Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 13:52



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna strona
 trochę dziwne pytanie 
Autor Wiadomość
Post 
To nie rozmawiaj... :D Będziemy Ci tak radzić w ciemno. Ja myślę, że lepiej by Ci zrobiła rozmowa w realu z zaufanym księdzem albo przyjacielem. W każdym razie kimś, kto Cię zna. Takie anonimowe fora to jak widzisz: możemy tylko "strzelać."

Chociaż z tym nierozmawianiem to nie żartowałem. Bo skoro rozmowa nie pomaga, gotowe modlitwy nie za bardzo, to może cisza, skupienie i adoracja?

Ja bym się zgodził z Metanoią tutaj, że czasem dobrze jest "odstawić" wspólnotę i znane formy pobożności. Z niektórych się po prostu wyrasta. Zmieniamy się przez całe życie i czasem to, co nam odpowiadało dotąd, przestaje w pewnym momencie. Nie mam na myśli nic negatywnego, po prostu zmienia nam się temperament.


Wt wrz 07, 2010 10:10

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
E tam, takie "strzelanie" też widać przynosi efekty, bardzo do mnie trafiło to co napisała Kamala, a i z innych Waszych rad też się czegoś dowiedziałam, więc jednak takie fora też są dobre :)

Nie chcę odstawiać wspólnoty ani innych "znanych form pobożności", bo wiem że bez tego w ogóle nic mi się nie będzie chciało, a już szczególnie zebrać się do jakiejkolwiek modlitwy. Jednak wspólnota daje mi poczucie jakiejś regularności w wierze a to mi jest potrzebne.

Co do modlitwy to problem nie w tym jaką formą mam się modlić, tylko w tym że w ogóle nie mam ochoty się modlić szczególnie ostatnio i w ogóle cała moja wiara wydaje mi się bez sensu, ale jednak trzeba się zebrać i jednak od czasu do czasu chociaż pomodlić.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt wrz 07, 2010 10:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23
Posty: 569
Post Re: trochę dziwne pytanie
Gavia napisał(a):
Nie chcę odstawiać wspólnoty ani innych "znanych form pobożności", bo wiem że bez tego w ogóle nic mi się nie będzie chciało, a już szczególnie zebrać się do jakiejkolwiek modlitwy. Jednak wspólnota daje mi poczucie jakiejś regularności w wierze a to mi jest potrzebne.

Co do modlitwy to problem nie w tym jaką formą mam się modlić, tylko w tym że w ogóle nie mam ochoty się modlić szczególnie ostatnio i w ogóle cała moja wiara wydaje mi się bez sensu, ale jednak trzeba się zebrać i jednak od czasu do czasu chociaż pomodlić.

Gavia, zgadzam się z Liamem co do pewnych zmian w podejściu do modlitwy i wspólnoty. Przeczytaj jeszcze raz uważnie to, co sama napisałaś i zastanów się jak to wygląda. Według mnie jakbyś pisała o przykrym obowiązku, rutynie, która zakradła się w życie, stała oczywista i już pozostała.
W żadnym wypadku nie doradzam Ci porzucania wiary, modlitwy czy wspólnoty. Ale czasem warto krytycznie i z dystansem przyjrzeć się temu, co robimy w życiu i co nami kieruje. Obudzić się, porzucić to co znane i bezpieczne i iść dalej. Może w Twoich schematycznych sposobach myślenia i postrzegania kryje się źródło problemu. Zakwestionowanie tego, co znane i utarte nie jest przyjemne, ale czasem taka mała rewolucja jest w życiu potrzebna, bo otwiera nowe horyzonty. I być może okaże się że miłość Boga jest obecna, tylko Ty jesteś na nią w jakiś sposób zablokowana.
Nie chcę się specjalnie wymądrzać, bo w swoim czasie przeżywałam niemal to samo co Ty i też bardzo długo nie mogłam sobie z tym poradzić. Dobrze że masz odwagę pytać, wyrażać swoje wątpliwości i szukać. Życzę wszystkiego dobrego, wszystkiego czego potrzebujesz :)

_________________
...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem
widzę ich jak nie tych którymi są
słyszymy się pogrążeni we własnych światach...


