Modlę sie rano okolo, godziny 19:00 i przed pójsćiem spać. Około stycznia modlę się przed i po każdym posiłku póżniej zaczołem modlić się przed robieniem lekcji i po , a później przed i po myciu nacyń. Ponieważ miałem myśl 100% oddania się Bogu (czyli Modlę się kiedy mi to przyjdzie do głowy i przerywam to co robie) nie chciałem tego więc powiedziałem Bogu ze tyle co się Modlę to zamierzam się Modlić. No a teraz nie chcę tak często sie Modlić głownie dlatego że czuje że muszę to robić.Proszę o odpowiedż co mam robić i czy muszę się Modlić. Zbliżają się Święta a ja co chwilę będe odchodził u rodziny od stołu albo ktoś mi coś da do spróbowania albo czymś poczęstuje i co powiem mu że zaraz przyjdę. Nie wiem co mam robić.

Twoje życie ma być modlitwą, nie musisz przy zmywaniu naczyń odmawiać np. różańca, wystarczy że je porządnie umyjesz z myślą że to przecież posłuży wszystkim domownikom. Mam wrażenie że wszedłeś w swoista rutynę, w takie modlenie się bo jak nie to będzie źle. Powiem Ci z własnego doświadczenia że nie można się bać modlitwy, nie można się tez bać zmieniać jej, tzn odchodzenia od pewnego systemu. Z przyjacielem tez nie rozmawiasz o umówionych godzinach, tylko bardziej luźnie. Rano i wieczorem ok, ale w ciągu dnia to już kwestia wolnej chwili, potrzeby, aktu strzelistego itd. Gdy komuś pomagasz, gdy coś robisz (czytasz, spotykasz się z kimś) rób to dobrze i będzie to lepsza modlitwa, niż klepanie z obawy, szczególnie że modlitwa wraz z czytaniem Pisma Świętego to bycie z Bogiem, podobnie i dobry uczynek i robienie wszystkiego po prostu porządnie dobrze służy relacji z Bogiem, a on nas wspiera w tym co robimy.

No tak, ale czy jak przestane się modlić tak często np.przed posiłkiem to czy nie popełnie Wiarołamstwa? No bo przecież powiedziałem że zamierzam się modlić.A tak na marginesie czy dzisiaj nie można wykonywać prac niekoniecznych?

Jeżeli już, to modlitwa jest nakazana przed głównymi posiłkami w ciągu dnia (śniadanie, obiad, kolacja), a poza tym trzeba znaleźć równoważnię między życiem czynnym i modlitewnym.


Dzisiaj można spokojnie wykonywać prace niekonieczne... wszak mamy dzień roboczy.

No cuż, wydaje mi sie ze wystarczy modlic sie 2 razy dziennie, mozna wiecej ale to nie jest zaden nakaz, a jesli meczy cie to sproboj ograniczyc swoje modlitwy zeby nie robic tego z przymusu bo to chyba malo daje

Wiem że wystarczy Modlić się 2 razy dziennie ale powiedziałem Bogu że zamierzam tyle Modlić się ile się M odle.

Aby żyć modlitwą wcale nie trzeba odrywać się od codziennego życia, wręcz przeciwnie. Modlitwa to stałe bycie przytomnym, powracanie myślami ku Bogu. Można na to też spojrzeć w ten sposób, że każda czynność, której towarzyszy odpowiednia intencja jest modlitwą. A już szczytem modlitwy jest milczące trwanie przy Bogu, możliwe w absolutnie każdej sekundzie życia.
Możliwości jest dużo, nie trzeba ograniczać się do modlenia określonymi formułkami, tym bardziej jeśli wymagają mnóstwa czasu i dezorganizują życie.

Ale ja nie moge milczeć ani mówić innych Modlitw tylko konkretnie tą którą zawsze w danej sytuacjii mówie. Np.przed posiłkem Ojcze Nasz.Chodż sam nie wiem czy muszę po powiedziałem że zamierzam się Modlić a nie że to będe do końca życia robił.

A czemuż to?
Nie składałeś oficjalnego przyrzeczenia Bogu (z takiego mógłby cię zwolnić spowiednik) a jedynie miałeś taki zamiar.

Nie musisz się co chwilę modlić i nie musisz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Jak napisał już wcześniej WIST - całe twoje życie ma być modlitwą.

Wielkopolanin
Przeczytaj to co napisałem i zauważ że modlitwa to coś o wiele więcej niż wyznaczony w czasie zasób wypowiedzianych zdań. Myślę że masz problem z modleniem się, a ja daje Ci wskazówkę w czym tkwi ten błąd.

Możesz żyć modlitwą nie odmawiając nigdy modlitwy z formułki...

Dzięki wszystkim, chyba będe musiał przestać się tak często Modlić.

Inaczej musiałbyś często zmieniać pracę (Jak już zaczniesz pracować)

Nie chodzi o częstość - możesz modlić się non stop: słowami, czynami, pracą, życiem całym.
W modlitwie istotne jest abyś nie popadł w skrupulanctwo, grozi to traktowaniem modlitwy jak zabiegu magicznego

dodałabym jeszcze:zabiegu magicznego,który prowadzi do nerwicy natręctw(obawiam się,że jesteś na granicy tego)