Jak i czy przekonać kierownika duchowego?
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Incognito napisał(a): Nie, nie mam najmniejszego pojęcia o tym lub innych aktach ofiarowania, jednak zaczynam odnosić wrażenie, że szukasz osoby która coś wie na ten temat po to by pomogła Ci uzasadnić sprzeciw wobec decyzji kierownika.
Na pewno nie będę się sprzeciwiać. Nie po to decydowałam się na kierownika duchowego. Jednak to chyba naturalne, że próbuję się coś więcej dowiedzieć o konsekwencjach. Ja to widzę jako pełne zaufanie Bogu i poddanie się Jego woli, szczególnie jeśli mają to być krzyże.
Być może tylko problem w tym, że podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, ale wydaje mi się, że kobiety są bardziej emocjonalne od mężczyzn.
|
| So lut 18, 2006 21:10 |
|
|
|
 |
|
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Nie bardziej emocjonalne, tylko mniej logiczne
Nie wiem czy chodzi Tobie o to? Przyznam szczerze, że ten tekst mnie przeraża swoją fanatycznością  Nie rozumiem jak ktoś mógłby chcieć złożyć taką obietnicę i jaki to miałoby sens, ale jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać. Ja widzę w tym niebezpieczeństwo zbytniej emocjonalności która może człowieka zaślepić.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
| So lut 18, 2006 21:24 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Tak, to o TEN tekst chodzi.
Mnie on zachwyca. A zauważmy, że napisała go Doktor Kościoła. 
|
| So lut 18, 2006 21:28 |
|
|
|
 |
|
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
Glupio krytykowac swieta ale jak dla mnie to w tych jej prosbach malo pokory.Z tej modlitwy(dzieki za link Incognito) wypływa obrazek taki ;ona swieta za zycia modli sie do Boga za reszte grzesznej ludzkosci.Zgroza napawa mnie ta prosba o smierc .
Chyba nawet nie odwaze sie napisac co mysle o tym ,,na trzezwo "i chlodnym okiem.
|
| So lut 18, 2006 21:30 |
|
 |
|
av
Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46 Posty: 337
|
 Re: Jak i czy przekonać kierownika duchowego?
mniszka napisał(a): Mój kierownik duchowy nie dał mi pozwolenia na ofiarowanie się Miłości Miłosiernej - na odmówienie tego aktu św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Pomimo mojej dwukrotnej prośby, zalecił mi tylko życie Miłością Miłosierną na codzień.
Myślę że modlić się tą modlitwą możesz, jeśli pomaga Ci zawierzyć Bogu. Kierownik duchowy zalecił ci żyć Miłością Miłosierną na codzień i o to wydaje właśnie chodzi by w codzienności kształtować postawę zawierzenia i ufności Bogu, wszystko czym się żyje ofiarowywać Bogu, każdy dzień przyjmować jako Jego dar. By na codzień żyć w zawierzeniu Bogu wydaje mi się ważniejsze od składania jakiś specjalnych aktów które mogą być wyrazem zbyt emocjonalnego podejścia do wiary, zbytniej gorliwości i nie możliwe do spełnienia w rzeczywistości
_________________ Mój Panie i Boże, zabierz mi wszystko, co oddala mnie od Ciebie. Mój Panie i Boże, daj mi to wszystko co zbliża mnie do Ciebie.
|
| N lut 19, 2006 15:23 |
|
|
|
 |
|
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Warto też dodać, że łaskę takiego ofiarowania się Bogu, a nawet prośby o śmierć, po to by być już z Nim, mieli tylko święci. Nie każdego stać na taki krok. Tak jak nie każdego stać na przeżywanie Eucharystii tak jak Ojciec Pio czy umartwiania się jak Jan Maria Vianney. To łaska
Co wcale nie znaczy, że my - zwykli śmiertelnicy - jesteśmy gorsi  Mamy przecież inne łaski, równie fajowe 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
| N lut 19, 2006 17:37 |
|
 |
|
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Zgadzam się zarówno z Av, jak i z Awą. Mniszko, wiem że napisała ten tekst doktor Kościoła, jednak im więcej razy go czytam tym silniejsze odnoszę wrażenie, że pisała go osoba która zagubiła siebie. A nie o to chodzi w miłości.
Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską? Dla mnie to tylko oznaka braku wewnętrznego pokoju. Nie nazwałbym też łaską umartwiania się, podczas gdy zostaliśmy obdarzeni Drogą, Prawdą i Życiem. No ale chyba offtopicuję za bardzo i już czuję powiew halabardy bana lecącej w kierunku mojej szyi
Czemu płonąć z pragnienia skoro jesteśmy pojeni Wodą Żywą? Zastanów się nad tym Mniszko, bo odnoszę wrażenie, że w swojej prośbie o więcej (którą wyraża ów tekst św. Teresy) nie doceniasz tego co już masz. A to jest - wierz mi - wszystko czego nam trzeba 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
| N lut 19, 2006 17:49 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
"Niech to męczeństwo, przygotowawszy mnie do stawienia się przed tobą, sprawi, że wreszcie umrę i niech moja dusza bez zwłoki rzuci się w wieczyste objęcia Twojej Miłości Miłosiernej..."
Czy pragnienie śmierci z miłości jest czymś z gruntu złym?
Jeśli noszę w sobie takie pragnienie, czy powinnam się z niego spowiadać?
|
| N lut 19, 2006 19:26 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jeśli kogoś kochasz,
Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens.
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie szeptem
Co dalej jest? Co dalej jest?
Jeśli się nie boisz mówić nic,
Jeśli się nie boisz mówić nie
Jeśli wszechświat to wszystko
Powiedz może wiesz
Co dalej jest? Co dalej jest?
Jeśli zawsze znasz odpowiedz
Jeśli wiesz
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie czule,
Mów do mnie jeszcze- KOCHAM CIĘ
to dedykacja dla mojego Jezusa
|
| N lut 19, 2006 19:48 |
|
 |
|
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
offtopic
Incognito napisał(a): Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską?
Nie możliwość, ale pragnienie śmierci, bycia już z Bogiem w niebie. Czytałeś Dzieje duszy Św. Tereski? Tam jest wszystko wyjaśnione. I ja wiem, że dla nas - po ludzku - jest to niepojęte, ale ona naprawdę chciała być jak najbliżej Boga. A kiedy jest się najbliżej? Chyba już w niebie  Dlatego bardzo tego pragnęła.
Ech, mogłabym dużo o niej pisać, bo to moja ulubiona święta, choć nie mam takich pragnień jak ona  Jednak jest ona dla mnie wzorem miłości, mimo że czasem niezrozumiałej. Taka chyba jest Miłość, prawda? 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
| N lut 19, 2006 19:55 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
rozalka napisał(a): offtopicIncognito napisał(a): Rozalko, możliwość proszenia Boga o śmierć jest łaską? Nie możliwość, ale pragnienie śmierci, bycia już z Bogiem w niebie. Czytałeś Dzieje duszy Św. Tereski? Tam jest wszystko wyjaśnione. I ja wiem, że dla nas - po ludzku - jest to niepojęte, ale ona naprawdę chciała być jak najbliżej Boga. A kiedy jest się najbliżej? Chyba już w niebie  Dlatego bardzo tego pragnęła. Ech, mogłabym dużo o niej pisać, bo to moja ulubiona święta, choć nie mam takich pragnień jak ona  Jednak jest ona dla mnie wzorem miłości, mimo że czasem niezrozumiałej. Taka chyba jest Miłość, prawda? 
A ja mam takie pragnienia jak Święta Teresa. Czy to zuchwalstwo? Boję się to napisać, ale jestem gotowa na "śmierć z miłości". Co nie znaczy, że do tego dojrzałam. Jakżebym chciała być dojrzałą duchowo. Ale pozostaje mi chyba tylko dziecięctwo...
|
| N lut 19, 2006 20:01 |
|
 |
|
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Mniszko, nie powiedziałbym że pragnienie śmierci z miłości jest grzechem, uważam jednak że jest niewłaściwe bo odrzuca życie w imię chęci zaspokojenia swojego pragnienia. Spróbuj się postawić w sytuacji znajdującego się w Niebie rodzica, który widzi że jego dziecko z miłości do niego chce umrzeć. Myślę, że zmartwiłaby Cię taka postawa swojego potomka, w każdym razie mnie by zmartwiło to, że moje dziecko zamiast doceniać życie i otaczające je świat w całej ich wspaniałości jest zapatrzone w zaświaty, w konsekwencji zaś marnuje swoje życie.
Rozalko, nie czytałem Dziejów duszy Św. Tereski, nie będę się rozpisywał na temat tego co sądzę o tej świętej bo nie chcę żeby komuś kto darzy ją sympatią zrobiło się przykro, powiem tylko tak: w jej postawie widzę za dużo emocji, a za mało sensu. Tekst oddania który tutaj przytoczyłem nie poprawia jej wizerunku w moich oczach i tym bardziej skłania mnie do myślenia, że żyła ona pewną wypaczoną wizją miłości sprawiając Bogu przykrość. Powiedzcie mi, Mniszko i Rozalko, ucieszyłybyście się gdyby Chrystus powiedział do Was "chcę stać się męczennikiem miłości do Was, chcę mieć na swoim ciele okropne rany dlatego że Wy takie miałyście i chcę rozpamiętywać ciągle w swoim życiu chwile które przyniosły Wam ból" ? Pytam więc, czy to sprawiłoby Wam radość? Gdyby Bóg mi tak powiedział, odrzekłbym mu "Panie, nie chcę abyś choć chwilę cierpiał, chcę abyśmy obaj trwali w radości życia!". Mniszka wkleiła tutaj tekst który zawierał m.in. wers "Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens", pragnę więc zadać każdemu kto chce siebie umartwiać rzekomo dla Boga właśnie to pytanie. Czy Ty wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens? Czy Ty wiesz jaki ból sprawiasz Bogu który pragnie Twojego szczęścia i radości skazując się na cierpienie? Myślisz, że On nie cierpi widząc Twoje cierpienie?
Nie wiem czemu piszesz "dla nas po ludzku jest to niepojęte" Rozalko, tak jakby św. Teresa nie była człowiekiem. Dla mnie to nie jest niepojęte, jest za to bardzo przykre, że pewne osoby tak ranią Boga swoją postawą. Uważam, że jest to przykra konsekwencja oparcia swojej relacji z Bogiem na zakochaniu, a nie na rozumie który pozwala poznać Prawdę, pozwala poznać Boga, a więc uważam to za wynik niedojrzałości. Tak więc odpowiadając na Twoje pytanie, Rozalko - nie, moim zdaniem to nie jest miłość, a jedynie bardzo intensywne zakochanie.
Może i mi jest łatwo pisać, bo moja relacja z Panem jest zupełnie pozbawiona emocji, ale z drugiej strony uważam, że to właśnie dzięki temu mogę być względem Niego tak lojalny i otwarty na Jego nauki które mnie cały czas rozwijają.
Mniszko, z przykrością muszę stwierdzić, że bardzo razi mnie Twój sposób pisania o Bogu. "Dla mojego Jezusa" - ile w tym pychy... Bóg nie jest w większym stopniu Twój niż mój, żadne z nas nie ma Boga dla siebie w jakiejś szczególności. Jesteśmy pyłem we wszechświecie Jego mądrości, iskrą w słońcu Jego chwały, kroplą w oceanie Jego mocy. On w swojej miłości i łasce uczynił nas Swoimi przyjaciółmi, oddał Siebie dla naszego zbawienia, dał nam wszystko czego nam potrzeba, więc nie bądźmy bezczelni. A umniejszanie się po to by wzmóc kontrast między sobą a Jego majestatem i w efekcie zagarnąć Jego miłość i Jego współczucie jest właśnie bezczelne. Bardzo mi przykro, że musiałem napisać takie rzeczy, ale naprawdę uważam, że tak niewłaściwe postawy naprawdę wymagają "kubła zimnej wody" 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
| N lut 19, 2006 21:16 |
|
 |
|
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
mniszko wedlug mnie albo zostaniesz wielka swieta albo........
i wcale tu nie zartuje.
|
| N lut 19, 2006 21:49 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Awa napisał(a): mniszko wedlug mnie albo zostaniesz wielka swieta albo........ i wcale tu nie zartuje.
...albo co? pytam serio, bo bardzo mnie to zainteresowało. Do świętości mi daleko, więc zastanawiam się, jaka jest druga możliwość.
Incognito, Kościół poucza nas, że mamy się upodabniać do Chrystusa. Ja czuję, że moim powołaniem jest być podobną do Niego szczególnie w Jego męce. Może to wpływ pasjonisty, św. Pawła od Krzyża, który napisał traktat "Śmierć mistyczna". To właśnie ten święty pisze "mój Jezus", dla mnie nie jest to bezczelne, wyraża tylko najgłębsze oddanie. Jasne, że Jezus jest również Twój jak i każdego wierzącego.
|
| N lut 19, 2006 22:04 |
|
 |
|
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Pewnie, że mamy upodabniać się do Chrystusa jako Boga doskonałego a jednocześnie wzorca ludzkich postaw, jednak Ty wybrałaś sobie malutki wycinek Jego życia i na dodatek źle go interpretujesz. Myślisz, że Chrystus chciał cierpieć? On mówił "Ojcze, jeśli możliwe, odsuń ode mnie ten kielich", Ty zaś w swoim pragnieniu męki jesteś Jego dokładnym przeciwieństwem! Chrystus nie chciał cierpieć, ale musiał bo tego wymagała misja powierzona Mu przez Ojca. Ty zaś nie musisz cierpieć i nikt cierpienia do Ciebie nie wymaga, ale sama chcesz.
Zwrot "mój Jezus" nie jest wyrazem oddania, ale przywłaszczenia. Wyrazem oddania byłoby powiedzenie np. "ja jestem Jezusa".
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
| N lut 19, 2006 22:12 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|