Wt wrz 07, 2010 17:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Dzięki, ale jednak zakładam że jakieś minimum praktyki trzeba zachować, nawet jeśli chwilowo jest to tylko obowiązek, który wykonuje się bez zbytniego zaangażowania.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt wrz 07, 2010 19:20
Zobacz profil
Post 
Gavia, ale chyba nikt z nas Ci tu nie proponuje odejścia od Boga i porzucenia praktyk? Mówimy tylko o zmianie. Na przykład na inną wspólnotę. Ja na przykład polecałbym rekolekcje ignacjańskie: http://www.rekolekcje.vel.pl/ Mają trochę inne tempo, niż Odnowa. :D


Wt wrz 07, 2010 19:28

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Tak, rozumiem, ale jak pisałam już - bywałam już w różnych wspólnotach, i w Odnowie, i na Drodze Neokatechumenalnej i w jeszcze innej i na różnych rekolekcjach (ignacjańskich akurat nie), ale właściwie nigdzie nie czułam się lepiej, więc myślę że to na prawdę nie kwestia formy czy kolejnej zmiany, ale po prostu braku wyraźnego doświadczenia miłości Boga.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt wrz 07, 2010 19:40
Zobacz profil

Dołączył(a): N cze 13, 2010 9:38
Posty: 129
Post Re: trochę dziwne pytanie
6. Im więcej będziesz mieć goryczy, tym więcej otrzymasz miłości (FFN, s. 16).

7. Jeden akt miłości do Boga, spełniony w czasie oschłości, ma większą wartość niż sto innych, uczynionych w czasie doznawanej słodyczy i pociechy duchowej (ASN, s. 43).

Słowa Ojca Pio ze strony :
http://adonai.pl/swieci/?id=138&action=9

Dlaczego uważasz, że Bóg jakoś specjalnie Cię nie kocha?

jak chcesz to mogę Ci dać adres do pewnej osoby, bardzo ważnej ... tylko nie podam tutaj na forum publicznym - niektórzy mogą zacząć się nieładnie mówiąc "czepiać".

Pozdrawiam, Alleluja


Wt wrz 07, 2010 20:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Cytuj:
Dlaczego uważasz, że Bóg jakoś specjalnie Cię nie kocha?

Znaczy inaczej to wygląda... Teoretycznie wiem, że mnie kocha, bo Pismo Święte tak mówi, ale w moim życiu zupełnie tego nie widzę, brakuje mi przekonania o tej miłości. Ja te wszystkie słowa i zapewnienia znam, ale jakoś zupełnie do mnie nie przemawiają. Chciałabym w końcu poza słuchaniem tego że Bóg mnie kocha i słuchaniem opowieści ludzi jak to oni widzą że Bóg ich kocha sama doświadczyć tej miłości, w jakikolwiek sposób. I w ogóle już się zaczynałam zastanawiać czy coś ze mną nie tak, czy co...

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt wrz 07, 2010 20:47
Zobacz profil

Dołączył(a): N cze 13, 2010 9:38
Posty: 129
Post Re: trochę dziwne pytanie
Czyli chodzi Ci o uczucia, takie jak. np radość rozmowy z Bogiem, poczucie bezpieczeństwa no i w ogóle, miłości w sercu?
A opisz mi jakieś wydarzenia z Twojego życia, które uważasz za szczęśliwe lub napawające Cię spokojem.


Wt wrz 07, 2010 21:07
Zobacz profil
Post Re: trochę dziwne pytanie
A ja rzeknę trochę przekornie: nic nie zmieniaj, przestań szukać. Zatrzymaj się tu, gdzie teraz jesteś.

Nie mogę powiedzieć, że w pełni Ciebie rozumiem (ale rozumiem Twój pęd do poszukiwań), bo mój problem na czym innym polegał. Parę miesięcy temu zaczęłam zmieniać swoją relację z Bogiem i przy okazji siebie (a może przede wszystkim siebie?). To było takie wejście z wielką torbą po brzegi wypełnioną dynamitem między ściany przez lata nabudowane z kompleksów, zranień doznanych od ludzi, jakiś imaginacji, zamiast realnego świata. Ostre cięcia, rozdrapywanie starych ran, burzenie wewnętrznych murów – wszystko po to, aby w końcu być sobą, znaleźć swoją duszę. Szukać jej razem z Nim. Zmiany przebiegały w tempie piorunującym – zarówno jeśli chodzi o szukanie siebie, jak i relację z Bogiem. W krótkim czasie bardzo wiele udało mi się osiągnąć. I to właśnie było pewną pułapką. Z czasem zaczęło brakować pomysłów/okazji na to, aby coś w sobie zmienić. Im dłużej trwała przerwa w zmianach, tym bardziej słabła moja relacja z Nim, tym bardziej mnie „nosiło”, aby szukać Jego i siebie, swojej ciemności, demona, którego należy pokonać. Aż pewnej niedzieli na kazaniu usłyszałam słowa, które wyżej Ci napisałam: zatrzymaj się. Zatrzymaj się i czekaj na Niego. Otwórz przed Nim swoje serce i czekaj, aż przyjdzie, aby rozjaśnić ciemność. Ale nie tę, którą mu wskażesz, a tę, którą On uzna za konieczną do pokonania właśnie teraz.

Z tego, co pisałaś, zrozumiałam, że przez ostatnie 2 lata bardzo dużo szukałaś, dużo próbowałaś zmienić w relacji z Nim. Może teraz trzeba by było przypatrzeć się sobie? Uciec na kilka dni od ludzi, aby „przemyśleć siebie” (nie praktykowałam, ale ponoć pomaga – po jednym dniu sam na sam ze sobą człowiek zaczyna wyć :P; ale to dobry syndrom: wchodzisz wtedy w swoją ciemność, poznajesz siebie, a przez to zbliżasz się również do Niego)?


Wt wrz 07, 2010 21:31

Dołączył(a): N cze 13, 2010 9:38
Posty: 129
Post Re: trochę dziwne pytanie
Chciałabym tak spróbować - pobyć kilka dni sam na sam - tylko( a może aż?) ja i JEZUS .


Wt wrz 07, 2010 21:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Nie, nie całkiem o to mi chodzi. Chodzi mi o jakieś takie fundamentalne doświadczenie miłości Boga, niekoniecznie żebym zawsze czuła się bezpieczna i cieszyła z rozmowy z Bogiem, ale żebym chociaż raz na prawdę doświadczyła miłości Boga i zechciała Mu służyć z miłości, kochać Go a nie tylko wypełniać obowiązki.

Z tego co słyszałam świadectwa różnych osób to dla nich takimi wydarzeniami było np. gwałtowne nawrócenie, uzdrowienie z jakiejś choroby ale także przeżycie jakichś rekolekcji czy jakieś szczególne, nawet małe, wydarzenie w życiu. Pewien duszpasterz Odnowy powiedział, że dla niego takim doświadczeniem było przeczytanie jednego zdania z psalmu w czasie odmawiania brewiarza, który odmawiał co niedzielę. A za którymś razem przeczytał i na prawdę dotarło do niego co to znaczy (coś o opiece Boga) i to zmieniło zupełnie jego podejście do wiary, z - jak to określił - "żołnierza na rozkazy" na człowieka który na prawdę jest przekonany o bożej miłości i opiece i działa dlatego że kocha a nie dlatego że musi. Brakuje mi jakiegoś doświadczenia o którym mogłabym innym z czystym sumieniem powiedzieć że "Bóg na prawdę zmienił moje życie i wiem że mnie kocha".

A co do wydarzenia, to jakoś nic mi nie przychodzi do głowy... Może tylko Kurs Filip na którym byłam ponad 2 lata temu, bardzo miło go wspominam i pamiętam że po nim przez jakiś czas byłam bardziej radosna niż normalnie, cieszyłam się z tego że wierzę. Ale to minęło po jakichś 2 tygodniach...

Domi_que, no chyba tak będę musiała zrobić. W gruncie rzeczy to już się na taką taktykę zdecydowałam w zeszłym roku, bo stwierdziłam że i tak Boga nie zmuszę żeby jakoś mocniej zadziałał w moim życiu więc pozostaje mi czekać, ale... to jest trudne. Teraz głównie dlatego, że chciałabym bardzo innym mówić o Bogu, bo wiem że wiara jest słuszna, że pomaga ludziom, ale nie mogę, bo co ja im powiem? W każdym razie teraz będę musiała dalej po prostu czekać...

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt wrz 07, 2010 21:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Dziękuję wszystkim za pomoc :) Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi i przemyśleniu całej sytuacji dochodzę do wniosku, że chyba nie ma co więcej kombinować, do niczego Pana Boga nie zmuszę więc pozostaje mi tylko czekać aż On sam coś w moim życiu zrobi. Więc jeszcze raz dziękuję za Wasze rady i - przynajmniej na razie - przestaję Wam zawracać głowę ;)

Moderatora proszę o nieusuwanie tego wątku, może się jeszcze kiedyś na coś przydać :)

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Cz wrz 09, 2010 9:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2010 16:27
Posty: 72
Post Re: trochę dziwne pytanie
Pozdrawiam :-)

1. Bóg ciebie kocha i stworzył cię, żebyś osobiście Go poznał

7 Proście, a będzie wam dano, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzono. 8 Każdy bowiem, kto prosi, bierze; a kto szuka, znajduje; a temu, co kołacze, będzie otworzono

Mysle ze BOG wszystkich nas jednakowo kocha i nie wybiera miedzy nami, bo jest sprawiedliwy, nie przekupny,i wybacza nam nasze zle zachowanie mimo ze tyle razy sie na nas zawiodl .

http://www.youtube.com/watch?v=ioihgYYF ... re=related

KAZDA SZCZERA ROZMOWA Z BOGIEM DAJE NAM PEWNOSC ZE NAS WYSLUCHA I PREDZEJ LUB POZNIEJ , OTRZYMAMY OD BOGA TO CO NAM JEST POTRZEBNE I MILOSC

_________________
[b]"BÖG CZSTO PUKA DO NASZYCH DRZWI , LECZ MY NIE CHCEMY OTWORZYC"[/b]


Cz wrz 09, 2010 12:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Niedobrze... Nie minął jeszcze tydzień od mojej ostatniej wypowiedzi a dużo się u mnie zmieniło i to na gorsze.

Już przynajmniej od tego tygodnia albo i dłużej praktycznie się nie modlę, w niedzielę nie byłam na mszy (ale to głównie z powodów organizacyjnych, nie miałam możliwości, chociaż gdyby mi zależało jak jeszcze miesiąc temu to i możliwość by się znalazła) i dobrze mi z tym. Na razie moja wiara jest "zawieszona do odwołania" czyli do kiedy Bóg czegoś nie zrobi w moim życiu, nie pokaże mi że mnie kocha. To nie jest wystawianie Go na próbę, ja już naprawdę nie mam siły wierzyć o własnych siłach, ostatnio każda moja próba szczerej modlitwy kończyła się płaczem i skrajnym poczuciem osamotnienia, już nie mam siły więcej się na coś takiego narażać.
Przez te trzy lata Bóg był dla mnie tylko pewnym pojęciem teologicznym tak samo jak Jego miłość. Bardzo chciałam pokochać Go jako osobę, ale to się nie dało tym bardziej że ciągle widziałam jak inne osoby wokół mnie doświadczają różnych łask i na prawdę doświadczają miłości Boga i Go kochają, jest dla nich jak przyjaciel a ja nic. Starałam się mimo to wierzyć i angażowałam się w wiarę, we wspólnotę, ale to się długo tak nie da kiedy wyznaje się Boga który jest miłością a ciągle doświadcza się tylko samotności i różnych "prób życiowych".

Teraz już dłużej tak nie mogę. Jeśli Bóg mnie kocha to kiedyś w końcu mi to pokaże a jeśli nie... to trudno, bo ja już na prawdę nie mogę wierzyć tylko na podstawie wiedzy, zwłaszcza że "bez Niego nic nie możemy uczynić". Wiara jest łaską, więc jeśli Mu na mnie zależy to niech mi da tą łaskę i niech sam się o mnie martwi. W końcu to my podobno mamy Mu pozwolić się nieść, więc niech mnie niesie bo ja już sama nie mogę. W każdym razie już nie zamierzam przed sobą udawać że Go kocham. Będzie tylko problem z udawaniem przed innymi... wszyscy moi znajomi maja mnie za głęboko wierzącą osobę i nie mogę im tak po prostu powiedzieć "nie wierzę że Bóg mnie kocha i przestałam się modlić" bo to mogłoby być dla niektórych przyczyną zgorszenia. Muszę więc chociaż przed częścią moich znajomych udawać że nic się nie zmieniło.

Mam nadzieję że za jakiś czas wam napiszę, że jednak zobaczyłam że Bóg na prawdę jest miłością a ja na prawdę wierzę.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr wrz 15, 2010 10:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL