Psalm dziękczynny Jonasza. Wg. niektórych luźno powiązany z okolicznościami, w jakich znalazł się Jonasz, oraz z myślą przewodnią księgi, a wg. mnie powiązany ściśle, nawet jeśli jest jak mówią wynikiem interpolacji. Pan Bóg jest także Panem interpolacji
Uratowany od topieli prorok, znalazłszy się we wnętrzu wielkiej ryby, planuje złożenie ofiary dziękczynnej i wypełnienie ślubów. A przecież nie ma pewności, co z nim będzie dalej. W zasadzie można by powiedzieć, że dostał się z deszczu pod rynnę, bo sami powiedzcie - jaką przyszłość może mieć przebywanie we wnętrznościach zwierzęcia? A on z wielką pewnością dziękuje za ocalenie (nie będąc do końca ocalonym), bo wie, że skoro Pan Bóg okazał mu swą łaskę, to nie na darmo.
Jaką naukę wyniosłam z opowieści o Jonaszu? Także tę, aby dziękować za wysłuchanie modlitwy już podczas błagania, bo skoro zwróciłam się do Boga z tą konkretną prośbą, to tylko na skutek Jego łaski. Jego łaska nie pójdzie na darmo. Czasem po ludzku wszystko może zacząć się walić, albo co gorsza nie widać oznak nadciągającej pomocy. Tymczasem Pan Bóg już układa, najlepiej, najłaskawiej, najbardziej przezornie, najmiłościwiej, najbardzie wspaniałomyślnie dla nas.
Nawet jeśli nasze dziękczynienie będzie w naszych własnych uszach brzmieć jak modlitwa pomyleńca (bo na przykład zdrowie, o które długo się modlisz, wyraźnie się pogarsza) nie przestawajmy i miejmy w sobie tę pewność Jonasza.
Ps. Jeśli istnieje podobny wątek proszę o połączenie.