Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 9:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39 ... 57  Następna strona
 Piękne teksty 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
WZGÓRZE W KRAINIE MORIA

1. Ur w ziemi chaldejskiej

Był taki czas, kiedy ludzie
nie przestawali wędrować.
Otoczeni stadami szli tam, gdzie ich wołał urodzaj:
tam, gdzie ziemia jak żyzna matka
zdolna była wykarmić zwierzęta,
tam i człowiek rozbijał namioty,
zaczynał mieszkać.

Dlaczego my dziś szukamy
tego miejsca w ziemi chaldejskiej,
skąd wyruszył Abram syn Teracha
z gromadą podobnych sobie koczowników?
Myślał może: dlaczego mam stąd odchodzić?
Dlaczego mam opuszczać Ur w ziemi chaldejskiej?
Czy tak myślał? Czy odczuwał smutek rozstania?
Czy oglądał się wstecz?
Nie wiemy. Wiemy tylko, że słyszał Głos,
który mówił do niego: Wyjdź!
Abram postanowił iść za Głosem.

Głos mówił: Będziesz ojcem wielu narodów,
potomstwo twoje będzie tak liczne, jak piasek
na brzegu morskim.
Jakżeż spełni się ta obietnica — myślał Abram,
gdy natura odmówiła mi daru ojcostwa?
Małżonka, którą umiłowałem od dni mej młodości,
nie dała mi syna. Cierpimy nad tym oboje.
Głos jednak mówił: Będziesz ojcem. Będziesz ojcem
wielu narodów.
Potomstwo twe będzie tak liczne, jak piasek
na brzegu morskim.

2. Tres vidit et unum adoravit

Kto mógł tak przywoływać przyszłość
daleką i bliską?

Kim jest Ten Bez-Imienny,
który zechciał objawić się w głosie?
Który mówił tak do Abrama,
jak mówi Człowiek do człowieka?

Był Inny. Niepodobny do wszystkiego,
co mógł pomyśleć o Nim człowiek.
Mówił — więc oczekiwał odpowiedzi...

Raz przyszedł do Abrama w gościnę.
Było Przybyszów Trzech, których przyjmował
z wielką czcią.
Abram zaś wiedział, że to On,
On jeden.
Rozpoznał Głos. Rozpoznał obietnicę.
W rok później cieszyli się oboje z Sarą
narodzinami syna,
chociaż byli już w latach podeszli.

Syn — to znaczy: ojcostwo i macierzyństwo.
Będziesz ojcem, Abramie, będziesz ojcem wielu ludów.
Odtąd już imię twoje będzie «Abraham».
W tym imieniu będę ci błogosławił.
W tym imieniu rozmnożę twe potomstwo
aż po najdalsze krańce ziemi.
Imię to będzie znaczyło: «Ten, który uwierzył wbrew nadziei».

Wkoło ludzie i ludy sami sobie tworzyli bogów
(tak Egipt, tak Hellada, tak Rzym).

On, Abraham, uwierzył Temu, który Jest,
z Kim rozmawiał, kiedy szedł za Głosem,
przed Kim otwierał drzwi swego namiotu,
w gościnę Jego zapraszał,
z Nim obcował.

My dzisiaj właśnie do tych miejsc powracamy,
tędy bowiem przyszedł kiedyś Bóg do Abrahama.
Do Abrahama, który uwierzył, przyszedł Bóg.

Gdy ludy i ludzie sami sobie tworzyli bogów,
przyszedł Ten, który Jest.
Wszedł w dzieje człowieka
i odsłonił mu Tajemnicę zakrytą
od założenia świata.

3. Rozmowa ojca z synem w krainie Moria

Tak szli i rozmawiali już trzeci dzień:
Oto wzgórze, na którym mam złożyć Bogu ofiarę —
mówił ojciec. Syn milczał, nie śmiał pytać:
Gdzie jest żertwa? mamy ogień i drwa i nóż ofiarny,
lecz gdzie żertwa?
Bóg sam sobie tę żertwę upatrzy —
tak powiedział, nie śmiał głośno
wypowiedzieć tych słów: żertwą, mój synu, będziesz ty —
więc milczał.

Tym milczeniem znów się zapadał w głuchy ostęp.
Słyszał Głos, który go prowadził.
Teraz Głos umilkł.
Został sam ze swym imieniem
Abraham: Ten, który uwierzył wbrew nadziei.
Za chwilę zbuduje stos ofiarny,
rozpali ogień, zwiąże ręce Izaaka —
i wówczas — co? zapłonie stos...
Widzi siebie już ojcem martwego syna,
którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?

O Abrahamie, który wstępujesz na to wzgórze w krainie Moria,
jest taka granica ojcostwa, taki próg, którego ty nie przekroczysz.

Inny Ojciec przyjmie tu ofiarę swego Syna.
Nie lękaj się, Abrahamie, idź dalej przed siebie
i czyń, co masz czynić.
Ty będziesz ojcem wielu narodów,
czyń, co masz czynić, do końca.

On sam powstrzyma twą rękę,
gdy będzie gotowa zadać ów ofiarniczy cios...
On sam nie dopuści, aby spełniła twa ręka
to, co już spełniło się w sercu.
Tak — zawiśnie w powietrzu twa ręka.
On sam ją wstrzyma.
I odtąd wzgórze w krainie Moria stanie się oczekiwaniem —
na nim bowiem ma się spełnić tajemnica.

4. Bóg przymierza

O Abrahamie — Ten, który wszedł w dzieje człowieka,
pragnie tylko przez ciebie odsłonić tę tajemnicę
zakrytą od założenia świata,
tajemnicę dawniejszą niż świat!

Jeśli dziś wędrujemy do tych miejsc,
z których kiedyś wyruszył Abraham,
gdzie usłyszał Głos, gdzie spełniła się obietnica,
to dlatego,
by stanąć na progu —
by dotrzeć do początku Przymierza.

Bo Bóg Abrahamowi objawił,
czym jest dla ojca ofiara własnego syna — śmierć ofiarna.
O Abrahamie — tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swojego dał, aby każdy, kto w Niego uwierzył,
miał żywot wieczny.
— Zatrzymaj się —
Ja noszę w sobie twe imię,
to imię jest znakiem Przymierza,
które zawarło z tobą Słowo Przedwieczne
zanim stworzony był świat.

Zapamiętaj to miejsce, kiedy stąd odejdziesz,
ono będzie oczekiwać na swój dzień —

Jan Paweł II
Tryptyk Rzymski

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


So paź 27, 2007 2:42
Zobacz profil WWW
Post 
W ostatnią niedzielę października Kościół obchodzi w
tradycyjnym kalendarzu święto Jezusa Chrystusa Króla.
Święto to ustanowił Papież Pius XI encykliką Quas Primas i
ma ono przypominać nie tylko o prywatnym królowaniu
Chrystusa w sercach wiernych, ale szczególnie upominać się
o społeczne panowanie Zbawiciela nad narodami i państwami.
W nowym kalendarzu przeniesiono uroczystość Chrystusa Króla
Wszechświata na ostatnią niedzielę listopada.

W swojej Encyklice Ojciec Święty Pius XI pisze m.in.:

...wylew zła dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo
wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze
swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i
publicznego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja trwałego
pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i
państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania
Zbawiciela naszego...

Przeto, jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali
nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na
całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta
wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój. Jak
bowiem królewska godność Pana naszego otacza powagę ziemską
książąt i władców pewną czcią religijną, tak też uzacnia
obowiązki i posłuszeństwo obywateli...

Otóż, aby te upragnione korzyści obficie mogły spłynąć na
społeczeństwo chrześcijańskie i na stałe w nim pozostać,
trzeba rozszerzać wśród ludu jak najbardziej znajomość o
królewskiej godności Zbawiciela naszego; a do tego celu nic
bardziej się nie przyczyni jak ustanowienie własnego i
osobnego święta Chrystusa - Króla. Albowiem celem pouczenia
ludzi w prawdach wiary i podniesienia ich przez nie do
radości życia wewnętrznego daleko skuteczniejsze są
doroczne obchody świętych tajemnic, niż choćby
najpoważniejsze dowody Kościoła nauczającego...

... teraz nakazaliśmy czcić Chrystusa - Króla całemu światu
katolickiemu, pragniemy przez to zaradzić potrzebom czasów
obecnych i podać szczególne lekarstwo przeciwko zarazie,
która zatruwa społeczeństwo ludzkie. A zarazą tą jest
zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i
niecne usiłowania; ...
Zaczęło się bowiem od tego, że przeczono panowaniu
Chrystusa Pana nad wszystkimi narodami; odmawiano
Kościołowi władzy nauczania ludzi, wydawania praw,
rządzenia narodami, którą to władzę otrzymał Kościół od
Chrystusa Pana, aby prowadził ludzi do szczęścia
wiekuistego. I wtedy to zaczęto powoli zrównywać religię
Chrystusową z innymi religiami fałszywymi i stawiać ją
bezczelnie w tym samym rzędzie; następnie podporządkowano
ją pod władzę świecką i wydano ją prawie na samowolę rządu
i panujących; dalej jeszcze poszli ci, którzy umyślili
sobie, że należy zastąpić religię Bożą jakową religią
naturalną, naturalnym jakimś wewnętrznym odruchem. A nie
brakło i państw, które sądziły, że mogą się obejść bez Boga
i że ich religią to - bezbożność i lekceważenie Boga...

... przeto powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana
Jezusa Chrystusa - Króla, które ma być na całym świecie
obchodzone rok rocznie w ostatnią niedzielę miesiąca
października, tj. w niedzielę, poprzedzającą bezpośrednio
uroczystość Wszystkich Świętych. Polecamy również, aby w
tym samym dniu corocznie odnawiano poświęcenie się Sercu
Pana Jezusa, który to akt śp. Poprzednik Nasz Pius X
każdego roku odnawiać nakazał...

Na tę zaś uroczystość wydała się nam ostatnia niedziela
października dlatego odpowiedniejszą, niż inne, bo ona
zamyka prawie okres roku kościelnego; w ten sposób doroczne
uroczystości, w których święcimy pamięć tajemnic żywota
Jezusa Chrystusa, zakończą się i pomnożą świętem Chrystusa
Króla - i - zanim obchodzić będziemy chwałę Wszystkich
Świętych, w przód sławić i chwalić będziemy Tego, który
triumfuje we wszystkich Świętych i wybranych swoich.
Niechaj więc obowiązkiem i staraniem Waszym będzie,
Czcigodni Bracia, aby w dniu oznaczonym przed tą doroczną
uroczystością wygłoszono w każdej parafii kazania do ludu,
w którychby ten lud dokładnie pouczony o istocie, znaczeniu
i ważności tego święta, wezwano, by tak życie urządził i
ułożył, iżby ono odpowiadało życiu tych, którzy wiernie i
gorliwie słuchają rozkazów Boskiego Króla...

Doroczny obchód tej uroczystości napomni także i państwa,
że nie tylko osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają
obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać:
przypomni im bowiem sąd ostateczny, w którym ten Chrystus,
co Go nie tylko z państwa wyrzucono, lecz przez wzgardę
zapomniano i zapoznano, bardzo surowo pomści te zniewagi,
ponieważ godność Jego królewska tego się domaga, aby
wszystkie stosunki w państwie układały się na podstawie
przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich tak w wydawaniu
praw i w wymiarze sprawiedliwości, jak i w wychowaniu i
wykształceniu młodzieży w zdrowej nauce i czystości
obyczajów...

Cała Encyklika Piusa XI "Quas Primas" znajduje się na
stronie:

http://sanctus.pl/index.php?grupa=89&po ... 106&doc=57

Obrazek

CHRISTUS VINCIT, CHRISTUS REGNAT, CHRISTUS IMPERAT !


So paź 27, 2007 19:21
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Duch Święty zostaje nam dany przez Eucharystię, aby przemieniać nasze serca. Eucharystia jest przede wszystkim darem miłości, a więc darem serca; i mamy ją przyjmować w taki sposób, jako sakrament żarliwości. Jeżeli bowiem Eucharystia już nie przemienia naszego życia, to dlatego, że niedostatecznie żyjemy tą żarliwością miłości, jak Kościół w Efezie. Jeśli jednak popadniemy w letniość, Bóg nas wyrzuci ze swoich ust, jak zostało to powiedziane Kościołowi w Laodycei. Nie szukajmy żarliwości zmysłowej, nie o to chodzi! Żarliwość to pragnienie umiłowania i odpowiadania na pragnienie serca Jezusa: „Sitio” — „Pragnę!”. Zawsze możemy przeżywać to w wierze. A kiedy przyjmujemy Jezusa w Eucharystii, pragnijmy tylko tego, i błagajmy serce Jezusa, by złożyło w naszym sercu to pragnienie miłowania, przerastające wszelkie czyny.

Jeżeli Jezus wypowiada „Sitio” po wypełnieniu dzieła Ojca, to dlatego, aby nam uświadomić, że ponad dziełem istnieje miłość, że miłość przerasta wszelkie dzieła i nie jest przez nie zdeterminowana. Oczywiście „miłości dowodzi się w czynach” — czy to będzie najpokorniejsza praca domowa, gotowanie, sprzątanie, czy dzieło teologa. Przede wszystkim nie powinniśmy jednak określać naszego życia przez to, co robimy. „Sitio” Jezusa ma spalić wszystkie nasze dzieła, abyśmy nigdy nie zatrzymywali się na tym, czego dokonaliśmy. Eucharystia ma nam uniemożliwiać zatrzymywanie się i ma składać w najtajniejszej głębi naszego serca krzyk pragnienia Jezusa, wezwanie, byśmy szli wciąż dalej. Kiedy zatrzymujemy się, stajemy się letni, a w porządku miłości nie mamy prawa się zatrzymywać. Oczywiście, to może być dla nas nieco męczące w wymiarze psychologicznym. Mówimy sobie: „Jezus już tak wiele ode mnie zażądał... Co mi się jeszcze przydarzy?” Ale nie patrzmy na to, czego Jezus od nas zażąda! Niczego sobie nie wyobrażajmy, patrzmy tylko na Jego miłość. Kiedy kochamy, patrzymy tylko na miłość. Jeśli zaczniemy zerkać na boki, jesteśmy z góry przegrani; przeciwnie, trzeba słyszeć wyłącznie „Pragnę” Chrystusa. Nasze serce jest wówczas zranione jak serce Baranka; jest zranione przez „Sitio”, i to właśnie jest żarliwość. Żarliwością jest owo wezwanie, ten krzyk dziecka na pustyni, który może przybierać nieskończenie wiele form; jest to wciąż ten sam krzyk i wciąż inny, i każdego dnia będzie inny. Czasami będzie to krzyk radości, kiedy indziej wołanie na alarm, krzyk kogoś, kto już dłużej nie może wytrzymać, ale przez to wszystko Eucharystia będzie przemieniać nasze serce.

Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem. Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa, luty 2007
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... m3_00.html

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt paź 30, 2007 10:16
Zobacz profil
Post 
Serdecznie zachecam do przeczytania wspomnienia o wielkim Polaku arcybiskupie Józefie Teofilu Teodorowiczu.

http://www.prawica.net/node/8981


Obrazek


Wt paź 30, 2007 14:37
Post 
"Wierzę w świętych obcowanie..."

http://www.piotrskarga.pl/ps,831,12,0,1 ... macje.html


Obrazek


Śr paź 31, 2007 15:59
Post 
...

W co uderzyłeś nożem Marcusie?

W to, co zabiłem:w muchę, miły panie.

Ach, precz morderco ! Zabiłeś me serce.
Me oczy znają zbyt wiele tyranii.
Zabójstwo takiej niewinnej ofiary
Bratu Titusa nie przystoi.Odejdź!
Nie jesteś dla mnie godnym towarzyszem.

Panie, zabiłem przecież tylko muchę.

Tylko? Lecz mogla mieć matkę i ojca.
Popatrz, jak zwiesza złocone skrzydełka
I lamentuje, wijąc się w powietrzu!
Biedna, niewinna mucha,
Która przybyła tu, by swym muzycznym
Brzęczeniem cieszyć nas; a tyś ją zabił.

...

"Titus Andronikus", Szekspir


Cz lis 01, 2007 21:25

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Wieczność jest nieprzejednana, Razielu.
Gdy po raz pierwszy wkradłem się do tej komnaty, wieki temu, nie pojmowałem prawdziwej potęgi wiedzy. Znać przyszłość, Razielu... Widzieć jej ścieżki i strumienie wybiegające w nieskończoność... Jako człowiek nigdby nie byłbym w stanie pojąć takich zakazanych prawd, lecz każdy z nas wielce przekroczył to czym byliśmy kiedyś.. Spoglądając poprzez płaszczyzny prawdopodobieństwa, czy nie czujesz całą swoją duszą jak staliśmy się niczym bogowie? I jako tacy, czy nie jesteśmy nierozdzielni? Tak długo jak jeden z nas stoi, jesteśmy legionem... Dlatego kiedy muszę poświęcić swoje dzieci pustce, mogę to zrobić z czystym sercem.

Kain, fragment dialogu wieńczącego grę "Legacy of Kain: Soul Reaver".


So lis 03, 2007 22:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 06, 2007 20:29
Posty: 261
Post 
Wielki Duchu, którego głos slyszę w szmerze wiatru,
którego oddech daje życie wszystkiemu na świecie, wysłuchajj mnie.
Jestem mały i słaby, potrzeba mi Twej Sily i Mądrości. Pozwól mi przebywać w pięknie i spraw, aby moje oczy spostrzegały czerwone ipurpurowe zachody slońca.
Spraw aby moje ręce uszanowały te rzeczy, które Ty stworzyłeś, aby moje uszy stały się wrażliwe na odbiór Twego
Głosu. Pozwól mi nauczyć się lekcji, które ukryleś w każdym listku i kamieniu.
Szukam mocy nie po to aby stać się wiekszym od mojego przyjaciela ale aby walczyć z moim największym wrogiem - samym sobą.
Uczyń tak abym był zawsze gotowy do przyjścia do Ciebie z czystymi rękami i otwartymi oczami.
W końcu mojej drogi, kiedy życie we mnie zgaśnie, tak jak zanikający zachód słńca, niech mój Duch stanie przed Tobą bez lęku i wstydu.
O Panie spraw aby w dniu dzisiejszym serce moje wypelnione bylo wdzięcznścią za Dary jakie mi raczyłeś zesłać.
Pozdrawiam serdecznie Ania.

_________________
"Panie, wskaż mi drogi Swoje
ścieżek swoich naucz mnie !"
Psalm 25,4


So lis 03, 2007 23:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
Dżem - Modlitwa (Pozwól mi)


Pozwól mi spróbować jeszcze raz.
Niepewność mą wyleczyć, wyleczyć mi.
Za pychę i kłamstwa, za me nałogi,
Za wszystko co związane z tym.
Te świństwa duże i małe,
Za mą niewiarę,
Rozgrzesz mnie, no rozgrzesz mnie!


Panie mój, o Panie!

Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany.
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co,
Co dzieje się w mych snach. Co dzieje się.
I nie, nie chcę płakać, Panie mój!


Uczyń bym był z kamienia, bym z kamienia był.
I pozwól mi, pozwól mi,

Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz.

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


So lis 03, 2007 23:48
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt lut 17, 2006 19:17
Posty: 149
Post 
Dla Tych którzy odeszli

Lampiony i świece zapalone
na płycie mogiły przeznaczenia
w dowód pamięci Tych co odeszli
których los skreślił z księgi istnienia

Na twarzy już dawno obeschły łzy
nie został po nich nawet ślad mały
czas leczy rany serca i duszy
a nasze tęsknoty z wiatrem odleciały

Dla Tych co odeszli czas się zatrzymał
lecz dla nas płynie nieubłaganie
zabierze nam wszystkie nasze marzenia
jedynie wspomnienie po nas zostanie

RENIA


N lis 04, 2007 0:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
„Ja jestem bramą”

Potem Jezus stwierdza: „Ja jestem bramą”; „Ja jestem dobrym pasterzem”; „Jestem Synem Bożym”. Słowa „Ja jestem bramą” kierują nas ku miłości, która jest płodna, jeśli jest prawdziwą miłością. Mamy stawać się budowniczymi Boga, tak jak Jezus: On jest bramą, a brama to Krzyż. Jezus utożsamił się z Krzyżem, i nie ma innej bramy niż Krzyż; a Krzyżem każdego dnia jest nasz trud, nasza praca. Kiedy kochamy i kiedy mamy tak wrażliwe serce jak zranione serce Baranka, jesteśmy całkowicie oddani zadaniu, które stawia przed nami Bóg i które, choćby było najskromniejsze, ma dla nas wielkie znaczenie, gdyż po prostu w ten sposób wola Boża bierze nas w posiadanie. Mamy stawać się „bramą” dla naszych braci, z Jezusem i w Jezusie, przyjmując skromne zadanie, jakie zleca nam Bóg. Nieważne, co to jest; ważne, abyśmy je w pełni zaakceptowali. A zaakceptować bycie „bramą” to zgodzić się na to, że będziemy innych puszczać przodem, przed sobą; że będziemy pracownikiem, który wciąż pracuje dla innych i ustępuje im pierwszeństwa. We wspólnocie zawsze pracujemy dla innych i zgadzamy się na to, by ustępować im miejsca.

Brama wyraża usunięcie się na bok, pokorę, ale także skuteczność. Nie ma nic skuteczniejszego od bramy! Grota nadaje się do zamieszkania po wstawieniu drzwi. Być „bramą” to służyć drugiemu człowiekowi, bronić go, chronić, być jego tarczą, pomocą, kiedy jest słaby. I do tego mamy moc Chrystusa, gdyż On sam jest naszą bramą. Miłujmy pracę z miłości do naszych braci i aby ich bronić do końca. To właśnie jest prawdziwa miłość bliźniego: z Jezusem, przez Jezusa, być bramą dla naszych braci, dzięki naszej posłudze pozwolić im wyzwolić się od wielu rzeczy. Oczywiście, trzeba to robić z pokorą; jeśli bowiem to czynimy, to dlatego, że Bóg nas o to poprosił. Mamy pomagać innym, wspierać ich, strzec, wyzwalać. Ale czy naprawdę to robimy, my, dla których Jezus jest „bramą”? Musimy zadawać sobie to pytanie.

Przez chleb i przez bramę dokonuje się wspaniała przemiana naszego serca. Są to bowiem dwa ważne akty przemiany naszego serca — przemiana naszej zdolności do miłowania i naszej zdolności do bycia skutecznym. Dotykamy tutaj ludzkiego serca, z jednej strony w jego wrażliwości, a z drugiej strony — w jego mocy. Im bardziej jesteśmy wrażliwi, tym bardziej możemy być mocni dla Boga i dla naszych braci.

Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem. Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa, luty 2007
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... m3_00.html

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


N lis 04, 2007 9:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Na początku rozdziału 12 [Apokalipsy św. Jana - przyp. moje]widać "wielki znak" na niebie: Niewiastę obleczoną w słońce, z dwunastoma gwiazdami wokół głowy i z księżycem pod stopami. Właśnie ma rodzić w bólach, a przed nią stoi Smok.

Te znaki pozwalają nam zrozumieć walki. Na początku Księgi Rodzaju Bóg "wprowadza nieprzyjaźń" między niewiastą i wężem. Niewiasta to przede wszystkim Maryja, następnie Kościół, i każdy z nas, małe, kruche stworzenie, które przechowuje tajemnicę, strzeże płodności, będącej największą tajemnicą miłości. Smok to "Wąż starodawny", "szatan". Widzimy nieubłaganą walkę między nimi. Gdy tylko niewiasta wydała na świat syna, który natychmiast został uniesiony do nieba, Szatan ściga ją na pustyni. (.)

Pustynia symbolicznie oznacza adorację. Gdy adorujemy Boga, wymykamy się szatanowi, nic nie może nam on zrobić - nigdy o tym nie zapominajmy. Apokalipsa pokazuje nam, że mamy niezwykle potężną broń przeciw szatanowi, która pozwala nam całkowicie przed nim uciec: jest to adoracja. (.) Przez adorację i kontemplację Maryja całkowicie wymyka się szatanowi. Widząc to, szatan będzie ścigał Jej potomstwo.

Rozdziały 12 i 13 pozwalają nam odkryć wielką strategię szatana, który nawiązuje przymierze z człowiekiem, aby go ścigać i osiągnąć większą skuteczność w walce. O co toczy się ta wojna? Szatan nie może znieść tajemnicy Maryi, czyli w gruncie rzeczy stworzenia mężczyzny i niewiasty. Żywi do nich nienawiść, gdyż są oni arcydziełami Boga, i na wszelkie możliwe sposoby chce ich odwieść od ich celu. Wydaje mi się, że przede wszystkim tego uczy nas Apokalipsa.

Marie-Dominique Philippe OP
Apokalipsa - księga na dziś (pogrubienie tekstu moje)
http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=73

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn lis 05, 2007 12:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Adoracja i wiara

Właśnie to powierzenie się sprawia, że na ziemi wiara nie tylko jest czymś, co należy tolerować, lecz że jest źródłem nadziei i że jest zdolna spełnić się w miłości. Kiedy w sercu człowieka adoracja znika, bardzo szybko wiara staje się czymś nieznośnym, niedopuszczalnym, sprzecznym. Jakże Bóg, który jest samoistnym Intelektem może wymagać takiej postawy od swoich synów? Jakże może On wymagać od nich, by cały czas zachowywały postawę maleństw, które zgadzają się na prowadzenie za rączkę nic nie rozumiejąc, nic nie widząc? Od strony psychologicznej jest to nie do zniesienia: nasz ludzki intelekt staje się dojrzały, rozwija się w dziedzinie nauki, musi jednak trwać w niewiedzy co do tego czym jest właściwe dlań i osobiste dobro, czym jest jego szczęście. Musi on zgodzić się na ubóstwo w obliczu świata, który myśli, że jest dorosły i który jest tak bardzo z siebie dumny... Jeśli wiara nie dostrzega tego, po co istnieje, jeśli nie widzi własnego celu, to znaczy jeśli nie jest już ożywiana przez miłość-agape, ani przyporządkowana – dzięki adoracji – do widzenia uszczęśliwiającego, staje się czymś nieznośnym. Jawi się nam wówczas jako coś nie na czasie! Rozumiemy więc, że adoracja jest w pewnym sensie niezbędną strażniczką wiary chrześcijańskiej. Czyż właśnie nie z tego powodu wymóg adoracji zostaje obwieszczony na początku objawienia Prawa Mojżeszowi: "Będziesz czcił jednego Boga"? I właśnie przede wszystkim o tym przypomina sam Jezus Samarytance: Bóg jest duchem, potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w duchu i prawdzie. I właśnie to jest pierwszym przedmiotem ataku Nieprzyjaciela, po to, by podciąć fundamenty Kościoła. Ktoś kto nie adoruje może być jeszcze wierny czerpakowi – jak Samarytanka – bardzo szybko jednak ześlizguje się, a nawet traci zmysł moralny: może mieć pięć żon! Kiedy już nie rozwija swojego duchowego serca przez adorację, wszystko zostaje zajęte przez jego serce zmysłowe, uczuciowe, wówczas rozwija się w nim w wielości i różnorodności afektywność uczuciowa i seksualna.


Marie-Dominique Philippe OP Tajemnica adoracji
http://www.swjan.pl/

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt lis 06, 2007 14:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Adoracja a konsekwencje grzechu

Jeśli osoba ludzka otrzyma łaskę chrześcijańską w Kościele katolickim będzie mogła następnie pojąć, że łaska ta oczyszcza ją z pierworodnej winy, owej winy ciążącej na duchowej duszy kształtującej od wewnątrz ciało, które – będąc potomkiem Adama i Ewy – jest związane ze swoim pierwszym źródłem. Niemniej jednak konsekwencje pierworodnej winy trwają pod postacią nieuporządkowania w afektywności zmysłowej, uczuciowej, afektywności wyobraźni oraz w afektywności duchowej, która jest źródłem skłonności do wywyższania się, do ciągłego uważania się za ważniejszego od innych. W niechrześcijańskiej wspólnocie ludzkiej owe trzy "pożądliwości" – zgodnie z wyrażeniem świętego Jana [14] – zatruwają środowisko kulturowe poddane szatanowi, który jest księciem kłamstwa [15]. W rzeczywistości, jeżeli człowiek nie usiłuje adorować i daje się zwieść swoim pożądliwościom, wówczas środowisko ludzkie pozostawione samemu sobie staje się środowiskiem niszczącym, egoistycznym, wydanym władzy "księcia tego świata" [16]. Adoracja niesie więc z sobą nowy wymiar, dostrzegalny jedynie dla chrześcijanina dzięki wierze w Chrystusa: dzięki niej człowiek może wymknąć się kłamstwu; dzięki niej – za sprawą cnót teologalnych – człowiek może wymknąć się intersubiektywności kłamliwej, nihilistycznej i pozbawionej nadziei. Dzięki realizmowi wiary, ukazującemu konsekwencje grzechu pierworodnego, rzeczywistość adoracji jawi się jako jedyny środek naszego zbawienia przez Chrystusa.

W ten sposób jeszcze lepiej dostrzegamy, że jedynie realizm adoracji pozwala nam zachować ludzki realizm, zdolny przyjąć chrześcijańską łaskę. Po raz kolejny to właśnie adoracja pozwala ukazać w akcie co jest właściwe dla stworzenia jakim jest człowiek w samej głębi jego osoby. Osoba ludzka, choć co do istoty jest cały czas sobą, jest strasznie zniszczona przez konsekwencje grzechu pierworodnego. Owszem, cały czas jest ona capax Dei: natura jej intelektu nie została zmieniona; jednak w swoim działaniu (exercice) – z powodu wywyższenia własnego ja – intelekt dużo łatwiej skupia się na sobie. Konieczność dokonywanie aktów adoracji jest obecnie jeszcze większa. W ten sposób intelekt będzie mógł utrzymać sobie właściwe pożądanie prawdy i będzie się w nim mogło obudzić naturalne pragnienie odkrycia istnienia Bytu Pierwszego. Dokonuje się to w walce; w walce coraz bardziej wewnętrznej.

Szatan nie omija nigdy możliwości posłużenia się konsekwencjami grzechu pierworodnego po to, by nas rozproszyć i zmniejszyć nasze pragnienie poszukiwania prawdy. Kiedy żyjemy sami, niejednokrotnie nasze zewnętrzne środowisko nie będzie mogło podtrzymać w akcie naszego pragnienia prawdy i naszej aktualnej zdolności odkrycia istnienia Bytu Pierwszego; trzeba na to zwracać uwagę szczególnie w życiu apostolskim. W większości przypadków życie chrześcijańskie może być przeżywane jedynie we wspólnocie chrześcijan, którzy wspólnie dążą do adoracji; do tego zaś konieczna jest modlitwa liturgiczna.

[14] "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki" (1 J 2, 15-17).

[15] "Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (J 8, 44).

[16] "Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony" (J 12, 31). Por. J 14, 30; 16, 11.

Marie-Dominique Philippe OP Tajemnica adoracji
http://www.swjan.pl/

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Śr lis 07, 2007 13:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
Pidżama Porno

Nikt tak pięknie nie mówił,że się boi miłości

Często twe oczy,
Miast wiosennieć zielenią,
Są takie zimne i dziwne...
W chorych rozmowach,
Oczy patrzą gdzie indziej,
Patrzą tylko gdzie by tu sie schować...
Twoje ramiona-
Nie kruszące sie ciasto,
nie pachną miętowa maścią.
Ja w twoich ramionach-
nieistotny dysonans,
Deszcz szczęścia,
Strzał nad przepaścią...

Szeptem na ucho powiem,że
Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Tych ranków jak febra-
U okien twych jak żebrak-
Siedziałem za drzewem nie raz...
Tych gwiazd spadających-
Pijanych gwiazd na stos-
Nocą gdy będę umierał
Szeptem na ucho powiem że

Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Wyrzekam,bo...


Nikt tak pięknie nie mówił,
Że sie boi miłości...
Nikt tak pięknie nie mówił,
Że się boi miłości... jak Ty


Zanim piorun i tęcza,
Przejdą przez smutków most,
Zanim dzień stąd odleci na chmurze...
Zanim groszki i róże,
Pocałują się znów przez płot,
Zanim kurz pozamiata podwórze...

Szeptem na ucho powiem,ze
Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Wyrzekam bo...

Nikt tak pięknie nie mówił,
Że sie boi miłości...
Nikt tak pięknie nie mówił,
Że się boi miłości... jak Ty

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


Śr lis 07, 2007 17:29
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39 ... 57  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL