Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N cze 16, 2024 16:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 37 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Rekolekcje - po co, jakie, jak je przeżyć? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Rekolekcje - po co, jakie, dla kogo, jak je przeżyć?
Aoirghe!!! napisał(a):
Chciałam wtedy na czacie napisać, że rekolekcje to pralnia mózgów i ciężko mówić o przeżywaniu dlatego, że kiedy człowiek jest
a) niedokarmiony
b) niedopojony
c) niewyspany
d) niedomyty
e) zestresowany
f) skłoniony do powtarzania w kółko różnych rzeczy....
Więc to ułatwia wbicie do głowy prawie wszystkiego. "Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach". Dlatego ja - jak i podobnie wiele innych osób, nie potrafiliśmy jak wy to mówicie "przeżywać" rekolekcji, myśląc o tym, jak sie urwać, zeby się - brzydko powiem - odsikać. Może to przyziemne... Ale nie róbmy cudów - jak komuś np taki pęcherz pęka, to jak ma się uduchawiać na kazaniu? :) Ale miałam nadzieję, ze uda mi sie zasugerować, ze takie samodręczenie nie wychodzi wcale na plus.


Kontynuacja czatu... I zaczęłam od tekstu Aoirghe, z innego tematu...
Tak sobie myślę, o swoich wyjazdach... Bo może to nie były rekolekcje w tym ścisłym znaczeniu... Ale jednak kilkudniowy wyjazd formacyjny...
No i nie da się ukryć, że wspólnota...
Jak było? No niewyspana byłam notorycznie. Od siedzenia i słuchania człowiek prawie sztywniał :) Czasem i z zimna :) Woda mineralna w postaci butelki pokoju też się zawsze znalazła :) Tyle o "oprawie" formalnej...
A treść? Różna, zwykle ważna i trudna...
Aoirghe, było ciężko. I daję słowo - marzyłam by wreszcie stamtąd wyjechać :) Do chwili rzeczywistego wyjazdu, gdy zwykle było szkoda. To był jednak inny świat, tak jakby ten "na zewnątrz" przez kilka dni nie istniał... I wcale go tak nie brakowało :)
Pozdrawiam

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr wrz 03, 2003 18:40
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 17:32
Posty: 15
Post Bo zastanawia mnie....
Czemu ma służyć takie samoudręczanie? Daje to nam coś? To, że zamiast spać chociażby jak ludzie, na rekolekcjach walimy sie na śmierdzące materace i sypiamy jak bydło - ludź na ludziu.

Czy szanowny stań duchowny zastanowił się nad tym, ze Bogu na nic biczowanie się i mordowanie? Czy to daje jakąś duchową ekstazę, ze wszyscy śmierdzą, jest brudno, chce sie jeść i spać? Co Bogu z tego, ze my się katujemy? On by tego chciał?

Czy człowiek niewyspany jest w stanie słuchać tego, co się do niego mówi? Przespałam wszystkie kazania - nawet (rzadkie to niestety było) te ciekawsze. Ja nie potrafie funkcjonować, kiedy sypiam przez 2 tygodnie po 4-5 godzin. Niestety - taka mam wadę- leń ze mnie.

Pamiętam też, ze wszystkie tzw "wyprawy otwarych oczu" większość ludzi spędzała w sklepie. Nie było więcej czasu, zeby zrobić jakieś zakupy, a były one potrzebne, bo człowiek był wiecznie głodny. To się jeszcze da przeżyć.
2 prysznice na ok 70 osób (i tak nieźle, bo czasem to byly 3 miseczki na ok 100 osób :-))). Spróbujmy wykąpać wszystkich wieczorem. Musimy być niedomyci, żeby lepiej sie modlić czy jak?
Ani chwili spokoju - program dnia tak zapchany, że czasem nie było czasu na odsikanie się.

Ja rozumiem, że brak pieniędzy może być przyczyną takich warunków. Ale okazuje się, że część pieniędzy nie idzie na wyjazd tylko na coś innego.

Nie chcę przesadzać. Ale czy nie łatwiej się skupić na "przeżywaniu", kiedy czujemy się komfortowo? Jak mówiłam - jesteśmy ludźmi i musimy wypośrodkować między tym, co duchowe, a tym, co cielesne. Nie da się dbać tylko o jeden aspekt.

I pytam... po co takie dręczenie się? Wątpię, żeby Bóg był takim sadystą i podobało Mu się, że ludzie się dla niego katują.

No i jeszcze... Czy muszą być takie sztywne ramy? Dlaczego tzw "Pogodne wieczory" nie sa już pogodne? (na 3 stopniu to porażka, kiedy stara krowy bawią się w gry dla dzieci - nie udawajmy, ze to nas cieszy). Czy nie warto byłoby znaleźć urozmaicenie, a nie uparcie trzymać się wytyczonych kiedyś norm?

Nie wspomnę o nieco śmiesznych awanturach o długośc spódnicy. Rozumiem, że gdzieś nie wypada wyjść w różowej mini. Ale nie raz szarpałam się z księdzami o to ile łydki moze wystawać. Nie bądźmy śmieszni! Nikt przy ołtarzu nie dostanie orgazmu, widząc kobiece kolano! Czy nie chodzi o to, zeby ludzie służacy do mszy wyglądali stosownie, czysto i schludnie?

Noo... Bez urazy - nikogo nie bluzgam. Wytykam tylko to, co mi przysżło do głowy. Nie zabijać mnie :))) Jestem nieszkodliwa. Nie gryzę, nie kopię, moze tylko zaśmiecam środowisko... :))

Dziwi mnie, że nikt się tutaj nie dopisał. W końcu to ciekawy temat. Wszyscy uważają, że rekolekcje są zrobione super? Hmm...

No to tyle.

Pozdrawiam. :)


Cz wrz 04, 2003 13:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
Ja nie znam się na rekolekcjach i nigdy na takich nie byłam.
Jeżeli jednak to jest coś takiego jak szkoła przetrwania albo obóz harcerski lub warsztaty twórcze ( tu : z modlitwami ) , to wtedy brak wody może mniej przeszkadzać bo w wakacje ludzie ogólnie mniej się myją :)
Fajnie jest czasem pożyć w surowych warunkach i odpoczać od prysznica 5 razy dziennie :)
Nie wiem tylko czy brudny człowiek może dobrze wchłaniać wiedzę albo się nawracać :) Może na wakacjach, na wsi może :)
Albo w górach - każdy chodzi w spoconych skarpetkach no i co? czy nie obcuje przez to z pięknem?

Tylko nie myślcie, że jestem jakiś brudas :)


Cz wrz 04, 2003 18:07
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 17:32
Posty: 15
Post Heh :)
Racja, racja :))) Wszelakie warunki da się przeżyć :)) Ale o edukacji czy nawracaniu to chyba trudno wtedy mówić? Człowiek zmęczony czasem ma gdzieś jakieś spotkania modlitewne itp :))

Raz pamietam byliśmy w górach (po tygodniu spania 4 godzinki :)) A potem walneli jakiś wieczorek modlitewny w kaplicy (przyćmione światełko, jakieś smęcące rozważania... itp :)) Po zakończeniu okazało się, że nie usnęło tylko kilka osób :))))
Dlatego mówię, ze ciężko sie tam skupić na "duchowym przeżywaniu", kiedy skupia się, żeby nie zasnąć np :) Zmęczenie czasem popsuje nawet najlepszą zabawę a co dopiero rekolekcje :)


Cz wrz 04, 2003 18:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
A jeżeli Bóg przychodzi też do zmęczonych i zasypiających?
Może jemu zależy nie tylko na mocno obrytych i poważnie nawróconych uczestnikach rekolekcji?

No, a czy są też rekolekcje dla ludzi niepełnosprawnych umysłowo?
To co wtedy?


Cz wrz 04, 2003 20:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 06, 2003 19:44
Posty: 25
Post rekolekcje...
"Nie wszystko jest dla wszystkich" - takie hasło niekiedy wypowiada mój przyjaciel. Co dla jednego będzie pięknym, głębokim, niepowtarzalnym przeżyciem ( np. religijnym) to dla drugiego podobna sytuacja może być pasmem udręk, nieporozumienia i zawodu.
Większość ludzi, którzy decydują się na rekolekcje wie, co zastaną na miejscu. Przeważnie po powrocie są zadowoleni i najmniej mówią o "koszmarze" warunków socjalnych, a dzielą się swymi przeżyciami duchowymi. W każdym razie- maja o czym myśleć.
Będac w szkole średniej, wraz z grupą młodzieży z mojej parafii, pokonaliśmy jednej nocy odległość okolo 40 km, aby powitać Ojca Świętego na wrocławskich Partynicach, a potem uczestniczyliśmy we Mszy św. Nasze zmęczenie było wielkie, bo nikt z nas młodych nigdy nie chodził takich odległości, przy czym wiązało się to z nieprzespaną nocą. Na Partynice dotarliśmy przed świtem, padał deszcz. Można sobie wyobrazić tłumy ludzi stojących w ścisku na trawie. Błoto po same oczy!!!
Kiedy przy Ołtarzu stanął Jan Paweł II, a było to około jedenastej godziny, wytrzymałam z oczami " na zapałkach" do Homilii. Potem w tym błocie poprostu usnęłam. Budziłam się co chwila siłą woli, ale na wiele to się nie zdało, ponieważ nie mogłam w żaden sposób uchwycić papieskiej nauki. Po kilku tygodniach od tego wydarzenia Rodzice gdzieś kupili książkę, w której była zamieszczona min. ta Homilia z wrocławskich Partynic i mogłam sobie juz teraz dokładnie ją przeczytać, przeanalizować.
Dlaczego o tym mówię?
Otóż: Na samym spotkaniu byłam śpiąca, zmęczona, brudna, spocona, spragniona, głodna, nie miałam nawet koca... Ale dziś to wydarzenie odczytuję jako coś, co było piękne, niepowtarzalne, jedyne.
Można zapytać: A nie lepiej było pojechać autem, albo choćby pociągiem? Wówczas nie byłoby tego zmęczenia, które dotrwać nie pozwoliło, wówczas można by było zabrać ze sobą koc, krzesełko, picie, jedzenie itp.
Jednak sam fakt pielgrzymowania, modlitwy w drodze, ofiarowania się za Ojca św. to było to, o co każdemu z nas chodziło.
Poszedł ze mną jeden z braci. Drugi troszkę jakby się zastanawiał, czy z nami wszystko OK:) Nie namawialiśmy go, on wybrał auto... Każdy przeżył tak, jak zechciał.
Nie dla wszystkich korzystanie z ciepłej wody, wygodnych łóżek, dobrego jedzenia jest priorytetem na rekolekcjach. Liczy się Bóg, brat, siostra, i liczę się ja...


Cz wrz 04, 2003 22:24
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 17:32
Posty: 15
Post Ale!
Sęk w tym, że niestety - nie zauważyłam, żeby na owych rekolekcjach liczył się "brat", "siotra" itp... Przykro mi - ja widziałam tylko puste słowa. I tylko tyle. I marne udawanie... Szkoda. Może jestem ślepa? A może właśnie widzę więcej? Kto wie? Ja nie.

Bóg? Ciężko go poczuć, kiedy masz ochotę uciec. Ciągle jednak nikt nie odpowiedział- dlaczego się musimy dręczyć? Czy życie nie jest dośc upierdliwe? Trzeba sobie dodawać atrakcji? Czy może zgodnie z myślą Forresta Gumpa, jeśli czujesz się źle, zacznij się bić po nodze a jak przestaniesz poczujesz się lepiej? Ale czy o to chodzi?

Echhh.... widzę, że jednak to nieważne....


Cz wrz 04, 2003 22:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 06, 2003 19:44
Posty: 25
Post 
Mam inne doświadczenia Aoirghe!!! Dlatego też zacytowałam słowa:" Nie wszystko jest dla wszystkich". Zawsze mam na uwadze słowa św. Mateusza:" Bo gdzie dwaj, albo trzej zebrani sa w imię moje, tam ja jestem pośród nich". Wierzę, ze każde poświęcenie jest wartościowe, pożyteczne. Dlatego też odważnym jest, nazywanie wzniosłych, szlachetnych przeżyć ludzkich, dręczeniem siebie. Jeszcze bardziej odważnym jest ocenianie cudzych wysiłków słowami:"to puste słowa".
Aoirghe!!! Nie wszystko jest dla wszystkich. Pozdrawiam.


Cz wrz 04, 2003 23:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
aoir- mysle, ze w wielu sprawach tak opisanych masz racje.... aczkolwiek bardziej wydaje mi sie, ze to nie wina idei rekolekcji, ale po prostu - organizacji.... a to, ze trafilas na rekolekcje źle zorganizowane nie oznacza dla mnie, ze rekolekcje same w sobie są złem....
rozmawialas o swoich obiekcjach i zastrzezeniach z ksiedzem, czy osobą swiecką, ktory ją organizowal? bo jesli samemu sie nie sygnalizuje, czego sie chce, trudno to dostac....
przeciez wystarczylo kłasc sie wczesniej spac - zabilby ktos za to? :) a ze wymagałoby to postawienia sie innym ludziom i byc moze doswiadczenia odrzucenia - cóz, uwazasz, ze lepiej teraz anonimowo wylewac zale? :) [ten zarzut traci moc, gdy próbowalas cos tam zmienic, ale sie nie dało :)]

ja bylam na paru rekolekcjach i obserwowalam jedne - wybacz, ale w zadnej mierze moje odczucia nie pokrywają sie z twoimi - wiec moze poszukaj normalnych rekolekcji, a nie męczeńskich? ;)


Pt wrz 05, 2003 7:36
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 17:32
Posty: 15
Post Hm...
Jakoś nigdy nie słuchano mnie w tych kwestiach. Nie jestem (całe szczęśćie!) i nie byłam żadną szychą, żeby wolno mi było sie wypowiedzieć i nie spławiono mnie z miną "chrzanisz babo".
Jedyny wpływ jaki miałam to na wycieczki, ale tu i też niewielki.
Skoro to kwestia organizacji, to dlaczego większość rekolekcji wygląda tak samo? Wszystkie są źle zorganizowane? Czy ja mam takiego pecha, ze byłam na takich? To przecież jest regułą prawie że.

Nikogo tutaj nie oskrażam. I nie wylewął żalów anonimowo. Znowu mnei oskarża ktoś o tchórzostwo? Maaatko....
Kiedy na czacie próbowałam coś powiezdiec na ten temat do księdza, to mnei wykopano. Nie ja zaczęłam ten temat na forum. Odpowiedziałam tylko na czyjeś zarzuty o moje zachowanie. A skoro mnei zacytowano, to końcu sie odezwałam. Nie wiem co złego jest w dyskusji. Ja nic nie zmienię, ale moze ktoś po przeczytaniu tego rozważy to. Osobiście nie jestem już od jakiegoś czasu (i cieszę sie z tego) związana z oazami i takimi tam. Więc jak mogę z kimś rozmawiać, skoro jestem z zewnątrz? A swego czasu rozmawiałam na tyle, na ile mio pozwolono...

Wcześnie spać? Noo... zależy czy ktoś umie zasnąć kiedy pozostałe 10 osób w pokoju nawija do 12 albo i dłużej.

Hmmm.... Bez urazy... ale odważnym jest nazwanie dręczenie siebie szlachetnymi ludzkimi przeżyciami...

Nie wszystko dla wszystkich? Ale dla czego nie może być dla większości? No i nadal nie rozumiem - po co uciorać się w błocie? Czy to dostarcza głębszych przeżyć emocjonalnych? Moze to i dobra zabawa, ale nie duchowe przeżycie. Wg mnie.
Czekam na zrozumeinie sensu takiej sytuacji. I tyle.


Pt wrz 05, 2003 7:48
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post 
podeprę się słowami e-sko : 'nie wszystko jest dla wszystkich'.
Z Twoich wypowiedzi Aoirghe wynika, że brałaś udział w rekolekcjach Oazowych. O ile wiem, ruch Światło - Życie ma wiele wspólnego z harcerstwem. Taki- nieco harcerski- charakter mają również rekolekcje w tym ruchu [ m. in. pogodne wieczorki, 'spartańskie' warunki czy obieranie kartofli na obiad]. Decydyjąc się na taki wyjazd powinnaś była dowiedzieć się, jak będzie on wygladał. Płacąc kilka złotych za 15 dniowy pobyt nie można spodziewac sie zakwaterowania w luksowym pensjonacie. Taka jest konwencja- niski koszt umożliwia wyjazd także tym, dla których finanse stanowią problem.
Z doświadczenia wiem, że skupienie w takich warunkach jest możliwe- może tylko nieco trudniejsze. Sama byłam w tym roku na rekolekcjach, na którcyh z powodu suszy przez 3 dni nie było wody. Nieobce jest mi wiec mycie sie w misce chlodnej wody czy kąpiel w strumyku.
Takie rekolekcje to nie tylko modlitewna zaduma, czy wsłuchiwanie się w konferencje. To także spotkanie wielu nowych osób, nawiązywanie znajomości, dzielenie się wiarą i zwykłe rozmowy- czasem do późnych godzin nocnych. Wiele razy po tych nocno- porannych pogaduchach zasypiałam w ciągu dnia- jednak nie uważam tego czasu za zmarnowany. Konferencje czy kazanie można odtworzyć po rekolekcjach z notatek lub nagrania z dyktafonu- wspolnie spedzonego czasu niestety nie.
Istnieje wiele rodzajów rekolekcji- są te Oazowe- w takiej właśnie formie, często podobne organizowane przed Odnowę. Istnieją też rekolekcje przeprowadzane przez różne zgromadzenia zakonne- tam można znaleść ciszę, dokładnie wyznaczony czas na sen, posiłki, modlitwę... są przecież organizowane również rekolekcje połączone z wypoczynkiem lub rekreacją. Najlepszym sposobem na uniknięcie rozczarowań co do formy, jest zwykłe zapoznanie sie z nią.


So wrz 06, 2003 0:13
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 17:32
Posty: 15
Post Hmm...
Już nieważne... Rezygnuję. Poddaję się. Czujcie sę wygrani. Może i macie racje. Nie moja sprawa. Niepotrzebnie się odzywałam.
Pozdrawiam...


So wrz 06, 2003 20:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
a ja chce poprzec ao

tak jak jestem niewierzacy, to wiem, ze po paru tygodniach snu 4h/dobe jestem w stanie uwierzyc we wszystko
niektorzy MUSZA spac wiecej niz inni

no i jednak jestesmy w 21 wieku
moze i od niedawna, ale jestesmy

hmm
a moze to JEST pranie mozgow? z programow tv wiem, ze podobne techniki (malo snu, odizolowanie od codziennego srodowiska, duzo mistyki) stosowane sa przez sekty


So wrz 13, 2003 22:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 8:33
Posty: 5
Post 
Moje pierwsze rekolekcje oazowe przeżywałem w lutym 1981r. W jednorodzinnym domku zgromadziło się 35 oazowiczów+animatorzy, ksiądz i gospodarze. W jednym pokoju spało 8 osób- na podłodze. Minęło sporo czasu, jednak tamte -pierwsze rekolekcje pozostały najpiękniejszym moim doświadczeniem. Dzień 17 litego 1981r., pozostał najpiękniejszym dniem mojego życia - to był dzień oddania się Jezusowi. Potem były pielgrzymki z Warszawy do Pani na Jasnej Górze. Trzeba było iść przez cały dzień w słońcu a asfalt do butów się kleił. Konferencje i modlitwa tylko podczas marszu... W pewnym momencie odczułem, że opuszczają mnie siły, że słabnę- wtedy powiedziałem: "Maryjo! dodaj mi sił, ja do Ciebie idę". Doszedłem na Jasną Górę silnieszy niż wychodaziłem z Warszawy - pielgrzymowałem 4 razy. To były najbardziej owocne rekolekcje "- w drodze" Teraz też pielgrzymuję na Jasną Górę ale z domu - tylko 86 km.
Składam świadectwo ze swoich przeżyć aby powiedzieć, że "do nieba nie jedzie się taksówką".
Gratuluję e-sko! Ty najlepiej interpretujesz zasadność wyrzeczeń rekolekcji. Bez wyrzeczenia, bez wysiłku nie ma rozwoju, wzrostu. Tylko w trudnych warunkach jrsteśmy zdolni poznać tak nasze możliwości jak i słabości
Z życzeniem radości słońca
JANEK


Wt lis 11, 2003 23:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
hmmm

opisales swiadectwo ze swoich trudow fizycznych

hmm

jesli Ci sie podobal, to ok

ale na moj gust to troche... ale moze sie nie znam

rozwoj dla mnie byl zawsze ciekawoscia, poznawaniem, zabawa [z] otoczeniem

chodzenie w upale po rozgrzanym asfalcie... skoro Ci sie podobalo, to oczywiscie ok

jesli Cie to rozwinelo, tym bardziej

sa jakies rekolekcje dla ludzi, ktorzy chca POZNAC zamiast sie WYCIENCZYC ?

moze... nie wiem

pozdrawiam :)

_________________
no to pa


Śr lis 12, 2003 1:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 37 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL