Czasem mi źle i pragnę wyżalić się Bogu, poprosić o pomoc ale zawsze mam wrażenie że "zawracam Mu głowę" ,bo inni maja dużo gorzej a ja mam tyle dobrych rzeczy w życiu i jeszcze marudzę z jakąś błahostką.... Mam wrażenie że jestem "rozpieszczoną marudą" i rezygnuję wtedy ze skarżenia się Bogu. No ale komu wtedy mam powiedzieć że mi źle???

Druga sprawa - pytanie pewnie głupie, wiem ale.... Czy mozna się modlić do Boga o jakąś materialną rzecz? W przypadku gdy jest ona naprawdę potrzebna do życia?

echh, naprawdę uważasz, że kochający Ojciec będzie uważał za "zawracanie głowy" to, że dziecko, dla któego chce jak najlepiej przyjdzie z Nim porozmawiać?
może dobrze by było tylko, byś nie skupiła się na użalaniu, ale też posłuchała, jakie rady On ci daje

skoro pomaga wyżalenie się przed człowiekiem, to o ileż bardziej - przed Nim nie rezygnuj z tego pochopnie

a prosić mamy o wszystko - byle byśmy umieli przyjąć z Jego słowy małe słówko: "nie"

Czy można się modlić o rzeczy materialne? Za każdym razem w modlitwie 'Ojcze nasz' prosimy o chleb, który jest jak najbardziej namacalny , ale rozumiem, że Tobie chodzi o coś więcej. Przykładowo starsza pani będąca inwalidką od kilku lat nie wychodziła z domu. Ma zwykły wózek inwalidzki, le nie ma siły by na nim jeździć - chciała by mieć elektryczny. Taka prośba ma swoje uzasadnienie i wydaje sie być całkiem niegłupia, ale Bóg może mieć inne plany. Może zamiast elektrycznego wózka ześle jej wolontariusza, który będzie z nią wychodził pospacerować. Nie dość, że po raz pierwszy od wielu lat zobaczy świat z bliska, być może z czasem oboje się zaprzyjaźnią to jeszcze nasz wolontariusz w ten sposób się uświęci - w ten sposób Bóg upiecze trzy pieczenie przy jednym ogniu .
Ostatnio zrozumiałem, że można się modlić dosłownie o wszystko, nawet o 1,000,000 $ - najwyżej zamiast pieniędzy dostaniesz zrozumienie, że wcale ich nie potrzebujesz .

Prawa mój przedmówco a modlić się należy o wszystko ..najwyżej BÓG powie nie ..i da coś innego równie super

Ja o wiele się modliłem i nic nigdy nie dostałem. Wszystko sobie zawdzięczam a nie jakiemuś (moim zdaniem) urojonemu wstawiennictwu. Zamiast tracić czas na nicniedające modlitwy można by na przykład pomyśleć jak tą rzecz zdobyć.

Bogu można wszystko powiedzieć.

Natomiast nigdy nie przyszłoby mi do głowy modlić się o jakąś materialną rzecz. Modlę się przede wszystkim o to, by Bóg uczynił mnie lepszym, bym sam mógł więcej dawać.

1. No to - wszystko, czy jednak nie?
2. A "Chleba nszego powszedniego..."?