Nie upieram przy tym, ale rzeczy teraźniejsze przekłada, czy też przenosi się na wieczne, a więc to, o co modlimy się w doczesności - rzeczy materialne lub nie - zaważą, czy otrzymamy nagrodę życia wiecznego.
Wiem, że chodzi też o to, jak wykorzystamy rzeczy materialne o które często prosimy w modlitwach - dobrze, czy źle?

Ja myslę, że ważniejsze w kontekście wieczności jest nie to, o co się modlimy, ale to, o co się nie modlimy...

No niee... Dlaczego to o co się modlimy ma zaważyć czy "otrzymamy nagrodę życia wiecznego" czy nie?

To brzmi tak, jakby proszenie np. o samochód było złe i nie należy tego robić bo może to zaważyć na tym że nie otrzymamy życia wiecznego.

hm, robienie z modlitwy koncertu zyczen...
bo kran cieknie, a jak sie pomodle moze sam sie naprawi. pomodle sieby o nowe auto, ale ni eo to bym mogl na nie spokojnie zapracowac.
tu ja widze roznice.
zeby nie modlic sie o auto czy o pieniadze na nie, bo z nieba nie spadna, no chyba ez innym spadaja, tylko o mozliwosc zarobienia czy zdobycia takich pieniedzy poprzez wklad wlasny.
bo takie koncert zyczen to tylko w telewizji sa...

mi się wydaje, że nie jest niczym złym prosić o nowe auto, a to jak je dostaniemy i czy je dostaniemy pozostawić w rękach Boga...

bo równie dobrze, jeśli mamy nie dostać nowego auta to nie dostaniemy także możliwości zarobienia na nie. Tak mi się wydaje

Nurhia - spadają. Niekoniecznie dosłownie (tzn. deszcz z bilonu nie pada), bardziej w przenośni, ale równie skutecznie. I jako niespodziewany sposób ich zarobienia, i jako dar, i zdarza się, że po prostu przychodzi znacznie wcześniej to co powinno pojawić się później, albo znienacka pojawia się niespodziewane rozwiązanie...

I nie chodzi o koncert życzeń czy o lenistwo, ale o rozeznanie dobra. Jeśli widzisz, że za prośbą jest dobro - Twoje własne dobro - to proś. Jeśli masz rację, dostaniesz. Ale dobro nie zawsze oznacza wygodę...

Odpowiem tak:
modlę się za innych powierzając ich, Bożej łasce.
Bo przecież sam z siebie nie wiem co komu potrzeba, by doszedł...
Daj Boże do "Nieba". A i jeszcze jedno - wydaje mi się, że ważną kwestią jest zacząć od siebie i sprawę uświęcenia własnego traktować poważnie.

Modlitwa, Prośba jest uznaniem tego, że nic nie potrafimy sami, i uznaniem, że Pan Bóg może wszystko. Modlitwa jest potrzebna. Modlimy się o światło i siłę.

A jak długo można się o coś modlić ?
Kiedy uznać, że to już nie ma sensu - bo Bóg tego nie da ?

Po 263 godzinach modlitw. Dalej to już nietakt.

Hihi -pudło! Właśnie ta 264 godzina jest decydująca
Czy oglądaliśce film "Bruce Wszechmogący" z niesamowitą rolą Jimego Carreya oraz Morgana Freemana jako Boga? To chyba, ach raczej na pewno najlepszy film ukazujący naszą modlitwę, nasze oczekiwania od Boga, co się dzieje kiedy Bóg spełnia nasze prośby płynące z modlitw.... w tym filmie Bóg daje Jimiemu całą swoją moc. Hihi na randce Jim przysunął sobie bliżej Ziemi księżyc, co by było bardziej romantycznie... Polecam film. I wytrzymajcie do końca. Jest tam też pięknie pokazana .... bezsilność Boga.

jesli jest to cos bardzo dla ciebie istotnego i ważnego,będziesz się modlił o to i kilka(naście )lat--czy Pan Bóg będzie az tak długotrwałej modlitwy oczekiwał? tego nie wiem..wiem jedno,On bardzo szybko wysłuchuje tych którzy są Mu całkowicie zawierzeni...bo wtedy i ich czyny i modlitwa,już jakby nie wychodziła od nich,ale od Niego --tu już właściwie całkowita pewność,że prosi się o coś co jest wskazane,i na pewno krzywdy nikomu nie uczyni.
Na pewno On pomaga w kwestii finansowej (jeśli chodzi o byt rodziny)..czy jeśli chodzi o działanie charytatywne,też?..nie jestem przekonana..być może bardziej Poprowadzi w stronę działania,rozbudzenia talentu..który można wykorzystać aby pomagać innym.
najlepiej (moim zdaniem) nie prosić aby spełniał..ale próbować MU sie oddawać,zawierzyć..tak żeby to ON czynił poprzesz nas---wtedy wiadomo,że i działać będziemy sprawiedliwie..i na działania i środki i pomysły się znajdą---bo cóż jest niemożliwego dla Boga?...NIC

Od Boga nie można niczego kupić. Ale wszystko dostać.

Zacytuję co pewnie już znacie, bo warto czasem do tego tekstu powracać:

Boże, w swych wyrokach niezgłębiony!
Prosiłem Cię o moc do osiągnięcia powodzenia,
a uczyniłeś mnie słabym,
abym się nauczył pokornego posłuszeństwa.

Prosiłem o zdrowie dla dokonania wielkich czynów,
a dałeś mi kalectwo, ażebym robił rzeczy lepsze.

Prosiłem o bogactwo, abym mógł być szczęśliwy,
a dałeś mi ubóstwo, żebym był rozumny.

Prosiłem o władzę, żeby mnie ludzie cenili,
a dałeś mi niemoc, abym odczuwał potrzebę Ciebie,
kochającego Ojca.

Prosiłem o towarzysza, aby nie żyć samotnie,
a dałeś mi serce, abym mógł kochać wszystkich ludzi.

Prosiłem o radość, a otrzymałem życie,
aby móc cieszyć się wszystkim.

Niczego nie otrzymałem, o co prosiłem,
ale dostałem wszystko, czego potrzebowałem.
Prawie na przekór sobie, moje modlitwy,
te nie sformułowane, Ty wysłuchałeś.
Boże, bądź pochwalony za Twą miłość
i niezbadane Twoje wyroki. Amen.


Na podstawie anonimu z tablicy w instytucie
rehabilitacyjnym w Nowym Jorku

ja gdy sie modle zawsze prosze Boga aby to bylo zgodne z Jego wola a modlitwa o glupstwa?dla mnie raz bylo glupstwem pomodlenie sie o dobra pogode dla znajomych wyjezdzajacych na wakacje,nie chcialem Bogu glowy zawracac takimi drobnostkami ,ku mojemu zawstydzeniu zrobil to proboszcz na Mszy a mi pozostala z tego nauczka ze o wszystko co wyplywa z milosci do Boga do drugiego czlowieka mozemy prosic a realizacje i jej czas pozostawic Bogu