Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 23:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 neokatechumenat a związki 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Tak jak jotka napisała dość dawno, powyżej - wiarę w rodzinie przeżywać powinno się razem, więc trudno to zrealizować: bo co, jeden małżonek biega do parafii w niedzielę, a drugi - ten w neo - biega sam w sobotę na liturgię neo, a poza tym w tygodniu na spotkania :?: Dziwne.

Powiem szczerze, na ile ja widziałem - to w parach zwykle tak jest, że o ile nie poznali się przez neo (co często ułatwia wszystko), to gdy jedno jest w neo, to po jakimś czasie do wspólnoty trafia również drugie.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Śr maja 26, 2010 13:25
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: neokatechumenat a związki
ToMu, nie widzę przeszkód żeby razem chodzili albo w sobotę albo w niedzielę. To akurat nie jest większy problem. Mogą być większe. No ale, znam kilka małżeństw gdzie jest taka sytuacja i wszystko ok.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Śr maja 26, 2010 16:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 09, 2008 12:02
Posty: 99
Post Re: neokatechumenat a związki
No ja uwazam ze albo sie razem chodzi na neo w tej samej grupie albo sie nie chodzi wcale.Katechisci czasem przeginaja.Sorry,ale ostatnio zauwazyłam ze ze wspolnoty neokatechumenalnej robi sie sekte chociaz nia nie jest.Ja odeszłam z Neo ponieważ zmuszali ludzi na kolejen etapy a jesli ktos pracuje i nie pojedzie to nie moze juz byc w tej grupie.Tak jest po 2 etapie.I potem sie katechisci dziwia ze duzo ludzi nie chce miec nic wspolnego z neo.Jakby moj chlopak nie był w neo i po slubie by nam powiedzieli ze on ma isc na katechezy bo ...nie moze ze mna chodzic na spotkania i na msze to bym im powiedziela ze w tym wypadku Rezygnuje bo dla nich ,,zasady" sa wazniejsze niz radosc z tego ze para postanowila razem trwac we wspolnocie po zawarciu małzenstwa.A chodzenie w stylu ja ide w sobote na neo a ty idziesz w nedziele na masze dla mnie nie ma sensu.


Cz maja 27, 2010 11:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
No właśnie. To jakby nieco przypominało faryzejskie podejście widzenia przepisów przy pominięciu człowieka.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Cz maja 27, 2010 13:56
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 04, 2007 13:36
Posty: 110
Post Re: neokatechumenat a związki
Ja się z tym nie zgadzam poniekąd.
W mojej wspólnocie jest kobieta,która przychodzi bez męża.
Trwa to już kilka lat.
Więc w ten sposób wszystkiego nie można brać.
Katechiści owszem proponują wstąpienie męża/żony do wspólnoty,
ale nie może to być na zasadzie zmuszania.
Przecież nie można człowieka do niczego zmusić,skoro nie chcę.

_________________
Jesteśmy dziećmi Boga,
a jezeli dziećmi,
to i dziedzicami.
Współdziedzicami Chrystusa,
dziedzicami Boga.


Cz maja 27, 2010 18:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Pytanie na marginesie - czy żona wystąpiłaby z neo, gdyby mąż poprosił :?:

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pt maja 28, 2010 14:19
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: neokatechumenat a związki
To jest pytanie bardzo szerokie i bardzo niekonkretne. Jeszcze niczyją żoną nie jestem, ale gdybym się znalazła w takiej sytuacji to przede wszystkim podstawowym pytaniem byłoby czemu mój mąż chce żebym wystąpiła z neo. Jeśli byłyby jakieś naprawdę poważne powody to pewnie bym tak zrobiła, bo nie jestem jakoś przywiązana do neo "na śmierć i życie". Ale to zależy od konkretnych osób. Dużo ludzi odnalazło Boga właśnie przez neokatechumenat, bardzo mocno potem zżyło się ze wspólnotą i na pewno takim osobom byłoby bardzo trudno się rozstać z "drogą".

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


So maja 29, 2010 14:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 09, 2008 12:02
Posty: 99
Post Re: neokatechumenat a związki
A jakby połaczyli wspolnoty np z dwóch innych miast tak jak to u nas zrobili. Odpowiedzialna mojej grupy interesowala sie za bardzo moim zyciem prywatnym i szcerze nie podobalo mi sie to bo ona była z Kochławic i tak nsprawde nie zamierzalam jedj sie spowiadac... To nie jest wcale powiedziane ze trudno jest odejsc ze wspolnoty bo sie wszystkich zna i zdażyło sie juz z niektórymi zaprzyjaźnic. w moim przypadku było inaczej. Lubiłam chodzic na spotkania ale z czasem zaczełam sie zastanawiac gdzie moje miejsce.Pamietam jak raz zostałam wysmiana z komentraza do czytania. To było moim zdaniem chore.Na dodoatek ksiadz ktory był prezbiterem młodszej wspolnoty nazwal mnie druga Maria Magdalena tylko dlatego ze nie chodzilam na neo i mialam chłopaka. Najgorsze jest to ze jak to powiedzialam bliskiej kolezance to mi nie uwierzyła. Jednak mowa jest tu o zwiazkach w neo i wiem ze duzo odchodzi


Pn maja 31, 2010 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Kolejne ciekawe, neonko20, spostrzeżenie. Też to raz widziałem.

Bardzo bezpośrednie - ich zdaniem - a wg mnie czasami wręcz niegrzeczne i chamskie wyrażanie się o innych. Jakby to, że sami należą do neo - stawiało ich ponad innymi, gorszymi. Co wiąże się z rzeczą, o której wcześniej już pisałem - podejściem: "jestem w neo, wiem że jestem grzeszny, Bóg mnie kocha, pójdę na liturgię, i dalej robię swoje".

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pn maja 31, 2010 13:57
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: neokatechumenat a związki
A nie macie wrażenia, że to są najnormalniejsze na świecie problemy relacji międzyludzkich?

Neo ma to do siebie, że wchodzi się na drogę formacji, nie docelowo do konkretnej - zamkniętej - grupy. Połączenia czy możliwość przeniesienia się do innej wspólnoty to rzecz dość normalna. Owszem, wymaga adaptacji w nowym gronie, ale nie jest to fakt przerastający ludzkie możliwości.

Małżeństwa w neo powinny być w jednej wspólnocie. Tak jest najzdrowiej. Owszem, wymaga to czasem zmiany wspólnoty. I co z tego?

Chyba, że komuś bardziej zależy na konkretnej grupie ludzi, niż na Bogu...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt cze 01, 2010 9:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
jo_tka napisał(a):
Neo ma to do siebie, że wchodzi się na drogę formacji, nie docelowo do konkretnej - zamkniętej - grupy

No widzisz, nie wykluczam że taka jest teoria. Natomiast praktyka wydaje mi się zupełnie inna, ponieważ - o ile się zetknąłem - to ludzie za wszelką cenę pozostawali w danej wspólnocie, która z ich udziałem się zawiązała kiedyś tam, nawet w przypadku przeprowadzek, zmian miejsc zamieszkania itp. Chodzi o to, że wspólnoty nie dopuszczały osób spoza do ich spotkań i liturgii - więc skoro chcesz w niej być, to musisz być w tej jednej, w której jesteś od początku; albo zaczynać od zera. Ja to tak widzę - z tego, co obserwowałem.

jo_tka napisał(a):
Małżeństwa w neo powinny być w jednej wspólnocie.

Pytanie - co, kiedy jedno z małżonków w neo nie chce być.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Wt cze 01, 2010 11:46
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: neokatechumenat a związki
Zazwyczaj jest tak, że wspólnoty się nie zmienia, jeśli mówimy o jednym mieście. Zresztą, wiele osób pochodzi spoza konkretnej parafii. Jeśli ktoś się przeprowadza do innego miasta, to zmienia na wspólnotę na podobnym etapie. I tyle.

Natomiast jeśli chodzi o małżeństwa neońskie to zasadą było "razem". I wtedy faktycznie czasem jedna z osób zmienia wspólnotę. Czasem w tej samej parafii, czasem w innej, czasem po latach dochodziło do połączenia, różnie.

Jeśli ktoś nie chce być w neo, to nie musi. Także mąż czy żona. Nie trzeba wszystkiego robić razem, choć faktycznie fajnie by było, gdyby rodzina mogła razem uczestniczyć we Mszy świętej. Ale do tego nie trzeba neo, wystarczy niedzielna Msza św. w parafii.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr cze 02, 2010 11:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 02, 2011 13:02
Posty: 7
Post Re: neokatechumenat a związki
Witam.

Mam przyjaciół którzy są na drodze, on już kilkanaście lat, ona kilka.
On w dużej parafii gdzie jest duzo wspólnot i bracia już ze soba zżyci, ona w parafi gdzie droga bardzo kuleje, jest kilka osób które się ciągle o coś droczą, brak prezbitera.

Co decydują ich katechiści kiedy ci wzięli ze sobą ślub?

Ano stwierdzili, że wolą bożą jest to aby on przeszedł do jej wspólnoty aby ją wzmocnić, że jesteśmy do tego powołani aby oddawać życie.
Nie ma znaczenia że ta wspólnota się rozpada, co często bywa w parafiach gdzie proboszcz nie jest zaangażowany na drodze.

Katechiści stwierdzili że tak bedzie lepiej i upierali się przy tym nawet wtedy gdy oni prosili i prosili aby mogli zostać tam gdzie jest on, gdzie ma życie które otrzymał od nowa. Mówią że nie są do tego zdolni, ale katechiści stanowczo się przy tym upierali.
Trwało to bardzo długo, on załamany, czuł się oszukany, negocjacje prowadziło z katechistami wiele osób, uparli się, bo wiedzieli że tam nie wytrwają, zależało im bardzo.
Po jakimś czasie katechiści stwierdzili, znacie nasze zdanie róbcie co chcecie.
Aktualnie są w jego wspólnocie, ale jego bracia zaszczuwają ich że byli nieposłuszni katechistom, obłęd.
Prawo, prawo, prawo, zabija doskonalenie łaski jaką nam daj Bóg poprzez osobistą relację.

Następnie znam przypadek kiedy ci sami katechści pozwolili świerzo upieczonym małżonkom ,aby byli we wspólnocie męża, który był katechistom długo na drodze, zaraz po ślubie ona była już z nim w ekipie głoszącej katechezy. Dodam ze matka tego mężczyzny jest także z drogi która delikatnie mówiąc jest bardzo przydatna w swojej pracy katechistom którzy podejmowali decyzje w sprawie młodych.

Także najczęściej decyzje są podyktowane wieloma , niesprecyzowanymi argumentami, wielokrotnie nie biorace pod uwagę woli zainteresowanych, która powinna być ważna , aby nie żyć w poczuciu czarnej owcy, tej złej.


Śr lut 02, 2011 13:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 02, 2011 13:02
Posty: 7
Post Re: neokatechumenat a związki
Mam jeszcze jeden smutny temat związany z neokatechumenatem.
Czy uważacie że osoby które robią z braćmi etap drugiego skrytinium, powinni być do tego naprawdę dobrze przygotowani, czyli mieć podstawy związane z psychologią, nie wiem z czym jeszcze ,aby mogły wiedzieć w jaki sposób rozmawiać z różnymi osobami, które mają różną emocjonalność i wrażliwość, a nie wszystko oddawać Duchowi Świętemu, On ponaprawia?
Na etapie drugiego skrutinium bardzo mocno dotyka się życia osoby skrutującej, sam byłem w takiej ekipie katechistów i nie zgadzałem się z tym, aby w ten sposób obnażać braci, ale pierwsze i ostatnie słowo ma zawsze odpowiedzialny z ekipy i niestety może to być także brat który ma wiele problemów w swoim życiu, których nie potrafi rozwiązać, a czuje się gotowy rozwiązywać problemy innych, jest to według mnie ogromne nadużycie, z którym potrzeba coś zrobić, bo faktycznie wielu braci kończy u psychologów , psychiatrów, lub poza kościołem. Widziałem już katechstę który wiele razy powtarzał młodemu katechumenowi, że widzi go w seminarium, że ma powołanie do prezbiteratu, i w końcu ten rzuca swoją kochaną dziewczynę i idzie do seminarium , skąd po 4 latach wychodzi, bo jednak to nie było jego powołanie, nie powiem co zrobiła ze sobą ta dziewczyna, bo do tej pory nosi jarzmo grzechów, w które po tym wszystkim wpadła.

Jestem od wielu lat na drodze, ale mam wiele wątpliwości właśnie takiej natury, czysto ludzkiej, braku delikatności , przyjaźni i miłości w zrozumieniu innych, a niestety wielokrotnie spotkałem się z wciskaniem prawa na siłę.
Właśnie w statucie jest o tym mowa , że należy zachować szczególną troskę, aby każdy mógł wypowiadać się w wolności, bez nacisków, ale w praktyce im dalej na Drodze tym jest to jeszcze bardziej niemożliwe, kiedy np. po etapie Ojcze Nasz masz swojego socjusza ,któremu po prostu musisz opowiedać dokładnie wszystko o swoim zyciu i on będzie zdawał sprawę przed katechistami czy jesteś gotowy, aby być na serio chrzescijaninem, nie jest też ważne że akurat z tym bratem zawsze cięzko było ci się dogadać, on ma wyrobione zdanie na twój temat.
Pewnie, zawsze możesz zrezygnować jak to napisała siostra wyżej, ale nie wszyscy są takiego „howu” że mogą tak sobie odejść po byciu gdzieś od bardzo wielu lat, jesteś niestety w pewnym sensie skazany na bycie właśnie tam, bo wydaje Ci się że od zawsze tam byłeś i proszę mi nie mówić że to jest takie proste, powiedzieć nagle, odchodzę, powiedzieć to sobie i swoim wielu dzieciom, które też są na Drodze.
Wielu prezbiterów którzy sami nie weszli w tą formację, a tylko posługują wspólnotom w parafii, kiedy bierze udział jako prezbiter w ekipie, która prowadzi skrutinium, nie ma po prostu odwagi powiedzieć głośno że coś tu jest nie tak, mówią że za Drogę jest odpowiedzialna ekipa katechistów wędrownych z danego regionu i nie bedą się mieszać w te haryzmaty.
Jest jeszcze wiele tematów o których warto wiedzieć wstępując na Drogę , a nie czekając aż się całkowicie uzależnisz. Czekając na kolejne etapy z którymi przyjdą do Ciebie katechiści, aby jako posłańcy boży , jak o sobie mówią , ofiarować Ci coś do czego w końcu dorosłeś, to potęguje jeszcze bardziej ten wymiar, jak niektórzy mówią sekty, to my dajemy tobie życie. Kto ma kontrolę nad katechistami wędrownymi? Brat Stefano, włoch, katechista odpowiedzialny za Polskę i tak od ponad 30 lat, na jakie pokusy to naraża tych naszych kochanych katechistów? WIELKIEJ PYCHY !!! Którą mamy oczywiście wszyscy, ale nie możesz powiedzieć temu kochanemu katechście że może choć trochę się myli, choćby dlatego że Cię może prawie nie zna, jak często bywa, a decyduje o Twoim życiu.
Wielokrotnie jest to partyzantka, w której zatraca się jednostka.

Przepraszam ze piszę tylko o negatywach, ale są bardzo ważne i one niestety skoniły mnie do powaznej refleksji nad moim zyciem, oczywiście bracia, nie wszyscy, widzą mnie jako kogoś kto się zatracił, bo nikt inny nie mógłby tak mysleć, jak tylko ten kto wszedł w poważne grzechy, w moim przypadku tak nie jest.
Ja o tym mówię bo szkoda mi tego wszystkiego co jest na Drodze, a co zawłaszczają sobie katechiści wędrowni, jako swoją własność, nie jest to prawdą że tylko oni są dysponentami tej rzeczywistości nadziei, co wielokrotnie jako bracia starsi na drodze odczuwamy i mamy dylematy co zrobić, wielu z nas odeszło w pustkę. Myślę też o moich dzieciach na które przecież jako ojciec miałem wpływ wychowując je także jako przyszłych katechumenów, co będzie jak za wiele lat odkryją to samo.


Śr lut 02, 2011 13:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: neokatechumenat a związki
Hmmm - nie wiem, czy ktoś potrafi Ci odpowiedzieć, jak powinno wyglądać drugie scrutinium albo elementy etapu Ojcze Nasz. Zwłaszcza, że jak rozumiem chodzi bardziej o elementy ludzkie niż związane z wiarą. Myślę jednak, że nie warto ludzi straszyć czymś, co pojawi się w niewiadomym kształcie za... kilkanaście lat (?) Na moje oko mniej nie bywa, prawda? Mam na myśli Ojcze Nasz, bo moja była wspólnota jest po 2 skrutinium po... 9? 10 latach? Niby to nie są ramy stałe, ale o jakimś minimum można mówić...

Nie wiem, co powiedzieć dzieciom w sprawie drogi. Prawda brzmi tak, że oburza Cię postępowanie katechistów. Być może nawet gorszy. Jeśli dzieci są na drodze, to bardzo małe już nie są, minimum 13 lat, może trzeba im powiedzieć prawdę? Zaakceptują lub nie, pójdą za Twoim wyborem lub nie. Nawiasem mówiąc: co na to żona? Jeśli to nie jest pytanie zbyt intymne?

Rozumiem, że zmiana życia po wielu latach jest bardzo trudna, zwłaszcza że obok rodziny wielodzietnej, pracy, neokatechumenatu z etapami i w dodatku bycia katechistą niezwykle trudno coś jeszcze zmieścić. Innymi słowy: masz niewiele więzi poza, wszystkie wewnątrz. Z drugiej strony: skoro ludzie odchodzą, to znaczy że jakoś sobie radzą poza. Także Twoi znajomi. Może najprostszą drogą jest nawiązanie kontaktu z nimi? W celu - choćby - rozmowy?

Jesteś w tej chwili w trakcie etapu? Między etapami? Możesz "zawiesić" swoje uczestnictwo? Mówię zawiesić, choć przecież to nie wymaga deklaracji, tylko nieobecności. W końcu co Ci grozi? Zmiana wspólnoty na niższą etapem? Cofnięcie na drodze? Jeśli będziesz chciał w niej żyć, nikt ci tego nie zabroni, nie może - mogą Cię co najwyżej cofnąć, choćby do etapu katechez. Jeśli nie będziesz chciał, w ogóle im nic do Twojego życia.

Decyzji o odejściu nie warto podejmować gwałtownie. Może natomiast warto się "wysunąć" i pomyśleć?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr lut 02, 2011 21:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL