Czy można modlić się w myśli bez rozpoczynania Znaku Krzyża, w autobusie gdy jadę lub wracam ze szkoły, w szkole na przerwach gdy się myję itp. Czy to nie jest pogarda jakaś dla modlitwy lub czy tym nie obrażam Pana Boga?
Moją intencją nie jest właśnie obraza Pana Boga tylko po prostu chcę się modlić w takich czy innych miejscach. Czy nie jest to złe?

hmm mnie to się zdarza, i nie uważam osobiście żeby było to niepporawne zachowanie

Ja myślę że są różne formy modlitwy i różne przy nich zachowania. Jest Eucharystia i Różaniec i koronki i psalmy i medytacja i dziesiątki innych form modlitwy. Jedne bardziej liturgicznie "strojne" od innych.

Ja należę do osób, którym cicha, niepozorna modlitwa przychodzi łatwo, w każdej chwili dnia, choćby na spacerze z psem. Co wcale przecież nie przekreśla mojego uczestnictwa we mszy św, klękania do wieczornego pacierza itd. A znam też sporo ludzi, którzy odmawiają różaniec na przystankach, w autobusach i pociągach - po prostu trzymając go w kieszeni lub na palcu.

Obrażaniem Boga byłoby, gdyby modlić się podczas robienia czegoś złego. Na przykład ściągania na klasówce.

Taka "cicha" modlitwa jest czymś jak najbardziej wskazanym. Chociaż oczywiście nie powinna zastępować pacierza.

Modlić się możesz w każdym miejscu, nie koniecznie ze znakiem krzyża. Ja sam potrafię modlić się w drodzę, w autobusie, rano, w środku dnia, wieczorem... Ostatnio mam pewną refleksje, choć jeśli się wgłębić to nie jest ona moim odkryciem, ale zawiera się w głoszeniu przez Kościół czym jest modlitwa - całe nasze życie powinno być modlitwą, to co robimy, to co mówimy, wszystko powinno być tym dialogiem z Bogiem. Modlitwa zatem to nie jedynie wydzielone w czasie i miejscu wypowiadanie słów, ale będące w czasie i każdym miejscu nasze działanie. Jedna moja koleżanka powiedziała kiedyś że ona czyni znak krzyża na początku porannej modlitwy, ale na jej zakończenie nie czyni go powtórnie, bo ta jej modlitwa się nie kończy, ona trwa cały dzień.

Świetną sprawą jest np. modlitwa wstawiennicza taka ekspresowa.
Prosty przykład: jedziesz autobusem, tramwajem, a obok różni ludzie. Widzisz np. kogoś z widocznym zmęczeniem na twarzy, a może z podpuchniętym policzkiem od bolącego zęba. Zwyczajnie bez frazesów pomódl się za tego kogoś. Nie musi być od razu litania do patrona spraw trudnych i rzeczy niemożliwych Poproś Boga - niech mu (jej) ulży.

Jak choćby tzw. akty strzeliste - "Jezus ufam tobie"; "O krwi i wodo któraś wytrysnęła z serca Jezusowego jako znak miłosierdzia dla nas ufamy Tobie"; czy "Maryjo Niepokalanie poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy".

Przy czym akty strzeliste to nie muszą być jakieś ustalone formuły. Mogą być to słowa biblijne np. "Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną!", "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham!", mogą być słowa z tradycji a mogą być własne myśli, intencje np. "Panie, pomóż mi na klasówce"

Dzięki za wszystkie odpowiedzi