Co Jest NAJważniejsze w życiu?
Co Jest NAJważniejsze w życiu?
Autor |
Wiadomość |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
A co w przypadku,jeśli człowiek ma problemy z jej rozeznaniem?
A co w przypadku,gdy człowiek straci całkowicie poczucie grzechu?
Znam odpowiedź na te pytania,ale chętnie poznałbym
także wasze zdanie na ten temat...
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Śr sie 25, 2004 13:03 |
|
|
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
cieplutki napisał(a): A co w przypadku,jeśli człowiek ma problemy z jej rozeznaniem? A co w przypadku,gdy człowiek straci całkowicie poczucie grzechu?
A słowa modlitwy, którą odmawiamy co dzień "...bądz wola twoja, jako w niebie , tak i na ziemii". To po co ?. Przecież to jest właśnie podstawa naszej wiary, by odczytywać cały czas swoje powołanie. Nawet jeśli się w życiu zagubiliśmy, mamy szansę wyjść z tego. I ty właśnie pełnienie woli bożej jest najważniejsze, aby w ciężkich momentach uchwycić się Miłosierdzia Bożego.
Więc raczej matrwił bym się o nas samych , a nie o inych, tkwiących w grzechu. Bo często my sami swojego nie widzimy!.
Najgorsi są Ci którzy zawsze pouczają innych , nie patrząc na siebie.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Śr sie 25, 2004 13:25 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Drogi Wojtku,czy ja naprawdę źle się wyraziłem?
Chyba nie zrozumiałeś mojego pytania...
To,o czym wspomniałem,jest problemem każdego człowieka.
Nie pisałem tego dlatego,ponieważ nie wiem,jak z kimś postąpić.
Napomknąłem temat,by uwrażliwić forumowiczów na problem,
samemu chcąc się czegoś od nich nauczyć.
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Śr sie 25, 2004 13:59 |
|
|
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Wybacz Cieplutki ale nie nadążam za Twoim tokiem myślenia, więc może rozwiń temat?.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Śr sie 25, 2004 18:27 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Czy pytania podane wcześniej nie wystarczą?
Ktoś,kogo dotyczy ten problem,zrozumie i odpisze...
Cytuj: A co w przypadku,jeśli człowiek ma problemy z jej <Wolą Bożą>rozeznaniem?
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Cz sie 26, 2004 12:01 |
|
|
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
cieplutki napisał(a): Cytuj: A co w przypadku,jeśli człowiek ma problemy z jej <Wolą Bożą>rozeznaniem?
To ma poważny problem, ale Miłosierdzie Boga jest ponad tym, i modlitwa innych może go podżwignąć.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Cz sie 26, 2004 15:16 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Bardzo mi pomogłeś... ueh...
Poczekam na wypowiedź kogoś innego.
Ale dziękuję za chęci...
Drogi Brachu,ten problem miała nawet sama S.Faustyna.
Tylko,że jej Pan się objawił,wraz z Wolą...
A w przypadku osoby,którą mam na myśli-
to prosty i zwyczajny człowiek,który pragnie być
świętym a strach przed grzechem doprowadził Go
do "obsesji",w której dorobił się problemów z rozeznaniem
Woli Bożej...Jestem zdania,że od tego jest kierownik duchowy,
a co Ty, bądź WY myślicie na ten temat - chętnie przeczytam....
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pt sie 27, 2004 8:31 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Tao napisał(a): Okazuje się, że ludzie zapominają o Bogu, ale czy jeśli na pierwszym miejscu jest Bóg - to czy taki człowiek będzie już szczęsliwy, czy to oznacza uwolnienie się od wszelkich cierpień tej ziemii? Czy to daje szczęście? Tylko jakie to szczęście jest? Te prawdziwe, gdzie naprawdę to co mówimy odzwierciedla to co czynimy?
Wiesz, dla mnie szczęściem nie jest uwolnienie od cierpienia, posiadanie full kasy, czy też ciągły uśmiech na twarzy - który ma odzwierciedlac szczęście. Tak, uważam, że jeżeli człowiek postawi na pierwszym miejscu Boga, albo przynajmniej będzie się starał, aby tak było, będzie szczęsliwy. Bo to Bóg jest szczęściem. Nie takim, które trwa dziesięć minut, czy też całą noc - kiedy jestem na jakiejś imprezie i sobie używam... Bóg daje 100% szczęścia, bo daje nadzieje, radość - z samego życia, z tego, że jestem i ... że mogę żyć. Wiem, że moje życie ma sens, nie żyje bez celu, nie jestem nikim, bo dla Niego jestem właśnie kimś i to kimś ważnym i wyjątkowym. Jeżeli cierpie - tak, jest mi źle, bo coś mnie boli, coś przeszkadza... ale mimo to wiem, że to ma jakiś ukryty cel. Tu nie chodzi o to, aby być wciąż wesołym, uśmiechniętym, czasem trzeba zapłakać, mieć smutniejszą minę, ale mimo to wiesz, że to kiedyś minie, że w końcu przyjdzie ukojenie. Bo tym trwającym - Bóg obiecał szczęście wieczne, jeżeli Mu wierzysz, wierzysz także w to szczęście, mimo, iż na tym świecie nie zawsze masz powód do radości, uśmiechu... Znam ludzi, którzy praktycznie nie mają nic (mam na myśli rzeczy materialne), mają "tylko" Boga i swoich bliskich. Ale zawsze można na nich liczyć, dla nich szczęściem jest chociażby to, że mogą komuś pomóc, mogą poświęcić swój czas, mają serca otwarte na innych... oni nie martwią się tym, co będzie za jakiś czas, że muszą teraz trochę pokombinować, bo dzieci są, a kasa się kończy... Oni ufają Bogu, po prostu wierzą w to, że On o nich nie zapomni, w końcu zdali się na Jego łaskę i co najważniejsze - to jest ich szczęście, to, że żyją , i że On dał im łaskę wiary, bo gdyby nie ona, być może...... Wydaje mi się, że dla każdego człowieka słowo - szczęście - oznacza coś innego. Jednak, jednego jestem pewna, każdy człowiek chce być kochany, tak prawdziwie, nie za to, że jest tym kim jest, ale tak bezinteresownie...za nic... zwyczajnie.... Ja wiem, że taką miłość może dać tylko Bóg (piszę tu za siebie), i to ona daje to szczęście, które nas uskrzydla i daje nadzieję... Cytuj: A może to tylko pozory szczęścia mające tylko pokazać innym, że my już jesteśmy kimś, że nic już nam nie potrzeba, a w gruncie żeczy nadal źle układa się z sąsiadką, nadal czujemy biedę, kiedy do garnka nie ma co włożyć, nadal wszystko się psuje itd.... a my tylko przyklejamy nasze uśmiechy na usta, tylko po to, aby inni przypadkiem nie zobaczyli naszej nędzy! No bo co powie sąsiadka, gdy zobaczy prawdę, kiedy jeszcze wczoraj tłumaczyliśmy jej, że Bóg jest najważniejszy!!! Widzisz... Ci, którzy znaleźli szczęście w Bogu, im chyba nie zależy na sztucznych uśmiechach, oni "maja" tak naturalnie, że się uśmiechają  , bo wiesz, jak ktoś znajdzie szczęście.... Hmmm... te osoby, o których wyżej pisałam, ileś lat temu zaufały Bogu, i wiesz... jak tylko się na to zdecydowały, przyszła bieda, dzieci przybywało, a pieniędzy tylko ubywało, w końcu autentycznie nie mieli co do garnka włożyć, wtedy było ciężko.... Za nim jednak się "nawróciły" (te osoby), ich małżeństwo wisiało na włosku, były zdrady, zaczęła rodzić się nienawiść, niechęć, zaczęli myśleć o rozwodzie, myślisz, że to było szczęście? Przed ślubem byli bardzo zakochani, zauroczeni, tylko to trwało nie za długo... Po ślubie zaczęło się pod górkę, problemy.... Wtedy przyklejali sztuczne uśmiechy na twarze, przybierali odpowiednie pozy i opowiadali innym jak jest super, wspaniale... A w domu? Było piekło.... Kiedy poznali Boga, zaufali... ich życie zaczęło się zmieniać, odkryli prawdziwą miłość, było ciężko, bo były rany, które długo się goiły, ale... udało się... A przecież mogli się rozwieść i na nowo zacząć układać swoje życie... mogli szukać "nowego" szczęścia, zwyczajnie uciec przed problemami - tak by było najłatwiej...a jednak.... Teraz, chociaż nadal jest ciężko, są szczęśliwi  , kochają się, są kochani, dają miłość swoim dzieciom, a z pozoru może się wydawać, że są nieszczęśliwi, bo w końcu nie mają wystarczającej ilości kasy..... Cytuj: I naprawde ostatnia sprawa - czy To znaczy, że tym ludziom którym sie najlepiej powodzi - brakuje tego Boga bardziej niż nam? Bo nie mówią o tym, że Bóg jest najważniejszy, bo... itd? Boga wszędzie mamy tyle samo, tylko każdemu z nas daje coś innego, jednemu biedę, innemu bogactwo itd... Każdemu daje to co mu najbardziej potrzebne, to - o co go prosimy wierząc, że już to mamy.
Nie wiem komu brakuje Boga (zapewne tym, którzy jeszcze Go nie znaleźli  ), ale wydaje mi się, że każdy byłby z Nim szczęśliwy. Może problem tkwi w tym, że tak naprawdę sami nie wiemy co jest naszym szczęściem? Że dochodzenie do tego.... czasami jest bardzo długie, i musimy "przejść swoje", aby odkryć to, co nim jest?
Każdy ma jakieś marzenia, trudno z nich rezygnować... Mamy jakieś oczekiwania względem ludzi, Boga, prosimy o coś, lecz nie zawsze to dostajemy... może po pewnym czasie wiemy dlaczego" tego" nie dostaliśmy. Trudno jest oddać wszystko i zawierzyć komuś, kto wie lepiej od nas czego potrzebujemy do szczęścia....no bo jak to możliwe, żeby ten ktoś wiedział...a jednak wie  .

_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
N paź 31, 2004 20:17 |
|
 |
Gość
|
 miłość naj
Cytuj: Co Jest NAJważniejsze w życiu?
Miłość.
Pozdrawiam serdecznie 
|
Wt lis 02, 2004 17:05 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Żeby troszkę ukonkretnić wypowiedź olda
Cytuj: „Kocham cię jak nikogo na świecie”. „Nikt nie jest dla mnie ważniejszy od ciebie”. „Tylko ty i nikt inny”. „W moim sercu jesteś na pierwszym miejscu”. Prawie każdy wypowiada te słowa przynajmniej raz w życiu. Rzecz w tym, do kogo.
Wiem, że mam kochać wszystkich. Nie umiem wszystkich kochać jednakowo. Miłość skłania mnie do wielkich ofiar i poświęceń, ale nie wobec każdego. Niektórych wręcz nie lubię, ale nie wykluczam ich ze sfery miłości. Muszę więc ustanowić porządek kochania.
Kto jest na samym szczycie? Mąż? Żona? Dziecko? Matka? Ojciec? Dziewczyna? Chłopak? Kochanka? Kochanek?
Kolejność kochania wymaga używania rozumu. Same uczucia nie wystarczą, by ją należycie skonstruować. To jest decyzja. Musi być przemyślana.
Jezus nie zostawia wątpliwości. Jeśli na pierwszym miejscu w porządku kochania jest u mnie jakikolwiek człowiek, to jestem w błędzie.
Z dzisiejszych rozważań na wierze. http://www.wiara.pl/tematcaly.php?curr_ ... 980674#sro
Powaliło mnie to rozważanie. Jest mi bardzo bliskie... Jakieś tam doświadczenia uświadomiły mi niedawno, że kocham człowieka bardziej niż Boga...
Pytanie "co jest najważniejsze?" chyba ciągle będzie do nas powracać i chyba ciągle będziemy uświadamiać sobie na nowo ową odpowiedź.
Chyba ciągle też będziemy się zawstydzać przez Bogiem za naszą na nie odpowiedź, za nasze wybory i hierarchię wartości... A potem znowu budować na nowo, cegiełkę po cegiełce, tym razem już w dobrej kolejności...
Pozdrawiam 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Śr lis 03, 2004 13:37 |
|
 |
Gość
|
Rozalko, ty nie masz Boga kochać, Ty Go masz miłować a dla miłowania niepotrzebne są wzdychania. Weź przykład z setnika. Przeczytaj w Ewangelii, np. Mt 8,5-13.
|
Śr lis 03, 2004 14:11 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Zaurzmy ze Pan Bog jest najwazniejszy,
Ale przciez w naszym zyciu tak jest czesto teoretycznie. Przynajmniej w moim, chociaz czesto probuje, prosze Go o to by byl centrum mojego, zycia a potem okazuje sie ze stawiam sie nad innymi, czesto z tego powodu ze nie wierza, albo wierza nie tak jak ja. A wiec na pirwszym miejscym stawiam siebie.
Wchodze do autobusy zmeczony ktos wchodzi kto widac ze potrzebuje, ale sonbie mowie ze nie az tak bardzo, wiec znowu stawiam siebie nad innymi.
Nie mowiac juz o tym jak mnie ktos obrazi albo uderzy, od razu go w p..., albo przynajmniej spojrze na niego/nia tak ze krew sie zetnie.
I takich przykladow mozna by mnozycz bez liku.
Na modlitwie, brewiarzem, rozancem, w czasie Eucharystii czy innej liturgii mysle o dziewczynie co stoji obok, albo o to co mam napisac na forum, albo co mam dzis do roboty, i to ma byc stawianie Boga na pierwszym miejscu?
Juz nie bede poruszal problemu ksierzy, zakonic, katechistow ktorzy niby zewnetrzie zycie oddali Panu Bogu, a wewnetrzie?
Ale nic jest nadzieje to Bog sam mnie przemiania, oczywiscia za pomoca swojego Kosciola, przez sakramenty, naprawde na pierwszym miejscu zawsze bedzie dopiero w niebie. Na razie wazne by byl w chwilach decyzji zyciowych, ale tez i tych codziennych i w chwilach pokus. Raz sie uda zawsze czeka na nas bysmy wrocili.
Potrzebne jest nam prowadzenie kogos z zewnatrz by zobaczyc jak naprawde daleko jestesmy od Boga.
Radosci wszystkim, glowa do gory jesli Pan z nami to kto przeciwko nam? 
|
Wt lis 16, 2004 20:44 |
|
 |
Marks 23
Dołączył(a): N lis 28, 2004 21:55 Posty: 89
|
Co dla mnie jest najważniejsze???
-Samorealizacja i spełnienie... nie mylić z karierą czy pieniędzmi.
Po prostu chciałbym robić to co zawsze chciałem, być szczęśliwym w życiu, niczego nie żałować, mieć kogoś bliskiego, kto w Ciebie uwierzy wtedy gdy nikt w Ci nie daje szans.Popełniać błedy? - Tak ale później je naprawiać i umieć uczyć się na nich. Wcale nie trzeba zarabiać dużo, wystarczy móc utrzymać siebię i rodzinę, coś odłożyć, sprawić komuś prezent, pomóc komuś...
To chyba tyle co oczekuję od życia.To prawda, nie ma w moim opisie wzmianki o Bogu, ale to chyba dobrze...oszukiwanie siebie mijało by się  z celem...może jeszcze kiedyś coś się zmieni...
|
Wt lis 30, 2004 23:10 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|