Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 19:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 57  Następna strona
 Piękne teksty 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
No to może kazanie oparte na opowiadaniu znalezionym u x Malińskiego

Bardzo ją kochał i chciał by została jego żoną. Mógł to osiągnąć bez większego wysiłku. Był przecież synem króla, a ona córką jednego z poddanych. Wystarczyło powiedzieć tylko słowo, a nikt nie ośmieliłby się sprzeciwić. Wyprawiono by huczne wesele. A potem byłaby mu wierną i posłuszną, oddając cześć i spełniając każde jego życzenie. Lecz nie tego pragnął. Marzył, że ona również kiedyś go pokocha i będzie z nim - nie dla jego władzy i bogactwa. Wierzył, że potrafi ją zmienić, że z tej rozkapryszonej, złośliwej i zapatrzonej tylko w siebie dziewczyny może stać się mądrą, dobrą i wrażliwą kobietą. Dlatego właśnie wbrew przestrogom, a nawet protestom rodziców opuścił dom i postawił wszystko na jedną kartę. Nierozpoznany przez nikogo został pomocnikiem ogrodnika w posiadłości jej rodziców. Wiele wycierpiał przez lata służby, zwłaszcza z powodu dziewczyny, która szydziła z niego i poniżała, wymyślając najrozmaitsze prace. Często padał ze zmęczenia, chorował. Czasem płakał - jak wtedy, gdy chciał ofiarować przepiękny kwiat, z takim trudem wyhodowany tylko dla niej, a ona wytrąciła mu go z ręki i podeptała. Przeszedł tyle, ile tylko miłość potrafi wytrzymać. Lecz jego wysiłek nie był daremny. Powoli, bardzo powoli dobro, które zasiewał przestało być dziewczynie obojętne i zaczęło kiełkować w jej sercu. Dzięki niemu potrafiła dostrzec co naprawdę jest piękne i wartościowe, potrafiła zrozumieć na czym polega prawdziwa miłość. A potem, jak to w bajkach bywa, pobrali się, zamieszkali na królewskim zamku i żyli długo i szczęśliwie.

To tylko bajka, powiesz - i będziesz miał rację, lecz pomyśl, czy podobna historia nie dzieje się na twoich oczach?

Bardzo cię kocha i chce byś żył dla Niego. Mógł to osiągnąć bez większego wysiłku. Jest przecież Królem Wszechświata, Panem całego stworzenia. Przed Jego majestatem drżą Aniołowie. Niebiosa i Moce są Mu posłuszne i cześć Mu oddają. Wystarczyło ukazać maleńką cząstkę swej potęgi abyś w prochu i pyle czołgał się u Jego stóp widząc własną marność. Byłbyś mu wierny i posłuszny, oddając cześć i spełniając każde Jego życzenie. Lecz nie tego pragnął. Nie chciał być Królem za okruchy rozmnożonych chlebów i ryb, za parę cudów, uzdrowień, za kilka spełnionych próśb. Chciał abyś Go pokochał i był z Nim - nie dla Jego władzy i bogactwa. Wierzył, że potrafi cię zmienić, że rozkapryszony, złośliwy i zapatrzony tylko w siebie - staniesz się kiedyś mądrym, dobrym i wrażliwym człowiekiem. Dlatego właśnie postawił wszystko na jedną kartę i stał się jednym z nas, oddał się w nasze ręce. Nierozpoznany przez ludzi, poniżony, wzgardzony, ukrzyżowany. Przeszedł tyle, ile tylko miłość potrafi wytrzymać. Mimo to nie zrezygnował. I dzisiaj także jest wśród nas. Za chwilę będę trzymał Go w dłoniach, pod kruchą i niepozorną postacią chleba. Za chwilę wielu Go przyjmie w Komunii Św. Jest wśród nas w drugim człowieku - głodny i spragniony, nagi, więziony i chory. Jest stary, opuszczony, wyśmiany. Tak często Go spotykasz - w domu, w pracy, na ulicy. On - Król, staje przed tobą każdego dnia, przebrany w łachmany jak pomocnik ogrodnika, z przepięknym kwiatem miłości, dobra, zbawienia. Z tym kwiatem, który tak łatwo możesz wytrącić Mu z ręki, podeptać, zniszczyć. Lecz pamiętaj, życie nie jest bajką i nie zawsze musi mieć szczęśliwe zakończenie. Nastanie bowiem taka chwila, kiedy ten cichy, pokorny Bóg przyjdzie w swej chwale i wszyscy Aniołowie z Nim. Zasiądzie na swym tronie oddzielając jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. I pójdą jedni na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. Obyś wtedy znalazł się w gronie tych, którzy usłyszą słowa:
"Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata."


N lis 16, 2003 22:15
Zobacz profil
Post 
WZLOT I UPADEK

Gdy radości pełna, od zwycięstwa ledwie oddychająca,
Stoję w jasnym powietrzu jak strzała u końca lotu -
czuję nagle na sercu dłoń cheruba, który mnie strąca,
i wiem, że klęska pewna i upadek najniższy mój gotów.

K. Iłłakowiczówna


N lis 16, 2003 22:50
Post 
I jeszcze, dziękując za Waszą obecność w moim życiu i pomoc

Czy w trwaniu
czy to we wrzątku zdarzeń
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
płyną tu gdzieś z głębi wspomnień
z odchłani snu
idą nocą do mnie

Z jasnym śmiechem
lub smutku makijażem
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
w ciszy łąk i zdań różańcu
twarzy krąg
w niepowstrzymanym tańcu.

Dzięki losie
za to żeś dał mi w darze
twarze, twarze
te bliskie twarze
że mi dałeś tę jasną oczywistość
im swiat większy
tym bliższa bliskość.

Wśród marzeń
rozwianych, jak miraże
twarze, twarze
zawsze życzliwe twarze
czyjaś dłoń i ciepłe słowo:
trzymaj pion !
my jesteśmy z tobą !
Słońca duszy
te oczy jak witraże
twarze, twarze
co płoną jak lichtarze
w mroczny czas, serc drogowskazy
ja wśród was -
twarz pośród innych twarzy

Dzięki losie...

Czas toczy
swe koła po zegarze
prawda w oczy:
kiedyś mnie Panie wskażesz
skoro już, tak jak w walizkę
w pamięć włóż
te wszystkie twarze bliskie

Dzięki losie...

Czas toczy
swe koła po zegarze
prawda w oczy:
kiedyś mnie Panie wskażesz
skoro już, tak jak w walizkę
w pamięć włóż
te wszystkie twarze bliskie


Jan Wołek


Pn lis 17, 2003 0:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
NOEL DAVIS

Cisza

Istnieje cisza ogarniająca śpiące dziecko
i cisza, która jest przemożną przemocą.

Istnieje cisza oczyszczająca śpiew ptaka
i cisza, która odkrywa hałas, jaki nosimy we własnym wnętrzu.

Istnieje cisza spowijająca skrawek błękitu
i cisza, która grozi, zapowiada huragan.

Istnieje cisza kształtująca naszą wrażliwość na życie
i cisza, która druzgoce, kiedy nadmiar pracy niszczy naszą duszę.

Istnieje cisza zamknięta w kropli rosy na płatku kwiatu
i cisza fabryki czekającej w napięciu.

Istnieje cisza pełniąca rolę bliskiego przyjaciela
i cisza, która wypełnia samotność.

Istnieje cisza, która bierze nas za rękę,
by doprowadzić nas do samej głębi pokoju.

NOEL DAVIS

tłum. Alina Merdas RSCJ


Śr lis 26, 2003 20:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Smuga cienia
- kiedy już przychodzi akceptować warunki niepodpisanego kontraktu, narzuconego bez pytania, kiedy już wiadomo że to co obowiązuje innych odnosi się i do ciebie, że z tej reguły nie ma wyjątków: chociaż to przeciwne naturze należy się jednak starzeć. Dotad robiło to po kryjomu ciało - tego już nie dość. Wymagana jest zgoda. Młodzieńczy wiek ustanawia jako regułę gry - nie, jako jej fundament - niezmienność własną: byłem dziecinny, niedorosły, ale juz jestem prawdziwym sobą i taki pozostanę. Ten nonsens jest przecież podstawą egzystencji. W odkryciu bezzasadności tego ustalenia zrazu tkwi więcej zdziwienia niż lęku. jest to poczucie oburzenia tak mocne, jakbyś przejrzał i dostrzegł, że gra do której cię wciągnięto jest oszukańcza. Rozgrywka miała być całkiem inna (...)
Starzejemy się bowiem jak dzieci, to znaczy odmawiając zgody na to, na co zgoda nasza jest z góry niepotrzebna, bo zawsze tak jest, gdzie nie ma miejsca na spór ani na walkę - podszytą nadto załganiem. Smuga cienia to jeszcze nie memento mori, ale miejsce pod niewielkim względem gorsze, bo już widać z niego, że nie ma nietkniętych szans. To znaczy: teraźniejsze nie jest już żadną zapowiedzią, poczekalnią, wstępem, trampoliną wielkich nadziei, bo niepostrzeżenie odwróciła się sytuacja. Rzekomy trening był nieodwołalną rzeczywistością; wstęp - właściwą treścią; nadzieje - mrzonkami; nie obowiązujące zaś, prowizoryczne, tymczasowe i byle jakie - jedyną zawartością życia. Nic z tego, co się nie spełniło, już się na pewno nie spełni i trzeba się z tym pogodzić milcząc, bez strachu, a jeśli się da - i bez rozpaczy.

S. Lem, Opowieści o pilocie Pirxie, Ananke.

Może nie piękne ale bardzo prawdziwe...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 03, 2003 9:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2003 10:47
Posty: 33
Lokalizacja: Wołów, Dolnośląskie
Post 
Boże, w swych wyrokach niezgłębiony.
Prosiłem Cię o moc do osiągnięcia powodzenia, a uczyniłeś mnie słabym, abym nauczył się pokornego posłuszeństwa.
Prosiłem o zdrowie dla dokonania wielkich czynów, a dałeś mi kalectwo, ażebym robił rzeczy lepsze.
Prosiłem o bogactwo, abym mógł być szczęśliwy, a dałeś mi ubóstwo, ażebym był rozumny.
Prosiłem o władzę, żeby mnie ludzie cenili, a daleś mi niemoc, abym odczuwał potrzebę Ciebie, kochającego Ojca.
Prosiłem o towarzysza, aby nie żyć samotnie, a dałeś mi serce, abym mógł kochać wszystkich ludzi.
Prosiłem o radość, a otrzymałem życie, aby móc cieszyć się wszystkim.
Niczego nie otrzymałem, o co prosiłem, ale dostałem wszystko to, czego się spodziewałem.
Prawie na przekór sobie - moje modlitwy, nie sformułowane, wysłuchałeś.
Boże, bądź pochwalon za Twoją miłość i niezbadane Twe wyroki.
(anonim z tablicy w Instytucie Rehabilitacyjnym w Nowym Jorku)

_________________
Misericordias Domini in aeternum cantabo.
Mozilla PL


Wt gru 09, 2003 11:27
Zobacz profil
Post 
- opowiedz mi bajkę o złym wilku...
- ależ nie ma złych wilków, są tylko wilki nieszczęśliwe!


nie ma złych ludzi...


Śr gru 10, 2003 15:34
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Niosę krzyż
niespełnionych nadziei
nieudanego życia
chorego serca czy wątroby
domu, gdzie w kącie czyha złość
dni podobnych do siebie jak krople wody
i chciałbym to rzucić od zaraz,
pozbyc się tego uwierającego balastu,
chciałbym zacząć od nowa.

Poznaję nowego człowieka. Interesujący. Może z nim udałoby się życie.
Buduję szczęście w szklanej kuli egocentryzmu.
Mam plany.
Mam możliwości.
Mam przemyślenia.

Brak tylko argumentów przed samym sobą na nowy rozdział życia.

Dlaczego Ty nie rzuciłeś swego krzyża na drodze, Chryste.
Dlaczego nie zepchnąłeś go do rowu i nie uciekłeś.
Przecież mogłeś...

Teraz miałbym wytłumaczenie, by porzucić własny.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt gru 12, 2003 18:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
I znowu - dwa stare kazania, które kiedyś mówiłem... jedne z nielicznych, które mi się podobają..., a że dzisiaj taki właśnie czas.... może ktoś będzie chciał na chwilę się nad nimi zatrzymać...


Ostatnio edytowano Śr gru 24, 2003 20:40 przez saxon, łącznie edytowano 1 raz



Śr gru 24, 2003 20:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Późnym, zimowym wieczorem idziesz przez las. Ciemność i chłód wciskają się w najdalszy kąt twojej duszy. Pomiędzy ogołoconymi z liści konarami drzew zawodzi wiatr. Każdy potrącony kamień, każdy trzask łamanej gałązki sprawia, że twoje serce zaczyna ci bić szybciej, choć wiesz, że oprócz ciebie nie ma wokół nikogo. Odruchowo wtulasz głowę w ramiona słysząc trzepot skrzydeł przelatującego ptaka i zatrzymujesz się przed krzakiem, który w słabej poświacie księżyca przybrał fantastyczne kształty. Jesteś przeraźliwie sam, zagubiony, bezradny.
A przecież wystarczy trochę światła, aby poczuć się zupełnie inaczej. Zobaczyć las zaścielony kobiercem iskrzących się białych płatków śniegu i ogrzać twarz w promieniach słońca, przenikających między konarami drzew. Cieszyć się z dobroci Boga - Stwórcy.
Działo się to w noc podobną do dzisiejszej. Mała dziewczynka szła boso wśród ciemności, ulicą. Jej małe stopki były sinoczerwone z zimna. Tak samo przemarznięte były jej rączki, w których trzymała koszyk z zapałkami na sprzedaż. Tego dnia nikt nie kupił od niej ani jednego pudełka i dlatego bała się wrócić do domu bo ojciec by ją zbił - była głodna, zmarznięta i smutna. Śnieg zaczął padać i jego płatki osiadały na jej włosach. W domach paliły się świeczki, a w powietrzu unosił się zapach pieczonej gęsi. Wcisnęła się w kąt, między dwa domy i aby się rozgrzać zapaliła zapałkę. W jej świetle zobaczyła nagle duży piec w którym wesoło migotały płomienie, lecz kiedy wyciągnęła zziębnięte nóżki, aby je ogrzać, zapałka zgasła i piec zniknął. Kiedy zapaliła następną ukazał się jej stół uginający się pod ciężarem smakowitych potraw i słodyczy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo jest głodna. Lecz kiedy sięgnęła ręką aby czegoś skosztować znowu wszystko zniknęło. Światło trzeciej zapałki ukazało jej ogromną choinkę pełną lampek, bombek i innych ozdób, a także prezentów, które pod nią leżały. Lecz i tym widokiem nie cieszyła się długo - wszak zapałki tak szybko gasną.
Babcia - jedyna osoba, która była dla niej dobra, lecz już nie żyła.
Babciu - wykrzyknęła - zabierz mnie ze sobą. Wiem, że kiedy zapałka się wypali znikniesz jak wszystko inne.
Dziewczynka szybko potarła wszystkie zapałki. Zapłonęły tak, iż stało się jasno jak w dzień, a babcia wzięła dziewczynkę w ramiona i poniosła do nieba. Z nastaniem poranka, znaleziono małą dziewczynkę z różowymi policzkami i uśmiechem na wargach - zamarzniętą na śmierć. Lecz ci, którzy ją żałowali, nie mieli pojęcia o tym z jakim uczuciem szczęścia i radości poszła z Babcią tam, gdzie nie było już ani zimna, ani głodu, ani strachu.

Powiesz, że to bajka. Rzeczywiście, ale jakże piękna i jak bardzo prawdziwa. Tak często bowiem nasze życie przypomina ową wędrówkę przez ciemny las - pełną strachu, samotności, zagubienia. Tyle w naszym życiu spraw trudnych, których nie da się wyeliminować, pytań, na które nie znajdujemy odpowiedzi i niepokojów, które nie tylko nie maleją, ale wręcz rosną z czasem. Tyle bólu, cierpienia i łez, które będziemy musieli zabrać ze sobą do grobu. Co zatem robić? Czy tak jak niektórzy zapalać kolejno jedną po drugiej zapałki ludzkiego pocieszenia, którymi jakże często są pieniądze, alkohol, ciało drugiego człowieka, takie czy inne, wątpliwej wartości rozrywki? Lecz ich blask i ciepło są tylko ułudą i kiedy gasną - bardzo szybko - wtedy noc wokół nas staje się jeszcze czarniejsza i bardziej przerażająca. Więc może warto przypomnieć sobie wówczas słowa proroka Izajasza, które dzisiaj słyszeliśmy:
"Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką. Mieszkańcom kraju mroków zabłysło światło."
To właśnie Chrystus jest tą światłością świata. Światłością rozpraszającą ciemności zła, grzechu, nienawiści. Światłością, dzięki której sens ma zarówno nasze cierpienie, ból, jak i wszelkie dobro, które czynimy. Nie możemy więc zadowalać się blaskiem sztucznych ogni i lampek na choince. Trzeba nam otworzyć oczy i zobaczyć prawdziwe Światło. Tylko wtedy bowiem możemy mieć nadzieję, że nadejdzie taka chwila, kiedy Chrystus weźmie nas w ramiona i poniesie do nieba, tam, gdzie nie będzie już ani zimna, ani głodu, ani strachu.


Śr gru 24, 2003 20:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
W tym roku mnie przypadło w udziale wygłoszenie kazania na Pasterce. I muszę przyznać, że wśród tego przedświątecznego zabiegania, spowiedzi, przygotowywania gazety parafialnej, niewiele było czasu aby nad nim się zastanowić. Dlatego też z pewnymi objawami paniki i przerażenia uświadomiłem sobie wczoraj wieczorem, że jeszcze nic nie przygotowałem. Poszukałem więc mądrej księgi o Bożym Narodzeniu, wziąłem kartkę papieru, długopis i zasiadłem w fotelu. Wtem... - zobaczyłem postać łudząco podobną do Chrystusa z mojego obrazka prymicyjnego. Byłem przestraszony. Zdobyłem się jednak na odwagę i powiedziałem:
„Panie Jezu, Ty wiesz, że jutro mam powiedzieć kazanie. Wiesz, że na Pasterkę przyjdzie mnóstwo ludzi. Podczas tej najpiękniejszej nocy w roku będą oczekiwali czegoś niezwykłego, wyjątkowego, czegoś co ich zachwyci, zafascynuje, porwie swoim pięknem i otworzy serca na Boga. Jakich słów mam użyć, co powiedzieć aby wyszli z kościoła lepsi, radośniejsi, bardziej kochający Ciebie i swoich braci?"
On - pomyślał przez chwilę, a potem Jego twarz rozjaśnił uśmiech. „Wiem o czym powinieneś mówić" - usłyszałem.
Serce zaczęło mi bić szybciej, a przez głowę przelatywały, ze wstydem przyznaję, niezbyt skromne myśli. Sam Pan Jezus powie mi co mam mówić. Toż to będzie rewelacja! Wszyscy będą słuchać z zapartym tchem. Nikt nie zaśnie, nie będzie nerwowo spoglądał na zegarek, nie pomyśli o czymś innym. Być może napiszą o tym w gazetach. A już na pewno pokolenia kleryków w seminariach będą, na przykładzie tego kazania, uczyć się jak i co należy mówić ludziom. Cały zamieniłem się w słuch aby nie uronić ani jednego słowa.
„Powiedz im - usłyszałem - że ich kocham miłością nieskończoną, miłością tak wielką, że nawet się nie wahałem przyjść na ziemię. Dla każdego z nich. Ja - Bóg, Wszechmogący, Stwórca nieba i ziemi. Pan całego wszechświata - stałem się Człowiekiem, stałem się ich Bratem.
Przyszedłem na świat jako małe bezbronne dziecko, aby nikt, nawet ci najsłabsi, nie bali się do Mnie przyjść.
Przyszedłem na świat w ubogiej stajni, aby nikt, nawet ci najbiedniejsi, opuszczeni i bezdomni nie czuli się onieśmieleni blaskiem i przepychem.
Przyszedłem na świat obierając sobie za Matkę ubogą dziewczynę z Nazaretu i zwykłego cieślę za Opiekuna, aby nikt, nawet ci prości i niewykształceni nie byli zażenowani i skrępowani zwracając się do mnie. Powiedz im, że stałem się człowiekiem, aby wszystko co ludzkie mogło okazać się święte:
ich praca i zmęczenie, ich ludzka miłość, samotność, cierpienie..."
Kiedy słuchałem Jego słów, mój początkowy entuzjazm powoli opadał, a w jego miejsce zaczęło wkradać się rozczarowanie. Gdy skończył zapadło milczenie, a On patrzył na mnie wyczekująco. Wreszcie, nie śmiać spojrzeć Mu w oczy powiedziałem:
„Panie Jezu, przecież oni to wszystko już wiedzą. Tyle razy już o tym słyszeli - na katechezach, kazaniach. Takimi słowami już się dzisiaj nikogo nie zachwyci, ani nie porwie za sobą. Takie słowa nie wzbudzą już dzisiaj w nikim radości. Tu trzeba czegoś więcej."
On uśmiechnął się tak jakoś smutno i rozłożywszy bezradnie ręce powiedział:
„Ale Ja nic więcej nie zrobiłem. Niczego więcej im nie dałem - tylko samego siebie."
Wtedy właśnie... Wtedy się obudziłem. Paliły się wszystkie światła, zegar pokazywał, że zbliża się dwunasta, a mądra książka leżała obok fotela. W pokoju oczywiście nie było nikogo. Lecz ja wciąż widziałem te ręce rozłożone bezradnie, a w uszach dźwięczały ostatnie słowa:
„Ale Ja nic więcej nie zrobiłem. Niczego więcej im nie dałem - tylko samego siebie."
I wtedy zrozumiałem, że nawet najwspanialsze kazanie niewiele zmieni, jeśli ta prawda nas nie zachwyca i nie daje radości. Na nic się nie zda porażająca elokwencja ani wyszukana retoryka jeśli wśród tych wszystkich bożonarodzeniowych świecidełek, figurek, prezentów i suto zastawionych stołów, nie odkryjemy Tego, który przychodzi aby dać nam samego siebie.
Zegar na wieży kościelnej wybił północ, książka pozostała na podłodze, a ja położyłem się spać. Dlatego właśnie moi drodzy, zamiast wygłosić wspaniałe i mądre kazanie, chciałbym jedynie złożyć wam dzisiaj życzenia:
Aby Chrystus tak naprawdę narodził się w Waszych sercach i był źródłem prawdziwej radości na każdy dzień Waszego życia.


Śr gru 24, 2003 20:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Wędrówka Trzech Króli

Mróz przenikał do szpiku kości,
Najgorsza pora roku
Na podróż, i taką długą podróż;
Drogi w głębokim śniegu i wiatr ostry,
Sam martwy środek zimy.”
Wielbłądy w strupach i otarciach, krnąbrne,
Kładły się w topniejących śniegu.
Były chwile, że żałowaliśmy
Letnich pałaców na wzgórzach, tarasów
I dziewcząt w jedwabiach, przynoszących sorbet.
Poganiacze wielbłądów klęli i grozili,
Uciekali lub żądali trunków i kobiet,
I gasnące ogniska, i brak schronień,
Wrogie miasta i nieprzyjazne osiedla
I wsie brudne, biorące wysokie opłaty:
Trudna to była podróż.
W końcu jechaliśmy tylko nocą,
Zasypiając co chwila,
Wśród głosów, które w uszach nam śpiewały,
Że nasz trud jest szaleństwem.

O świcie zjechaliśmy do łagodnej doliny,
Pod linią śniegów, parnej, wśród zapachów roślin, (...)
Potem przybyliśmy do gospody z liśćmi winorośli nad bramą, (...)
Lecz nie było tam wiadomości, więc jechaliśmy dalej,
Aby przybyć wieczorem, w samą porę
Znajdując miejsce - można rzec - zadowalające.

Wszystko to było dawno, pamiętam,
I uczyniłbym to jeszcze raz; ale ustalmy
To, ustalmy
To: czy droga prowadziła nas do
Narodzin czy Śmierci? To były Narodziny - oczywiście,
Mieliśmy dowód, bez wątpienia. Widziałem narodziny i śmierć,
Lecz sądziłem, że się różnią. Te narodziny - były dla nas
Ciężką i gorzką agonią: jak Śmierć, nasza śmierć.
Wróciliśmy do swych ziem, do dawnych Królestw,
Lecz nie jest nam już łatwo w starym ładzie,
Wśród obcych ludów wielbiących swych bogów.
Z wdzięcznością przyjmę inną śmierć

Thomas Eliot


Cz gru 25, 2003 8:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
To co jest

To głupstwo
mówi rozum
Jest co jest
mówi miłość

To nieszczęście
mówi wyrachowanie
To po prostu cierpienie
mówi strach
To bez szans
mówi rozsądek
Jest co jest
mówi miłość

To śmieszne
mówi duma
To lekkomyślne
mówi ostrożność
To niemożliwe
mówi doświadczenie
Jest co jest
mówi miłość

Erich Fried


Cz gru 25, 2003 8:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
trzy rady
z których ostatnia jest nieprzypadkowo
najkrótsza

I
jeśli piszesz

nie wyprowadzaj zdań
ze swojej ciemności

demony bywają hojne
i za wierną służbę
płacą nierzadko
fontanną złocistego słowa

choćby rzędy liter
mieniły się od znaczeń
i pociągały umysł
genialnością uchwycenia
„istoty rzeczy”

nie wierz
zniszcz
zawróć

nawet za cenę bełkotu
czy skrwawionego milczenia

II
jeśli kochasz

zaufaj słowom Augustyna
- zestarzał się w miłowaniu -
i zapytaj: kogo? co?

bo może się okazać że
najzwyczajniej nie warto

wprawdzie
Bóg jest miłością
ale liczne wątpliwości
rodzą te same słowa
przy zamianie przypadków
i wielkiej litery
i w odwrotnym porządku

a święty Jan
skrzywiłby się
z obrzydzeniem
III
jeśli żyjesz

oczywiście
Herbert ma rację:
mało masz czasu
trzeba dać świadectwo

ale bywa
że czasu jest sporo
i że inni zrobią to lepiej

ks. Jerzy Szymik


Cz gru 25, 2003 8:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Chciałbym zostawić ciszę
w twoim bolącym życiu
przestrzeń dobrą milczącą
gdzie Bóg odpoczywa
nic nie mówiąc rozumieć
nie pytając kochać
przytulić objąć głosem
odejść i przyjść z powrotem
modlić się i strącać
gwiazdy do filiżanki
jak Pan Bóg
bez końca

ks. Jerzy Szymik


Cz gru 25, 2003 9:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 852 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 57  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL