Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 03, 2025 20:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 "Wolni od niemocy" 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Szkoda tylko że mimo najlepszych chęci, po długiej walce, doprowadziło mnie to do rezygnacji z sakramentów i modlitwy. Tego chciał? Czy na co innego liczył wystawiając mnie na próbę ponad siłę (i nie mów mi, że "nie ma prób ponad siły" - to znaczy najwyżej, że ty takiej nie przeszłaś)? Za takie "okazywanie miłości" które doprowadza człowieka niemal do załamania psychicznego wolałam podziękować.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt cze 03, 2011 19:48
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post Re: "Wolni od niemocy"
Do Boga trzeba mieć duuużo cierpliwości ;) Bóg myśli i działa zupełnie inaczej, niż człowiek (izajaszowe: "myśli moje nie są myślami moimi").
Tak, mogłabym Ci powiedzieć prosto w twarz, że Bóg Cię kocha i chce Twojego szczęścia. Ale po tym, co tu napisałaś dodałabym, że to szczęście w Jego pojęciu czasami jest dla nas bardzo ciężkie i trudne do przyjęcia. Biblia mówi, że Jezus błagał Ojca o wybawienie od śmierci... i został wysłuchany (Hbr 5,7n). Też mnie to często niesamowicie irytuje, że Bóg przychodzi "pięć po dwunastej", że według naszych wyobrażeń jest wciąż spóźniony ze swoją pomocą. Jednak wiem, że przyjdzie i że wie, kiedy przyjść.
Nie rezygnuj z sakramentów! Tak naprawdę nie wiesz, ile łaski przez nie otrzymujesz. Kiedy dopada nas załamanie, ciężko cokolwiek trzeźwo ocenić, a przecież Boże działanie i bez tego totalnie wymyka się naszemu rozumieniu.
Spróbuj znaleźć mądrego kierownika duchowego. Książki mogą dać pewne światło, ale nie zapewnią wszystkich odpowiedzi, ani prowadzenia.
Może warto pomyśleć też o dobrej terapii. Pogłębiające się uczucie bycia niekochaną można i należy przezwyciężyć.
Tak na teraz polecam konferencje ks. Grzywocza- możesz je znaleźć w necie- mnie kiedyś bardzo podniosły na duchu.


Pn cze 06, 2011 0:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Szkoda tylko że mimo najlepszych chęci, po długiej walce, doprowadziło mnie to do rezygnacji z sakramentów i modlitwy. Tego chciał? Czy na co innego liczył wystawiając mnie na próbę ponad siłę (i nie mów mi, że "nie ma prób ponad siły" - to znaczy najwyżej, że ty takiej nie przeszłaś)? Za takie "okazywanie miłości" które doprowadza człowieka niemal do załamania psychicznego wolałam podziękować.

Nie mam pojęcia, czego chciał Bóg ani na co liczył w Twoim przypadku, wystawiając Cię na próbę, być może ponad siły. Nie mam też zamiaru twierdzić, że nie ma prób ponad siły.

Jedyne, do czego się "przyczepiłem", to sprzeczność (moim zdaniem) w twierdzeniu, że istnieje Bóg chrześcijański który kogoś nie kocha. To trochę tak, jak trójkąt równoboczny, który ma jeden bok krótszy. Z definicji nie możliwe: albo wszystkie boki są równe, albo nie jest to trójkąt równoboczny. Nie ma trójkątów równobocznych o bokach równych wybiórczo. Może nam się tak wydawać, ale musi to być złudzenie optyczne czy coś w ten deseń.


Pn cze 06, 2011 9:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 27, 2010 14:27
Posty: 224
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Szkoda tylko że mimo najlepszych chęci, po długiej walce, doprowadziło mnie to do rezygnacji z sakramentów i modlitwy. Tego chciał? Czy na co innego liczył wystawiając mnie na próbę ponad siłę (i nie mów mi, że "nie ma prób ponad siły" - to znaczy najwyżej, że ty takiej nie przeszłaś)? Za takie "okazywanie miłości" które doprowadza człowieka niemal do załamania psychicznego wolałam podziękować.


Witam.
A nie wydaje się Tobie, że właśnie przez taką próbę przechodzisz i masz teraz możliwość dać świadectwo wiary?
Poza tym chyba nie do końca dałaś się prowadzić Panu, gdyż z Twoich opisów dzieje się wszystko nie tak jakbyś tego oczekiwała. Jeżeli dajemy się prowadzić to znaczy ufamy bezgranicznie temu, ze droga, którą będziemy kroczyć jest dla nas najwłaściwsza.
Dziwne wydają mi się stwierdzenia typu : " mimo najlepszych chęci doprowadziło mnie to do rezygnacji z sakramentów", "Tego chciał?", "wystawiając mnie na próbę ponad siłę".

Widocznie miałaś nie najlepsze chęci aby dalej kosztować sakramentów.

Kolejna rzecz to taka, że bardzo często nasz los jest konsekwencją naszych decyzji i nie można do tego mieszać Boga, więc stwierdzenie "Tego chciał" czy powyższe podobne jest chyba trochę nie na miejscu.

Zaufaj w pełni a będzie dobrze.
Pozdrawiam serdecznie.


Pn cze 06, 2011 9:45
Zobacz profil
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
(...) zorientowałam się że muszę sama sobie radzić w życiu, nie oglądać się na to czy Bóg mnie kocha czy nie, tylko brać wszystko na siebie - i radości i cierpienia, bo wiem że jak będę cierpieć to Bóg mi nie da żadnego wsparcia. I od kiedy zdałam sobie z tego sprawę jest dobrze, znowu zaczęłam naprawdę żyć i cieszyć się tym że żyję.
...też do tego typu wniosków i spostrzeżeń doszedłem.

Gavia napisał(a):
Tylko zastanawiam się, ile jeszcze ludzi jest w podobnej sytuacji w jakiej ja byłam, tylko nie chcą o niej mówić ("no bo jak to możliwe że jestem nieszczęśliwy/a, przecież Bóg mnie kocha")
nie czytałem tej książki, ale dołączam się do tej grupy ludzi w podobnej sytuacji, tylko nie potrafię to tak wyraźnie wyrazić, jak to uczyniła @gavia

choć w przeciwieństwie do autorki wątku, nie odszedłem od sakramentów.


Pn cze 06, 2011 12:05
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Pff, właśnie mnie to nie zmieniło, chociaż to właśnie robiłam! Przede wszystkim dlatego że nie potrafię kochać, bo jak mam kochać innych, skoro sama się czuje zupełnie niekochana przez Boga?

Kolejność jest taka: pokochać siebie, innych ludzi, Boga. Nie można jej odwrócić, nic opuścić.


Pn cze 06, 2011 19:04

Dołączył(a): So paź 16, 2010 14:29
Posty: 72
Post Re: "Wolni od niemocy"
Książkę czytałam i spodobała mi się, bo poczułam że jest dla mnie i że rady tam udzielone pomogą mi samej uwolnić się od mojej niemocy.
Ale nic takiego się nie stało.
I czuję tak jak Gavia i Aleksander - Bóg działa wybiórczo; jednym pomaga, a inni mają taką beznadziejną sytuację, że nic nie jest w stanie im pomóc.


Pn cze 06, 2011 19:39
Zobacz profil
Post Re: "Wolni od niemocy"
Kogo szukamy?
Szukamy tego , kto pokocha z naszymi wadami, słabościami, nie zrazi się do nas, nie odejdzie. Szukamy tego, czyja wzajemność jest większa nawet od naszej miłości.
Kogo więc szukamy?
Jeżeli powiemy, że szukamy Boga nie pomylimy się, ale obawiam się, że czasem Bóg wydaje się nam niedostępny.
Jeżeli powiemy, że szukamy człowieka najbardziej zjednoczonego z Bogiem, też nie pomylimy się, ale obawiam się, że taki człowiek nie zawsze by nas zrozumiał.
Właściwie szukamy Boga- Człowieka. Nawet nieświadomie szukamy Chrystusa. Szukamy czułego ludzkiego serca, które po ludzku może nas zrozumieć, a jednocześnie Serca, które byłoby sercem Boga. /J. Twardowski/


Wt cze 07, 2011 7:33

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
wojwek napisał(a):
Poza tym chyba nie do końca dałaś się prowadzić Panu [...]
Widocznie miałaś nie najlepsze chęci aby dalej kosztować sakramentów.[...]
stwierdzenie "Tego chciał" czy powyższe podobne jest chyba trochę nie na miejscu. [...]


Mylisz się. Jeśli ja "nie do końca dałam się prowadzić Panu" to chyba znaczy że On mnie stworzył z jakąś wadą konstrukcyjną, bo możesz być pewien - i sam Bóg mi na to świadkiem - że robiłam wszystko co mogłam żeby wierzyć i "dać się prowadzić". Ale jeśli wszystko co mogłam to za mało no to ja już nic na to nie poradzę.

Stwierdzenie "Widocznie miałaś nie najlepsze chęci aby dalej kosztować sakramentów" jest niesprawiedliwe. Bardzo przeżywałam ten czas kiedy traciłam wiarę (a w gruncie rzeczy odkrywałam, że nigdy jej nie miałam tak naprawdę) i dużo o mnie w tamtym okresie można powiedzieć tylko nie to że "nie miałam chęci. Powtarzam jeszcze raz: bardzo mi zależało, a mimo to okazało się że "zaufaj w pełni a będzie dobrze" nie w każdym przypadku jest prawdą.

I jak wskazują wypowiedzi forumowiczów nikt- i Aleksander nie tylko ja mam ten problem.

Więc tak na przyszłość, zanim stwierdzisz że czyjąś trudną sytuację można rozwiązać paroma znanymi frazesami i "postaraj się bardziej" radzę to przemyśleć (między innymi pod tym kątem że skoro ktoś dalej ma ten problem to zapewne zna już i te frazesy i się starał, ale nie pomogło) i w miarę możliwości postarać się zrozumieć tego bliźniego (możesz sobie przeczytać mój stary wątek, może on ci uświadomi że moje odejście od wiary nie było kaprysem tylko przegraniem ciężkiej walki).

Aleksander napisał(a):
choć w przeciwieństwie do autorki wątku, nie odszedłem od sakramentów.

I słusznie. Ja się wcale nie cieszę że odeszłam, ale byłam już tak zupełne przybita i wykończona psychicznie tym poczuciem opuszczenia że nie dawałam rady przystępować do sakramentów. Wrócić do stanu jako takiej równowagi psychicznej udało mi się dopiero gdy przestałam myśleć o relacji z Bogiem i o tym dlaczego na to wszystko pozwala, a to wymagało także zrezygnowania z sakramentów, bo przecież nie można przyjmować sakramentów a jednocześnie nie mieć osobistej relacji z Bogiem. Teraz żyję jakoś w miarę po ludzku, nie mam chronicznego doła, ale ten czas kiedy należałam do wspólnot (odnowa w Duchu Świętym, neokatechumenat) i przyjmowałam sakramenty wydaje mi się bardzo odległy i nierealny, to już dla mnie prawie inny świat.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt cze 07, 2011 14:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
SweetChild napisał(a):
Nie mam pojęcia, czego chciał Bóg ani na co liczył w Twoim przypadku, wystawiając Cię na próbę, być może ponad siły. Nie mam też zamiaru twierdzić, że nie ma prób ponad siły.

Jedyne, do czego się "przyczepiłem", to sprzeczność (moim zdaniem) w twierdzeniu, że istnieje Bóg chrześcijański który kogoś nie kocha.

Ja nie twierdzę, że mnie nie kocha. Tylko najwyraźniej okazuje swoją miłość w taki sposób który mnie dobija (to znaczy nie okazując mi jej).

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt cze 07, 2011 14:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Ja nie twierdzę, że mnie nie kocha. Tylko najwyraźniej okazuje swoją miłość w taki sposób który mnie dobija (to znaczy nie okazując mi jej).

W pierwszym poście twierdziłaś, potem doszliśmy do kompromisu :) A na koniec chciałem doprecyzować, o co mi chodziło, abyś nie potraktowała tego osobiście (czyli że się za słabo starasz czy coś w tym rodzaju).


Wt cze 07, 2011 14:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: "Wolni od niemocy"
Cytuj:
Tylko zastanawiam się, ile jeszcze ludzi jest w podobnej sytuacji w jakiej ja byłam

Cześć. Jak zwykle mogę się podpisać pod sporą częścią Twoich myśli.

Poszedłem za radą udzieloną mi tutaj swego czasu i zająłem się własnym życiem. Dobrze na tym wychodzę jak dotąd.

Dzisiejsza katolicka katecheza za bardzo poszła w przedstawianie Boga jako takiego "świętego Mikołaja", dobrego dziadka z brodą, który przynosi prezenty. Pewnie jest w tym jakaś odrobina prawdy, ale trzeba pamiętać, że nie zawsze tak było. Gdybyśmy katolikowi z XIXw. zaczęli opowiadać o tym, jaki to Bóg jest dobrotliwy, to pewnie rozdziawiłby gębę, bo w tamtym czasie obowiązywała zupełnie inna wizja Boga.

Bóg nie jest taki, jakim się go dzisiaj przedstawia w katechezie. Niestety.

Bóg nie wszystkich uzdrawia, nie wszystkim pomaga, nie wszystkich prowadzi. Owszem, są ludzie, którym się objawił i ci ludzie mają obowiązek opowiedzieć o Nim reszcie społeczeństwa, podobnie jak kiedyś objawił się apostołom. Ale nie objawia się wszystkim, nawet nie większości.

Większość ludzi nie zostanie wysłuchana, uzdrowiona ani nic z tego. I nie ma to nic wspólnego z pobożnością ani jej brakiem. Po prostu czasem jesteśmy sami. Jezus też pytał Ojca, czemu Go opuścił i nie dostał odpowiedzi. Niektórzy z nas po prostu nie będą w tym życiu prowadzeni przez Boga.

Właśnie takim z nas najbardziej szkodzą fałszywe rady, że Bóg pomaga każdemu.

Cytuj:
Gdyby mi zamiast tych wszystkich zapewnień o "miłości Boga" które mi mówiono na rekolekcjach, katechezach, w książkach itp. ktoś powiedział wprost "czujesz się nikim i będziesz się czuć nikim dopóki sama czegoś z tym nie zrobisz. Nie licz w tej kwestii na Boga, bo On nie jest od tego żeby Go czuć" to nie przechodziłabym całej tej gehenny, którą przeszłam.

Owszem, ze swoim życiem trzeba coś zrobić samemu.

Trudniejszą kwestią dla mnie jest ułożyć sobie teraz na nowo stosunki z Bogiem. Nie przystępuję już do sakramentów i niedawno zrezygnowałem z części modlitw dziennych, bo po prostu nie mają one sensu. Nie ukrywam, że bardzo się zawiodłem na Bogu z powodu niewysłuchanych modlitw, chociaż w zasadzie winni są temu ludzie, którzy bezpodstawnie twierdzili, że Bóg mnie wysłucha. Cóż, złe emocje trzeba jakoś przeboleć.

Moja wiara na pewno już nie jest wiarą dziecka, jakiej nauczyli mnie kaznodzieje. Tamta nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością.

Uważam, że za jakiś czas obraz Boga w Kościele katolickim znowu się zmieni, oby tym razem na bardziej prawdziwy. Trzeba mieć szersze spojrzenie; pamiętać, że oprócz bycia dobrotliwym dziadkiem Bóg potrafi także ciskać gromami. Obecne nauczanie o Bogu jest w każdym razie zbyt przesłodzone.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Śr cze 08, 2011 0:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Ech, coraz bardziej się z Tobą zgadzam. Jak rozmawialiśmy jakiś czas temu jakoś nie mogłam się zgodzić z tym, żeby Bóg pomagał tylko wybranym, ale teraz sama dochodzę do takiego wniosku. Co prawda Pismo Święte mówi że "Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości [...] a On ich uzdrawiał" a nigdzie nie ma napisane że kogoś nie uzdrowił, ale... Z drugiej strony jest jeszcze mnóstwo ludzi, o których Pismo Święte mówi po prostu "wielki tłum" - tłumy ludzi, które po prostu chodziły za Jezusem, może udało im się na Niego spojrzeć albo Go posłuchać ale nic więcej.

Po prostu zawsze muszą być ludzie, którzy są tylko tłem dla innych - był Jezus, 12 wybranych apostołów i anonimowy tłum. I w sumie bardzo słusznie mówi o tym św. Paweł:

Rebeka, która poczęła [bliźnięta] z jednego [zbliżenia] z ojcem naszym Izaakiem. Bo gdy one jeszcze się nie urodziły ani nic dobrego czy złego nie uczyniły - aby niewzruszone pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, zależne nie od uczynków, ale od woli powołującego - powiedziano jej: starszy będzie służyć młodszemu, jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści.
Cóż na to powiemy? Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą! Przecież On mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję. [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie.
Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie moją potęgę i żeby rozsławiło się moje imię po całej ziemi. A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym.
Powiesz mi na to: Dlaczego więc Bóg czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem woli Jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem?
(Rz 9, 14-20).

Nawet samo Pismo Święte stwierdza, że Bóg nie każdemu okazuje swoją łaskę i że nie zależy to od tego, czy i jak bardzo człowiek się stara. Więc na tym właśnie polega miłość i sprawiedliwość Boga - On jest Bogiem i może komuś dać swoją łaskę a komuś jej nie dać i nikt nie ma prawa się z Nim spierać bo w końcu to On jest stwórcą.
Cytuj:
Trudniejszą kwestią dla mnie jest ułożyć sobie teraz na nowo stosunki z Bogiem.

Dla mnie - przynajmniej na chwilę obecną - to nie jest praktycznie żadna kwestia. Do sakramentów nie przystępuję a modlę się bardzo mało i to najczęściej o wstawiennictwo do świętych a nie wprost do Boga, a jak się już modlę do Boga to bardzo krótko i nie za siebie samą, tylko za innych. Jakaś równowaga musi być - skoro ja już nawet nie staram się Go kochać i "aktywnie" wierzyć to i nie będę Go prosić o nic (zresztą jak do tej pory nawet jak prosiłam to raczej mam wrażenie że mnie nie wysłuchiwał a często było wręcz odwrotnie niż prosiłam). Szczerze mówiąc jeśli chodzi o "stosunki z Bogiem" to po prostu liczę na Jego miłosierdzie wobec tego że po prostu nie potrafię się bardziej zaangażować.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 08, 2011 11:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 27, 2010 14:27
Posty: 224
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
wojwek napisał(a):
Poza tym chyba nie do końca dałaś się prowadzić Panu [...]
Widocznie miałaś nie najlepsze chęci aby dalej kosztować sakramentów.[...]
stwierdzenie "Tego chciał" czy powyższe podobne jest chyba trochę nie na miejscu. [...]


Mylisz się. Jeśli ja "nie do końca dałam się prowadzić Panu" to chyba znaczy że On mnie stworzył z jakąś wadą konstrukcyjną, bo możesz być pewien - i sam Bóg mi na to świadkiem - że robiłam wszystko co mogłam żeby wierzyć i "dać się prowadzić". Ale jeśli wszystko co mogłam to za mało no to ja już nic na to nie poradzę.

Stwierdzenie "Widocznie miałaś nie najlepsze chęci aby dalej kosztować sakramentów" jest niesprawiedliwe. Bardzo przeżywałam ten czas kiedy traciłam wiarę (a w gruncie rzeczy odkrywałam, że nigdy jej nie miałam tak naprawdę) i dużo o mnie w tamtym okresie można powiedzieć tylko nie to że "nie miałam chęci. Powtarzam jeszcze raz: bardzo mi zależało, a mimo to okazało się że "zaufaj w pełni a będzie dobrze" nie w każdym przypadku jest prawdą.

I jak wskazują wypowiedzi forumowiczów nikt- i Aleksander nie tylko ja mam ten problem.

Więc tak na przyszłość, zanim stwierdzisz że czyjąś trudną sytuację można rozwiązać paroma znanymi frazesami i "postaraj się bardziej" radzę to przemyśleć (między innymi pod tym kątem że skoro ktoś dalej ma ten problem to zapewne zna już i te frazesy i się starał, ale nie pomogło) i w miarę możliwości postarać się zrozumieć tego bliźniego (możesz sobie przeczytać mój stary wątek, może on ci uświadomi że moje odejście od wiary nie było kaprysem tylko przegraniem ciężkiej walki).

Aleksander napisał(a):
choć w przeciwieństwie do autorki wątku, nie odszedłem od sakramentów.

I słusznie. Ja się wcale nie cieszę że odeszłam, ale byłam już tak zupełne przybita i wykończona psychicznie tym poczuciem opuszczenia że nie dawałam rady przystępować do sakramentów. Wrócić do stanu jako takiej równowagi psychicznej udało mi się dopiero gdy przestałam myśleć o relacji z Bogiem i o tym dlaczego na to wszystko pozwala, a to wymagało także zrezygnowania z sakramentów, bo przecież nie można przyjmować sakramentów a jednocześnie nie mieć osobistej relacji z Bogiem. Teraz żyję jakoś w miarę po ludzku, nie mam chronicznego doła, ale ten czas kiedy należałam do wspólnot (odnowa w Duchu Świętym, neokatechumenat) i przyjmowałam sakramenty wydaje mi się bardzo odległy i nierealny, to już dla mnie prawie inny świat.


Witam. Nigdzie nie stwierdziłem, że każdą ciężką sytuacje się rozwiąże w ten sposób, poza tym nie miałem zamiaru Ciebie urazić. Jeśli to tak odebrałaś to przepraszam. Chodzi mi o to, że nie będziesz miała kartek na lodówce co rano z informacja jak postępować danego dnia ale to wcale nie znaczy, że Bóg Ciebie nie prowadzi. Czasami prowadzi nas bardzo trudnymi drogami i wtedy mamy własnie okazję aby dać świadectwo a nie próbować tłumaczyć sobie w ten sposób, ze zostaliśmy stworzeni z wadą konstrukcyjną.
Pozdrawiam.


Śr cze 08, 2011 13:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
(zresztą jak do tej pory nawet jak prosiłam to raczej mam wrażenie że mnie nie wysłuchiwał a często było wręcz odwrotnie niż prosiłam).

Brzmi znajomo... Polecam "bądź wola Twoja" - krótkie i na temat ;)


Śr cze 08, 2011 14:19
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL