|
|
|
Autor |
Wiadomość |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Jakież są różne zachowania ludzkie w kościele.
U nas, kiedy kościół jeszcze nie był oddany i poświęcony była kaplica. W niej zbierała się nasza wspólnota licząca dość trochę ludzi. Było ciasno, co tu dużo mówić.
Ja stałam z dzieckiem na ręku (jeszcze nie umiał chodzić). Przyszła daleko po mnie moja przełożona z pracy - (o wiele młodsza ode mnie), ale, z którą na stopie służbowej nie żyłam najlepiej z tych, czy innych względów - nie ważne.
Pewna pani starsza ustąpiła mi miejsca, bo wyraźnie kiwnęła głową w moją stronę, żebym sobie usiadła z tym dzieckiem na ręku. A owa przełożona moja szybciutko zajęła mi to miejsce. Tej starszej pani zrobiło się niesmacznie, a ja zrozumiałam o co chodzi tej, co zajęła mi miejsce. Oczywiście podczas mszy nie było czasu na dzielenie się uwagami. Dopiero po wyjściu z kaplicy owa starsza pani zadała mi pytanie: "dlaczego pani się nie pośpieszyła? Ja pani ustąpiłam miejsca."
Oczywiście podziękowałam jej, a nie wgłębiałam jej w temat. Ale ta moja przełożona miała na drugi dzień w pracy ogromną satysfakcję z tego faktu, czułam to w jej głosie, między wierszami.
A taka bogobojna! Znak pokoju - podanie sobie rąk jakoś nie złączyło nas potem nigdy (z tą moją przełożoną), a szkoda.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Pn maja 02, 2005 12:33 |
|
|
|
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
ToMu napisał(a): Ja byłem kiedyś na takim ślubie - paradoks. Za mąż wychodziła dziewczyna z bardzo katolickiej rodziny, ale pan młody jest niewierzący. Mama młodej załatwiła formalności w taki sposób, że ślub wypadł na parafialnej mszy wieczornej (pewnie gdyby nie to, przy takim podejściu młodego ksiądz nie zgodziłby się na mszę). I co było I na mszy, w przysiędze małżeńskiej, młody nie zgodził się powtarzać końcówki przyczenia "Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący..."
Tomek, taka jest "procedura". Nie ma "ksiądz nie zgodziłby się na mszę". Tak wyglądają śluby osób wierzących z niewierzącymi - trudno stronie wierzącej odmówić sakramentu przecież... Msza jest normalna, różnica polega tylko na niewspominaniu przez osobę niewierzącą Boga, czyli niewymówieniu dokładnie tych słów, o których piszesz.
To naprawdę zawsze się tak odbywa; zamiast się smucić należy się cieszyć, że w ogóle na ślub kościelny się zgodził
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Pn maja 02, 2005 15:07 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|