
Re: "Nadmierny zapał może spowodować chorobę duszy.&quo
Oba są życiowe
Nadmierny zapał i brak umiaru w działaniu prędzej, czy później doprowadzi do wypalenia.
A. Grun proponuje taką analogię: żeby pracować jak koń (tzn. ciężko), trzeba siebie traktować przynajmniej tak, jak takiego konia traktuje dobry gospodarz

tzn. mądrze się odżywiać, utrzymywać higienę, zdrowo spać, racjonalnie rozkładać wysiłek, dawać sobie czas na odpoczynek i na robienie tego, co się lubi. Czyli dbać o zaspokajanie swoich potrzeb, które w piramidę ustawił pięknie Maslow. Wtedy praca posuwa się do przodu i daje radość. Inaczej prędzej czy później staje sie udręką.
Czasem jest tak, że człowiek chciałby od razu osiągnąć wszystko, co wydaje mu się możliwe, także w rozwoju duchowym. Zapomina o potrzebach ciała i ducha, podporządkowując wszystko np. jak najszybszemu osiągnięciu doskonałości. A my mamy żyć pełnią - taki człowiek (jak pisze św. Ireneusz) jest chwałą Boga. Pan Jezus w swoim ziemskim bytowaniu - oprócz modlitwy, czynienia cudów i nauczania także spał, odpoczywał, spotykał się z ludźmi, rozmawiał, ucztował. Czy nie mógłby w tym czasie uzdrowić jeszcze paru chorych, wypędzić jeszcze kilka demonów, powołać jeszcze kliku apostołów?