Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 12, 2025 15:24



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Oaza czy neokatechumenat? Oto jest pytanie. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So paź 17, 2009 16:50
Posty: 7
Post Oaza czy neokatechumenat? Oto jest pytanie.
Witam!
Mam nadzieję, że piszę we właściwym dziale...
Od jakiegość czasu czuję, że chciałbym dołączyć do jakiejś wspólnoty katolickiej. Zastanaiam się nad Ruchem Światło-Życie (Oaza) i Drogą Neokatechumenalną. Nie chcę pytać, która z nich jest lepsza bo wiem, że nie ma lepszych czy gorszych wspólnot- każda jest inna.
Chciałbym tylko wiedzieć na co kładzie się nacisk w każdym z ruchów, komu powinno się tam spodobać a komu nie, kto się raczej nie nadaje itp. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli...

_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.


So paź 17, 2009 19:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 17, 2009 20:07
Posty: 441
Post 
Zapewniam Cię, że to właściwy dział.

Formacja Drogi Neokatechumenalnej jest trudniejsza i bardziej wymagająca. Poza tym trwa co najmniej 20 lat. Jest przeznaczona dla ludzi, którzy traktują swoją wiarę bardzo poważnie i chcą aby stawała się ona coraz bardziej dojrzała.

O Ruchu Światło-Życie wiem mniej, ale mam wrażenie (choć mogę się mylić), że jest on skierowany głównie do młodzieży.

_________________
Wiara jest tylko tam, gdzie nie ma wiedzy


N paź 18, 2009 18:04
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 17, 2009 16:50
Posty: 7
Post 
Dzięki za odpowiedź. :-D A ktoś wie może coś więcej, aby można było oba ruchy porównać?

_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.


N paź 18, 2009 19:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Spróbuj, po prostu. To nie śluby zakonne, zawsze można zmienić...
Ja byłam kiedyś w neo, znam i cenię ludzi po formacji w Ruchu Światło-Życie...

Czego oczekujesz od wspólnoty?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N paź 18, 2009 19:30
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 17, 2009 16:50
Posty: 7
Post 
Czego oczekuję? Trudno sprecyzować... Chcę móc porozmawiać ludźmi, którzy też wierzą i chcą tę wiarę rozwijać. Chcę umocnić swoją wiarę, lepiej poznać Boga i Jego Słowo. A także poprostu poprzebywać w dobrym towarzystwie , pośpiewać pieśni, nawiązać przyjaźnie...

_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.


N paź 18, 2009 21:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Neo jest bardzo mocno zakorzenione w Słowie Bożym - w zasadzie żyjesz Słowem. Ale może być mało towarzyskie...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn paź 19, 2009 19:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36
Posty: 474
Post 
Byłem w oazie (młodzieżowej i Domowym Kościele).
Jestem na Drodze Neokatechumenalnej.
Skąd wybór - jest słaby, więc DN jest dla mnie lepsza. Ja sam z siebie ciężko się zabieram do czegokolwiek, do modlitwy itd. Program i metoda Domowego Kościoła jest świetna, ale nie umiałem się zebrać - wiele rzeczy trzeba zrobic samemu (jak chociażby dialog małżeński).

Na Drodze - jest mi łatwiej, mimo, że sama Droga wydaje się trudna i ciężka, zwłaszcza na początku. Jestem we wspólnocie i po prostu przynajmniej te dwa razy w tygodniu mam naprawde mocną modlitwę i słucham Słowa Bożego.
Sam tego nie potrafię, ze wspólnotą - a i owszem.
Więc wybrałem Drogę, bo jestem słaby.

_________________
Mikael - Któż jak Bóg!


Wt paź 20, 2009 9:52
Zobacz profil
Post 
Mikael napisał(a):
Byłem w oazie (młodzieżowej i Domowym Kościele).
Jestem na Drodze Neokatechumenalnej.

Ale przeszliście z DK do Neo razem z żoną? Czy tylko Ty jesteś na DN, a żona jest w innej wspólnocie?


Pn paź 26, 2009 13:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36
Posty: 474
Post 
arzachel napisał(a):
Mikael napisał(a):
Byłem w oazie (młodzieżowej i Domowym Kościele).
Jestem na Drodze Neokatechumenalnej.

Ale przeszliście z DK do Neo razem z żoną? Czy tylko Ty jesteś na DN, a żona jest w innej wspólnocie?


Razem z Żoną.
To była nasza wspólna decyzja, w końcu jesteśmy małżeństwem :D
Ale Żona ma podobne zdanie co do przeznaczenia DN dla słabych.

_________________
Mikael - Któż jak Bóg!


Śr paź 28, 2009 11:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post 
Ja od 2 lat jestem (trochę "jedną nogą") w neokatechumenacie. O tej wspólnocie mogę parę rzeczy powiedzieć:

Moim zdaniem plusy:
- Piękna oprawa Eucharystii, piękne pieśni.
- Poważne podejście do wiary, rzekłabym że radykalne, bezkompromisowe. Wybaczcie przykład, ale słyszałam już o niezamężnych dziewczynach z Oazy które na pielgrzymce zaszły w ciążę... o podobnych przypadkach neonek nie słyszałam. Neo to na prawdę poważna formacja wiary i moralności.
- Neo z otwartymi ramionami przyjmuje wszystkich ludzi w różnym wieku po różnych przejściach. To daje wspólnocie specyficzne bogactwo ludzi i doświadczeń. Mam we wspólnocie ludzi w wieku od 15 do 70 lat i to jest fajne, że mogę porozmawiać z różnymi ludźmi w różnym wieku.
- Wprowadzanie w modlitwę Kościoła, odmawianie brewiarza (oczywiście nie od początku obowiązkowo, dopiero po paru latach) i czytanie Pisma Świętego.
- Wielkie owoce wspólnot. Droga Neokatechumenalna mocno przyczyniła się do rozwinięcia wielu powołań kapłańskich i zakonnych, wykształciła wielu świeckich katechistów i wiele "rodzin w misjach".
- Wielkie zaufanie do Boga. Dla mnie niesamowite.

Minusy moim zdaniem:
- Trzeba być... posłusznym. Duże znaczenie ma zdanie katechistów, tajemnica tego co się dzieje na kolejnych etapach. Ogólnie trzeba słuchać katechistów i nie wybiegać na przód. Może to jest dobre, ale nie dla mnie, ja lubię jak wszystko jest jasne i oczywiste.
- W związku z powyższym chyba nie polecałabym neo osobom zbyt zależnym od innych, zdanym na czyjeś opinie.
- W neo podkreśla się znaczenie "Drogi". Często odejście od wspólnoty traktowane jest niemal jak apostazja.
- Rodziny zachęcane są do "otwartości na życie", która ma się objawiać w posiadaniu dużej ilości dzieci. A z tego często wynikają niestety bardzo prozaiczne problemy.
- Ehm... ujmę to tak: często ten radykalizm (który chwaliłam w pierwszym punkcie wyżej) powoduje pewne niepokojące zachowania dzieci neonów. Znam parę osób, które praktycznie wychowały się w neokatechumenacie bo ich rodzice należeli do wspólnoty i nie odbiło się to dobrze na ich psychice; część z tych osób odeszło od Kościoła, część zbuntowała się przeciw moralności chrześcijańskiej, część jest zniechęcona do samego neokatechumenatu. To są efekty tego, że rodzice zbyt rygorystycznie podchodzą do chrześcijańskiego wychowania dzieci w duchu neokatechumenatu. To w gruncie rzeczy dotyczy tylko osób które są długo we wspólnocie i mają już dzieci, ale chyba warto też to uwzględnić przed wejściem do wspólnoty.

To chyba wszystko co w chwili obecnej przychodzi mi do głowy.

Ogólnie uważam, że neokatechumenat do dobra, poważna formacja, ale nie do końca odpowiednia dla wszystkich.

Po prostu spróbuj. Teraz jest sezon na katechezy neokatechumenatu, idź, posłuchaj. Na spotkania Oazy możesz - jeśli dobrze kojarzę - iść zawsze. I rozstrzygnij.

Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania o neo to w miarę moich skromnych możliwości odpowiem.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Śr paź 28, 2009 21:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 17, 2009 20:07
Posty: 441
Post 
Silva napisał(a):
Często odejście od wspólnoty traktowane jest niemal jak apostazja.


Napisałaś to na podstawie własnego doświadczenia, czy na podstawie jakichś innych źródeł informacji?

_________________
Wiara jest tylko tam, gdzie nie ma wiedzy


Śr paź 28, 2009 22:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36
Posty: 474
Post 
Mnie zaintersowała ta teza o "skutkach na psychice dzieci".
Mogłabyś coś szerzej na ten temat napisać?

Znam ileś tam dzieci "starych neonów" i jakichś psychicznych szkód u nich nie zauważyłem, ale, jeśli masz takie doświadczenie, chętnie poczytam o co chodzi. W końcu też mam dzieci :-D

A z otwarciem na życie to się nie do końca zgodzę: do tego zachęca sam Kościół. Przy czym zachęta dotyczy otwartości na działanie Pana Boga w naszym życiu - również w tej dziedzinie. To ostatecznie On decyduje ile dzieci mieć będziesz. Znam ludzi co są otwarci, a czekają już kilka lat. I nic.

Wielodzietne rodziny widziałem też np. w Domowym Kościele.

Pozdrawiam

_________________
Mikael - Któż jak Bóg!


Cz paź 29, 2009 13:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55
Posty: 728
Post 
czarna_owca napisał(a):
Czego oczekuję? Trudno sprecyzować... Chcę móc porozmawiać ludźmi, którzy też wierzą i chcą tę wiarę rozwijać. Chcę umocnić swoją wiarę, lepiej poznać Boga i Jego Słowo. A także poprostu poprzebywać w dobrym towarzystwie , pośpiewać pieśni, nawiązać przyjaźnie...
To może raczej Taizé lub, jeżeli wolisz bardziej konkretne podejście, Opus Dei. Oba te ruchy nie zawłaszczają człowieka tak, jak (co słyszałem) robi to Neokatechumenat. Co gorsza, o Neokatechumenacie zazwyczaj mówią, że trzeba wejść, aby zobaczyć. Strona oficjalna Neokatechumenatu jest nieco enigmatyczna i "po polsku" tylko z nazwy. Budzi to rozmaite podejrzenia, od przypuszczeń, że wśród Neokatechumenów są same nieuki, które nie znają podstaw HTML (a podobno jest ich w Polsce parę tysięcy), do zarzutów o schizmę katechistów w Polsce, którzy z tego właśnie powodu wolą nie dopuścić do szerszego grona uczestników zasady ruchu i dlatego ich nie przetłumaczyli.

W każdym razie, na Twoim miejscu z Neokatechumenatem bym się nie śpieszył. Najgorsze, co może Ci się zdarzyć, to rozczarowanie i odejście z poczuciem zmarnowania kilku(nastu) lat.

_________________
Obrazek
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.


Cz paź 29, 2009 15:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 22, 2009 9:34
Posty: 49
Post 
Nie zgodzę się z tym, że odejście ze wspólnoty jest traktowane jak apostazja!!Wielu braci odeszło i wspolnota sie zawsze za nich modliła, aby odnalezli inną drogę do Boga, ale nigdy ich sie nie odtrącało, czy cos. Ja sam 2 lata nie chodziłem do wspolnoty teraz jestem i nikt mi nic nie wypomina,czy cos takiego. sam znam wiele dzieci wielu neonów i nikt z nich nie ma jakiegos urazu psychicznego. Nie wszyscy sa na Drodze, ale to jest decyzja każdego z osobna i nie każdemu Droga jest potrzebna, czy tez nie dla każdego jest odpowiednia.

Droga jest na duzo wyższym poziomie niż Oaza. Oaza,to taka piaskownica, a Droga, to juz taka szkoła. Sam wywodze sie z Oazy, ale to było dobre do liceum, potem dla mnie nie było tam juz nic. Wole Neo.
Co do pieśni, to jako kantor powiem,że wcale takie fajne nie są. Zwłaszcza w nauce,bo sa trudne, potem już lepiej z nimi idzie :D

Co do posłuchu wobec katechistów, to uczy to pokory, bo sa to ludzie, którzy prowadzą cię w tej Drodze i są za ciebie odpowiedzialni. Dziecku też zabraniasz wielu rzeczy, żeby np nie puściło domu z dymem nie pozwalasz mu bawić się gazem, katechista jest jak taki rodzic. Nie musisz sie z nim zgadzac,ale trzeba ich słuchać :)


Cz paź 29, 2009 19:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post 
Na początku chcę zaznaczyć, że mówię ze swojego skromnego doświadczenia, które może być nie reprezentacyjne. Będę mówić o konkretnych znanych mi przypadkach, resztę oceńcie sami.
Cytuj:
Napisałaś to na podstawie własnego doświadczenia, czy na podstawie jakichś innych źródeł informacji?

Napisałam to na podstawie 2 przypadków, które znam z drugiej ręki (od osób, które znają głównych bohaterów historii). W obu tych przypadkach sprawa wyglądała tak że osoba odeszła od wspólnoty a potem była usilnie namawiana do powrotu, mimo że powiedziała, że nie chce wracać. "Bracia" ze wspólnoty dzwonili do niej, przychodzili do domu. Na spotkaniach modlono się za tą osobę żeby wróciła do wspólnoty i kładziono na to taki nacisk, jakby to wręcz było potrzebne do zbawienia.

Druga sprawa to to, że nieraz słyszałam od swoich katechistów zdania typu "jeśli dzisiaj miałeś myśli żeby nie przyjść tutaj na Eucharystię/katechezę, to znaczy że szatan chce cię odciągnąć od dobrej drogi", zdania, które miały w podtekście "jeśli zrezygnujecie ze wspólnoty to znaczy że szatan z wami wygrał".

Trzecia sprawa to ksiądz proboszcz z niewielkiej miejscowości (gdyby ktoś chciał to dla uwiarygodnienia mogę podać nazwę miejscowości i kościoła, ale to chyba nie jest konieczne). Oczywiście zdaję sobie sprawę że to już jest skrzywienie a nie typowy przypadek, ale jednak i takie coś się zdarza. Ksiądz ten głosi wręcz, że bycie w neokatechumenacie to jedyna słuszna droga do zbawienia. Od mojego kolegi słyszałam, że często intensywnie namawiał do bycia we wspólnocie a na pogrzebach mówił "oby Bóg przyjął tego zmarłego do grona zbawionych, mimo że nie był na Drodze Neokatechumenalnej". A kiedy zmarł ten mój kolega ksiądz proboszcz na jego pogrzebie powiedział "wiem, że ten chłopak był na dobrej drodze, ponieważ pytał kiedy będą katechezy Drogi".

To są bardziej poważne przypadki, ale często spotykam się też z łagodniejszą formą, pewnym przekonaniem że neokatechumenat jest pewnym szczególnym miejscem w Kościele i odejście ze wspólnoty to pewien krok w tył.
Cytuj:
Mnie zaintersowała ta teza o "skutkach na psychice dzieci".
Mogłabyś coś szerzej na ten temat napisać?

Jedna osoba którą osobiście znam, córka katechistów na skutek zbyt dużego nacisku na religijność w wychowaniu, zbuntowała się przeciw chrześcijaństwu i została buddystką. Powiedziała mi że przez zbytni radykalizm rodziców zraziła się do wiary a także miała duże problemy z osobowością i samooceną.

Inna sprawa to moja przyjaciółka. Jej rodzice byli neonami. Ona sama o ile wiem też na skutek zbytniej religijności rodziców w pewnym momencie też odeszła daleko od chrześcijańskiego ideału życia (nie będę się rozwodzić na ten temat, to jej prywatne sprawy). Teraz jest głęboko wierząca, ale dalej raczej niechętnie odnosi się do neokatechumenatu, szczególnie do dużego znaczenia zdania katechistów (żeby nie napisać: dużej władzy katechistów).

Kolejny przypadek to mój dobry kolega, też wychowywany przez neonów. Lat 26, przez 8 lat sam był we wspólnocie. Inteligenty, zaradny, student fizyki. Ostatnio zrezygnował z neokatechumenatu i stracił punkt oparcia. Trudno mu się odnaleźć w wierze, w Kościele, w życiu. Nie był przyzwyczajony do praktykowania wiary w inny sposób niż we wspólnocie. To nie jest dobre, gdy człowiek jest przyzwyczajany do życia w jednym zamkniętym środowisku i orientowania całego życia tylko wg. jego zasad.

Znam jeszcze wiele przypadków z drugiej ręki, a także jeden (dosyć drastyczny) z tego forum. Opowieści z drugiej ręki dotyczyły osób, które miały wielkie problemy z obniżonym poczuciem wartości, były zmuszane do bycia we wspólnocie. Słyszałam też z drugiej ręki o dziewczynie, która była zrozpaczona bo miała 21 lat i jeszcze nie miała męża, gdy inne dziewczyny z jej wspólnoty już miały.

I jeszcze jedna uwaga: nie jestem przeciw neokatechumenatowi. Gdybym była to bym do niego nie należała :)

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Cz paź 29, 2009 21:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL