Witam!
Mam dziwne pytanie ktore dla wielu zapewne sie wyda banalne, badz smieszne, ale licze na to ze otrzymam jednak satysfakcjonujaca mnie odpowiedz.
Otoz, jest tak ze chce byc przy bogu, ale nie moge wytrwac, nie umiem pogodzic swojego zycia z wiara i podanymi zakazmi, przez to czuje sie bardzo zle i bardzo samotny, bo wiem ze moje zachwoanie nie zasluguje na bliskosc boga.
Nie wiem co robic, jak postepowac by byc zawsze blisko niego, akceptowac wszystko co mi daje z pokora, jak pokonac swoje lenistwo i niedbalstwo aby w koncu byc szczesliwym czlowiekiem ?
