Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt paź 24, 2025 18:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Jak i czy przekonać kierownika duchowego? 
Autor Wiadomość
Post 
Incognito napisał(a):
Nie, nie mam najmniejszego pojęcia o tym lub innych aktach ofiarowania, jednak zaczynam odnosić wrażenie, że szukasz osoby która coś wie na ten temat po to by pomogła Ci uzasadnić sprzeciw wobec decyzji kierownika.


Na pewno nie będę się sprzeciwiać. Nie po to decydowałam się na kierownika duchowego. Jednak to chyba naturalne, że próbuję się coś więcej dowiedzieć o konsekwencjach. Ja to widzę jako pełne zaufanie Bogu i poddanie się Jego woli, szczególnie jeśli mają to być krzyże.
Być może tylko problem w tym, że podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, ale wydaje mi się, że kobiety są bardziej emocjonalne od mężczyzn.


So lut 18, 2006 21:10

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Nie bardziej emocjonalne, tylko mniej logiczne :wink:
Nie wiem czy chodzi Tobie o to? Przyznam szczerze, że ten tekst mnie przeraża swoją fanatycznością :shock: Nie rozumiem jak ktoś mógłby chcieć złożyć taką obietnicę i jaki to miałoby sens, ale jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać. Ja widzę w tym niebezpieczeństwo zbytniej emocjonalności która może człowieka zaślepić.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


So lut 18, 2006 21:24
Zobacz profil
Post 
Tak, to o TEN tekst chodzi.

Mnie on zachwyca. A zauważmy, że napisała go Doktor Kościoła. :)


So lut 18, 2006 21:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
Glupio krytykowac swieta ale jak dla mnie to w tych jej prosbach malo pokory.Z tej modlitwy(dzieki za link Incognito) wypływa obrazek taki ;ona swieta za zycia modli sie do Boga za reszte grzesznej ludzkosci.Zgroza napawa mnie ta prosba o smierc .
Chyba nawet nie odwaze sie napisac co mysle o tym ,,na trzezwo "i chlodnym okiem.


So lut 18, 2006 21:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46
Posty: 337
Post Re: Jak i czy przekonać kierownika duchowego?
mniszka napisał(a):
Mój kierownik duchowy nie dał mi pozwolenia na ofiarowanie się Miłości Miłosiernej - na odmówienie tego aktu św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Pomimo mojej dwukrotnej prośby, zalecił mi tylko życie Miłością Miłosierną na codzień.

Myślę że modlić się tą modlitwą możesz, jeśli pomaga Ci zawierzyć Bogu. Kierownik duchowy zalecił ci żyć Miłością Miłosierną na codzień i o to wydaje właśnie chodzi by w codzienności kształtować postawę zawierzenia i ufności Bogu, wszystko czym się żyje ofiarowywać Bogu, każdy dzień przyjmować jako Jego dar. By na codzień żyć w zawierzeniu Bogu wydaje mi się ważniejsze od składania jakiś specjalnych aktów które mogą być wyrazem zbyt emocjonalnego podejścia do wiary, zbytniej gorliwości i nie możliwe do spełnienia w rzeczywistości

_________________
Mój Panie i Boże, zabierz mi wszystko, co oddala mnie od Ciebie. Mój Panie i Boże, daj mi to wszystko co zbliża mnie do Ciebie.
Obrazek


N lut 19, 2006 15:23
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Warto też dodać, że łaskę takiego ofiarowania się Bogu, a nawet prośby o śmierć, po to by być już z Nim, mieli tylko święci. Nie każdego stać na taki krok. Tak jak nie każdego stać na przeżywanie Eucharystii tak jak Ojciec Pio czy umartwiania się jak Jan Maria Vianney. To łaska :)

Co wcale nie znaczy, że my - zwykli śmiertelnicy - jesteśmy gorsi :D Mamy przecież inne łaski, równie fajowe ;)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


N lut 19, 2006 17:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Zgadzam się zarówno z Av, jak i z Awą. Mniszko, wiem że napisała ten tekst doktor Kościoła, jednak im więcej razy go czytam tym silniejsze odnoszę wrażenie, że pisała go osoba która zagubiła siebie. A nie o to chodzi w miłości.
Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską? Dla mnie to tylko oznaka braku wewnętrznego pokoju. Nie nazwałbym też łaską umartwiania się, podczas gdy zostaliśmy obdarzeni Drogą, Prawdą i Życiem. No ale chyba offtopicuję za bardzo i już czuję powiew halabardy bana lecącej w kierunku mojej szyi ;-)
Czemu płonąć z pragnienia skoro jesteśmy pojeni Wodą Żywą? Zastanów się nad tym Mniszko, bo odnoszę wrażenie, że w swojej prośbie o więcej (którą wyraża ów tekst św. Teresy) nie doceniasz tego co już masz. A to jest - wierz mi - wszystko czego nam trzeba :-)

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


N lut 19, 2006 17:49
Zobacz profil
Post 
"Niech to męczeństwo, przygotowawszy mnie do stawienia się przed tobą, sprawi, że wreszcie umrę i niech moja dusza bez zwłoki rzuci się w wieczyste objęcia Twojej Miłości Miłosiernej..."

Czy pragnienie śmierci z miłości jest czymś z gruntu złym?
Jeśli noszę w sobie takie pragnienie, czy powinnam się z niego spowiadać?


N lut 19, 2006 19:26
Post 
Jeśli kogoś kochasz,
Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens.
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie szeptem
Co dalej jest? Co dalej jest?

Jeśli się nie boisz mówić nic,
Jeśli się nie boisz mówić nie
Jeśli wszechświat to wszystko
Powiedz może wiesz
Co dalej jest? Co dalej jest?

Jeśli zawsze znasz odpowiedz
Jeśli wiesz
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie czule,
Mów do mnie jeszcze- KOCHAM CIĘ

to dedykacja dla mojego Jezusa


N lut 19, 2006 19:48
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
offtopic
Incognito napisał(a):
Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską?

Nie możliwość, ale pragnienie śmierci, bycia już z Bogiem w niebie. Czytałeś Dzieje duszy Św. Tereski? Tam jest wszystko wyjaśnione. I ja wiem, że dla nas - po ludzku - jest to niepojęte, ale ona naprawdę chciała być jak najbliżej Boga. A kiedy jest się najbliżej? Chyba już w niebie :) Dlatego bardzo tego pragnęła.
Ech, mogłabym dużo o niej pisać, bo to moja ulubiona święta, choć nie mam takich pragnień jak ona :) Jednak jest ona dla mnie wzorem miłości, mimo że czasem niezrozumiałej. Taka chyba jest Miłość, prawda? :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


N lut 19, 2006 19:55
Zobacz profil
Post 
rozalka napisał(a):
offtopic
Incognito napisał(a):
Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską?

Nie możliwość, ale pragnienie śmierci, bycia już z Bogiem w niebie. Czytałeś Dzieje duszy Św. Tereski? Tam jest wszystko wyjaśnione. I ja wiem, że dla nas - po ludzku - jest to niepojęte, ale ona naprawdę chciała być jak najbliżej Boga. A kiedy jest się najbliżej? Chyba już w niebie :) Dlatego bardzo tego pragnęła.
Ech, mogłabym dużo o niej pisać, bo to moja ulubiona święta, choć nie mam takich pragnień jak ona :) Jednak jest ona dla mnie wzorem miłości, mimo że czasem niezrozumiałej. Taka chyba jest Miłość, prawda? :)


A ja mam takie pragnienia jak Święta Teresa. Czy to zuchwalstwo? Boję się to napisać, ale jestem gotowa na "śmierć z miłości". Co nie znaczy, że do tego dojrzałam. Jakżebym chciała być dojrzałą duchowo. Ale pozostaje mi chyba tylko dziecięctwo...


N lut 19, 2006 20:01

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Mniszko, nie powiedziałbym że pragnienie śmierci z miłości jest grzechem, uważam jednak że jest niewłaściwe bo odrzuca życie w imię chęci zaspokojenia swojego pragnienia. Spróbuj się postawić w sytuacji znajdującego się w Niebie rodzica, który widzi że jego dziecko z miłości do niego chce umrzeć. Myślę, że zmartwiłaby Cię taka postawa swojego potomka, w każdym razie mnie by zmartwiło to, że moje dziecko zamiast doceniać życie i otaczające je świat w całej ich wspaniałości jest zapatrzone w zaświaty, w konsekwencji zaś marnuje swoje życie.
Rozalko, nie czytałem Dziejów duszy Św. Tereski, nie będę się rozpisywał na temat tego co sądzę o tej świętej bo nie chcę żeby komuś kto darzy ją sympatią zrobiło się przykro, powiem tylko tak: w jej postawie widzę za dużo emocji, a za mało sensu. Tekst oddania który tutaj przytoczyłem nie poprawia jej wizerunku w moich oczach i tym bardziej skłania mnie do myślenia, że żyła ona pewną wypaczoną wizją miłości sprawiając Bogu przykrość. Powiedzcie mi, Mniszko i Rozalko, ucieszyłybyście się gdyby Chrystus powiedział do Was "chcę stać się męczennikiem miłości do Was, chcę mieć na swoim ciele okropne rany dlatego że Wy takie miałyście i chcę rozpamiętywać ciągle w swoim życiu chwile które przyniosły Wam ból" ? Pytam więc, czy to sprawiłoby Wam radość? Gdyby Bóg mi tak powiedział, odrzekłbym mu "Panie, nie chcę abyś choć chwilę cierpiał, chcę abyśmy obaj trwali w radości życia!". Mniszka wkleiła tutaj tekst który zawierał m.in. wers "Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens", pragnę więc zadać każdemu kto chce siebie umartwiać rzekomo dla Boga właśnie to pytanie. Czy Ty wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens? Czy Ty wiesz jaki ból sprawiasz Bogu który pragnie Twojego szczęścia i radości skazując się na cierpienie? Myślisz, że On nie cierpi widząc Twoje cierpienie? :?
Nie wiem czemu piszesz "dla nas po ludzku jest to niepojęte" Rozalko, tak jakby św. Teresa nie była człowiekiem. Dla mnie to nie jest niepojęte, jest za to bardzo przykre, że pewne osoby tak ranią Boga swoją postawą. Uważam, że jest to przykra konsekwencja oparcia swojej relacji z Bogiem na zakochaniu, a nie na rozumie który pozwala poznać Prawdę, pozwala poznać Boga, a więc uważam to za wynik niedojrzałości. Tak więc odpowiadając na Twoje pytanie, Rozalko - nie, moim zdaniem to nie jest miłość, a jedynie bardzo intensywne zakochanie.
Może i mi jest łatwo pisać, bo moja relacja z Panem jest zupełnie pozbawiona emocji, ale z drugiej strony uważam, że to właśnie dzięki temu mogę być względem Niego tak lojalny i otwarty na Jego nauki które mnie cały czas rozwijają.
Mniszko, z przykrością muszę stwierdzić, że bardzo razi mnie Twój sposób pisania o Bogu. "Dla mojego Jezusa" - ile w tym pychy... Bóg nie jest w większym stopniu Twój niż mój, żadne z nas nie ma Boga dla siebie w jakiejś szczególności. Jesteśmy pyłem we wszechświecie Jego mądrości, iskrą w słońcu Jego chwały, kroplą w oceanie Jego mocy. On w swojej miłości i łasce uczynił nas Swoimi przyjaciółmi, oddał Siebie dla naszego zbawienia, dał nam wszystko czego nam potrzeba, więc nie bądźmy bezczelni. A umniejszanie się po to by wzmóc kontrast między sobą a Jego majestatem i w efekcie zagarnąć Jego miłość i Jego współczucie jest właśnie bezczelne. Bardzo mi przykro, że musiałem napisać takie rzeczy, ale naprawdę uważam, że tak niewłaściwe postawy naprawdę wymagają "kubła zimnej wody" :?

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


N lut 19, 2006 21:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
mniszko wedlug mnie albo zostaniesz wielka swieta albo........
i wcale tu nie zartuje.


N lut 19, 2006 21:49
Zobacz profil
Post 
Awa napisał(a):
mniszko wedlug mnie albo zostaniesz wielka swieta albo........
i wcale tu nie zartuje.


...albo co? pytam serio, bo bardzo mnie to zainteresowało. Do świętości mi daleko, więc zastanawiam się, jaka jest druga możliwość.

Incognito, Kościół poucza nas, że mamy się upodabniać do Chrystusa. Ja czuję, że moim powołaniem jest być podobną do Niego szczególnie w Jego męce. Może to wpływ pasjonisty, św. Pawła od Krzyża, który napisał traktat "Śmierć mistyczna". To właśnie ten święty pisze "mój Jezus", dla mnie nie jest to bezczelne, wyraża tylko najgłębsze oddanie. Jasne, że Jezus jest również Twój jak i każdego wierzącego.


N lut 19, 2006 22:04

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Pewnie, że mamy upodabniać się do Chrystusa jako Boga doskonałego a jednocześnie wzorca ludzkich postaw, jednak Ty wybrałaś sobie malutki wycinek Jego życia i na dodatek źle go interpretujesz. Myślisz, że Chrystus chciał cierpieć? On mówił "Ojcze, jeśli możliwe, odsuń ode mnie ten kielich", Ty zaś w swoim pragnieniu męki jesteś Jego dokładnym przeciwieństwem! Chrystus nie chciał cierpieć, ale musiał bo tego wymagała misja powierzona Mu przez Ojca. Ty zaś nie musisz cierpieć i nikt cierpienia do Ciebie nie wymaga, ale sama chcesz.
Zwrot "mój Jezus" nie jest wyrazem oddania, ale przywłaszczenia. Wyrazem oddania byłoby powiedzenie np. "ja jestem Jezusa".

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


N lut 19, 2006 22:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL