Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 0:56



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 pytanie (tylko proosze, szybko..) 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46
Posty: 358
Post 
Cytuj:
A co w przypadku gdy dziecko przychodzi do mamy:
- Mamo, mamy jutro klasówke, ale nie zdązyłam/łem się wszystkiego nauczyć, nie chcę jedynki. Na za tydzień będę umieć na blachę. Nie chcę popsuć sobie średniej... Mogę nie iść?


synowie się uczyli bardzo dobrze,więć problem jedynki nie wystepował,ale jedynie gorszej oceny. Jak nie chciał a nie wykorzystał dni- to czemu nie.

problem usprawiedliwienia -- nigdy nie motywowałam dlaczego nie byli w szkole. Po prostu usprawiedliwiałam.

Na szczęście sami juz się pilnuja, bo są na studiach , no jeden z nich właśnie swieżo upieczonym magistrem.

awe :-D

_________________
.. „Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę.
Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże.” A. Mickiewicz


Pn cze 21, 2004 15:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Jeśli przyjmiemy, że do szkoły chodzi się po stopnie, to istotnie zawęża się zasadność chodzenia do niej bo równie dobrze można się samemu nauczyć w domu.
Szkoła ma uczyć poza wiedzą „encyklopedyczną” pewnej odpowiedzialności i samokształcenia w sensie ogólnym. Uważam, że nauczyciele w szkole Asi nieco przesadzają z zachęcaniem do nie chodzenia gdyż sami sobie wystawiają opinię osób zniechęconych i zmęczonych nauczaniem. Jak można wymagać od ucznia by się uczył czy uczył od kogoś kto sam nie wie po co w tej szkole jest.

Nauczyciel by mógł czegokolwiek nauczyć sam powinien być autorytetem a nie spychaczem wiedzy, która wepchnięta z „konieczności” uczniowi ma procentować tylko oceną z danego przedmiotu. Wiadomo, że nauczyciel jest odpowiedzialny za ucznia w szkole i podczas godzin które obowiązują zarówno ucznia jak i nauczyciela. Jeśli nauczyciel nic nie ma do zaoferowania poza standartowymi regułkami to znaczy, że traktuje pracę w szkole jako narzucony mu obowiązek a uczeń jest złem koniecznym.
Czy ma sens pójście do szkoły w sytuacji gdy nauczyciel namawia do „wagarów” – nie wiem Myślę, że taki nauczyciel powinien zastanowić się nad zmiana zawodu bo jego nauki straciły sens. :D :D
Jest jeszcze jedna możliwość, że Asia nie zrozumiała żartu nauczyciela - Asia - zapytaj się swojego nauczyciela jak masz poradzić sobie z sytuacją którą opisałaś na forum. Byłoby to uczciwe gdybyś podzieliła się z nauczycielem swoim „kłopotem” a on jeśli mówił poważnie również z tego faktu wyciągnie odpowiednie wnioski. :D
Tak swoją drogą ciekawe czy ten nauczyciel napisałby uczniowi zaświadczenie, że pozwala na nie chodzenie do szkoły pomimo, że za lekcje nie odbyte również pobiera wynagrodzenie. :lol:
[/quote]

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Wt cze 22, 2004 10:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Jak przeczytałem to Asiu,te pytanie na początku,
zrobiło mi się strasznie głupio.Czemu?

Ponieważ ja nagminnie opuszczam wykłady na studiach(teologicznych).
Opuszczam szczególnie te,na których zasypiam,ale nie tylko...
Za to długo uczę się w domu.

Hmm...musisz być bardzo uczciwa.
Masz u mnie wielki szacunek przez to.

Z Panem Bogiem.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Wt cze 22, 2004 15:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35
Posty: 796
Post 
Cieplutki, ale Ty w pewnym stopniu jesteś usprawiedliwiony.

1. Wykłady zazwyczaj nie są obowiazkowe.
2. I tak musisz się nauczyć, i nikogo nie interesuje, czy zrobisz to w domu, czy robiąc notatki na wykładach, czy też kolega nagra wykład i go przesłuchasz leżąc w łóżku pod kocykiem. Masz to po prostu umieć i wykazać się wiedzą na egzaminie.

Tym się między innymi różnią studia od nauki w szkole.


Śr cze 23, 2004 13:24
Zobacz profil
Post 

Cieplutki, ale na studiach nie ma obowiązku bywać na wykładach.
Co prawda prawie zawsze byłem.

Asiu - nie przesadzasz czasem? :) Spróbuj mniej myśleć o nie robieniu złych rzeczy, a bardziej zacznij myśleć o robieniu rzeczy dobrych :)


Śr cze 23, 2004 13:35
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Myślę,że Asia nie przesadza...Kto pyta,nie błądzi.
Zależy jej po prostu na tym,by nie robić czegoś wbrew zasadom.
Mam wrażenie,iż jest perfekcjonistką.Jeśli tak,to ja wołam na alarm.
Ta cecha charakteru bowiem niesie za sobą problemy w przyszłości.

Tak czy inaczej słodkie buziaki dla Asi!
Z Panem Bogiem.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Śr cze 23, 2004 14:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post Asiu, słuchaj się rodziców
Może to będzie trochę "niepedagogiczne", co tu powiem, ale wydaje mi się, że jeżeli szkoła w takim zwłaszcza czasie niczego nie daje, to lepiej ten czas jakoś inaczej, bardziej pożytecznie wykorzystać. Szkoła ma uczyć i wychowywać, nauczyciele mają taki obowiązek. Jeżeli nauczyciele się z tego obowiązku nie wywiązują, to jest to ICH wina, a nie dzieci (młodzieży), które wtedy opuszczają lekcje. A wina tym większa, im młodsze dzieci (bo też jest większe ryzyko, że coś się może stać na wagarach).

W ogóle wydaje mi się, że za naukę i wychowanie dziecka odpowiedzialni są przede wszystkim RODZICE, a szkoła spełnia tylko i wyłącznie funkcję pomocniczą. Obowiązek chodzenia do szkoły, jest obowiązkiem narzuconym przez państwo, natomiast obowiązkiem moralnym jest tutaj dla dziecka jedynie posłuszeństwo rodzicom. Jeżeli rodzice stwierdzają, że nie ma po co posyłać dziecko do szkoły, to nie ma też powodu, żeby ono się tam pojawiało. Więc, Asiu, słuchaj się rodziców, którzy chcą dla Ciebie jak najlepiej, a nie jakiegoś wydumanego "obowiązku". :)

Pozdrawiam! :D

_________________
Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.


Cz cze 24, 2004 8:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 20:19
Posty: 4
Post Tydzień z życia wychowawcy
Nie dziwcie się nauczycielom, że w ostatnim tygodniu roku szkolnego odpuszczają uczniom przychodzenie na lekcje. Ja w zasadzie też odpuszczam, a to ze wzgledu na ogrom pracy, jaki muszę wykonać, aby 25 czerwca móc spokojnie zacząc wakacje...

Oto jak wygląda moja praca w tym własnie tygodniu.
W poniedziałek zaczynam o 11.45. Na lekcję przychodzi klasa I - 10 osób (na 18 ). Robię więc luźną lekcję... dzieci oczywiście już bez zeszytów i podręczników, bo "proszę pani, przecież oceny wystawione". Potem lekcja w klasie III. Nie zgłasza mi się ani jedna osoba. Przyspieszam więc ostatnia lekcję w kolejnej klasie I, która ma właśnie okienko, bo nie ma nauczyciela. Kończę więc o godzinę wcześniej. Jest 13.30. O 16 rada...
Trzeba jeszcze uzupełnić zestawienia, bo ktoś tam jeszcze coś zaliczał i dopiero teraz można policzyć średnie (korzystam z arkusza exela, więc przynajmniej szybko to idzie). Chwila na obiad, jeszcze trzeba wyjaśnić problem u dyrektora, jeszcze rozliczyć się z godzin, aby wypłata była na czas. Potem trzy godziny (zegarowe) rady klasyfikacyjnej... wracam o 19 do domu i od razu siadam do pisania protokołu i zestawienia klasyfikacyjnego, które muszę zdać jutro rano.
We wtorek 4 godziny zajęć - przeprowadzam znów luźne lekcje, bo nie ma ponad 50 % uczniów, potem biegiem na rozmowy z kandydatami do szkoły, w miedzyczasie muszę uzupełnić protokół z rady i oddać dyrektorowi do podpisu. Znów szybki obiad i za chwilę 4-godzinna rada podsumowująca... Aby miec w domu jak najmniej roboty podczas rady uzupełnaiam dokumentację: arkusze, dzienniki, sprawozdania... jutro rano muszę się z niej rozliczyć... wracam do domu ok. 19... chwila odpoczynku i kończę uzupełniać dokumentację... spać się kładę około 24.
Środa - zaczynam już o 7.30... o 8.00 pojawia się troje uczniów... Skoro przyszli, proszę o pomoc w sprawdzeniu arkuszy... Wszystko niby jest w porządku... idę do dyrektora rozliczyć się... Ok. wszystko w porządku... Kolejna lekcja - uczniowie nie przyszli... Pani dyrektor woła mnie na kolejną rozmowę rekrutacyjną... Potem idę kupić nagrody książkowe...
Wracam ... uczniów nie ma już w ogóle...(jest 12.30). Idę więc do domu...
Dobrze, że mam pomoc w wypisywaniu świadectw... mogę pozwolić sobie na odpoczynek... wychodzę z domu, jadę do lasu...
We czwartek - ostatnia chwila na wypisanie świadectw i zdanie ich do podpisu dyrektorowi. Ja mam już wypisane, ale jeszcze wykreskować trzeba luki, sprawdzić, czy nie ma błedów, podpisać, wypisać dyplomy, zanieść do podpisu... W pokoju nauczycielskim jak w ulu... Oddaję wszystko, w sekretariacie mówię "jak coś, to jestem pod telefonem" i wychodzę z pracy... Mam już dość. Wracam do domu i kładę się spać... Jutro po rozdaniu świadectw zrobie dokładnie to samo...

Nie dziwcie się więc proszę...


Cz cze 24, 2004 11:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Amolek – jednym słowem obecna szkoła jest „szkołą totalnego nie uporządkowania”. Po takim kieracie o jakim piszesz można paść i mieć dość szkoły nauczania i uczniów , bo z tego wynika, że nauczyciel musi więcej czasu poświęcić papierom //też koniecznym// a mniej uczniom a gdzie czas na samokształcenie?. Oczywiście jest jeszcze tzw, czas prywatny – rodzina //wszelkie obowiązki z nią związane// - a odpoczynek? Czy taki nauczyciel jeszcze może mieć chęć „cudze dzieci uczyć”? – to ponoć jest jakieś stare przekleństwo.


Każda sytuacja – czy to ucznia , czy nauczyciela pokazuje chore struktury administracyjne szkolnictwa. Z pewnością dyrektor szkoły miałby jeszcze sporo do dodania w kwestii kłopotów „organizacyjnych” szkoły //mając na uwadze np. konieczne remonty, czy sprawy personalne// jak i przepisów wydumanych zza biurka kuratoryjnego.
Nie mówiąc o tym, że szkoła raczej nie przewiduje funduszy na nowości książkowe dla nauczyciela, który powinien być „na bieżąco”.
Czytałem o szkołach prywatnych i szkołach prowadzonych przez księży. Może w przyszłości byłoby zasadne tworzenie szkół które nie uczą „uników” – a raczej wspierają ucznia, rozumiejąc go – jednak wymagając od niego jak i siebie samego //mówię o całym gronie nauczycielskim// przestrzegania podstawowych zasad, na których dopiero można i trzeba wkomponować wiedzę.

Trudno wymagać od ucznia by wypełniał swoje zadania prawidłowo //uczeń też człowiek i ma swoje kłopoty// jak siedzi się po uszy w niekończących się papierach, tabelach, opiniach i sprawozdaniach. Dawniej mówiono, że nauczyciel pełni misje a nauczycielki nie wychodziły za mąż by poświęcić się całkowicie wychowaniu i nauczaniu młodego pokolenia – które postrzegano jako przeszłość narodu. Czy teraz myśli się o wspólnej przyszłości i kształci w kierunku „celowości” określonych zawodów ? Chyba nie, bo nie widać przygotowanych miejsc pracy //ale to inny temat//

Wielu nauczycieli nie wytrzymuje stale narastającego napięcia związanego choćby ze zmianami, jakie wprowadzane są do szkół. Lęk przed zwolnieniem z pracy i utrata autorytetu nauczyciela spowodowały, że uczeń również traktuje szkołę jako zło konieczne. I rację ma Alipiusz, jeśli rodzice nie dopilnują by dziecko się uczyło – tzn. w pierwszych klasach szkoły podstawowej należy przypilnować – zainspirować chęć do nauki wypracować „nawyk” uczenia się i wypełniania obowiązków szkolnych. Czyli pospolicie ustalić hierarchię wartości wprowadzając obowiązki na pierwszym miejscu.
Tu też nie dziwię się Asi, że ma dylemat. Skoro została nauczona, że wagary są naganne – ale okazuje się, że nie w owej scenerii „końca roku szkolnego”

Czy uczeń jest podmiotem czy przedmiotem w szkole?



Amolku z serdecznościa przyjmij ode mnie :bukiet: za Twój trud :)
Serdecznie pozdrawiam

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Cz cze 24, 2004 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post To dopiero będzie przyjemność!
Amolek napisał(a):
Nie dziwcie się nauczycielom, że w ostatnim tygodniu roku szkolnego odpuszczają uczniom przychodzenie na lekcje. Ja w zasadzie też odpuszczam, a to ze wzgledu na ogrom pracy, jaki muszę wykonać, aby 25 czerwca móc spokojnie zacząc wakacje...

Amolku, ja się wcale nie dziwię, że nauczyciele odpuszczają uczniom. I nawet nie mam do nich o to pretensji - koniec roku to koniec roku, każdy myśli przecież tylko o wakacjach. :) Wiem też, że nauczyciele mają wiele pracy, zwłaszcza w tym okresie. Ale swoją drogą wydaje mi się, że ten ogrom pracy w tym czasie można przyjmować jako swoiste błogosławieństwo. Każda praca ma swoją specyfikę, każda jest na swój sposób trudna, jeżeli brać ją naprawdę rzetelnie, a praca nauczyciela szczególnie. Ty akurat, jako polonistka i wychowawczyni, służysz naprawdę pięknej sprawie. A zważywszy, że po takim trudzie i znoju na koniec roku czekają Cię wakacje... To dopiero będzie przyjemność! :D

Pozdrawiam serdecznie! :)

_________________
Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.


Cz cze 24, 2004 13:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 20:19
Posty: 4
Post 
Lars_P napisał(a):
Czytałem o szkołach prywatnych i szkołach prowadzonych przez księży. Może w przyszłości byłoby zasadne tworzenie szkół które nie uczą „uników” – a raczej wspierają ucznia, rozumiejąc go – jednak wymagając od niego jak i siebie samego //mówię o całym gronie nauczycielskim// przestrzegania podstawowych zasad, na których dopiero można i trzeba wkomponować wiedzę.



Drogi Larsie
Własnie w takiej szkole pracuję. Jest to szkoła katolicka, ale prowadzona przez osoby świeckie. Piorytetem w naszej pracy jest WYCHOWANIE oparte na wartościach chrzescijańskich. Dydaktyka jest na drugim miejscu, co wcale nie oznacza, że nie dbamy o poziom :) (jesteśmy jedna z najlepszych szkół w województwie).
Wymagania wobec nas, nauczycieli są ogromne zarówno ze strony dyrekcji, organu prowadzącego szkołę, jak i ze strony rodziców.
W naszej szkole każdy nauczyciel ma świadomość, że najbardziej wychowuje poprzez własny przykład. W gronie pedagogicznym nie ma przypadkowych osób... Wszyscy pracownicy szkoły (dyrekcja, nauczyciele, wychowawcy, administracja) uczestniczą w spotkaniach formacyjnych (Jest to wrecz obowiązkiem!), które nie tylko przybliżają misję szkoły, ale pozwalają też kształtować prawidłową postawę wobec Boga, uczniów, obowiązków itp.
Bogu dziekuję, że dane jest mi pracować w takiej właśnie szkole...


Lars_P napisał(a):
Czy uczeń jest podmiotem czy przedmiotem w szkole?

W naszej szkole uczeń jest podmiotem. :)


Lars_P napisał(a):
Amolku z serdecznościa przyjmij ode mnie :bukiet: za Twój trud :)

Larsie, bardzo, bardzo, bardzo dziekuję!!

I mam jeszcze prośbę do czytających mój poprzedni post... Nie traktujcie go jako skargi na los nauczyciela :). Ja się nie skarżę - to jest moim obowiązkiem i wiem, że muszę to zrobić...

Alipiuszu, moje wakacje zaczną się dopiero 2 lipca... rekrutacja trwa... a jeszcze przede mną egzamin (polecam się pamięci modlitewnej) :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!


Cz cze 24, 2004 19:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 01, 2004 18:10
Posty: 104
Post 
no i wakacje..... :) :) :)


Pt cze 25, 2004 10:46
Zobacz profil
Post 

Gdzie Ty widzisz wakacje? ;-)
W lipcu obrona, potem szukanie pracy, a we wrześniu egzamin wstępny na kolejne studia :-D
Choć prawdę mówiąc zapowiada się to tak atrakcyjnie, że może i są to wakacje... choć nie jestem zwyczajny mieć tak urozmaicone wakacje...



Pt cze 25, 2004 10:52
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL