Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 16:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Moje wołanie 
Autor Wiadomość
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post Moje wołanie
Choruje na raka zwanego pychą i narazie nie umiem sie z tego wyleczyc ,choc sie staram,a dwa ,ze ja nie rozumiem Boga :( nie rozumiem Go.. slysze ,widze ( byc moze beznadzieja ostatnich dni to Jego wolanie posrod tego zamieszania ,zabiegania... byc mzoe moje staranie sie i upadanie jest wołaniem.. w ten szczegolny czas.. tylko tyle sie przygotowywalam do jednego z wydarzen ostatnio chrzescijanskich a tu trach. dzien przed zawalilo sie wszystko,co duchowe. przeze mnie. bo tylko jedno uczucie dominuje przez ostatnie dni u mnie: złość .
i gdybym tylko potrafila Go zrozumiec.. ale za glupia jestem. wciaz jestem za glupia ,aby go pojac. i zbyt zmeczona (fizycznie ostatnio) by sie nad tym zastanawiac.. a jutro sie zacyzna .. a ja kompletnie nieprzygotowana jestem .. i gdzie tu co ma przyniesc owoce :( i wciaz nie rozumiem..
wiem,ze Jest.. wiecie jakie to uczucie gdy nawet kiedy jestes mniej wiecej pewna,ze jest ok moralnie ( w sensie ze niemasz grzechu) a nie czujesz Boga ( nie chodzi o emocje) ale jakby nie bylo przyjazni.. Bog ukryl sie za oblokiem.. moze jest zly,bo wciaz chodze zla na caly swiat,ale nie wiem czemu.. jestem potwornie zla. niewiem czemu.a moze i wiem. moze bo wszystko jest nie tak i ze czuje sie sama posrod tlumy, bo nie trzeba pustyni aby obok nie bylo nikogo.. o co Mu chodzI?
wiecie .. wczoraj kiedy strasznie potzebowalam pomocy wznioslam rece do nieba z ufnoscia.. co ja mowie z ufnoscia.. oczywiscie z modlitwa" badz wola moja.." tylko czasem potrzebuje pomocy :(
Bog jest.. wiem,ze jest. pomaga nie w ten sposob ktory bysmy oczekiwali. jakbym tylko chciala uslyszec " realizuje moj plan wspanialy plan wobec Ciebie , nie widzisz mnie nie slyszysz lecz Jestem i kocham.." a mnie odpowiada cisza a ja dopisuje sobie wlasne ideologie ,ze Bog jest,ale ma mi za zle moja zlosc i ze ostatnio choc chce czynie " nie to co chce lecz to czego niechce" . nie wychodzi mi...
dzis moge jedynie pokazac puste rece .. wciaz prosze o madrosc.. jak pogodzic Postawe dziecka z checia posiadania madrosci by zrozumiec Go ,by moc isc Jego sladem.. do tego potrzeba zrozumienia.. a ja mam piasek w oczach.. nie nadaje sie :( kazdy jest powolany,a ja chyba to beznadziejny przypadek no. ja sie nie znam ,ale to uczucie beznadziei mnie przygniata. tak czy siak nadzieja umiera ostatnia. we mnie nigdy nie umiera,ale tak serio to czasem by sie chcialo rzucic wszystko i powiedziec " wysiadam z tego pociągu.."


Cz kwi 02, 2009 22:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 17, 2009 20:07
Posty: 441
Post Re: Moje wołanie
*Julka* napisał(a):
Choruje na raka zwanego pychą i narazie nie umiem sie z tego wyleczyc ,choc sie staram,a dwa ,ze ja nie rozumiem Boga :( nie rozumiem Go..


Myślę, że nie jest tak źle.

Wyobraź sobie człowieka, który twierdzi, że rozumie Boga. To by dopiero była PYCHA. :-)

_________________
Wiara jest tylko tam, gdzie nie ma wiedzy


Pt kwi 03, 2009 0:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 17, 2009 20:07
Posty: 441
Post Re: Moje wołanie
*Julka* napisał(a):
.
dzis moge jedynie pokazac puste rece .. wciaz prosze o madrosc.. jak pogodzic Postawe dziecka z checia posiadania madrosci by zrozumiec Go ,by moc isc Jego sladem.. do tego potrzeba zrozumienia.. a ja mam piasek w oczach.. nie nadaje sie :(


Moim zdaniem bardziej niż zrozumienia potrzebujesz zaufania. Mam na myśli zaufanie do Boga. Postawa dziecka polega m. in. na tym, że dziecko ufa swoim rodzicom w tych sprawach, których samo nie rozumie. W analogiczny sposób człowiek powinien ufać Bogu. :)

_________________
Wiara jest tylko tam, gdzie nie ma wiedzy


Pt kwi 03, 2009 0:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 06, 2007 20:29
Posty: 261
Post 
Julka Bóg kocha cie miłościa bezwarunkowa i nie gniewa się na Ciebie - On poprostu czeka na ciebie. Czasami są sprawy, słabości a przedewszystkim właśnie pycha które odalają nas od Boga ale On zawsze na nas czeka. Bóg jest jak śpiewa J. Bigda jak "letni wiatr" jest delikatny i nienachalny, to ty musisz otworzyć się na niego i podjąć decyzje to tak jak skok do wody - Stwórco od teraz idę z Toba a wtedy w każdym szczególe swojego życia będziesz czuła jego obecość.
Pozdrawiam cię serdecznie ania.

_________________
"Panie, wskaż mi drogi Swoje
ścieżek swoich naucz mnie !"
Psalm 25,4


So kwi 04, 2009 8:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Cytuj:
moze jest zly,bo wciaz chodze zla na caly swiat,ale nie wiem czemu.. jestem potwornie zla. niewiem czemu.a moze i wiem. moze bo wszystko jest nie tak i ze czuje sie sama posrod tlumy, bo nie trzeba pustyni aby obok nie bylo nikogo.. o co Mu chodzI?


Dlaczego jestes zła? Po co? Czy to z powodu wiary, że nie jest tak, jakbyś chciała? Nie mozesz być zła na cały świat o to, bo to sprzeczne z wiarą. Złość jest destrukcyjna, krzywdzi itd. A może własnie przestań sie tym przejmować żyj, kochaj ludzi, a wtedy i Bóg sie odnajdzie. Mam wrażenie, że sama się izolujesz w pewnien sposób, a pozniej cierpisz, bo czujesz sie wyobcowana itp.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


So kwi 04, 2009 23:03
Zobacz profil
Post 
Wiesz, według mnie nie warto szukać pomocy na takie problemy w internecie, na forach internetowych. Nikt Ci nie da dobrej odpowiedzi. Powinnaś sama drążyć ten temat, analizować siebie, swoje poglądy. Rozwijaj się i poszukuj na swoją własną rękę. Inni będą Ci tylko narzucać swoją wizję rzeczywistości, jeśli nie będziesz samodzielnie myślała.

Wiesz, ja mam takie egoistyczne pragnienie pomagania błądzącym i potrzebującym pomocy na tym forum. Jeśli chcę być szczery wobec siebie, to stwierdzam, że robię to dla poczucia satysfakcji, jakiegoś zadowolenia, albo po prostu rozmowy z kimś. Tak, nie pomagam bezinteresownie. Ale nie wiem, czy mógłbym Ci pomóc. Nie wiem, czy chcesz pomocy. Może tak naprawdę nie chcesz, żeby było lepiej.

Dziwisz się, że mimo tzw. czystości, braku grzechu, nie jesteś zadowolona. Wiesz, ja miałem podobnie. Zastanawiałem się, jak ci ludzie z Oazy i innych grup są tacy radośni, tacy pełni życia, a ja taki ponury. Wiesz, może i wiara katolicka ma coś w sobie dobrego i może jest nawet prawdziwa, ale nie dla mnie. Ja żadnej "miłości Boga" nie odczuwam. Ani żadnej radości. Nigdy się na tym nie skupiałem, skupiałem się na tym, by nie mieć grzechu. Może dlatego nigdy mi się nie udało być szczęśliwym z tą wiarą. Ale muszę ci powiedzieć jedno: To wszystko to jest jedno wielkie założenie, zakład, że wiara katolicka to jest ta jedyna prawdziwa. Od samego początku życia, od dziecka, człowiekowi wbija się do głowy informacje o Bogu, o niebie i piekle. Tak samo jak dzieciom w niektórych biednych krajach, gdzie jest dyktatura, wbija się do głów, że Zachód jest zły, Europa jest zła, USA jest złe i trzeba białych ludzi zabijać. Myślisz, że gdybyś się urodziła w takim biednym kraju, miałabyś możliwość wyboru jako dziecko, czy nienawidzić innych ludzi i czy zabijać członków innego plemienia? Nie. Miałabyś powiedziane, wbite do głowy od dzieciństwa, że tamci są źli i trzeba ich zabijać. Tak samo z wiarą i religią. Nie masz wyboru, pranie mózgu, mocno mówiąc, odbywa się od samego dzieciństwa. Nikt nie dał ci możliwości wyboru, czy wierzysz, że tak jest, czy też nie. Nikt nie dał ci możliwości sprawdzenia, czy Kościół ma rację. Wierzysz na ślepo, że ma, bo twoi rodzice wierzą, bo miliony innych wierzą, bo nasz papież wierzył. Wierzysz, bo to się wydaje oczywiste, że Bóg musi istnieć, że musi istnieć niebo i piekło. Czy teraz rozumiesz, że to jest wszystko oparte tylko na jakichś przesłankach?
Żeby zdecydować w wolności, bez obawy przed grzechem, przed śmiercią wieczną, czy naprawdę wierzysz w Boga katolickiego powinnaś odciąć się od schematów, którymi myślisz. Powinnaś odciąć się od tego wszystkiego, od wszelkiego strachu przed grzechem. Cóż to za miłość do Boga, jeśli jest powodowana strachem? Zacznij myśleć samodzielnie. Wiem, że to strasznie trudne na początku. Nie ma się czego czepić, od czego zacząć.
I tak nie posłuchasz mnie, za bardzo wierzysz by móc zwątpić. Rodzisz się i umierasz wierząc, że to, co narzuciło ci społeczeństwo, twoja wiara, jest słuszna. Gdybyś jednak zechciała pomyśleć trochę i zastanowić się nad sobą, to polecam książkę "Rok 1984" Orwella. Na pierwszy rzut oka nie ma to nic wspólnego z wiarą, religią, ale tak naprawdę porusza bardzo głęboki problem-ślepotę ludzi, którzy nie mogli nawet myśleć, gdyż tego od nich wymagano, tak zaprogramowała świat władza, ludzie samodzielnie myślący. Po drugie, czytanie książek pobudza myślenie, samodzielne przemyślenia i kształtowanie poglądów. Warto. Warto jak cholera.


N kwi 05, 2009 19:10
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Kori napisał(a):
Wiesz, może i wiara katolicka ma coś w sobie dobrego i może jest nawet prawdziwa, ale nie dla mnie.


To bardzo dobrze, że napisałeś. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość - to o czym piszesz nie jest na pewno katolicyzmem, nie jest wiarą w Boga.

Sam piszesz:
Kori napisał(a):
Ja żadnej "miłości Boga" nie odczuwam. Ani żadnej radości. Nigdy się na tym nie skupiałem, skupiałem się na tym, by nie mieć grzechu. Może dlatego nigdy mi się nie udało być szczęśliwym z tą wiarą.

Nie "z tą wiarą ", tylko z Twoim o niej wyobrażeniem. To z tym wyobrażeniem nie było Ci dobrze. W wierze nie chodzi o dążenie do odczuwania miłość Boga. W wierze nie chodzi o radość. Ba! Sednem wiary nie jest nawet moralność! Ona jest tylko (aż?) jak barierka na balkonie - przecież balkon nie jest tworzony dla barierki, celem balkonu nie jest barierka, ale powietrze, przestrzeń. Barierka jest tylko zabezpieczeniem, żeby nie wypaść, gdy się tą przestrzenią i powietrzem będzie zachwycać.

Sam piszesz, że koncentrowałeś się głównie na tym, zeby nie mieć grzechu. To tak jak początkujący kierowca - jeździ i koncentruje swoją uwagę na każdym znaku drogowym. Nie dziwne, że mu się ta jazda nie podoba, skoro co chwilę musi patrzeć na znaki, zamiast cieszyć się radością jechania, powietrzem, przestrzenią. Gdy kierowca umie dobrze jeździć samochodem, to te znaki zauważa niejako automatycznie - kącikiem oka. Nie musi się na każdy patrzeć. Cieszy się jazdą - bo celem jest jazda, dotarcie do celu, a nie wpatrywanie się w znaki tak jak Ty to robiłeś. I nie dziwne, że nie pasowała Ci ta jazda, nie dziwne, że nie pasowała Ci ta wiara (to jej wyobrażenie), skoro tak ją postrzegałeś. Życzę Ci, żebyś kiedyś był doświadczonym kierowcą, zamiast zirytowany mówić "Ja już nie będę jeździć! To gapienie się na znaki nie jest dla mnie! Może jest dla innych, ale nie dla mnie." i porzucać jazdę samochodem na zawsze. Życzę, żebyś odkrył czym naprawdę jest wiara.

_________________
Piotr Milewski


N kwi 05, 2009 19:33
Zobacz profil WWW
Post 
Trochę strzelasz i jesteś stronniczy, znów podział na zasadzie "katolicyzm-Prawda, reszta-Kłamstwo". A tym kierowcom nigdy nie będę, bo czuję, że tego nie da się zmienić. Nie można komuś wytłumaczyć, czym jest światło, jeśli całe życie siedział w ciemności(w sensie niemetaforycznym).
Wiem, co myślisz- "nie spasowało mu, nie udało mu się, to rzuca to". Nie musisz mi wierzyć, ale postępuję w zgodzie ze swoim sumieniem, święcie przekonany, że Droga, niekoniecznie dla każdego, jest inna od chrześcijaństwa. Nie odpuszczam się sobie, wręcz przeciwnie-stworzyłem sobie podstawy do szczęścia tu i teraz, i na zawsze.


N kwi 05, 2009 20:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Kori napisał(a):
A tym kierowcom nigdy nie będę, bo czuję, że tego nie da się zmienić. Nie można komuś wytłumaczyć, czym jest światło, jeśli całe życie siedział w ciemności(w sensie niemetaforycznym).


Nie jest ważne czy się siedziało w ciemności. Ważne, że nie jest się ślepym. A Ty na pewno nie jesteś. Na pewno zauważasz niejedną rzecz, a przynajmniej się starasz. Czy np. zauważasz, że tym najgłębszym sensem/celem chrześcijaństwa nie jest moralność i pilnowanie się na każdym kroku czy aby nie grzeszę? Czy zauważasz, że skupiając się wtedy tylko na nieczynieniu grzechów skupiałeś się na znakach, a więc nieprawidłowo widziałeś wiarę i jej sens?

Kori napisał(a):
Wiem, co myślisz- "nie spasowało mu, nie udało mu się, to rzuca to".


Przecież sam o tym napisałeś. Nie byłeś szczęśliwy (prawdopodobnie) przez skupianie się na znakach, zamiast na jeździe, więc stwierdziłeś, że to nie dla Ciebie:
Kori napisał(a):
Nigdy się na tym nie skupiałem, skupiałem się na tym, by nie mieć grzechu. Może dlatego nigdy mi się nie udało być szczęśliwym z tą wiarą.


Prawda nie zawsze jest tożsama ze szczęściem. Jeżeli będziemy szukali prawdy idąc za szczęściem (takim jak my go niedoskonale postrzegamy), jak Ty zdawałeś się robić, to możemy całkowicie zejść z drogi i nie dojść do prawdy.

Kori napisał(a):
Nie musisz mi wierzyć, ale postępuję w zgodzie ze swoim sumieniem, święcie przekonany, że Droga, niekoniecznie dla każdego, jest inna od chrześcijaństwa.


Ale popatrz na to logicznie - albo jest Bóg chrześcijański i najlepszą drogą do Boga byłoby dla każdego chrześcijaństwo (czyli najpełniejsza prawda o Nim i Jego woli), albo Go nie ma i wtedy nic z tego nie ma znaczenia. Jeżeli istnieje jakieś miasto, które nie wiemy gdzie jest, to najlepszą drogą do dojechania do niego jest najpełniejsza wiedza (prawda) o tym, gdzie ono leży.

Kori napisał(a):
Nie odpuszczam się sobie, wręcz przeciwnie-stworzyłem sobie podstawy do szczęścia tu i teraz, i na zawsze.


Jeżeli człowiek nie oddycha Bogiem, udusi się samym sobą.

_________________
Piotr Milewski


N kwi 05, 2009 20:48
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Cytuj:
Żeby zdecydować w wolności, bez obawy przed grzechem, przed śmiercią wieczną, czy naprawdę wierzysz w Boga katolickiego powinnaś odciąć się od schematów, którymi myślisz.


I własnie to jest, Kori, najtrudniejsze - zawsze gdzieś wciska się wizja przegranej wieczności. Tu może pojawić się blokada - lepiej nie itd. Cóż, wg mnie jednak trzeba się odważyć skonfrontować to ze sobą, w jakiejkolwiek religii sie nie jest, bo inaczej niegdy nie odczujemy ani prawdziwej wiary, ani prawdziwej wolności, którą Bóg obiecał /poznacie Prawde a ona was wyzwoli J8,32/Szczególnie wtedy jest to ważne, gdy zaczynamy źle się czuć ze swoimi pogladami, gdy zamiast dobra, wynika z nas zło - szukac tej Prawdy, gdy czujemy, że coś ją zaciemnia.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


N kwi 05, 2009 22:35
Zobacz profil
Post 
No to jedziemy:
Cytuj:
Nie jest ważne czy się siedziało w ciemności. Ważne, że nie jest się ślepym. A Ty na pewno nie jesteś. Na pewno zauważasz niejedną rzecz, a przynajmniej się starasz. Czy np. zauważasz, że tym najgłębszym sensem/celem chrześcijaństwa nie jest moralność i pilnowanie się na każdym kroku czy aby nie grzeszę?

A co to ma do mojej metafory o niemożności wytłumaczenia, czym jest jasność, gdy ktoś całe życie siedzi w ciemności? Owszem, zauważam, że celem głównym chrześcijaństwa nie są zasady moralne - czyli wiem, co nie powinno być najważniejsze w tym wszystkim. Ale co mi z tego, jak nie widzę w tej religii nic poza tym? Uwierz, starałem się, byłem gorliwym lektorem, odmawiałem piękne modlitwy, ale potem przejrzałem, że to wszystko to jakaś ściema i sztuczność. Będąc w kościele oddalałem się od normalnego życia. Kiedy ostatni raz, trochę z przyzwyczajenia i może z resztek jakiegoś lęku byłem w kościele, stałem i patrzyłem na innych ludzi. Starsi ludzie, dorośli ludzie, wszyscy śpiewający jakieś archaiczne, niezrozumiałe dla nikogo pieśni. Ostatni raz byłem w kościele, jako obserwator. I nic, co by niosło mądrość, nie zobaczyłem.
"Nigdy się na tym nie skupiałem, skupiałem się na tym, by nie mieć grzechu. Może dlatego nigdy mi się nie udało być szczęśliwym z tą wiarą."- to nic nie znaczy. Ani nie jest to dowód na to, że katolicyzm jest błędnym wyznaniem, ani na to, że ja się mylę. W końcu problem nie jest taki prosty, nie chodzi tylko o to, co w tym cytacie.
Heh, Jumik. Też kiedyś patrzyłem na to w sposób "logiczny". Albo Bóg, albo świat to bezsens. Albo katolicyzm, albo nic. Bardzo wygodne, ba, wydaje się może nawet sensowne, bo przecież katolicyzm to "jedyna religia objawiona"," jedyna niezmienna," "jedyna trwała," itd.,itd. Wyobraź sobie, że można myśleć o tym w inny sposób, nie ten twój, logiczny, zamknięty w proste definicje, ograniczający duszę. Ja zaczynam wyznawać zasadę "samowolnego rozwoju duchowego".

Cytuj:
Jeżeli człowiek nie oddycha Bogiem, udusi się samym sobą.


Jak się uduszę "samym sobą", to ci napiszę:). Ja nie wiem,co to znaczy "oddychać Bogiem". Wy na wszystko macie jakieś piękne słówka.


Pn kwi 06, 2009 18:26
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
Kori napisał(a):
No to jedziemy:


co to znaczy? a nie lepiej swoje prywatne dylematy załatwiać z kimś na PW, albo na gadu ,albo przez maila, skype- cokolwiek. byle nie robić bałaganu :)


Pn kwi 06, 2009 19:05
Zobacz profil
Post 
Może. Może nie. Może to nie ma znaczenia.
A co ty, *Julko*, sądzisz? Problem się rozwiązał?


Pn kwi 06, 2009 20:36
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
nie wypowiadam się na temat dyskusji na które często jestem za " głupia" jeśli można to tak ująć... :) teologiem i specjalistą od wiary tez nie jestem. Jeśli masz jakieś pytania etc myślę,że możesz się z tym zwrócić do kapłana/osoby świeckiej głęboko wierzącej i mający pojęcie jako takie o niej - mądre i przede wszystkim poparte DOŚWIADCZENIEM :)
I z tego ,co widzę ,to w większości piszesz o różnych własnych OSOBISTYCH dosyć problemach/nie problemach z wiarą / nauką kościoła etc. więc takie sprawy powinieneś indywidualnie załatwiać z kim z czym jak gdzie kiedy- już napisałam :)
chyba,że moderatorzy nie mają nic przeciwko dywagacjom o jednym na 10 stron na forum w jednym temacie -zupełnie o czym innnym- to wtedy droga wolna...


Pn kwi 06, 2009 20:54
Zobacz profil
Post 
No bardzo mi szkoda, że tak o sobie myślisz. "Głupia". A wiesz skąd się to bierze, że nazywasz się głupią?
Głupia nie jesteś, co najwyżej ogłupiona. Szkoda, że uważasz, iż na pytania dotyczące życia, wiary, poglądów, szczęścia odpowiedzi znają tylko kapłani. Życzę ci zmiany sposobu myślenia. Żaden z kapłanów nie pomógł mi w moim tragicznym problemie "wąskiego sumienia". Żaden z tych wybitnych teologów, za jakich ich uważasz. *Julka*, obudź się! To TY decydujesz o swoim życiu! Nie jesteś kukłą, ani osobą niepełnosprawną, żeby to kapłani kierowali twoim życiem. Co to za miłość między człowiekiem a Bogiem, jeśli człowiek uważa się za kogoś niepełnosprawnego, jeśli odczuwa strach, jeśli jego WIARA NIE NALEŻY DO NIEGO? Hm? Myślisz, że twoja wiara jest tak naprawdę twoja? Nie. W to, co ty wyznajesz, wierzy twój spowiednik, twoja mama, albo twój dziadek. Ty nie jesteś samodzielna, i godzisz się na to. Człowiek powinien sam doświadczać i myśleć, MYŚLEĆ. "Myślę, więc jestem".
Wiesz, myślę, że warto pisać o swoich osobistych doświadczeniach związanych z religią. Warto pisać o suchych faktach, uczuciach, przeżyciach z religią. Człowiek wtedy nie ubarwia niczego, tylko pisze jak jest, jak było. Jeśli pisze jak bezstronny obserwator, chłodno podaje, co przeżył, co zarejestrował, i robi to dla prawdy, to można mu zaufać. No bo czym jest wiara jak nie osobistym przeżyciem?
*Julko*, życzę ci samodzielnego myślenia, nie obawiania się, że to jest złe. No chyba, że Bóg nie chce, abyśmy myśleli i utwierdzali bądź modyfikowali swoje poglądy, zgodnie z sumieniem? Może Bóg woli bezmyślne masy ludzi, które powtarzają tylko to,co usłyszały z ambony? Stąd bierze się fanatyzm i głupota, i konflikty o wiarę. Pomyśl, czy ludzie zabijaliby się o wiarę, gdyby choć raz pomyśleli i zrozumieli, że nie należy wierzyć ślepo, a kierować się swoim wyczuciem i rozumem? Czy mordowanoby, gdyby ktoś chociaż pojął, że morderstwo to morderstwo, i należy szanować wyznawców innych religii? Człowiek rodzi się w różnych środowiskach, przeżywa różne doświadczenia. Niestety, jak historia uczy, Kościół lubił takie zabawy w zabijanie zakonnic, itd. Gdybyś ,*Julko*, była katem albo duchownym skazującym czarownicę na śmierć, z pewnością byłabyś tak ślepa, że posłusznie dokonałabyś morderstwa w imię wiary.


Wt kwi 07, 2009 14:35
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL