Jeśli chodzi o pojęcie duszy i ducha, to swego czasu mi się to myliło.
Słyszałem o: ciele, duchu i duszy. O ile ciało było dość proste do zrozumienia, nie bardzo wiedziałem, co z resztą…?
To, co Pan Bóg dał człowiekowi, jako ożywcze tchnienie, występuje w oryginalnym języku (hebrajskim – w którym napisana została większość Starego Testamentu) jako słowo „ruach”.
Pan Bóg stworzył człowieka w następujący sposób:
„wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.” (Rdz.2:7)
Słowo „ruach” przetłumaczone zostało w tym przekładzie jako „dech życia”.
W wielu innych fragmentach tłumaczone jest ono jako: wiatr, oddech, duch, odwaga, ochota lub siła – oto kilka przykładów:
- „Ale Bóg, pamiętając o Noem, o wszystkich istotach żywych i o wszystkich zwierzętach, które z nim były w arce, sprawił, że powiał wiatr nad całą ziemią i wody zaczęły opadać.”(Rdz.8.1)
- „Na wieść o tym zatrwożyło się serce nasze i zabrakło nam odwagi wobec was, ponieważ Pan, Bóg wasz, jest Bogiem wysoko na niebie i nisko na ziemi.” (Joz.2.11)
- „Wtenczas Bóg rozwarł szczelinę, która jest w Lechi, tak że wyszła z niej woda. (Samson) napił się jej i wróciły mu siły i ożył. Oto dlaczego nazwano to źródło En-Hakkore. Istnieje ono w Lechi do dnia dzisiejszego.” (Sdz.15.19)
W chwili śmierci następuje proces odwrotny: tchnienie zostaje zabrane od ciała i człowiek umiera.
„Niech tylko zwróci uwagę, niech życie i tchnienie odbierze,
a wszelkie ciało zaginie i człowiek w pył się obróci.” (Joba.34.14-15)
„Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im oddech odbierasz, marnieją i powracają do swojego prochu.” (PS.104.29)
Słowo „ruach” tłumaczone jest w niektórych polskich przekładach jako duch.
Dlatego mylone jest ono nieraz ze słowem „dusza” – czyli hebrajskie „nefesz”.
Nie oznacza ono jednak w tych wypadkach jakiegokolwiek osobowego bytu (samego w sobie), a jedynie pewien pierwiastek pobudzający do życia.
Tak więc wiemy już, co za tchnienie jest w nas, które sprawia, że w ogóle żyjemy.
Pozostaje nam pytanie: Czym jest „dusza”…?
Już odpowiadam.
Hebrajskie słowo „nefesz” (tłumaczone najczęściej właśnie jako „dusza”) utożsamiane jest zwykle z „człowiekiem” - używane nieraz zamiennie zamiast słowa „osoba”. Poniżej przykład jednego tekstu w trzech różnych przekładach:
„A było nas wszystkich dusz w okręcie dwieście siedemdziesiąt i sześć.” (Dz.Ap.27.37)
„A było nas wszystkich na okręcie dwustu siedemdziesięciu sześciu.” (Dz.Ap.27.37)
„A było nas wszystkich na statku dwieście siedemdziesiąt sześć dusz.” (Dz.Ap.27.37)
Nieraz jednak znajduje ono zastosowanie poetycki - jako symbol uczuć – tak, jak na przykład serce:
„Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością,” (Ps.16.9)
To tyle, jeśli chodzi o teorię… duszy… i ducha.
Zastanówmy się teraz, czy któreś z nich jest przypisane też do zwierząt?
Skoro są istotami żywymi, to przypuszczam, że musiały otrzymać coś w rodzaju „ożywczego oddechu”.
Jak wcześniej wspominałem – nie jest on jednak bytem osobowym – podobnie, jak u nas, ludzi.
Może być tylko pewnym pierwiastkiem decydującym, czy są żywe, czy nie.
To jest „tchnienie życia” (zwane niekiedy „duchem”).
A co w takim razie z duszą?
Pozostawmy w spokoju znaczenie poetyckie i porównania duszy do serca…
Jeśli chodzi o nazwę: dusza, jako osoba, to jest to już kwestia umowy, czy chcemy zwierzęta nazywać „osobom”, czy „istotom”, czy „duszom” – nie wiem, jak to definiuje współczesny język polski…? Ówczesny język hebrajski (czy aramejski) Starego Testamentu, ani grecki Nowego Testamentu tego nie definiują…
Zaznaczam jednak, że chodzi tutaj tylko o nazwę – równoważną nazwie: osoba, istota lub innym.
Powstaje więc inne pytanie: Co wyróżnia ludzi od zwierząt?
Za chwilę udowodnię, że jest zasadnicza różnica.
Na początek przyjrzyjmy się problemowi nieśmiertelności duszy.
Jeżeli określenie dusza jest równoznaczne z człowiekiem, a człowiek umiera… to logiczne jest, że i dusza umiera.
W ogóle – nobel dla tego, kto znajdzie w Piśmie Świętym określenie: „nieśmiertelna dusza”!
Oczywiście my, jako ludzie, mamy nadzieję zbawienia i życia wiecznego z Panem Bogiem.
Jednak nie dzięki naszej, nieśmiertelnej naturze (bo jej nie mamy), ale dzięki naszemu Zbawicielowi – Panu Jezusowi, który powiedział:
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (Jan.2.16)
„Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei.
Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.
To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli.
Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi.
Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.
Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!”
(1Tes 4.13-18)
To jest niesamowita obietnica – niech Panu Bogu będzie chwała!
A czy zwierzęta mogą żyć wiecznie?
One umierają podobnie, jak my.
Jednak nie wyobrażam sobie, aby były w stanie uwierzyć w Pana Jezusa i przyjąć to zbawienie…
Czy wobec tego zginą na wieki, czy podobni, jak ludzie zostaną wzbudzone przy przyjściu Pana Jezusa?
To wie Pan Bóg – Pismo Święte nam o tym nie mówi.
Pozostaje jeszcze jedna rzecz, która odróżnia nas od zwierząt: jest nią wolna wola.
Żeby lepiej to wyjaśnić – posłużę się małym przykładem:
Wyobraźmy sobie na moment, że jesteśmy ateistami. Nie wierzymy w Pana Boga, ani w to, że nas stworzył.
Powiedzmy, że wierzymy w przypadkowe powstanie Ziemi, na której znajdowały się różne pierwiastki chemiczne. Między cząsteczkami zachodziły różne zjawiska fizyczne i chemiczne.
Reakcje te mogły być bardziej lub mniej skomplikowane, ale nie możemy powiedzieć, żeby któraś z tych reakcji była lepsza niż inna.
Powoli, w miarę upływu czasu, zjawiska stawały się coraz bardziej skomplikowane. Jednak wciąż nie były one ani dobre, ani złe. Żadna, nawet nie wiem jak bardzo skomplikowana cząsteczka nie mogła woleć, żeby dane zjawisko zaszło, albo nie zaszło.
Odpowiednio skomplikowane formy zaczynamy nazywać życiem – ale ono wciąż nie jest ani dobre, ani złe!
Odpowiednio skomplikowaną formę życia nazywamy człowiekiem. Jednak zjawisk, jakie nad nim zachodzą wciąż w takim układzie nie możemy nazywać ani dobrymi, ani złymi!
Jeżeli włożę rękę do ognia, to zajdzie reakcja spalania (może bardziej fachowo – utleniania). I tej reakcji nie mogę nazwać ani dobrą, ani złą. Owszem – ktoś powie, że to mnie będzie bolało… Ale ból też jest tylko pewnym zjawiskiem fizycznym – ani dobrym, ani złym.
Dlaczego miałbym woleć, aby zjawisko utleniania mojej ręki nie zaszło? ? ?
A no to jest właśnie nielogiczne z czysto fizycznego punktu widzenia! ! !
To właśnie nazywamy wolą – wolimy, żeby działo się to, albo tamto.
Istnienie woli jest pogwałceniem wszystkich praw fizyki!
I to jest piękne – Pan Bóg obdarzył nas wolną wolą.
Możemy decydować, co chcemy robić, a każdy nasz wolny wybór jest jawnym cudem!
Kiedyś zajmowałem się trochę sztuczną inteligencją (sieci neuronowe i takie tam sprawy). Potrafię zmusić komputer, żeby się czegoś „nauczył”. Podam mu kilka przykładów zachowań, a on sam wyciągnie wnioski, jakimi zależnościami się kierowałem, po czym zacznie je stosować w praktyce.
Jednak nigdy (!), w żaden sposób nie dokona samodzielnie dobrowolnego wyboru…
Czy w takim razie zwierzęta posiadają wolną wolę?
Faktem jest, że one też potrafią woleć coś od czegoś innego.
Na przykład wolą coś zjeść, niż być głodne.
Jednak ich wybory są nie tylko dość proste (to jest rzecz względna), ale przede wszystkim nie są do końca wolne.
Od chociażby niektóre ryby – w pewnym okresie rozwoju muszą rozpocząć podróż w górę rzeki, gdzie w końcu kończą życie. Nie wiedzą, dlaczego… Nigdy tam nawet nie były – więc nie wiedzą, że tam jest lepszy teren dla spłodzenia potomstwa. Po prostu płyną… Muszą…
Większość wyborów zwierząt (jeśli nie wszystkie) nie są do końca wolne. Dlatego nawet, jeśli odważymy się powiedzieć, że posiadają jakąś formę woli, to na pewno nie będzie to wolna wola.
A takie coś nazywamy zwykle po prostu instynktem.
Tyle moich przemyśleń
Pozdrawiam gorąco i życzę ciepłej opieki naszego Pana Boga.
silnik