesie niespodziewanie
a wtedy otworzą się moje oczy
i będę błagał przebacz mi Panie
Bo jestem mniejszy niż ziarnko piasku
mniejszy niż gwiezdny pyłek w kosmosie
wobec potęgi i mocy Stwórcy
co decyduje o moim losie
Renia
|
Śr lip 25, 2007 20:10 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
W Polsce szczególną opiekunką lipca jest święta Anna, Matka Bożej Matki. Imie Anna (po hebrajsku Hannah) znaczy łaska. Rozumiemy, ze inaczej zwać się nie mogła prosta, pozornie zwyczajna kobieta, której dane było stanąć u progu Odkupienia świata.
Skromna powszedniość, z jaką nieogarniony Majestat Boży dokonał misterium Wcielenia, zachwyca i dodaje otuchy. Wszak Tajemnica Przedwieczna mogła objawić się ludziom w niecodzienny, fantastyczny sposób, jak nam to usiłują wmówić apokryfy dotyczące dzieciństwa Chrystusa Pana. Słowo mogło zstąpić na ziemie płomieniem, gromem, orłem, w postaci anioła lub dorosłego człowieka. Lecz Bóg nie lubi cudotwórstwa. Cuda dzieją się wówczas tylko, gdy są niezbędnie potrzebne lub sprowokowane wiarą, której obiecano, ze zdoła uczynić, co zechce. Bóg sam z siebie sprawia swe wyroki prostymi środkami, rękoma ludzi poddanych Jego woli. I dla Wcielenia wzór został obrany zwyczajny, tak by każda rodzina mogła iść śladem Najświętszej Rodziny. ...Byli sobie tkacz Joachim i Anna, dziadkowie, którym narodził się Wnuk. A ten Wnuk był synem Bożym...
Polskie sanktuaria świętej Anny znajdują się na Śląsku, na górze noszącej toż imie, pamiętnej z bojów w czasie powstania śląskiego w 1921 roku. Ludność całego Śląska, otacza czułą czcią lipcową Patronkę zwąc ja po prostu Anulka albo Babcia Chrystusowa, dzień jej zaś jest rokrocznie wspaniałą manifestacją uczuć religijnych Śląska.
Wyobrażenie świętej Anny stanowi mały posążek, nie większy niż dłoń, ginący wśród ozdób ołtarza. Posążek ten, znaleziony czy tez wyorany przed wiekami, w miejscu gdzie obecnie wznoszą się kościół i klasztor, jest starożytny i – podobnie jak gdy chodzi o cudowną Matkę Boską Gidelską– nie można z cala pewnością zaręczyć, czy pierwotnie wyobrażał tę świętą postać, której miano nadał jej szczęśliwy oracz, znalazca. Lecz o cóż chodzi? Święta Anna, zwana Samotrzecią, trzymająca w ramionach Córkę i Wnuka, oboje w tym samym dziecinnym wieku, miłowana i czczona, słynie cudami nie gasnącymi do dziś.
Słynny obraz Leonarda da Vinci przedstawiający św. Annę z Maryją i dzieciątkiem należy do najpiękniejszych dzieł, jakie stworzył świat. Drewniany posążek Anny Samotrzeciej ze Śląskiej góry jest nieudolny, niewiadomego pochodzenia. Jednakże tamto mistrzowskie dzieło nie uzyskało żadnych łask, którymi Bóg hojnie obdarował owo ubogie wyobrażenie. Inne tu działają kryteria, inne walory zdobywają Niebo. Nie talent ani piękno po ludzku pojęte, lecz wiara, nadzieja i miłość stanowią właściwe znaki lądowania dla świetlistego ptaka łaski, szybującego ponad mrokiem ziemi.
W lekcji Mszy świętej na dzień 26 lipca czytamy:
„... Niewiastę mężną któż znajdzie? Daleko i od ostatecznych granic cena jej. Ufa w niej serce męża... Odda mu dobrem, a nie złem, po wszystkie dni żywota swego. Szukała wełny i lnu i robiła dowcipem rąk swoich...
I w nocy wstawała, i dała pokarm domownikom swoim... Rękę swoją ściągnęła do rzeczy wielkich, a palce jej ujęły wrzeciono.... Upatrywała ścieżki domu swego, a chleba próżnując nie jadła. Niechaj chwalą ją uczynki jej ..."
Można o Polsce i Polakach mówić wiele rzeczy dobrych lub złych i zdania te będą uzasadnione, choć sprzeczne. Jest jedna cecha, na która wszyscy, nawet wrogowie, przystaną: Polska była zawsze i będzie krajem „mężnych niewiast”. Dzielnych kobiet, oddanych matek, wiernych żon,
żon – przyjaciółek, wspólniczek trudów mężowskich. Słowa Pisma świętego przeznaczone na dzien świętej Anny dadzą się w całości zastosować do bardzo wielu kobiet polskich. W boju – walczą obok mężów, w dobie niewoli – podtrzymują ducha, w szare codzienne dnie – chleba próżnując nie jedzą. W niskich chatach wiejskich, przeludnionych miastach, czy w ciasnych pokoikach wygnańczych wielkich metropolii Zachodu utrzymują przy życiu rodzinę pracując dowcipem rąk swoich. I w nocy wstają przygotować pokarm domownikom swoim. Ufa w nich serce męża, chwalą ja uczynki ich, a życie, acz pozbawione rozgłosu, posiada woń i słodycz lipcowego miodu.
Przy siwowłosej Anulce, Babce Chrystusowej, stoi święty Jakub Apostoł, czcigodny i mądry. Powiada:
„... Bądźcie wykonawcami słowa, a nie słuchaczami tylko, oszukującymi samych siebie... Kto jest słuchaczem słowa, a nie wykonawcą, ten podobny będzie człowiekowi przypatrującemu się obliczu narodzenia swego w zwierciadle. Bo przyglądnął się sobie i odszedł, i zaraz zapomniał, jakim był...”
„Wykonawca - czyli człowiek czynu. Wszelki czyn wymaga wysiłku, wysiłek – to praca. Gdy kobieta rodzi, artysta lub rzemieślnik tworzy, robotnik kieruje maszyną, rolnik uprawia ziemię, żołnierz walczy – właściwe spełnienie przynależnego każdemu zadania zależy od sumy włożonej w nie pracy.
A tak, na przekór rozmarzającym woniom gorącego lata, godłem lipca pozostaje niestrudzona, pracowita, użyteczna pszczoła.
"Rok Polski", Lipiec - Zofia Kossak
|
Cz lip 26, 2007 4:29 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
PSALM 23(22)
1 Psalm. Dawidowy.
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
2 Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
3 orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
4 Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
5 Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
6 Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.
-------------------------------------------------------------------------------------
Bł. Karol de Foucauld
Medytacje nad Psalmami
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, czerwiec 2007 (fragment)
Ps 22,1-4. — Jak dobry jesteś, Boże, jak jesteś czuły, jak bardzo się starasz, że ośmielę się tak powiedzieć, pocieszyć nas i umocnić... Oto jeden z najsłodszych, najbardziej pocieszających, najbardziej krzepiących psalmów... O Duchu Święty, który go podyk- towałeś, jak bardzo jesteś Duchem Jezusa, tym Duchem, który każe Mu powtarzać nieustannie: „Nie lękajcie się... nie bójcie się... mój pokój zostawiam wam!”
Powtarzajmy często ten psalm, niech będzie on dla nas jednym ze środków pomocy w trudnościach, kiedy opanowuje nas pokusa zamętu, niepokoju. Oto pierwsza część: „Pan mną rządzi, i na niczym mi schodzić nie będzie”... Tak, pozwólmy Panu kierować nami, idźmy, gdzie On zechce, czyńmy to, czego od nas żąda, starajmy się, by w nas panował, nie przeszkadzajmy Jego działaniu... Czyńmy wszystko, by On mógł całkowicie nami kierować: zawsze, kiedy uważamy, że natchnienie pochodzi od Niego, idźmy za nim: w wątpliwościach zwracajmy się do naszego kierownika i róbmy to, co nam powie: dzięki tej absolutnej dobrej woli, dzięki jedynemu pragnieniu czynienia woli Jezusa i posłuszeństwu naszemu kierownikowi, Jego pośrednikowi, Bóg będzie nami kierował, będzie panował nad nami — i wówczas niczego nam nie zabraknie; bo On sam powiedział: „Szukajcie królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dane w obfitości”: to słowo nie przeminie, to wiekuista Prawda je wypowiedziała: jest ono przymierzem między Bogiem i ludźmi, przymierzem, przez które Bóg zobowiązał się dać tym, którzy próbują pozwolić, by On ich całkowicie prowadził, wszystko, czego potrzebują... „Na miejscu paszy, tam mnie postawił.” Tak, ten dobry Pasterz zna swoje owce i one Go znają, „On idzie przed nimi, jak sam powiedział, i prowadzi je na pastwiska”. Daje im, On, Pan wszechświata, dla którego wszystko jest proste, wszystko, czego potrzebują, aby nakarmić duszę i ciało... I daje im tutaj, w miejscu, do którego ich poprowadził, w każdym miejscu, do którego chciał, by szły... by szły, dokąd je kieruje, tam znajdą pastwiska, jakie im przygotował, te, których dla nich chce, te, które im przeznacza... Tak jak te pastwiska, które dałeś mi tu, w Nazarecie, Boże! Jaką wdzięczność jestem Ci winien! I jaką wiarę! Jak bardzo powinienem wierzyć, że dasz mi je wszędzie, obym tylko poszedł tam, gdzie chcesz, obym dał się Tobie prowadzić!... „Nad wodą posilenia wychował mię, duszę moją pokrzepił. Prowadził mię ścieżkami sprawiedliwości dla imienia swego.” Obym tylko pozwolił się Tobie prowadzić, Boże, wszystko obróci się na dobre dla mojej duszy, wszystko ją z Tobą zjednoczy, zwróci ją ku Tobie, wszystko przyczyni się do jej umocnienia w sprawiedliwości, w dobru, by oddawała cześć Twojemu imieniu... „Bo choćbym też chodził wpośród cienia śmierci, nie będę się bał zła, albowiem Ty jesteś ze mną.” Nawet wśród prześladowań, nieprzyjaciół, razów, ran, w agonii, nawet u wrót śmierci, nie ulęknę się, bo Ty jesteś, Panie: jesteś w łodzi: może się wydawać, że śpisz, ale jesteś: przyzwalasz na wszystko, co mi się przydarza, dla Twojej chwały i dla mojego dobra, które z Twojej woli na tym świecie jest nieodłączne od Twej chwały (bo chcesz, by właśnie dobro ludzi przynosiło Ci chwałę na tym świecie. „Chwałą mojego Ojca jest, byście przynieśli owoc obfity i byście byli moimi uczniami...”). Te prześladowania, cierpienia, męka, to męczeństwo są dla mnie największym dobrem, to łaska, to sposób, jaki mi ofiarujesz, by zdobyć niebo, by otoczyć Cię chwałą, by dać Ci dowód mojej miłości, by upodobnić moje życie i śmierć do Twojego życia i Twojej śmierci, by Cię naśladować, postępować za Tobą, iść za rękę z Tobą; a Ty jesteś tu, Ty, który mnie podtrzymujesz w tych walkach i który, choćby były najboleśniejsze, towarzyszysz mi swoją łaską, nie dopuszczając, by choć przez chwilę były one ponad moje siły; jesteś pomagając mi, wspierając mnie aż do ostatniej godziny i przyjmując moją duszę w tej ostatniej godzinie, gotowy przyciskać ją wiecznie do swojego boskiego serca, o Umiłowany, jeśli pozostanie wierna do końca; jeśli do końca, nawet w cieniu śmierci pozwoli się Tobie prowadzić, pozwoli Ci w sobie panować... Oby tak się stało za Twoją łaską, o umiłowany Panie Jezu. Amen, Amen.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... d_ps1.html
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Pt lip 27, 2007 8:08 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
O. Elizeusz od Męczenników - powiernik św. Jana od Krzyża - twierdzi w Pamiętnikach, że św. Jan od Krzyża polecał metodę aktów cnót moralnych lub teologicznych celem uniknięcia wszelkich pokus. Podaje nam w następujących słowach naukę Świętego: "Natychmiast, skoro tylko odczuje się pierwsze poruszenia lub pierwszy atak złego ducha... nie trzeba się im sprzeciwiać przez akt przeciwnej cnoty, jak tego naucza pierwszy sposób, ale natychmiast należy się uciec do aktu miłości, która chroni przed atakiem. Łącząc w ten sposób nasze uczucie z Bogiem sprawiamy, że dusza - podnosząc się - porzuca rzeczy ziemskie, stawia się w obliczu Boga i jednoczy się z Nim. W ten sposób grzech czy pokusa szatańska zostaje udaremniona, pokusa odpada, a chęci czynienia źle wytrąca się jej przedmiot. Dusza, silniejsza w górnych rejonach, gdzie kocha, niż w ciele, które ożywia, usuwa ciało przed pokusą, a przeciwnik nie może jej już dosięgnąć ani zranić; nie ma jej już tam, gdzie mógłby ją pochwycić i zranić. Rzecz przedziwna! Zdaje się, że dusza jest już nieczuła na wszelkie grzeszne poruszenia; w pobliżu swego Umiłowanego, z Nim złączona, jest już całkowicie wolna od tych poruszeń, w których szatan pokłada swoje nadzieje" (Oeuvres de saint Jean de la Croix; przekł. Hoornaert, t. II, Wstęp s. XL).
Akty te nabierają mocy odrywania duszy i podnoszenia jej w dziedzinę nadprzyrodzoną zwyczajnie dopiero po pewnym ćwiczeniu. Świadczy dalej ten sam autor, że św. Doktor dodawał, iż często, zwłaszcza u początkujących, zdarza się, że "pomimo tych aktów spostrzegają oni, że niebezpieczna siła pokusy nie została całkowicie złamana, że chcąc się jej przeciwstawić, muszą uciekać się do wszelkiej innej broni..."
Św. Jan od Krzyża podkreślił "wyborność i skuteczność tej metody, która jednoczy w sobie wszystko, co strategia podaje jako konieczne i istotne, by móc triumfować" (tamże).
Ta strategia, zapewniająca równocześnie i korzyści psychiczne, jakie daje dywersja, i pomoc nadprzyrodzoną szybkiej ucieczki do Boga, staje się niezmiernie łatwą dla dusz, które się do niej przyzwyczają. Ucieczka przed nieprzyjacielem staje się ich normalnym odruchem. Ciągną stąd wielkie dla siebie korzyści. W Nocy ciemnej św. Jan od Krzyża tak pisze o duszy oczyszczonej: "W odczuciu bowiem niepokojącej obecności nieprzyjaciela (rzecz przedziwna, jak to się dzieje, gdyż dusza nie zwraca na to uwagi) bez wysiłku ze swej strony wchodzi głębiej w swe wnętrze. Wie bowiem, że tam jest jej schronienie i że tam jest oddalona i ukryta przed nieprzyjacielem. Tam też zwiększa się jej pokój i radość, którą szatan usiłuje zamącić" (34).
Specjalista w tej metodzie, św. Jan od Krzyża, używa jej nie tylko przeciwko atakom szatana, ale i przeciw poruszeniom władz i nieuporządkowanym wrażeniom zmysłowym.
(34) - Noc ciemna II, 23, 4.
źródło:
Szatan w nauczaniu św. Teresy od Jezusa
Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD (Henri Grialou)
Rozdział z książki: Chcę widzieć Boga, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1998 (pogrubienie tekstu moje)
http://www.karmel.pl/lektorium/teksty/szatan1.html
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Pn lip 30, 2007 16:50 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
Są ludzie, którzy w najtrudniejszych sytuacjach potrafią zachować głęboki pokój i ufność (wielu takich spotykam). Lecz Bóg nie wymaga od nas, byśmy wciąż czuli się nieskrępowani i nieustraszeni.
Sam Jezus bał się i wołał w trwodze i lęku. On nie oczekuje, byśmy z jakimś świętym spokojem podchodzili do naszych cierpień.
Istnieje głębsze i prawdziwsze męstwo niż to, które przezwycięża wszelki lęk. Polega ono na tym, aby mieć odwagę dopuścić strach, bezradnie poddać się mu i przekroczyć go. Męstwo, które mówi: „Nie boję się, mam odwagę drżeć”.
Lęk przed cierpieniem nie jest więc błędem. Natomiast nieustanne próby ucieczki przed wszystkim, co trudne i co nas kosztuje, oznacza w zasadzie ucieczkę przed radością, prawdziwą radością.
Wilfrid Stinissen OCD

_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Pt sie 10, 2007 8:13 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
[b]o. Paul-Marie de Mauroy (Wspólnota św. Jana, Francja)
Konferencja wygłoszona na międzynarodowym zjeździe egzorcystów, Częstochowa 2007[/b
http://www.swjan.pl/egzorcysta.htm

_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
N sie 12, 2007 9:10 |
|
 |
renia
Dołączył(a): Pt lut 17, 2006 19:17 Posty: 149
|
Ojcze Nasz który Jesteś w niebie
Ojcze Nasz i Panie który Jesteś w niebie
niechaj każdy człowiek imię Twoje pozna
niech wszystkie narody wysławiają Ciebie
niech,każda istota Twej miłości dozna
Czekamy na przyjście królestwa Twojego
kiedy to nastąpi tylko Ty wiesz Panie
dla dzieci tej ziemi i świata całego
wola Twoja Ojcze na zawsze się stanie
Z nieba po raz drugi Ty nam ześlij Syna
który w chwale Bożej na ziemię powróci
dla wiernego ludu szczęśliwa godzina
w której Jezus Chrystus wszelkie zło odrzuci
Odpuść przewinienia i krzywdy doznane
od ludu grzesznego który zranił Ciebie
a winy ,urazy bliźnim darowane
sprawią że będziemy lepsi względem siebie
Ochraniaj od złego wszystkie dzieci Twoje
nie pozwól by gdzieś się po drodze zgubiły
racz wysłuchać Ojcze wszystkie prośby moje
by łaską , nadzieją na zbawienie były
Renia
|
N sie 12, 2007 13:24 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
"Nie mam czasu" - w piekle nie ma już czasu.
Pokora to nie tylko źródło cnót , lecz i dobrego humoru.
Tajemnica świętości to zostawic Bogu pole działania i zaprzestac wszelkich sprzeciwów wobec Jego świętej woli. Dziecięca ufnośc.
Są piękne kobiety, których dusza przypomina odźwierną z historycznego zamku. Zadowala sie niechlujną komórką, ale zwiedzającym pokazuje z dumą wspaniały gmach.
W dzień walki spostrzegł się, ze stracił nie odwagę, lecz bojaźń.
Jedno Ave Maria w ustach chorego dziecka wystarczy, żeby wyludnic Czyściec
Jezus zamienił wodę w wino. Ale minimaliści i zwolennicy dosłowności atakując Biblię zamieniają wino w wodę.
Pokora nie jest czymś kalekim, smutnym, co nas przygarbia. Przeciwnie, to coś bujnego i radosnego. Im bardziej uwalniamy się od samych siebie, tym więcej robimy miejsca Bogu. To tak jak Ośla Skóra odrzucająca swoją powłokę zwierzęcą, aby zrobic miejsce dla królewskiego płaszcza przygotowanego już dla jej ramion. To cnota i dobry humor zarazem. Połapac się we własnych śmiesznostkach i próżnostkach to zabawne, lecz równocześnie zasmucające. Byłoby szkoda, gdyby nie towarzyszył nam wciąż obserwator gotów szydzic z naszych małpiarstw.
Kohelet powiada: Nic nowego pod słońcem. A Bóg w Apokalipsie - przeciwnie: Tworzę wszystkie rzeczy nowe.
W obliczu wieczności nie trac czasu
źródło:
Paul Claudel "Dziennik. 1904 - 1955" Instytut Wydawniczy PAX 1977
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Pn sie 13, 2007 13:45 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|