Przyznam że z obawą czekałem na ten film. Uwielbiam Robina Williamsa
który jest aktorem żydowskiego pochodzenia i o zgrozo mieszka w
hollywood w samym centrum światowej chrystianofobii.

Film którego tytuł w polskim przekładzie mógły brzmieć
" licencja na ślub ", jest opowieścią o księdzu katolickim który
nie poprzestaje na naukach przedmałżeńskich dla młodych, lecz
stosuje wobec nich swoistego rodzaju test na ...miłość.

Nie wiem w jaki sposób ale poraz pierwszy w historii hollywood, powstał film który jest wesoły a jednocześnie pozbawiony kpiny i szyderstwa
z kościoła katolickiego i wiernych.
Wielka w tym zasługa samego Williamsa który z wrodzonym sobie wdziękiem, łagodzi nadmiernie wyeksponowaną satyrę.

Smutne jednak że film został od razu wyśmiany przez krytyków
z new york times i innych liberalnych czasopiśmideł.

Dla mnie jest to film godny polecenia każdemu kto chce się świetnie zabawić i jednocześnie nie zostać obrażony za swoją wiarę
lub przekonania.