|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 3 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
powerclick
Dołączył(a): So maja 19, 2007 9:25 Posty: 1
|
 Wrazliwosc religijna
Witam!
Jestem tutaj na forum calkiem nowy.
Jestem katolikiem wierzacym i tak tez pozostanie. Pisze tego posta, bo od dawna nurtuje mnie jeden temat w glowie. Otoz dostalismy od Pana Boga "zbior zasad" (przepraszam, ze nazywam, to tak troche prosto). Wspaniale jest, to ze ksieza i katecheci ladnie nam to wszystko interpretuja i tlumacza. Tak pokrotce powiem, ze powinnismy znac nasza religie tj. uczeszczac do kosciola, modlic sie. Slowem utrzymywac i pielegnowac kontakt duchowy z Panem Bogiem. Oprocz tego powinnismy zachowywac pewne - wg. mnie naturalne zasady moralne np. sprzeciw wobec aborcji, eutanacji, kradziezy, cudzolostwa itd.
No i wszystko klarownie, fajnie. Jestem umyslem scislym dlatego bardzo mi to odpowiada. Ale moje pytanie dotyczy czegos innego. Wlasnie tej tematowej wrazliwosci. Kompletnie nie mam pojecia jak katolik ma postepowac w codziennej interakcji z ludzmi. Byc moze w przyszlosci bede kierownikiem jakiegos zespolu. To nie mam pojecia czy jak na kogos nawrzeszcze, bo bede chcial od niego wycisnac troche wiecej energii do pracy, to czy bede postepowac zle? Z jednej strony jestesmy w pracy, a z drugiej strony gosc moze miec w domu problemy, o ktorych ja nie wiem. A inny gosc rzeczywiscie moze sie "opierniczac" i taka nagana slowno-glosna napewno sie mu przyda. Moi bliscy pracuja na budowach i mowia, ze tam posluguja sie zupelnie innym jezykiem, a po powrocie do domu ja nie mam pojecia o czym mowia, bo uzywaja poprawnej polszczyzny.
No podalem prosty przyklad. Prosze sie nie kierowac tylko nim. Czasami sie zastanawiam, czy jako katolik powinienem byc surowy, praworzadny, wymagajacy dla dobra ogolu. Czy moze dobrotliwy i ustepliwy.
No po prostu wiem, ze jestem wrazliwym facetem, ale potrafie byc "prawdziwym skur******". Potrafie sie wkurzyc i powiedziec co o tym wszystkim mysle, ale potem przychodzi do modlitwy i sie zastanawiam, czy dobrze zrobilem, ze tak od kogos cos wymagalem?
W ogole nie rozumiem jak katolicy moga ze soba tak mocno konkurowac w gospodarce? Czesto tak bywa, ze konkurencja rozwala nasz biznes. Zostajemy bez srodkow do zycia. No jakbyscie sie czuli jakbyscie legalnie/prawnie/fair play rozwalili komus biznes. Pomyslcie, ze ten ktos wzial na biznes kredyt, a pod zastaw np dal wlasny dom? No to fakt, to jego wina, ale moglibysmy tez mu jakos pomoc.
W TYM MOMENCIE ODPOWIEDZIALEM SOBIE SAM NA PYTANIE.
KATOLIK BY NIE MIEC TAKICH DYLEMATOW POWINIEN BYC PROSTYM CZLOWIEKIEM - najlepiej z nizszych warstw.
Naprawde ciagle sie zastanawiam nad tym wszystkim i nie mam pojecia, czy np. rywalizacja w interesach o bajonskie fortuny jest dla wierzacego katolika
Prosze rowniez o wypowiedz jakiegos ksiedza.
|
So maja 19, 2007 12:11 |
|
|
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Witaj
Co prawda księdzem nie jestem  ...
Jak masz postępować "w codziennej interakcji z ludźmi"? Być sobą - nie udawać, musisz być autentyczny - ludzie to wyczuwają. Czasem trzeba pogłaskać po głowie a czasem krzyknąć; jeżeli jesteś cholerykiem i często wybuchasz - zacznij pracować nad sobą, żebyś nie gryzł za bardzo
W pierwszej kolejności wymagaj od siebie - później od innych. Bądź wzorem dla ludzi (swoich "podwładnych") - znajdź z nimi wspólny język, ustalcie sobie jakieś wspólne zasady.
Rozmawiajcie ze sobą (nie wiem o jaką pracę chodzi - dlatego uogólniam).
Co do drugiej kwestii:
Cytuj: Naprawde ciagle sie zastanawiam nad tym wszystkim i nie mam pojecia, czy np. rywalizacja w interesach o bajonskie fortuny jest dla wierzacego katolika
Wszystko jest dla ludzi (no prawie  ) - trzeba tylko znaleźć złoty środek.
Odpowiedzieć sobie na kilka pytań - dlaczego rywalizuję, czy w tej rywalizacji stawiam na pierwszym miejscu człowieka czy kasę, czy nie zaniedbuje rodziny - etc... I zobaczyć gdzie w tym wszystkim jest Bóg.
Każdy przypadek jest indywidualny jak i pobudki.
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
So maja 19, 2007 16:06 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Nie powiem nic orginalnego, ale wydaje mi się, że trzeba postępować wedle zasad Ewangeli, czyli słów Jezusa. Szanuj bliźniego, a zarazem napominaj go gdy potrzeba, gdy np. źle pracuje. Katolik to też człowiek i ma swój charakter, zatem jeśli jest twardy to niech i takim zostanie ale z właściwym wyczuciem na bliźniego. Jeśli jest wraźliwy to niech ta wraźliwość będzie wartością, bo i wraźliwych ludzi potrzeba, aby pomagali i rozumieli innych.
Wedle Ewangeli ubustwo jest cnotą, lecz nie jest stanem bez problemów. Od problemów uciec się nie da. A jeśli masz firme to dbaj o pracowników i jakość świadczonych usług. Jeśli przez to upadnie inna bo była gorsza, o ile byłeś uczciwy i postępowałeś wedle zasad, to czemu masz być winny? Jak byśmy żyli w społeczeństwie kontrolowanym to można było by nakażac aby każda firma nie upadała i zmusić ludzi do kupowania jej produktów i usług, ale nie o to chodzi. Myśle że jeśli masz zespół lub firme to dbanie o jedno i drugie zatem o ludzi i zarazem cel jaki chcecie osiągnąć jest właściwe. Tutaj zatem trzeba wyczuć na ile można "cisnąć" ludzi, a gdzie cel nie uświęca juz środków. Możesz sobie pozwolić na taki wysiłek na jaki zgodzili się ludzie i Ty, gdy podejmowali się zrealizowania swojego celu.
|
Śr maja 23, 2007 22:34 |
|
|
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 3 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|