temat skierowany głównie do studentów

Jest to możliwe? Można znaleźć spokój i ciszę by móc się swobodnie pomodlić? A może komuś udało się zorganizowac w jakiejś akademikowej grupie modlitewnej?

Przyznam, że sam czasem próbuję w warunkach domu studenckiego modlić się, ale nie jest to łatwe (Kraków AGH;)) jednak wolę poszukać lepszego miejsca w kościele, bądź na spacerze.

Ja tez jestem studentem AGH i też mieszkam w akademiku (Kapitol)

Nie wiem, jak wygląda sytuacja u Ciebie, ale w moim przypadku nie jest tak źle... Ja akurat mieszkam na rogu i współlokatorów mam spokojnych, także w miarę jestem w stanie się modlić i uczyć (choć za ścianą sąsiedzi trzymają 400-watową basową tubę ). Problem może co najwyżej stanowić trochę za niskie łóżko (nie da się normalnie klęknąć)

A co konkretnie Ci tak przeszkadza? Kumple z pokoju, częstotliwość imprez na korytarzu, metal przygrywający zza ściany?

Ja jestem z Babilonu Tak się składa, że moi kumple rzadko bywają na uczelni a poza tym ciągle jacyś sąsiedzi u nas są. Nie narzekam na to, ale jednak trudno u mnie o chwilę samotności. Raz odbyło się w moim pokoju kameralne spotkanie RAPPu i wyglądało tak jakbyśmy je na dworcu urządzili.
Miło, że komuś się udaje.
O klęknięciu na łóżku nawet nie ma mowy - sypiam na 'gałęzi'.

Nie bój żaby, wkrótce pewnie wrócą do domów... na stałe .

Może i wrócą- jak skończą studia - Na V roku bywa bardzo mało zajęć (w drugim semestrze miałam chyba 3 tygodniowo), więc niekoniecznie obecność w akademiku musi się wiązać z opuszczaniem zajęć.

Jeśli chodzi o modlitwę w akademiku- wszystko jest możliwe, ale trzeba o tym pogadać z kumplami. Można ustalić konkretmną godzinę ciszy, można zwyczajnie poprosić o wyłączenie na chwilę radia/ściszenie rozmów ... Wszystko jest wykonalne - w moim wypadku wykonalna była nawet spowiedź w akademiku - koleżanki nie tylko wyszły z pokoju, ale pilnowały, zeby nikt nie wszedl w tym czasie

Na szczęście nie mieszkam w akademiku, ale mam pewne doświadczenia z internatu, jeszcze z liceum. Jeśli nie potrafisz znaleźć sobie czasu/miejsca/ciszy do modlitwy w pokoju, spróbuj w ciągu dnia wejść na kwadrans do kościoła. W Krakowie chyba większość jest cały czas otwarta, a w starym mieście w co najmniej dwóch jest wystawienie Najświętszego Sakramentu.
Na prawdę nie trzeba się na siłę modlić tam, gdzie się mieszka- zwłaszcza, jeśli nie ma się ku temu warunków.

btw- nie daj wspóllokatorowi wchodzić sobie na głowę

A jak radzicie sobie z sytuacją kiedy czujecie ze jesteście jedyną osobą w kręgu, która sie tak naprawde chce pomodlić? Czy robienie tego oscentacyjnie to nie manifestacja i działanie na pokaz?

Ja wolę zawsze wybrać odpowiednie miejsce...

wiesz ja mam taką sytuację w domu, nie mam swojego miejsca, żeby pobyc sama i niestety muszę kombinowac z wykradaniem czasu dla Jezusa- wszystko jednak da się zrobic- nawet polubic modlitwę na spacerze gdy zimno.