Uwaga, poniżej są spoilery, także jeśli ktoś nie oglądał, niech nie czyta!!!
Uwielbiam ten film, bardzo na niego czekałem. Świetna muzyka, piękny wizualnie no i gra aktorów super - Hugh Jackman pokazał co potrafi.
Scena śmierci Izzy i drzewa to dla mnie jedna z najbardziej wzruszających scen filmowych (obok śmierci Złamanego Miecza w "Hero"), nigdy nie mogę powstrzymać łez jak ją oglądam.
Moja interpretacja zakończenia jest następująca - Izzy była martwa, uwięziona w śmierci tak długo jak Tommy o tym myślał w ten sposób. Gdy myślał o tym, że ona nie żyje, to rzeczywiście było tak jakby ona była martwa. To myślenie o śmierci było moim zdaniem "niewolą w której była Hiszpania". Przez myślenie o umieraniu Tommy stracił też ostatnie chwile jakie mógł spędzić z Izzy. Zasadzenie drzewa na jej grobie było zaś daniem jej życia na nowo, przyznaniem że Izzy nie odeszła, ale poprzez śmierć stała się częścią rzeczywistości na inny sposób i nadal tu jest obecna. Tom-astronauta zaakceptował w końcu własną śmierć jako sposób na to by oboje byli wiecznie żywi w tym świecie, poprzedzała to śmierć Thomasa-konkwistadora, który był uosobieniem pragnienia pokonania śmierci ciała - wraz z nim umarło to pragnienie i Tommy pogodził się z faktem umierania.