Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 7:34



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 131 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona
 Wielki Post - Droga krzyżowa 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
"Któryś za nas cierpiał rany,
W mym ranieniu bliżnich.
Jakżeś poniżany.

Któryś i za mnie zawisł na krzyżu,
Jakżeś swym krzyżem ludzi mi zbliżył.

Pragnąłeś dla mnie być zmartwychwstaniem,
A ja - wciąż jestem Twym zabijaniem."


Śr kwi 07, 2004 22:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Konasz rozpiety na przydroznym krzyzu,
sloncem na wegiel spalony, uwiedly.
Smagany biczem wichury i deszczu:
Konasz tak Panie, bos stanal wsrod ludzi.
Bos wzial na siebie nasza ziemska dole,
bos oddal ludziom swa milossc ofiarna.

Konasz, bos stanal na drogi rozstaju
blisko spraw ludzkich, ktore Cie krzyzuja.
Nie wzywasz na swoja obrone gromow,
przed biciem twarzy swojej nie zakrywasz.
Konasz Krol Prawdy piesciami stwierdzonej
razami bicia i krzyza dzwiganiem.

Konasz, bo droga przemykam - Twoj uczen
z przysiega: "Nie znam tego Czlowieka".
Licze srebrniki nabyte nikczemnie,
ze zdrady glosem, ktory we mnie wola.
Konasz Krol Prawdy piesciami stwierdzonej
razami bicia i krzyza dzwiganiem.

Wciaz konasz za mnie na przydroznym krzyzu,
a wiatr roznosi wkolo Twoje lkanie."


Cz kwi 08, 2004 3:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post Droga krzyżowa
Stacja dwunasta. Jezus umiera na krzyżu.

Towarzysz konającemu.

Bądź razem z człowiekiem w tej najważniejszej i najtrudniejszej chwili.

Bądź przy człowieku, który umiera.

To trudna chwila dla każdego: nawet dla najświętszego człowieka.

Nawet dla najlepiej przygotowanego.

Nawet dla bardzo cierpiacego człowieka, który pragnie śmierci, dla którego śmierć jest wyzwoleniem z jego męki.



Powiedziano ci, gdy szedłeś go odwiedzić,

że ma jeszcze tylko kilka godzin życia.

Ąle że on tego nie jest świadomy.

Wie tylko tyle, że jego złe samopoczucie jest wynikiem przesilenia, kryzysu, po ktorym przyjdzie poprawa i szybkie wyzdrowienie.

Wszyscy zdają sobie sprawę,

że trzeba by go przygotować na tę ostatnią chwilę,

ale nikt nie wie jak to zrobić.

Jesteś wstrząśnięty tymi wiadomościami.

Wchodzisz napięty.

Ledwie go możesz poznać.

Tego się nie spodziewałeś.

Jakby to był inny człowiek.

Jakiś taki mały, skurczony, stary.

Trwa w półśnie. Stoisz nad nim czekając na przebudzenie.

Obserwujesz go z bólem.

Ciężki, krótki, urywany oddech.

Niespokojne szarpnięcia głową.

Nieskoordynowane ruchy rękoma.

Wreszcie otwiera oczy.

Są przymglone, niewidzące.

Nagle błysk świadomości przebiega przez jego twarz.

Chory wraca do świadomości.

Ożywia się. Poznaje cię chyba.

Widzisz jak stara się okazać zainteresowanie twoją osobą.

Coś zaczyna mówić. Ale to nie mowa. To raczej bełkot.

Urwane, znieksztalcone słowa.

Właściwie nic z tego nie rozumiesz.

Usiłujesz coś powiedzieć, nawet wbrew sobie.

Bo wiesz, że coś powiedzieć powinieneś.

Wiesz, że nie możesz mu odbierać nadziei na wyzdrowienie,

ale równocześnie chcesz mu jakoś przekazać,

że stan jego jest poważny,

że każdy w takiej sytuacji musi się liczyć z ewentualnością ostateczną.

On wyczuł doskonale twoją intencję i daje ci do zrozumienia, że chce żyć

i tylko o tym wolno z nim rozmawiać.

Tylko o życiu i o leczeniu się, o powracaniu do zdrowia.

Patrzysz na niego z rozpaczą.

On sobie naprawdę nie zdaje sprawy, albo okłamuje się.

Jesteś bezradny.

Czujesz się tutaj niepotrzebny.



Nie odchodź.

Trwaj przy człowieku który umiera.

To jest największa łaska, jaką możesz mu wyświadczyć,

Największy dar, największa pomoc.

Módl się w duszy, by umiał znosić cierpienie i przyjął śmierć.

Może wyciągnie rękę, by cię uchwycić, jak się wyciąga rękę,

by przytrzymać brzegu, od którego odrywa fala.

Zatrzymaj ją w swojej dłoni.

Niech poczuje twoją miłość, twoją wierność,

Która jedyna nie zna granicy choroby i zdrowia, śmierci i życia.

A może stanie się cud i usłyszysz z jego ust prośbę:

pomódl się za mnie.

I nagle spostrzeżesz się,że on nie jest taki naiwny,

ale czuje, że gasnące siły wciągają go w ciemność.

Pomóż mu wierzyć, że śmierć jest przejściem

do życia wiecznego,

do wiecznej szczęśliwości,że tam czeka na niego Bóg – Miłość,

któremu starał się służyć na miarę swojej mądrości i sił.

Nie zawsze mu się to udawało.

Tym bardziej potrzebuje twojej pomocy, by wierzyć w Boga,

Który daruje i przebacza.



Może znajdziesz w domu gromnicę.

Jeżeli uznasz to za sensowne zapal ją.

Módl się głośno, tak by on słyszał.

Jego już nie stać na to by ci towarzyszył wspólną modlitwą.

Odmawiaj: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, litanie.

Mów modlitwy najbardziej przez ciebie ulubione.

Jeszcze moment i on spotka tych wszystkich,

których tutaj wraz z tobą nazywał.



Jeżeli trzeba będzie mu ulżyć przy oddychaniu,

Podtrzymaj mu głowę. Może nie będzie dla ciebie to łatwe.

Zwłaszcza gdy przyjdą ostatnie chwile,

ostatnie zmaganie się organizmu broniacego się przed śmiercią.

Pomóż mu nie bać się, przełamać strach i ból.

Towarzysz mu do ostatniego momentu.

Jezus powiedział kiedyś: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci

moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Jeżeli kiedyś jest ktoś najbardziej potrzebujący pomocy,

to teraz, gdy kona.

Potem przyjdzie ostatnia śmiertelna czkawka,

ostatnie westchnienie i poczujesz,

że w swoich rękach trzymasz

już nie człowieka, tylko jego ciało.

Módl się za tego, który stanął teraz przed Bogiem twarzą w twarz.

Zobaczył Tego w Kogo wierzył, zjednoczył sie z Tym,

do którego dążył swoim życiem.



Towarzysz człowiekowi konającemu

– Jezusowi konającemu w tym człowieku.





Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Cz kwi 08, 2004 18:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post Droga krzyżowa
Stacja trzynasta.Jezus złożony w ramiona swojej Matki.
I ty możesz być tym, w którego ramiona złożono ciało ukochanego człowieka.
Zobaczysz jak rysy jego twarzy wyostrzają się,
jak ogarnia je martwota.
To ciało już nie jest tamtym człowiekiem,
ale ono wciąż jeszcze zachowuje kształt jego osoby,
jest jej symbolem.
Nie bój się.
Złóż jego ręce.
Dopiero teraz wzbierze w tobie żal.
Dopiero teraz podejdzie skurcz aż pod samo gardło.
Dotąd musiałeś panować nad sobą,
nad każdą miną,
nad każdym gestem,
nad każdym słowem.
Dotąd musiałeś być silny,by i choremu siły dodać.
Na tym się cała twoja uwaga skupiała.
Walczyłeś o jego życie.
Walczyłeś o jego dobrą śmierć.
Żyłeś nim bardzo intensywnie, zwłaszcza w ostatnim okresie.
Związały cię znim te chwile walki o jego życie.
Twoje dni były nim wypełnione.
Codzienne starania, zabiegi, konsultacje,
szukanie lekarzy, lekarstw, metod, sposobów leczenia
absorbowały twoją uwagę.
Teraz wszystko to się skończyło.
Teraz wszystko w tobie opadło.
Jego już nie ma. Przegrałeś.
Twoje starania spełzły na niczym.
On umarł.
Zostałeś sam.
Wejdziesz znowu w swoją normalną pracę,
do której w ostatnim okresie tylko doskakiwałwś,
do swoich codziennych zajęć,
do ludzi, z którymi prawie że zerwałeś kontakt.
Ale najgorsze to, że jego już nie będzie.
Została po nim pustka nie do wypełnienia,
zostanie bezbrzezny żal.
Sam nawet nie spostrzegłeś, kiedy zacząłes płakać.
Poczułeś w którymś momencie łzy na swojej twarzy.
Jeszcze chwila a rozszlochałeś się w głos.
Może trzeba będzie, żebyś się zajął sprawami związanymi z pogrzebem:
a więc przewiezieniem ciała do domu pogrzebowego,
trumną, miejscem na cmentarzu, ustaleniem terminów.
Może spadnie na ciebie ten nieprzyjemny ciężar spraw:
formalności w instytucjach, jakim człowiek jest podległy.
Bedziesz wybierał kolor trumny i gatunek,
ustalał porządek ceremonii,
układał spis adresów ludzi, do których muszą być wysłane telegramy i listy.
Potem przyjdzie czas na porządkowanie jego osobistych rzeczy.
Nagle zobaczysz, że zgłoszą się ludzie,
których nie znasz.
Nie pojawili się w czasie choroby zmarłego,
a teraz mówią o zażyłości jaka ich z nim łączyła.
Oświadczą, że mają prawo do pozostawionego majątku.
Będą szukali testamentu,
w którym powinny być zawarowane ich roszczenia.
W razie, gdy tego nie znajdą nie cofną się nawet przed obelgami
pod adresem zmarłego.
Będą przeszukiwać jego mieszkanie,
żeby znależć pieniądze, rzeczy wartościowe.
Będą się dopominać o zwrot jakiejś porzyczki,
jakichś rzeczy, ich zdaniem, przez zmarłego wziętych.
Dojdzie do spięć, awantur, kłótni, sprzeczek.
Będziesz patrzył z przerażeniem na te hieny,
które w obliczu śmierci nie wahają się bić do upadłego
o tę spuśćiznę, którą przecież sami za kilka czy kilkanaście lat będą musieli pozostawić.
Ale tak już chyba zawsze jest.
Przecież Jezus nie miał nic,
a i Jemu nie został zaoszczędzony ten widok.
Jego suknia stanowiła przedmiot sporu pomiędzy żołnierzami trzymającymi straż pod Jego krzyżem.

Obyś stał z daleka od tych hien.
Czasami w tobie zbiera się złość na zmarłego.
On sobie odszedł, a cały kram zostawił na twojej głowie.
Złość na to, że nie zdążył uporządkować swojch spraw
i zapobiec wszelkim nieporozumieniom, które teraz wybuchają.
Czasem w Tobie wzbiera złość na siebie samego, że trzeba było wcześniej pozałatwiać wszystko.
Choć sam wiesz, że nawet tak próbowałeś, ale ci słowa przez gardło przejść nie mogły.
Czułeś, że byłoby bezlitosne załatwiać sprawy spadkowe,
gdy on walczył o życie.

Obyś był podobny do jego Matki
opiekującej się ciałem Jezusa, ciałem człowieka, który umarł z Jezusem.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Pt kwi 09, 2004 9:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post Droga krzyżowa
Stacja czternasta. Jezus złożony do grobu.

I ty możesz uczestniczyć w pogrzebie zmarłego.
Nazywają pogrzeb ostatnią przysługą: bo to jest wszystko,
co jeszcze można na tym świecie zrobić
dla drugiego człowieka – zrobić w sensie materialnym:
odprowadzić go do grobu.

Przygotuj się na to, że będą kwiaty,wieńce, czarne ubrania,
poważne miny.
Potem nastąpią przemówienia,
gdzie kolejni mówcy będą wskazywali na stratę jaką przez śmierć
twojego przyjaciela poniosła rodzina i społeczeństwo.
Każdy z nich będzie przedstawiał zmarłego jako wzór uczciwości,
prostoty, szlachetności, męstwa, cerując pilnie te ogólniki
faktami i datami z jego życia.
Przejmuje cię obrzydzenie
i strach na myśl o tej paradzie.
Ale niesłusznie.
Pod tymi tradycyjnymi formami manifestowania żalu
na pewno kryje się dużo miłości do zmarłego.
A zresztą przecież nie przychodzisz dla nich,
ale chcesz jego ciało odprowadzić do grobu.
Pragniesz mu towarzyszyć i w tej ostatniej drodze.
Nie chcesz tego słowa: „ostatniej”.
Nie chcesz z nim kończyć ani zrywać.
Przecież przyjażń jest wieczna - jak wieczna jest miłość.
Może on już tak nie potrzebuje twojej obecności,
już tak nie potrzebuje twojej pamięci,
jak potrzebował jej tutaj, na ziemi.
Ale ty potrzebujesz jego obecności,chcesz żeby ci towarzyszył,
żeby w tobie trwał – ty chcesz nim nadal żyć.


Twoja pamięć o zamarłym człowieku.
Przychodź do niego w dzień zaduszny
– w dzień, gdy cmentarz zaludni się
odwiedzającymi groby swoich zmarłych,
gdy nad cmentarzem rozciągnie się zapach chryzantem
i palących się świec.
Ale przychodź też na jego grób
w zwyczajne dni,
kiedy cmentarz jest prawie pusty,
żeby wyrwać chwasty zapomnienia,
okopać grób,
posiać nową trawę, zasadzić kwiatki, czy zapalić świecę.
Będziesz się wpatrywał w płomyk świecy, w kwiaty
kołyszące się na wietrze. Niech wracają wasze najpiekniejsze
chwile, które spędziliście razem. Niech zostanie w twojej pamięci
jego najpiękniejsze twarz, najpiękniejszy uśmiech,
najmądrzejsze słowa, najserdeczniejsze gesty.
Niech wracają do ciebie jego drobne akty
pełne miłości i poświęcenia, na które on nie zwracał uwagi,
których może sam się wstydził,
nie chciał nawet wspominać,
a które – jesteś o tym najgłębiej przekonany – ukazywały
jego osobowość w całej prawdzie.
Takim go spotkasz po tamtej stronie.
Niech jego obecność pomaga ci żyć – tobie,
który jesteś wciąż jeszcze tutaj: po tej stronie.


Ile jeszcze dni, miesięcy, lat – ile jeszcze twojego
Tutaj życia. Na pewno szybciej przebiegnie,
niż tego się spodziewasz. Będziesz kolejno patrzył
jak ze świata odchodzą roczniki twoich dziadków,
potem twoich ojców, aż przyjdzie czas na twój rocznik.
Zaczną odchodzić twoi rówieśnicy.
Ty wciąż jeszcze będziesz się utrzymywał na fali życia, aż i na ciebie przyjdzie czas.
Odejdziesz za nimi tam, gdzie już nie będzie rozstań,
smutków i tęsknoty. Tam spotkasz wszystkich i wszystko,
co kochasz. Tam pod twym dachem będą jaskółki lepiły gniazda.
Tam pod twoimi oknami będą rosły malwy.
Tam spod lasu będzie dolatywał zapach świerków i ziół.
Tam nocami będą ci śpiewaly słowiki, a w dzień skowronki.
Tam będziesz odbywał spacery wśród zbóż
i patrzył jak chodzi po nich wiatr.


Spotkasz się tam również z tym, w którego pogrzebie
uczestniczysz – z człowiekiem uwielbionym – z Jezusem
uwielbionym w tym człowieku.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Pt kwi 09, 2004 22:41
Zobacz profil
Post 
Olaboga :)

Bardzo się cieszę, że udało Ci się zamieścić wszystkie teksty jeszcze przed Wielkanocą.
Są one naprawdę doskonałe. I dają wiele do myślenia ...
Widzisz - jak do tej pory uczestnicząc w Drodze Krzyżowej myślałej o niej w kotekście tego, co zobaczyłem oglądając "całun turyński" ...
W tej chwili mam o wiele lepszą możliwość rozważania Meki Pańskiej również z innej perspektywy ...
Z perspektywy "życia dnia codziennego" ...Wpływu, jaki Męka Pańska może mieć na nasze codzienne postępowanie ...
A to czasem tak bardzo "ucieka" ... U człowieka zaganianego z jednej strony za sprawami codziennymi ... Z drugiej strony chcącemu przekazać innym swoje wnioski ze swoich przemyśleń ...

Pozdrawiam serdecznie :)

ddv


Wt kwi 13, 2004 10:03
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post Droga krzyżowa
ddv 123!
Cieszę się, że ktoś odzywa się w związku z tekstem drogi krzyżowej ks. Malińskiego.
Zaczęłam przepisywać kolejne stacje i wprowadzać na forum gdzieś na poczatku marca, nie wiedząc co się wydarzy w moim życiu.
Dwa tygodnie póżniej stało się coś co odmieniło moje życie. Bóg doświadcza mnie poważną chorobą męża. A ja mimo zabiegania dalej piszę te stacje a każda z nich jest dla mnie ukojeniem i pomaga zmagać się z codziennym dniem. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłam Jezusa tak blisko mnie. To on pomaga mi każdego dnia zmagać się z różnymi problemami.
A droga krzyżowa ks Malińskiego była dla mnie jak drogowskaz...
Jest coraz lepiej!
Dzięki Ci Panie Jezu!

Pozdrawiam olaBoga

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Wt kwi 13, 2004 15:45
Zobacz profil
Post 
Olabogo ! :)

Jest coś nieprawdopodobnego w modlitwie ...
Najczęściej - pomaga. Jeżeli zaś nie pomoże - to daje wiele ukojenia, dostarcza pogody ducha i sił na przetrwanie ciężkich chwil ...
Nie zrozumie tego nikt, kto tego nie zaznał ...
Tak samo, jak nie zrozumie nikt tej siły płynącej ze szczerej modlitwy ...
Życzę Ci zatem sił do pokonania Twoich kłopotów.
I tego, by Zmarwychwstały niech nadal będzie dla Was ukojeniem.

Szczęść Boże !


Wt kwi 13, 2004 21:37
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Oluśka!Pamiętasz,jak mówiłem,że muszę się przygotować na kolejne
"doświadczenie" ??? Dopadło mnie w tej chwili.
Mam bardzo poważny problem w znalezieniu pracy.
Nigdy nie miałem z nią problemu.
Teraz głowa jest tak obciążona,że nie ma sił myśleć.

Ofiaruję ten ciężar za dusze w czyścu cierpiące.

Wiesz?Bardzo mi było potrzebne-to,co napisałaś.
Upokorzyło mnie i moje "mniemanie o sobie"...
Wspaniałe świadectwo wiary.
Zapewniam Cię,że będzie to miało wielkie owoce.
Ja byłbym chyba zbyt leniwy,by podjąć się tego,co Ty.
Dziękuję Ci za to.Zrozumiałem,jak wiele jeszcze potrzebuję zmiany.

Spodziewałaś się komentarzy o Drodze Krzyżowej.

Jest taki zwyczaj,że jak siejesz,od razu nie rośnie owoc.
Ale jak urośnie,będzię on piękny,zapuści korzenie...
Wtedy będzie można z niego korzystać.





Z Bogiem.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Cz kwi 15, 2004 11:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
I Stacja

Cytuj:
Jezus skazany przez Piłata


My ludzie mamy wielką skłonność do powierzchowności.

Ja osobiście staram się tego unikać,ale mam problem z myślami
o ludziach,do których odczuwam niechęć.
To jest dręczące.Nie chcę źle myśleć o kimś.
Staram się miłować bliźniego.
Nie każdy to zrozumie,ale dla mnie jest to wielki koszmar.

Najwięcej mam problemów z niechęcią do teściów.

Prowokują mnie na każdym kroku.

Zazwyczaj nie wybucham...
Gdy ogarnie mnie niechęć do nich,uciekam się w modlitwę za nich.
Przechodzi...

Ale gdy myśli powracają,znów zaczyna się koszmar.
To jak dręczenie diabelskie:
-oni są tacy
-oni są źli
-oni źle robią
-oni mnie ranią
-oni są ślepi
-oni olewają wiarę
-oni są...
No cóż...

Myślę,że modlitwa za nich jest tu najcenniejszym środkiem.
Czy zna ktoś jeszcze inny?

Staram się ich rozumieć.Ale wyrozumiałość to za mało.
Pomaga,ale nie w pełni.Prowadzi jednak do złagodzenia emocji.

Cytuj:
Jesteś oburzony i wygłaszasz słowa potępienia.


Dopomóż mi Boże,bym nie obraził Cię "gadaniem" o teściach.
Zdarza mi się to czynić.Prowokują mnie.Ale...Łaska Boża zwycięża.
Nic prawie nie mówię..OBMOWA TO GRZECH!!!!!!!

Potem mi dokuczają,że jestem małomówny,gdy w towarzystwie
gadam,jak nakręcony.Miłość jest trudna,ale możliwa.

Modlitwa za wroga chyba na serio jest najlepszym środkiem.
Nie widzę lepszego rozwiązania.

Dialog?Chciałbym z nimi więcej rozmawiać.
Ale...oni nie rozumieją mnie.
Z góry atakują,krytykują,potępiają...
Oj,oj,oj...

Hmm...Powierzam to wszystko Bogu


"Zaufaj Bogu,nie polegaj na własnym rozsądku,myśl o nim na każdym
kroku,powierz mu swoje życie,a On Twe ścieżki wyrówna" (Prz3,5-6)



z Bogiem

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Cz kwi 15, 2004 12:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post 
Cieplutki, ciepluśki!
Faktycznie masz problem, brak pracy, brrrrrrrr...ale,jak piszesz zawsze ją miałeś,
więc może to przejściowe, tak myślę,na pewno sobie poradzisz
a tymczasem ktoś Ci pomoże,może żona?
Ja też jestem teraz jedynym zarabiającym rodzicem i muszę jakoś wiązać końce.
A wyobraż sobie ile jest rodzin gdzie rodzice oboje są bezrobotni....
Niestety proza życia przytłacza większość rodzin.
Więc głowa do góry i przywiąż swojego wielbłąda, to de Mello.
Zrób wszystko co możesz w swojej sprawie i oprzyj się na Jezusie!


A w sprawie stacji pierwszej...
Każdy z nas ma problemy,chociaż każdy po stokroć słyszał, „nie sądzcie,byście nie byli sądzeni”
i to się niestety sprawdza,
ale cóż jesteśmy słabymi ludzmi.
Kiedy ktoś nas dotyka słowem, my mu oddajemy w dwójnasób,
obmowy plotki,domysły posądzenia, gdybanie etc.
A wystarczyłoby zamilknąć.
Moja matka to umiała i nadal jest taka.
Ona nigdy nie stała z napotkaną sąsiadką i nie klachała,
nie chodziła do koleżanek na ploty, nie reagowała agresją na ataki skierowane do niej,mówiła po prostu
„ i co jeszcze powiesz, to już wszystko”
nadstawiała drugi policzek. I to pomagało.
Ona po prostu się ciągle modliła, nie powiem że na klęczkach,
albo w kościele bez przerwy,
Modlitwa życiem, nieustanna...
Ja próbuję ją naśladować,
ale przyszło to dopiero po latach życiowych doświadczeń.

Z teściami przeważnie są problemy,
sama jestem teściową,chociaż moja synowa jest dość daleko.
Moją zasadą jest nie wtrącać się, nie krytykować,
a już osądzać ...to nie śmiałabym.
Może Twój problem polega na tym że jesteście za blisko siebie,
albo mieszkacie, bo musicie razem mieszkać.
Wtedy konflikty są nieuniknione,
to zwyczajne ludzkie słabości,
i o ile potrafimy przejść po burzy do pogody, to ok.
Niestety potrzebna jest obustronna dobra wola i zrozumienie,
nie mylić z wyrozumiałością, która prowadzić może do zbytniej liberalizacji w kontaktach
a to w konsekwencji rodzi obojętność i zanik miłości...
.wszak teściów też trzeba na jakiś sposób kochać.
Pamiętaj o tym że milość ma różne odcienie i zależy do kogo jest kierowana,
ale to chyba wiesz, przepraszam, ze się tak wymądrzam.
Trochę się zagalopowałam.A może nie ?
Właściwie to jesteś w wieku moich dzieci,
więc chyba mi wybaczysz.
Ja mam problemy podobnego rodzaju z siotrami
ciut starszymi ode mnie. Ostatnio nie możemy sie porozumieć,
ale wierzę że to się zmieni jak wszystko zresztą, na prawdę,
czasem nie warto płakać zanim noc nie osłoni naszych łez.

Zyczę Ci spokoju, cierpliwości, i na prawdę trudno mi uwierzyć że masz takie kłopoty,
Ty Cieplutki, Cieplusieńki?!
Z Tobą w modlitwie – olaBoga – Z Bogiem Marcinku!

A jednak Kobieta zmienną jest. :oops:
Może ktoś jeszcze odezwie się w ww sprawie?!

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Cz kwi 15, 2004 17:42
Zobacz profil
Post 
Cieplutki !

Naprawdę dobrze by było, gdybyś się uzbroił w wiele ciepliwości i wyrozumiałości ...
Starsze osoby trudno przekonać :(
Jeżeli się do teściów zniechęcisz - to stopniowo możesz stracić również kontakt i z Małżonką ... :(

Muszisz pokazać, że to właśnie Ty jesteś mocniejszy, że się nie poddajesz ...
potraktować teściów z życzliwą wyrozumiałością ...
Tak jak ojciec traktuje psocące dzieco ...
Powinno poskutkować. Lecz nie licz na to, że stanie się to szybko...
Obawiam się, że wiele trudu przed Tobą :(
"Na siłę" nic nie wskórasz - wręcz odwrotnie.
Spróbuj unikać drażliwych tematów ...I polubić Teściów takimi, jakimi są ... W ten sposób powinieneś doprowadzić do sytuacji, że i Teściowie Cię z powrotem polubią ...
Wybacz, Cieplutki - Nie lubię udzielać rad dotycząch pożycia w rodzinie bezpośrednio osobie zainteresowanej.

Powód ?
Czesto się zdarza, że rada akurat się nie spełni ...
Mogę Ci jedynie poddać pod rozwagę pewien sposób (schemat) do postępowania ... Który możesz lub nie musisz wypróbować.
Najlepiej zaś - jak sądzę - zrobisz udając się do poradni zycia rodzinnego.
Tam bowiem znajdziesz naprawe fachowa radę od przygotowanej zawodowo do tego typu spraw i bardzo kompetentnej osoby ...
I piszę te słowa naprawde w dobrej wierze.

Pozdrawiam i życzę Ci, by ten Krzyż, który Bog włożył na Twe ramiona okazał się bardzo krótkotrwałym brzemieniem.

Szczęść Boże !


Cz kwi 15, 2004 22:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Oluśka mówisz mi o zachowaniu Twojej matki.
Hmm...wiesz,czasami wychodzę na pokornę ciele w domu.
Wydaje mi się,że za mało "bronię Prawdy"...

Rozmowa jest potrzebna i zrozumienie.
Ale co na to poradzę,gdy go brakuje ze strony teścia...
Ja go rozumiem,ale on mnie...i moją żonę...i rodzinę-nie potrafi.

DDv pisze:
Cytuj:
Jeżeli się do teściów zniechęcisz - to stopniowo możesz stracić również kontakt i z Małżonką ... :(


Wiesz?Za bardzo się akcentuję Miłość Bliźniego w sumieniu,
by się zniechęcać.A co Ty na to,że straciłem kontakt z nim,
a jeśli już rozmawiam,to tylko w obronie małżonki?

Teść cały dom postawił na nogi.Wszystkim dokucza,czepia się...
U niego to typowa "warunkowa akceptacja"...
Kocham Cię,jeśli...
Jeśli nie spełniasz warunków...to sp..adaj. :beksa:

Przykro mi,że ktoś ma na tyle uśpione sumienie,
iż poniża wszystkich wokół w domu.

Piszesz:
Cytuj:
potraktować teściów z życzliwą wyrozumiałością ...


Twoje rady są cenne...ale.......mam kupę książek o tym.
To już "przerobiłem"...
Studiuję to na Wydziale Teologii ;)

Jedyną radą pozostaje hasło św.Benedykta:
Krzyż niech będzie Twoim przewodnikiem.

Piszesz:
Cytuj:
...I polubić Teściów takimi, jakimi są ...


Uwierz mi,że akceptuję takimi,jakimi są,ale to nie dzięki mojemu
charakterowi,ale dzięki Łasce Bożej,która mnie umacnia w tym.

...Nawet żona i jej siostry mówią,że to rodzina patologiczna.
Słychać ich w całym bloku,gdzie jest ponad 100 mieszkań.
Ludzie znają już sytuację i mówią:
-Ty to wytrzymujesz?

Piszesz:
Cytuj:
Pozdrawiam i życzę Ci, by ten Krzyż, który Bog włożył na Twe ramiona okazał się bardzo krótkotrwałym brzemieniem.


Wiesz?To tak jak ucieczka od krzyża.
Cierpieniem mogę wiele wyprosić...
Modlę się do Boga o to,ale i proszę: Niech będzie Wola Twoja!


z Bogiem.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Pt kwi 16, 2004 12:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Cytuj:
Stacja druga -Na ramiona Jezusa wkładają krzyż



Hmm...jak widzicie-i na mnie go życie włożyło!
Ale dziękuję Bogu,że mogę ofiarować cierpienie za grzeszników
i dusze w czyścu cierpiące....

Cytuj:
I ty wkładasz krzyż na ramiona drugiego człowieka.


Jak wielu dziś ludzi wkłada krzyż,myśląc:

-będę Cie kochał jeśli...
-będę Cię akceptował jeśli...
-a jeśli nie...to spadaj.

Nasze oczekiwania w stosunku do ludzi często wyznaczają im poprzeczkę,
której oni nie są w stanie przeskoczyć.Niespełnione oczekiwania przeradzają się we frustrację..a tu krótka piłka do niezgody,braku miłości.

..........................
Mowa o pracy...w ostatniej firmie kierowniczka podłożyła mi świnię.
Zwolnili mnie z biura...Praca była moim ratunkiem w tragedii finansowej.
Co mam w tej chwili?Stracony czas w ilości 5 miesięcy na oczekiwanie przyjęcia mnie gdziekolwiek,gdzie dadzą jako takie warunki pracy.

Tak sobie myślę: za co?
Pewnie za poniższe:

Cytuj:
Udajesz gorliwość, zaangażowanie. Wiesz co do ciebie należy.
Ale się nie angażujesz.



Wyniki w pracy miałem w porządku.Nie musiałem się starać,by praca była bardziej efektywniejsza.To mnie zaaprowadziło do nieuczciwego udawania gorliwości w pracy...Starałem się czasami to zmieniać,ale lenistwo zaślepiło mi oczy.Nikt o tym nie wiedział,tylko moje sumienie.


Dzięki Ci OlaBoga za ten tekst.
Już chyba znam powód mojego "bezrobocia..."
Szef nie zauważył nieuczciwości...ale Bóg tak... :beksa:

Z Bogiem.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Pt kwi 16, 2004 12:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38
Posty: 44
Post 
Modlitwa
Święta dziewczynko z zapałkami
chroń nas przed staruchami
co płaczą, że wszędzie zło
martwią się że nas okłamu
nie mówiąc nam o tym

a nas cieszy pole różowe
kiedy wschodzi zboże
nagietek, który przekwita w pażdzierniku
pszczoły dokładnie złote leszczyna co wydaje jednocześnie
kwiaty i orzechy
spotykamy się z Matką Boską
w ogrodzie
żyjemy z kundlem na co dzień
czujemy niewidzialne ręce
widzimy dalej
i więcej

Ks Jan Twardowski

To dla ciebie Cieplutki na najcięższe chwile z teściami
- zawsze przypominam ten wiersz moim dzieciom gdy mają konflikty z dorosłymi :? :? :?

_________________
Owocem ciszy jest wiara.
Owocem wiary jest modlitwa.
Owocem modlitwy jest miłość.
Owocem miłości jest służba.
Owocem zaś służby jest cisza.
Matka Teresa


Pt kwi 16, 2004 22:04
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 131 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL