Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 11:14



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13
 trochę dziwne pytanie 
Autor Wiadomość
Post Re: trochę dziwne pytanie
Witaj, Gavia. Poruszył mnie Twój przypadek, jest w nim wiele elementów, które znam z własnego doświadczenia. Formacja religijna to nie moja działka, ale gdyby chodziło tylko o to, to poradziłabyś sobie sama.Uczestnicy tego forum bardzo szczerze angażowali się w Twój problem usiłując go rozwikłać i jestem pełna podziwu, jak wiele możliwych przyczyn wskazali, ale Ty wszystkie możliwości odrzuciłaś.
Wybacz mi obrazowy styl mówienia, posługuję się nim niekiedy, gdy mam problemy ze zwerbalizowaniem treści.Więc powiem tak: wszyscy po kolei schodzili za Tobą na dno tego leja, w którym uwięzłaś, a Ty nie wstajesz, ani o własnych siłach, ani z pomocą, i zachowujesz się jak topielec, który już nie walczy, tylko wypuszcza z płuc ostatnie bąbelki.
Więc kto powalczy o Twoje zbawienie, bo przecież nie Twoja wiara jest tu stawką, tylko zbawienie.
Nie jestem przekonana, czy powinnam wiele mówić o własnych doświadczeniach, bo po pierwsze nie o mnie tu chodzi, tylko o Ciebie, a po drugie -jak zbyt wiele ujawnię, to będę musiała zmienić login. Wobec tego umówmy się, że nie będę wchodzić na obszary teologii,formacji, psychologii, literatury ani całej tej teoretycznej obudowy,którą znasz lepiej ode mnie, ale też nie napiszę niczego, czego bym nie znała z życia.
PODSTAWA TO UCZCIWY, SOLIDNY ŻYCIOWY REMANENT(czyli bierzemy czystą kartkę i każdą rzecz spisujemy z natury, oglądając ją tak, jakbyśmy ją widzieli po raz pierwszy w życiu).
A zatem proponuję wątki do rozwinięcia:
I.Przestajemy gawędzić o tym, czy odczuwamy Bożą miłość i w jakiej formie byśmy ją odczuli najchętniej, tylko ustalamy, czy chcemy być zbawieni ( Gavia, to nie są żarty , możemy nie być)
Jeszcze raz proszę, nie obrażaj się za mój styl, mnie właśnie tak jest najprościej złapać kontakt z tematem.
II. Przyznajemy się sami przed sobą, o co tak naprawdę nam chodzi.Uczestnicy tego forum podchodzili pod ten delikatny temat, Ty też, ale ostatecznie prześliznął się bokiem, czemu się niezbyt dziwię. Żeby Ci było łatwiej, przyznam Ci się do czegoś: w dniu 16 pażdziernika 1978 byłam pacjentką jednego z krakowskich szpitali.Jakiś pacjent miał przyniesiony z domu telewizorek i na tym telewizorku złapał moment zakończenia konklawe. Na śnieżącym ekranie Wojtyła podchodzi do okna, pacjenci i personel w euforii, ktoś mówi:bije Zygmunt.A ja wiesz co?- ryczę z rozpaczy, i to tak rzetelnie, że zmoczyłam cały przód koszuli, a łzy leciały mi aż na kolana. Z prostego powodu:naczytałam się przepowiedni, a w niektórych było coś o polskim papieżu i o tym, że to będą czasy ostateczne, niezbyt dobre na prywatne szczęście. A ja byłam młoda i przestraszyłam się, że nie zdążę być szczęśliwa.
Głupie? Wiem. Podwójnie głupie, bo za oknami był póżny Gierek, już po wydarzeniach radomskich, i doprawdy nie było czego żałować. Potrójnie głupie, bo jak się potem okazało, nie osiągnęłam niczego, co chciałam osiągnąć, straciłam wszystko, czego utraty się bałam, a pomimo to odkrywam w moim życiu wiele sensu, wartości, a nawet radości.
Gdyby mi wówczas ktoś opowiedział, jakie będzie moje życie, to bym się nie odważyła dalej żyć. Myślę, że zawinęłabym się w prześcieradło i poczekała na śmierć.
Gavia, bandaży, które zakrywają to Twoje bolące miejsce, gdzie są Twoje lęki i pragnienia, nie może zrywać nikt, tylko Ty sama. I nie musisz tego nikomu ujawniać, ale powiedzieć sobie prawdę musisz, bo nikt nie oswoi tego zwierzęcia, tylko Ty.
III.Policz Gavia, ile rzeczy zrobiłaś,żeby osiągnąć duchowy postęp...Praca formacyjna, teologia, chyba nie ma takiej książki, której byś nie znała, ruch odnowy, charyzmatycy, rekolekcje, różne formy aktywności, modlitwa. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że tego wszystkiego mogło być za dużo.
To trochę tak, jakby dziecko znalazło pod choinką całe mnóstwo kolorowych paczek , a po rozpakowaniu okazało się, że w żadnej nie było prezentu.
IV. Ten obowiązek odczuwania Bożej miłości to chyba zapożyczyłaś od odnowy albo czegoś pokrewnego, i to tak z automatu, że trzeba się pławić w takiej świadomości i już. Tylko wydaje mi się, że nie każdy ma kwalifikacje na roztańczonego chasyda, takiego z filmu "Austeria". Gołębie zerwą się do lotu i polecą , a kura podfrunie parę metrów i dalej musi już na piechotę, bo jest nielotem. A przecież WIEM, że Bóg mnie kocha, chociaż mi nie zapewnia ustawicznych odlotów.
Skąd wiem? Z tego, że mnie nigdy nie opuścił, nawet jak miałam przeciwko sobie wszystkich i wszystko. Bo wodzi za mną wzrokiem, jak matka. Bo mnie zawsze podnosi, nawet wtedy, gdy już nikt na to nie liczy, nawet ja sama. A jak już wpadnę w kolejny dół, to stwierdzam, że On był tam przede mną . Gdy już nic nie widzę, tylko z tyłu, z boków, z góry i z przodu-wszędzie ściana, to wtedy akurat otwierają się drzwi, których się nie domyślałam.
V. Porównałaś swój przypadek do jakiejś skali czy tabeli i wyszło Ci, że nie masz depresji. Mnie wychodzi, że możesz ją mieć, albo możesz być na najlepszej drodze, żeby ją sobie wyhodować. Depresja, Gavia, to taka śmierć na raty. Najpierw rozboli Cię dusza, a dopiero na końcu umiera od depresji ciało. Przedziwne jest cierpienie duchowe w depresji, ono jest podobne do tego, czego doświadczasz. Uświadamiasz sobie, że to byle co, którym się zajmujesz, to nie może być treść Twojego życia, że to Cię nie porywa, i że to będzie tragedia, jeśli nie będzie nic innego. Więc uciekasz od spraw, od miejsc, od rozmów, bo to byle co- to nie może być Twoje życie.Chęć, żeby zwinąć się w kłębek i wszystko przespać, przychodzi wówczas, gdy chore jest już również ciało. Broń Boże nie chcę wmawiać Ci depresji-to po pierwsze. I na pewno nie doradzam Ci lekarza, chyba tylko dla zrobienia testów i potwierdzenia bądż wykluczenia. Depresja, jaką znam, pochodzi od szatana, i bywa, że sami na nią pracujemy. Albo nawet zazwyczaj tak jest.
Koniec sesji, bo jutro trzeba iść do pracy, życie ma swoje prawa. Trzymaj się Gavia,szczerze Ci radzę, spróbuj policzyć wszystko od nowa.


Pt lis 12, 2010 0:11

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Oleksa57, dziękuję za te rady, ale chyba mimo wszystko mi one nie pomogą.
Również posłużę się obrazowym językiem - tak, jestem topielcem (jak zresztą już pisałam). Przez 3 lata walczyłam o to żeby się utrzymać na wodzie, a to przecież długo. Przez cały ten czas prosiłam Boga żeby mi nie dał utonąć, ale On na to pozwolił. I teraz jedyną osobą która może coś z tym zrobić jest On, bo nikt inny nie może wskrzeszać umarłych. I wiem, że mogę nie być zbawiona. Boję się tego, ale nic nie mogę zrobić - niestety, topielec sam sobie reanimacji nie przeprowadzi.
Mi nie chodzi o jakieś "fruwanie", o to żeby przeżywać jakieś ekstazy czy stany mistyczne, tylko o to, żeby po prostu normalnie wierzyć. Piszesz: "przecież WIEM, że Bóg mnie kocha, chociaż mi nie zapewnia ustawicznych odlotów [...]nigdy nie opuścił, nawet jak miałam przeciwko sobie wszystkich i wszystko. Bo wodzi za mną wzrokiem, jak matka. Bo mnie zawsze podnosi, nawet wtedy, gdy już nikt na to nie liczy, nawet ja sama. A jak już wpadnę w kolejny dół, to stwierdzam, że On był tam przede mną . Gdy już nic nie widzę, tylko z tyłu, z boków, z góry i z przodu-wszędzie ściana, to wtedy akurat otwierają się drzwi, których się nie domyślałam". A gdyby tak nie było? Gdyby cię jednak nie podniósł, gdyby nie otworzył ci tych drzwi, gdybyś jednak NIE WIEDZIAŁA że cię kocha - to czym byłaby twoja wiara? Czy w ogóle mogłabyś wierzyć? Bo ja nie mogę. Ten fragment z Lamentacji który wcześniej zacytowałam dobrze oddaje to co czuję.

Co do liczenia wszystkiego od nowa - liczyłam już parę razy. I nic. Na prawdę nie mogę zrobić nic więcej niż już robiłam, do tych wszystkich - przecież dobrych - rad, które tutaj dostaję zastosowałam się już w tamtym roku. Ostatni raz spróbowałam jednak nie utonąć i wypłynąć na powierzchnię - może i wypłynęłam, ale dalej siedziałam w wodzie, więc w końcu straciłam siły do końca i poszłam na dno.

---

I w związku z tym wszystkim... stwierdziłam że powinnam zakończyć ten temat już parę stron temu. Mimo wszystko miałam nadzieję że usłyszę jakąś radę, która mnie "postawi na nogi", ale coraz wyraźniej widzę, że żadna rada, nawet najlepsza, mi nie pomoże. Dziękuję wam za rady, jestem na prawdę bardzo wdzięczna że chcieliście mi pomóc, to dużo dla mnie znaczy że ktoś w ogóle potraktował ten problem na poważnie. I jednocześnie przepraszam, gdybym doszła do tego wniosku wcześniej to Wy oszczędzilibyście czasu i wysiłku a i ja mogłabym przestać o tym wszystkim myśleć (przynajmniej do pewnego stopnia). Patrząc z tej perspektywy - w sumie niepotrzebnie zawracałam wam głowę.

Tak więc jeszcze raz bardzo dziękuję, przepraszam i proszę o modlitwę.

Gavia

PS. Czy mogę moderatora prosić o (oby tymczasowe) zamknięcie tego wątku, ale nie usuwanie go? Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócę i napiszę że jednak odzyskałam wiarę, ale do tego czasu chyba sensowniej będzie, kiedy wątek będzie zamknięty.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt lis 12, 2010 9:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL