Czy to może być opętanie??
Autor |
Wiadomość |
Marek_Jakub
Dołączył(a): Wt mar 20, 2007 20:51 Posty: 131
|
A tak... i jeszcze jedna sprawa.
Dla mnie również prawdopodobnie może być to problem natury psycho-fizycznej, albowiem piszesz:
- biorę leki przeciwpadaczkowe --> lekka ulga może się więc wiązać z problemem natury fizycznej
- miałam sesję więc o tym nie myślałam --> tutaj z kolei wiąże się to z obszarem psychiki
Skontaktuj się proszę z egzorcystą. Najlepsza rada.
Najlepiej zaś odwagi dodaje świadomość wielkości celu. A Twoim celem jest pokój ducha, który jest niesamowitą łaską... dąż do tego jak my wszyscy.
"Wypłyń na głębię"...
|
Pn lip 09, 2007 0:15 |
|
|
|
 |
Angel_21
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 18:16 Posty: 19
|
Witam! Dziekuje za niezwykle ciepłe słowa Jakubie-Michale. Przepraszam, że zapytam, ale czy jesteś księdzem? Bo Twoje słowa są zarazem rzeczowe, jak i dodające otuchy. Ciezko spotkac osobę, która tak podchodzi do sprawy - wyjaśniłeś mi to lepiej, a moze raczej przedstawiłeś swoj punkt widzenia - bardziej jasno i z odpowiedzialnością niz nie jeden lekarz u którego byłam. Wielu lekarzy u których byłam, a byli to rozni począwszy od neurologa az do psychiatry bagatelizowali tą sprawe - przepisywali leki i na tym koniec. Bylam nawet u pewnego terapeuty, ktory kiedy powiedzialam, ze jest mi troche lepiej to zapytał mnie: "Co zrobic by było ci gorzej?" i mialam to sobie w kołko powtarzać. Stwierdziłam, ze to jakies dziwne metody i zrezygnowałam z tej terapii. A musze Wam napiasć, ze miałam taki moment, kiedy ten lęk całkowicie odszedł - był to moment kiedy poszłam do spowiedzi w czasie rekolekcji Wielkopostnych - nie mogłam nawet uklęknąc przy kratkach konfesjonału, ale dałam rade i wyspowiadałam sie po rocznym okresie czasu. Kiedy stamtad odeszłam poczułam wielką ulge, tak jakby wszystko, co mnie dręczyło nagle odeszło i mogłam normalnie chodzic. Bylam taka szczesliwa! Jednak nie trwało to długo bo dreczenie wróciło. Z perspektywy czasu tak teraz mysle, że nie powiedziałam wtedy Chrystusowi dlaczego nie moge przychodzic do niego tak naprawde, nie powiedziałam ze przyczyną tego jest lęk... Powiedziałam co innego - dlaczego tak postąpiłam do dzis nie wiem. Mysle, ze ten ksiądz tez nie do konca mnie zrozumiał, albo prostu nie chciał, nie wiem...
|
Pn lip 09, 2007 18:22 |
|
 |
Marek_Jakub
Dołączył(a): Wt mar 20, 2007 20:51 Posty: 131
|
Służę pomocą... i nie jestem księdzem.
Jak mogę się jeszcze ustosunkować do tego co piszesz?
Z Twoim problemem jak już wspomniałem, powinien się zapoznać ktoś kto rzeczywiście ma doświadczenie w tej materii.
Proponuję Ci kilka kroków..
Przede wszystkim modlitwa.
Dobrym krokiem ku doskonaleniu się jest znalezienie sobie stałego dobrego spowiednika, który znając konkretną osobę dawałby wskazówki itp., prowadziłby Cię drogą ku lepszemu oczyszczeniu.
Jeżeli zaś z sakramentu pokuty korzystasz rzadko właśnie ze względu na charakter tego problemu, to po raz kolejny namawiam do spotkania się i porozmawiania z jakimś konkretnym księdzem-egzorcystą.
Na dzień dzisiejszy wszystkie diecezje powinny mieć wyznaczonych księży egzorcystów, niektóre nawet po kilku i aby znaleźć jego pomoc, jakieś informacje, są one udzielane w kurii diecezjalnej.
Jeżeli śmiałość i lęki wciąż nie pozwalają na tego rodzaju kontakt, to skontaktuj się z egzorcystą (lub po prostu z jakimś księdzem) drogą elektroniczną. Namiary podobno masz  .
Jeżeli zaś potrzeby Twoje są natury typu: poszukuję kogoś by o tym porozmawiać i by mnie podtrzymał na duchu.. to służę swoją osobą. Mieszkam w Warszawie.
Możesz także pisać na prywatną skrzynkę.
Pozdrawiam.
|
Wt lip 10, 2007 13:31 |
|
|
|
 |
Angel_21
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 18:16 Posty: 19
|
Witam! Spotkało mnie niedawno coś niezwykłego. Wyjechałam na wczasy i poznałam tam kogoś....można powiedzieć, że zauroczył mnie od pierwszego spotkania. Dwa tygodnie, które tam spędziłam całkowicie odmieniły moje życie, jakbym obudziła się z długiego snu. Inaczej teraz patrze na świat, nabrałam dystansu do wielu rzeczy, w tym także do siebie. To było kompletne szaleństwo. Jednak za bardzo sie zaangażowałam, bo kiedy wyjeżdzałam - on powiedział ze ma kogos tak po prostu... Nie wiem czy jest sens w tym by spotkac sie z nim jeszcze? By podtrzymac tą znajomość? Jak uważacie?
|
Śr sie 15, 2007 15:13 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Nie ma sensu. Dla niego to była tylko wakacyjna przygoda, jeśli Ty zaczniesz to traktować poważnie to jedynym skutkiem będzie Twoje cierpienie.
|
Śr sie 15, 2007 15:20 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Myślę podobnie jak Zen, że nie powinnaś sobie robic nadzieji.
Dla tego człowieka była to pewnie jakaś przygoda, odskocznia od codzienności, mile spędzony czas. Gdyby to było dla niego coś więcej, to raczej nie mówiłby tobie, że kogoś ma. Skoro powiedział, to może świadczyc o tym, że tamta znajomośc ma dla niego duże znaczenie. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to raczej nie masz wielkich szans...... chociaż w życiu czasem różnie bywa.
Jeżeli to dla ciebie nie będzie bolesne, możesz próbowac utrzymac tę znajomośc - oczywiście nie powinno byc w tym próby żadnego narzucania swojej osoby. Ale traktowałabym to raczej jako koleżeństwo, może z czasem przyjaźń - nic więcej.
|
Cz sie 16, 2007 11:34 |
|
 |
Angel_21
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 18:16 Posty: 19
|
Uważam podobie, jak Wy, ale dlaczego robił mi nadzieje - te wszystkie jego słowa, gesty, spojrzenia, wspólne rozmowy. Kurcze, jak mogłam sie tak pomylić.....i dlaczego powiedział mi to dopiero ostatniego dnia, kiedy właśnie ona przyjechała, bo tak mi powiedział...
|
Cz sie 16, 2007 16:37 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
A czy on coś Ci obiecywał? Mówił o wspólnej przyszłości? Jeśli nie to sama sobie robiłaś nadzieję.
|
Cz sie 16, 2007 18:23 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Nie wiem dlaczego robił ci nadzieję - ale może kręciło go po prostu, że jesteś zainteresowana jego osobą - czuł się dowartościowany. Taki samczy egoizm.... Nie myślał o tym, że możesz się jakoś zaangażowac w tę znajomośc - zwykle facetom potrzeba dużo więcej żeby się zaangażowac uczuciowo. Kobiety są na tym tle bardziej wrażliwe, no a potem zdarza się, że cierpią.
W żadnym wypadku nie narzucaj się, bo to mogłoby tylko pogorszyc sytuację.
Zamiast zawracac sobie głowę tym co było, lepiej weź się w garśc, wyjdź do ludzi, poznaj innego faceta. Tego kwiatu jest pół światu. Nie ten to będzie inny. Nie możesz w tym przypadku zamknąc się w sobie i idealizowac tamtego chłopaka. Byłby to największy błąd.
Jest tylu interesujących facetów. Na pewno poznasz jeszcze nie jednego, może bardziej wartego ciebie i wyleczysz się z tego obecnego "zadurzenia".
Miałam kiedyś tak, że zakochałam się w chłopaku na którego normalnie nie zwróciłabym nawet najmniejszej uwagi na ulicy. Zupełnie nie mój typ, wygląd ... hmm nie z marzeń.
Poderwał mnie w beznadziejny sposób - na ulicy, potem przyjechał szmat drogi za mną do domu i ... zapukał do drzwi. Byłam w szoku... i tak się zaczęło.
Miał w sobie to "coś" co sprawiło, że zaczęłam się z nim spotykac. Osobowośc miał fantastyczną.
Po jakimś czasie tak sobie odszedł. Bolało. Ale najbardziej bolało to, że tak głupio dałam się złapac (na szczęście nie zaliczyc), ale złapac na taki beznadziejny podryw.
Potem wyleczyła mnie nowa, fajna znajomośc, ale trochę to musiało potrwac, zanim się otrząsnęłam. Myślę, że i tobie się uda. 
|
Cz sie 16, 2007 18:35 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
monika001 napisał(a): Nie wiem dlaczego robił ci nadzieję - ale może kręciło go po prostu, że jesteś zainteresowana jego osobą - czuł się dowartościowany. Taki samczy egoizm....
Po prostu egoizm. Są kobiety które mają dokładnie taką samą postawę jak opisujesz. Nie demonizuj mężczyzn przed dziewczyną. To, że jeden okazał się taki nie oznacza, że tego typu podejście siedzi w każdym mężczyźnie, a zwrot którego użyłaś właśnie to sugeruje.
|
Cz sie 16, 2007 19:24 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zencognito napisał(a): monika001 napisał(a): Nie wiem dlaczego robił ci nadzieję - ale może kręciło go po prostu, że jesteś zainteresowana jego osobą - czuł się dowartościowany. Taki samczy egoizm.... Po prostu egoizm. Są kobiety które mają dokładnie taką samą postawę jak opisujesz. Nie demonizuj mężczyzn przed dziewczyną. To, że jeden okazał się taki nie oznacza, że tego typu podejście siedzi w każdym mężczyźnie, a zwrot którego użyłaś właśnie to sugeruje.
Hej, panie urażony. Ja tu niczego nie demonizuję. Jest bardzo wielu takich facetów, co nie oznacza, że wszyscy i nie oznacza też, że nie ma kobiet postępujących w podobny sposób.
Są a i owszem. Sama kiedyś zwalałam adoratorów w mało elegancki sposób. Bez żalu. Ale nadzieję robili sobie sami.
Chodziło mi raczej o to, aby dziewczyna uważała w kim lokuje uczucia.
|
Cz sie 16, 2007 19:47 |
|
 |
Sławek_
Dołączył(a): Śr sie 15, 2007 21:03 Posty: 131
|
 Re: Czy to może być opętanie??
Angel_21 napisał(a): Witam! Piszę, bo dręczy mnie jedna sprawa - chodzi o moją przyjaciółkę. A mianowicie wpadła w paraliżujacy lęk, zwłaszcza przed wejściem do Kościoła, przystąpieniem do Komunii, spowiedzi... Nie to, że ona nie chce, ona po prostu nie może tego zrobić, coś ją strasznie paraliżuje i blokuje. Od czasu pojawienia się tego lęku nie może sama pójść do Kościoła, mało tego boi się wychodzić z domu, straciła poczucie własnej wartości, zamknęła się w sobie... Ten lęk spowodował u niej całkowitą rezygnacje z marzeń, cały czas ma wrażenie, że wszyscy ją obserwują i prawie cały czas spędza w domu, bo nie może nigdzie wyjść. Przed pojawieniem się tego lęku miała ambicje, marzenia, plany... a teraz nic - żyje w ciągłym strachu. Nie wiem może dodatkowo choroba - niepełnosprawność - u niej to pogłębiła... Brak akceptacji samej siebie... Sama już nie wiem. Jak mogę jej pomóc i co może jej pomóc?? Czy to forma opętania?? Proszę o radę. Pozdrawiam!
Niech "przyjaciółka" (możesz też zawsze napisać/powiedzieć "bliska mi osoba") zastanowi się po pierwsze, czy ze wszystkiego, o czym Kościół Katolicki głosi, że jest to grzechem ciężkim, się wyspowiadała i nie pozostała żadna "drobnostka" tego typu. Warto też pogłębiać swoją wiedzę o moralności (np. Katechizm Kościoła Katolickiego - dostępny także w internecie - albo strona www.teologia.pl - tam jest dobry rachunek sumienia - sprawdzałem:) ), żeby nie być potem zdziwionym, że dajmy na to wizyta u 'tajemniczego uzdrowiciela' podpada pod pierwsze przykazanie. Należy dać sobie trochę czasu na taki większy rachunek sumienia i nabranie pewności czy to w jedną, czy w drugą stronę. Jeśli okaże się, że coś tam jednak było na rzeczy, trzeba odbyć spowiedź od tamtego momentu (nie można też wtedy zapomnieć o niegodnym przyjmowaniu sakramentów).
Mimo wszystko nie należy ulegać podszeptom szatańskim. Jednym z jego sposobów ataku jest straszenie. Jest to nic innego, jak tylko pewien sposób manipulacji człowiekiem, a nikt manipulacjom nie chce się przecież świadomie poddawać. Należy uzbroić się w odwagę i wierzyć w pomoc Zbawiciela w walce z namolnym straszakiem
Pozdrawiam i życzę nie ulegania również innym nieuczciwym "uwiedzeniom".
|
Cz sie 16, 2007 20:07 |
|
 |
Angel_21
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 18:16 Posty: 19
|
Tzn. ze ja byłam po prostu naiwna - angażując sie tak szybko, tak? Pierwszy raz przeżyłam coś takiego - to szybsze bicie serca. Moze nie zaangażowałabym sie tak, gdybym nie widziała zainteresowania z jego strony, a ono było i widzieli to takze ludzie z boku. A moze to był dar tam z gory, by wreszcie wyleczyc mnie z tych lęków i uleczyc moją psyche, nie wiem... Nie przezywam tego, co sie stało w jakims negatywnym sensie - dzieki temu zmieniłam sie i to diametralnie. Mam wspaniałe wspomnienia - dwa tygodnie jakby w innym swiecie, a potem powrót do codziennosci. Chciałabym jeszcze raz tam pojechac niedługo, jak myslicie czy to ma sens? Nie chce by to wyglądało ze celowo tam przyjechałam i ze sie w jakis sposob narzucam. Po prostu wypoczynek. Jak myślicie?
|
Cz sie 16, 2007 21:17 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Sam wyjazd na wypoczynek nie świadczy jeszcze o tym, że przyjechałaś, aby się narzucac. Zawsze możesz to odpowiednio umotywowac.
Rób tak, jak ci podpowiada intuicja i rozsądek (jednak). W końcu to twoje życie i sama wpływasz - poprzez wybory, których dokonujesz - na jego kształt.
A ja ci życzę powodzenia we wszelkich przedsięwzięciach. 
|
Pt sie 17, 2007 9:33 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
monika001 napisał(a): Rób tak, jak ci podpowiada intuicja i rozsądek (jednak)
Ja do tego jeszcze dopiszę "a nie jak Ci mówi serce" i się podpisuję.
|
Pt sie 17, 2007 10:20 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|