Autor |
Wiadomość |
Fatal error
Dołączył(a): Śr lut 23, 2005 19:50 Posty: 180
|
ToMu napisał(a): a już - broń Boże - pójść do kościoła...) 
Rozumiem, że dla neo Msza w kościele jest zakazana?
_________________ Logicznych powodów brak, gdy pod chełmem jeno wiatr
|
Cz lis 24, 2005 19:55 |
|
|
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Tego nie napisałem
Ale pokaż mi wspólnotę neokatechumenalną, która z chęcią pójdzie na swoją Eucharystię do Kościoła  Ja takiej nie znam. A jak u nas są w parafii 2 kościoły, a teraz budowany jest nowy dom parafialny (zniknął stary, przez co nie ma salek katechetycznych, gdzie do tej pory neo mieli swoje msze), to jest problem - na początku neo nie chcieli mieć mszy w kościele.
Dla mnie jest to conajmniej dziwne.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt lis 25, 2005 8:37 |
|
 |
djdomin
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 11:48 Posty: 821
|
ToMu napisał(a): Tego nie napisałem Ale pokaż mi wspólnotę neokatechumenalną, która z chęcią pójdzie na swoją Eucharystię do Kościoła  Ja takiej nie znam. A jak u nas są w parafii 2 kościoły, a teraz budowany jest nowy dom parafialny (zniknął stary, przez co nie ma salek katechetycznych, gdzie do tej pory neo mieli swoje msze), to jest problem - na początku neo nie chcieli mieć mszy w kościele. Dla mnie jest to conajmniej dziwne. Dla mnie też. Czy ktoś z neo, obecny tutaj, może podjąć się próby wyjaśnienia tej spostrzeżoonej przez współdyskutanta niechęci do Mszy w miejscu poświęconym?? Choć prywatnie widuję niektóre osoby znane mi z neo w kościele na Mszy, ale gdzie mają msze drogowe, to zaprawdę nie wiem (choć na pewno raz mieli ślubną w kościele, w sobotę wieczorem, ale regułą to nie jest, w grafiku u nas ich nie ma).
_________________ Dominik Jan Domin
|
Pt lis 25, 2005 10:34 |
|
|
|
 |
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
djdominie
nie podejmę się.. bo jest mi to obce..
nasze wspólnoty te, które mają wieczorem Eucharystię mają ją najczęściej w kościele, ew. w kaplicy
wspólnoty, które mają wcześniej (o 17) mają w kaplicy ze względu śluby, czy wieczorną mszę parafialną
I naprawdę bardzo rzadko się zdarza, żebyśmy mieli sami.. najczęściej mają 3 wspólnoty razem.. i jakoś nikomu to tak strasznie nie przeszkadza.. a przynajmniej dla mnie to jest dużo cenniejsze niż samemu..
Pozdrawiam
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
Pt lis 25, 2005 14:24 |
|
 |
Gacman
Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 8:02 Posty: 12
|
Drodzy sceptycy! Nie raz i nie dwa zdażyło się, że mieliśmy mszę w kościele. Macie jakieś dziwne podejście do całego neo, uogólniacie sprawe, a uogólnianie jest domeną... idiotów. Więc w życiu nie ma co uogólniać. Pozatym nie przekonuje was o słuszności Drogi, żaden Dekret czy list papieski? Jan Paweł II był mocno za neo i Benedyk jest nawet bardziej, poczytajcie "Sól Ziemii" kard. Ratzingera. Pozatym wy tu piszecie jakieś dziwne rzeczy a Droga idzie do przodu i trwa i ma się coraz lepiej nie tylko w Polsce ale i za granicą. Szczerzę mówiąc to znudziła mi się wasze marudzenie na temat neokatechumenatu, macie jeszcze jakieś zarzuty??? Może wiecie co tam w Watykanie mówią na temat neo??? He??? Sory za mocne stwierdzenia.
_________________ Sein zum Tode!
|
So lis 26, 2005 14:16 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dziwne, bo powierzchowne, pochodzące z niezrozumienia.
Chrystus przecież mówił - "To i wy nie macie jeszcze właściwego zrozumienia?....Bo z serca pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa i blużnierstwa" Mt 15,19.
Nie jestem na drodze, ale znam kilkanaście osób z Neo i wiem (bo to widać gołym okiem) że całym sercem ukochali Boga i swoim życiem o tym świadczą.
Ceremoniał, gesty, formy, zmieniały się przez wieki, ale dla wielu są one bardziej istotne niż miłość - istota chrześcijaństwa.
|
So lis 26, 2005 17:29 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Gacman napisał(a): a uogólnianie jest domeną... idiotów. Takie podsumowanie za to jest ewidentnym przykładem braku kultury. Pogratulować. Szczerze mówiąc, słyszałem kiedyś, że podobno neokatechumenat nie odprawia swych nabożeństw w kościołach, ponieważ chodzi o coś z tym, że oni przygotowują się, są na drodze do (nie wiem, czy dobrze piszę) czegoś, co nie czyni ich jeszcze godnymi gromadzenia się na mszy. Tak mi tłumaczył kiedyś jeden z księdzy, odprawiający dla nich Eucharystię. Powtarzam, było to dawno, a i nie wiem, czy ten ksiądz w 100% był rzetelnym źródłem. Gacman napisał(a): Pozatym nie przekonuje was o słuszności Drogi, żaden Dekret czy list papieski? Przekonuje mnie dekret papieski. Ale dobrze wiesz o tym, że papież jak widać nie do końca był przekonany, ponieważ dekret zatwierdz statut neo na okres próbny 5 lat. Alus napisał(a): Nie jestem na drodze, ale znam kilkanaście osób z Neo i wiem (bo to widać gołym okiem) że całym sercem ukochali Boga i swoim życiem o tym świadczą.
Nie neguję wiary ani ukochania Boga członków neo, Alusie. Dziwi mnie forma. Za to znam osobiście kilka osób, dla których neo najwyraźniej jest jakimś sposobem na rozliczenie się z Bogiem: ja jestem we wspólnocie, poświęcę CI 2 wieczory w tygodniu; a jak taki wychodzi z Eucharystii czy spotkania, zachowuje się jak ostatni chuligan.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lis 26, 2005 19:56 |
|
 |
Gacman
Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 8:02 Posty: 12
|
Posądzasz mnie o brak kultury? Ok potraktowałem sprawę ostro, ale nie będę przepraszał. Dobrze ale czy kulturalnie i grzecznie jest krytykować neo i jego członków na całej linii i wypisywać nie prawdziwe rzeczy?
_________________ Sein zum Tode!
|
So lis 26, 2005 22:13 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Gacman
1. Co uważasz za nieprawdziwe (bo nie raczyłeś sprecyzować)
2. Krytykować - na miarę tego, z czym sam się zetknąłem i o czym wiem; co w tym złego  To o czym piszę, to nie coś co powiedział mi kolega kolegi kolegi etc.
Nie neguję tekstu Ratzingera - on pisał pewnie o tym, jak sam postrzega neo. I ma do tego prawo. Ja piszę o tym, jak postrzegam na postawie moich doświadczeń z neo.
3. Na jakiej podstawie twierdzisz, że wypisuję nieprawdziwe rzeczy  Czemu miałbym kłamać  Może, wg Ciebie, ponieważ krytykuję coś, czego jesteś członkiem 
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lis 26, 2005 22:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Papieska Rada do Spraw Świeckich w dniu 29.06.2002r zatwierdziła Statuty Noe na okres 5 lat - "W nadziei, że te normy statutowe będą stanowić stałe i pewne linie przewodnie dla życia Drogi i będą ważną podporą dla Pasterzy w ich ojcowskim i czujnym towarzyszeniu wspólnotom neokatechumenatnym" - Cytat z Dekretu.
Konkluzja jest jedna - obecnie nie ma żadnych zastrzeżeń, wątpliwości. Pięć lat "ad experimentum" - Kościół musi bacznie przyglądać się różnym ruchom świeckim, bo też różnie bywało - były one elementem wzrastania Kościoła, ale także zarzewiem schizmy, sekciarastwa.
Zachowania ludzi to zawsze indywidualna sprawa - nie rzutuje to w żaden sposób na wspólnotę do której ktoś należy.
Dziwi Cię forma - dla Boga to chyba nie istotne - najważniejsza jest miłość.
|
N lis 27, 2005 11:15 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Alus napisał(a): Konkluzja jest jedna - obecnie nie ma żadnych zastrzeżeń, wątpliwości. Pięć lat "ad experimentum" - Kościół musi bacznie przyglądać się różnym ruchom świeckim, bo też różnie bywało - były one elementem wzrastania Kościoła, ale także zarzewiem schizmy, sekciarastwa.
Dokładnie. Więc nie zakładaj, że każde słowo krytyki, jest złośliwym atakiem - to, co zauważyłem, jest prawdą.
Owszem, forma mnie dziwi i to bardzo. I mam prawo wyrażać swoje i , jak widać, nie tylko swoje wątpliwości co do neo.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
N lis 27, 2005 23:00 |
|
 |
julicka
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 9:30 Posty: 2
|
Cytuj: Za to znam osobiście kilka osób, dla których neo najwyraźniej jest jakimś sposobem na rozliczenie się z Bogiem: ja jestem we wspólnocie, poświęcę CI 2 wieczory w tygodniu; a jak taki wychodzi z Eucharystii czy spotkania, zachowuje się jak ostatni chuligan.
Ja znam wiele osob,ktorzy nie sa w neokatechumenacie
Chodza na msze sw. kazdego dnia.......siedza sobie odmawiaja rozaniec......i.......obmawiaja wszystkich  : ksiedza,ze nie tak cos powiedzial,czy zrobil....kolezanke,ze czake np.nie taka nalozyla.........A juz jak wychodza z kosciola to................. Moze wy takich nie znacie?
Nikt nie mowi,ze do wspolnoty neokatechumenalnej chodza osoby bez wad i tylko swiete! Moze takiego chuligana jak sie wyraziles,Bog powolal na droge,by sie zmienil,ale nikt nie mowi,ze to nastapuje odrazu
Pozdrawiam......
|
Wt lis 29, 2005 14:03 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Julicko - masz zupełną rację. A co powiedz o ludziach, którzy w neo są po kilka/kilkanaście lat, i też pasuje do nich to, o czym piszesz  W takim przypadku - to jest ewidentne podejście... conajmniej dziwne.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Wt lis 29, 2005 22:15 |
|
 |
julicka
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 9:30 Posty: 2
|
We wspolnocie sa zebrani najgorsi, jak mowi pismo:''smiecie swiata'' dlatego tam i jestesmy.a nie dlatego,ze jestesmy najlepsi...wybrani,czy cos takiego... I nie dla wszystkich wystarcza nawet dziesieciu lat,aby sie zmienic.
I naprawde jak juz pisales ToMu,ze kiedy sie idzie z taka mysla "panie Boze poswiece Ci 2wieczory....." To tak nikt sie nie zmoze zmienic
Po pierwsze w neo nie mozliwe jest "poswiecic Bogu" tylko 2 wieczory  Ja np. ze wspolnota sie spotykam o wiele wiecej niz dwa razy w tygodniu....  I che podkreslic,ze nikt mnie do tego nie przymusza
Czlowiek raptem sie nie zmienia i sie niestaje po kilku latach we wspolnocie, raptem swietym. W przeciwnym wypadku jemu wspolnota juz nie jest potrzebna. Go mozna postawic na Oltarz i cala wspolnota bedzie spiewala swiety........
I wogole co miales na mysli mowiac "chuligan"?
Np.:wezmy biblie,czy wogole zobaczmy cala historie, mozna zobaczyc na zyciorys wielu swietych...ktorzy zyjac na ziemi wcale nie zachowywali sie jak swieci.....Nie bede dawala konkretnych przykladow,bo chyba kazdy cos zna.......
Wszyscy jestesmy slabi,by sie przeciwstawic pokusom,jedynie Bog nas moze zmienic.......
 napisalam tu,napisalam....i juz sama zapomnialam co chcialam tu napisac
Pozdrawiam wszystkich 
_________________ ''.....miej nadzieje w Panu,Odwagi.....''
|
Śr lis 30, 2005 12:01 |
|
 |
trzy_m
Dołączył(a): Śr lis 30, 2005 14:49 Posty: 1
|
Witam,
Dorzucę parę myśli do dyskusji:
1. Droga neokatechumenalna jest zatwierdzona przez kościół, wraz z formą eucharystii i innymi elementami. Wszelkie podważanie tych faktów troche mija się z celem. Oddzielnym faktem jest wypełnianie swych statutów oraz zaleceń biskupów (do czego mam najwięcej wątpliwości)
2. Kwestia mszy:
a) Sam uczestniczyłem kilkukrotnie w sobotnich nabożeństwach jako gość. Nikt mi nie zabronił, ale faktem jest, że powiedziano mi, że mogę przychodzić tylko wyjątkowo. (w statucie drogi jest jasno powiedziane, (Art 13. § 3) "...wspólnota neokatechumenalna... celebruje Eucharystię niedzielną, otwartą także dla innych wiernych, po pierwszych nieszporach..." Stawianie przeszkód dla innych wiernych w uczestniczeniu jest więc trudne do przyjęcia.
b) Tłumaczenie, że nie zrozumie się znaków i symboli jest dla mnie zupełnie bezpodstawne. Prostym przykładem jest uczestnictwo we mszy za granicą, w innym kręgu kulturowym i językowym. Można wiele zrozumieć a takie doświadczenie znacznie pogłębia postrzeganie chrześcijaństwa jako ogromnej wspólnoty i jedności, w różnorodności. Każda wspólnota parafialna, nawet w zależności od regionów w Polsce ma pewne swoje zwyczaje i troche inaczej przebiega msza (inne melodie pieśni, inny sposób rozdawania komunii, różne momenty w których stoimy, czy klęczymy) i ma to swój niewątpliwy urok.
Co do kwestii zrozumienia to warto też zwrócić uwagę, że obecność dzieci jest powszechna i zachęca się do ich przyprowadzania. Jednak dorosłym którzy nie są na drodze mówi się że nie zrozumieją znaków liturgii....
c) Echo słowa, które kilkukrotnie słyszałem niestety bardzo rzadko odnosiło się do czytań. Mam wrażenie, że to co powiedzą, pojawia się w nich wcześniej, że przychodzą z myślą że o tym opowiedzą. Zatraca to więc swój pierwotny charakter
d) Co do soboty: Tu też mam wiele wątpliwości, ale w statucie jest jasno powiedziane (Art 13. § 3), że eucharystia odbywa się po pierwszych nieszporach - czyli sobota i na tym można by zakończyć dyskusję. Ale... Po pierwsze nie zwalnia to z uczestnictwa w niedzielnej mszy, a nie znam tych ze wspólnot którzy by po sobotniej eucharystii w niedziele uczesniczyli we mszach. W związku z tym maleje znaczenie niedzieli jako dnia świątecznego, a sobota takim jednak się nie staje. Po drugie brak jest przeżywania wspólnego mszy w gronie rodzinnym, czy sąsiedzkim, parafialnym. Nie wszyscy muszą byś na drodze...
e) To co mnie bardzo boli to rezygnacja z ogromnej tradycji kościoła danych kultur. Miejsce mszy - świątynia z całą jej symboliką i pięknem. Całe zbiory pieśni które od lat nam towarzyszą i z których czerpiemy tak mało. Wiele z nich jest charakterystyczne dla danych krajów czy regionów. Rezygnacja z organów i całej kultury muzycznej na rzecz gitary, która, wybaczcie, ale nie tworzy tej atmosfery... Jednak te same dążenia nadal są. Dlaczego więc rezygnujemy z tego co daje nam tradycja i budujemy wszystko od nowa.
3) Ponieważ wiele mam pytań, postanowiłem skorzystać z katechez i poznawać czym jest Neokatechumenat. Wiele już się dowiedziałem, ale wątpliwości nadal są. Rzecz, która mnie mocno uderzyła, to to, że bardzo człowiek na drodze neokatechumenalnej jest skierowany na własną osobę. Brakuje mi roli bliźniego. To jakby tylko sprawa moja i Boga. Brakuje mi mowy o tym co mogę robić dla innych.
4) Brak dyskusji z katechistami - swoje wątpliwości przelewam tytaj, bo nie ma możliwości rozmowy z moimi prowadzącymi. Wiele odpowiedzi to: dowiesz się później, dobrze, że masz wątpliwości, wszystkiego nie można wiedzieć od razu itp.
5) Brak i niewskazywanie książek i dokumentów, dzięki którym można pogłębiać swoją wiedzę. Brak rozwoju poprzez dyskusję. To jakby istnieje pewien schemat prowadzenia drogi i brak możliwości wyjścia poza niego. Powoli więc sam docieram do dokumentów, książek i opinii aby w pełni móc wiedzieć czym droga jest i co ja mogę dać innym bedąc na niej i co ona daje mi.
Wielu bedących na drodze nie wie tak naprawdę z czym wiąże się bycie na drodze, jaki jest jej rozwój.
6) Stwierdzenia katechistów i danie odczucia, że skoro poznaje czym jest neokatechumenat to powinienem wstąpić na drogę. Zrezygnowanie byłoby błędem, jakby niewykorzystaniem szansy. To jest to co bardzo mnie niepokoi. Na żadnej drodze formacji chrześcijańskiej z takimi stwierdzeniami się nie spotykałem. Wręcz często jest odwrotnie (np. zakonne powołania), gdzie próbuje się "odpychać" by w pełni poznać powołanie. Sami wtedy możemy rozeznać siebie.
To może na razie tyle,
nadal szukam, wątpię i pytam...
_________________ ...pytać jest rzeczą ludzką...
|
Cz gru 01, 2005 11:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|