Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 20:38



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Plan Boży - tajemnica? 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
elka napisał(a):
... i pytać sie Boga .... bo im dłużej pytamy, tym wieksza szansa, że On doceni nasza wytrwałość i udzieli Ducha swego w celu zrozumienia :)


Cieszę się, że poruszyłaś ten aspekt :)
No właśnie - pytanie. Pytanie czyli w tym przypadku modlitwa. Możnaby to inaczej nazwać rozeznawaniem woli Bożej. To nie jest łatwa sprawa. Czasem trzeba "wyklęczeć" i wymodlić wiele godzin i nic - żadnego światła, zrozumienia. Cisza. Wydawałoby się, że Bóg milczy... Ale pozostaje wytrwałość i to nas ratuje :)

A wracając do Larsa i jego koncepcji dążenia do prawdy :)

Cytuj:
Bóg obdarzył człowieka rozumem i wolną wolą. W rozeznawaniu Bożej woli należy ich używać. Lenistwo w szukaniu woli Bożej byłoby brakiem zaangażowania w życie duchowe. Ludzie niepewni siebie, lękający się odpowiedzialności chcieliby przerzucić ciężar decyzji na innych. Człowiek może być naprawdę sobą tylko wówczas, gdy sam przyjmuje odpowiedzialność za swoje życie i podejmuje konieczne decyzje.
( z książki : Józef Augustyn "Jak szukać i znajdować wolę Bożą?" )

Tak więc, jednak branie życia w swoje ręce, aktywne poszukiwanie prawdy. Jednak tak sobie myślę, że i tutaj - tak jak zresztą we wszystkim - niezbędny jest złoty środek. Trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia z samym Panem Bogiem, z Jego zamysłem. Wciąż przychylam się do postawy pokornej, a nie do poczucia, że wszystko mogę osiągnąć - nawet poznać Boży zamysł, bo mam rozum, który mi to pokaże ;)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Wt lip 27, 2004 23:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Cytuj:
Czasem trzeba "wyklęczeć" i wymodlić wiele godzin i nic - żadnego światła, zrozumienia. Cisza. Wydawałoby się, że Bóg milczy...


utkwiło mi to mocno w pamięci:

Kiedy człowiek chce zmusić Boga do mówienia, kiedy chce Nim manipulować, albo zawłaszczyć Go sobie, On milczy. Nasze głupie, egoistyczne pytania Bóg pomija milczeniem. Nie rozwiązuje naszych problemów obszernymi wyjaśnieniami. Kto ma odwagę wytrzymać milczenie Boga, temu On sam stopniowo przekaże wszystkie potrzebne odpowiedzi. Gdyby Bóg zawsze udzielał bezpośrednich odpowiedzi, my nigdy nie przestalibyśmy stawiać Mu zbędnych pytań. Milczenie Boga ma nam pomóc dostrzec, że wiele z tych pytań i zdziwień nie ma sensu, ponieważ są one brakiem ufności i zawierzenia z naszej strony.

ta Boza Cisza może powiedziec czlowiekowi wiecej o nim samym...


Śr lip 28, 2004 6:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Milczenie Boga jest również Jego „mową”.

Są różne postawy modlitewne i różne intencje naszego spotkania //dojrzałe i niedojrzałe//
Znamy modlącego się uczonego w Piśmie i celnika…. Jeden przyszedł mówić drugi słuchać.

Modlitwa jest uważana powszechnie za rozmowę a w rozmowie zawsze jest „ja” i „ty”. W tym konkretnym wypadku Ty, to Bóg.
Jeśli oczekujemy od Niego by nam wiecznie i nieustannie dawał, <zabawiał nas>, zaspakajał nasze zachcianki przekonując Go, jacy jesteśmy wspaniali – to On „milczy”. My skupiamy się na „ja” i nie widzimy jak i nie słyszymy. W takiej sytuacji Bóg pozwala nam na „wygadanie” się i czeka aż zaczniemy słuchać.

W modlitwie najważniejszy jest Bóg.

Modlitwę zawsze zaczynamy z myślą, że to jest nasza inicjatywa. Tymczasem jest to zawsze Boża inicjatywa w nas. Św. Paweł pisze tak: „Ta inicjatywa przywraca nam nasze własne człowieczeństwo, przywraca nam naszą szczególną godność.”
Modlić się trzeba na różne sposoby jednak pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny Bóg.

Modlitwy trzeba się nauczyć… Trzeba nauczyć się skupiać, mówić i słuchać. Trzeba nauczyć się „mowy milczenia” - Boga. Jeśli odczuwamy pustkę na modlitwie to jest to nasze subiektywne odczucie. Bardzo często wydaje się nam, że nasza modlitwa, powinna Boga zobowiązywać do oddania się naszej dyspozycji, natychmiastowego wysłuchania nas i odczuwalnego zaznaczenia swojej obecności – byśmy byli pewni, że nas słucha.
Bóg mówi do nas przez każdego człowieka, przez zdarzenia: spotkania, rozmowy – cierpienia, choroby – kazania, Pismo Święte – piękno, przyrodę – naukę i sztukę….
Czy zawsze słuchamy tego, co On mówi?

Sumienie również jest głosem Boga – jednak, nie zawsze jest to dla nas „wygodne” - by słuchać.
Trzeba nauczyć się rozumienia „mowy milczenia” trzeba uświadomić sobie, że to co usłyszymy może być „potępieniem” i sądem. Czy na taką „mowę” jesteśmy gotowi?

Jezus powiedział do łotra na krzyżu, i on to doskonale usłyszał. Ale sytuacja tego łotra była ekstremalna. Nasze całe życie jest łotrowskim wiszeniem i tez jest sytuacja ekstremalna –jednak rozciągniętą w czasie.
Bóg zawsze „przemawia”, ale my nie zawsze słuchamy należycie.

pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr lip 28, 2004 15:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14
Posty: 124
Post 
Rozalka ostrzega, że na drodze poszukiwania Prawdy czycha pokusa pychy - i uważam, że ma rację, a zaprzeczanie tej tezie jest, wg mnie, zaprzeczaniem oczywistej prawdzie - historia wiary pełna jest przypadków, gdy człowiek, zaczynając w dobrych intencjach poszukiwanie Prawdy, w pewnym momencie "gubił" się, ulegał różnym pokusom a w tym także i pysze. Jak to może wyglądać w praktyce pokazuje w wielu miejscach Ewangelia np.:

"Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić. Na to dali mu taką odpowiedź: Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać? I precz go wyrzucili." (J 9,33-34)

"Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik." (Łk 18,11)

Również św. Paweł mówi o pysze i wie jakim jest zagrożeniem:

"(...)Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy." (1Kor 8,1-2)

"Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą." (2Kor 12,7)

" Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie." (1Tm 6,6)

Dlatego uważam, że, choć prawdą jest to, co pisze Lars: szczere i uczciwe poszukiwanie Prawdy wyklucza pychę, to jednak fakt, iż ktoś ruszył w drogę ku prawdzie, nie "impregnuje" go przeciw złu, nie czyni wolnym od pokus i słabości. Ba! Wręcz przeciwnie - im bliżej Prawdy, tym ataki nieprzyjaciela częstsze i gwałtowniejsze, starające się zniweczyć Boże dzieło i oderwać człowieka od Boga. Człowiek jest istotą grzeszną i w każdej niemal chwili, jeśli Pan go nie podtrzyma, może upaść. Nawet na drodze do Boga.


elka napisał(a):
myślę, że plan Boży musi być niewiadomą dla nas, ludzi (...) - ułomność w postrzeganiu
(...)
(1)i tylko wtedy ten Boży plan sprawia człowiekowi problem - oczywiscie wg mnie - gdy w swoim sercu człowiek mocno chce dorównać Bogu... stać sie jak ON - czyli gdy siedzi w nim dużo pychy
(...)
(2)tylko po fakcie coś zrozumiemy i bedziemy dociekac mniej lub bardziej parwdopodobnego celu danego zdarzenia w naszym życiu, trzeba dane zdarzenie przeżyc - i mieć otwarte serce i umysł i pytać sie Boga .... bo im dłużej pytamy, tym wieksza szansa, że On doceni nasza wytrwałość i udzieli Ducha swego w celu zrozumienia


No właśnie.

Ja pozwoliłbym sobie dodać jeszcze:
Ad. 1 ..albo mało zaufania.
Czasem do podejmowania prób poznania Bożych Planów popycha nas pycha :lol:, a czasem strach przed przyszłością, przed tym, co Pan nam zaplanował, wynikający z braku zaufania, np. gdy trudno nam uwierzyć w Bożą miłość.

Wydaje mi się, że w ten drugi aspekt "poznawania" Bożych planów wpisuje się w jakimś stopniu także wszelkiego rodzaju wróżbiarstwo i okultyzm, a o tychże Kościół wypowiada się w KKK w następujący sposób:

Cytuj:
2115 Bóg może objawić przyszłość swoim prorokom lub innym świętym. Jednak właściwa postawa chrześcijańska polega na ufnym powierzeniu się Opatrzności w tym, co dotyczy przyszłości, i na odrzuceniu wszelkiej niezdrowej ciekawości w tym wzgledzie. Nieprzewidywanie może stanowić brak odpowiedzialności.
2116 Nalezy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopow, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historia i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połaczonym z miłująca bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.

(KKK 2115-2116)

Ad. 2Należy więc, jak sądzę, dokonać rozróżnienia pomiędzy pyszną próbą zrozumienia bądź (podejmowaną z różnych pobudek) próbą poznania Bożych planów "w przód" a próbą "zrozumienia" i niejako "poukładania" sobie tego, co już się dokonało oraz tego, co właśnie dokonuje się w naszym życiu.
Nie ma sensu rozpisywać tu się o przykładach, ale wydaje mi się, że takie "zrozumienie" wydarzeń - pomimo zaufania Bogu (które powinno dotyczyć nie tylko przyszłości ale również przeszłości i teraźniejszości) - jest czasem potrzebne choćby po to, by nawet jeszcze nie tyle utwierdzić, co wręcz podtrzymać gasnącą, bądź ożywić zgasłą wiarę w sens naszego - takiego a nie innego - życia, takich a nie innych dróg.

"Zrozumienie", w tym wypadku, zamykam w cudzysłowiu, gdyż uważam, że, jakkolwiek Bóg w swej mądrości i miłosierdziu daje nam czasem łaskę dostrzeżenia pozytywnych dla nas owoców czyli sensu (wcześniej niezrozumiałych) wydarzeń, wciąż jednak nasze pojęcie o rzeczywistych efektach-owocach, o ich ogromie i mnogości w życiu nie tylko naszym ale także (a może - przede wszystkim) naszych bliźnich jest tak małe, jak wielka jest mądrość Boża.

No i jeszcze jedno - wyznam Wam, że na temat Bożego milczenia mam pogląd nieco inny od Waszego:

Sądzę mianowicie, że gdy Bóg milczy... to milczy - nie przekazuje wtedy żadnej informacji, nie mówi, ani nie próbuje nam w tym czasie nic powiedzieć.
Cała rzecz, wg mnie, polegana na tym, iż zastanawiając się nad Bożymi wobec nas postawami, próbujemy, jak mi się wydaje, przypisywać Mu - mniej lub bardziej (w mojej ocenie - raczej mniej) świadomie - nasze własne, ludzkie zachowania. Na nasz ludzki sposób sobie je tłumaczyć - ileż razy zdarzało nam się przeżywać lub widzieć u innych "ciche dni", ile razy milczeniem staraliśmy się dać bliskim lub znajomym znać, że coś nie jest po naszej myśli, zwrócić na siebie uwagę - jednym słowem - przekazać jakąś informację.

Z Panem Bogiem jest, jak sądzę, inaczej: Bóg jest Prawdą - nie ma w Nim cieni, niedomówień, masek czy póz... Jego mowa jest jasna i jednoznaczna.
Kiedy więc milczy, to milczy. I to "na całego". Można nawet powiedzieć, że nie tyle milczy co MILCZY, a Jego MILCZENIE jest czymś bardzo konkretnym. Nie ma wtedy żadnych wątpliwości, nie można się pomylić - człowiek całym sobą odczuwa owo Boże MILCZENIE, a wielu mistyków i świętych wspomina o tym używając określenia "czas pustyni" bądź "noc duchowa".
Jest to okres rzeczywistego milczenia Boga i np. cytowany przez Rozalkę ks. Józef Augustyn czy śp. ks. Józef Kozłowski w swych pracach nt. rozeznawania woli Bożej podkreślają, by przeżywający go człowiek powstrzymał się w tym czasie od podejmowania ważnych decyzji życiowych, albowiem zdany jest wtedy wyłącznie na siebie... swoją głupotę i grzeszność - a kiepscy z nich doradcy.

Co innego ma miejsce, gdy - poza "czasem pustyni" - pytamy o coś Boga i, jak R. napisała, wydaje nam się, że Bóg milczy. Owo "wydaje się" jest dla mnie dość ważne, ponieważ sądzę, że gdy zwracamy się do Boga - On nigdy nie milczy i zawsze odpowiada na nasze pytania - nawet na te głupie, dziecinne, egoistyczne czy "pyszałkowate". Zawsze... tyle, że niekoniecznie tak, jak się tego spodziewamy lub umiemy odczytać. Uważam, że Bóg przemawia do nas non stop i na różne - opisane już w większości przez Larsa - sposoby. Czasem odpowiedzią jest działanie, czasem odpowiedź czeka na ten jedyny właściwy moment... wszak nie zawsze - zadając pytanie - jesteśmy gotowi na poznanie odpowiedzi. Po prostu wydaje mi się, że Bóg zawsze odpowiada, ale nie zawsze Go rozmiemy... Sęk w tym, żeby, tak jak napisała Elka, otworzyć się sercem i umysłem na Bożą mowę i zacząć słuchać. I ufać, bo Bóg nigdy - nawet, gdy MILCZY - nie jest wobec nas bezczynny i wciąż troszczy się o nas:
kiedyś przeczytałem przypowieść, którą można by streścić mniej więcej tak:
Gdy idąc przez życie oglądasz się i widzisz ślady dwóch par stóp - to wiesz, że Bóg idzie obok ciebie... gdy jednak któregoś dnia zauważysz ślad już tylko jednej pary - to znak, że to Bóg niesie cię właśnie na swoich rękach...

Pozwolę sobie odnieść się jeszcze do przytoczonego przez Elkę cytatu: oczywiście - Bóg nigdy nie pozwala sobą manipulować, ale uważam, że - każde nasze zwrócenie się ku Bogu, każde pytanie On przyjmuje z miłością - jak to Ojciec. Zgoda - nie rozgaduje się, ale też nie milczy i - wydaje mi się - żadnego pytania nie uważa za zbędne, żadnego zdziwienia za brak ufności - jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi, które wciąż czegoś się boją, czemuś się dziwią i wciąż o coś pytają... jak to dzieci i cieszy się, że zwracamy się z tymi sprawami właśnie do Niego - do Ojca.

_________________
Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce


Wt sie 10, 2004 18:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Jeśli człowiek z całego serca poszukuje prawdy, to z nim jest Bóg. Myślę, więc, że każdy człowiek poszukuje prawdy, bo każdy człowiek w swoim sercu pragnie „miłości” a Bóg jest Miłością. Jeśli na tej drodze popełnia błędy to jest to zrozumiałe, bo wiara zakłada „niewiedzę”.

Mając na uwadze dar wolnej woli, którą dysponujemy, to oczywiście możemy wszystko czynić zarówno w jedną jak i druga stronę.
Są tacy, których Bóg obdarzył szczególną łaską // Salomon, Dawid, Samson, Jonasz // a oni zbłądzili – jednak Pan ich nie zostawił. Ale czy to była pycha z ich strony – nie wiem, prędzej głupota. Może pycha jest głupotą, bo głupota jest niewiedzą. Właściwie, czym jest pycha?
Nie należy zapominać o tych, którzy po mimo „doświadczeń” życiowych //Hiob , Tobiasz starszy, Józef egipski// byli wierni a oni również szukali odpowiedzi na wątpliwości i Boga.
Myślę, że skupianie się na strachu przed „pychą” może sparaliżować swobodne i autentyczne poszukiwanie. Np.- Jonasz gdyby nie „pogniewał się na Pana Boga za to, że ten zabrał mu drzewo, nie zrozumiałby o wiele więcej i nie poznałby na nowo swojego Boga, a wydawało mu się że Go znał.
Względnie syn marnotrawny czy nie poznał miłosiernego Ojca, którego po mimo wielu lat przebywania z nim pod jednym dachem nie „znał” ??
Czy syn marnotrawny i Jonasz byli pysznymi ludźmi?
Bycie sobą w specyficzny i różnorodny sposób gwarantuje nam konfrontacje z rzeczywistością. Nieudolne naśladownictwo np. postaci świętych – może powodować, że stajemy się kolejno kimś innym, zamiast tym, kogo stworzył Bóg czyli nas samych.
Wmówienie sobie pewnych cech i łask jak i głoszenie prawd nie powodują, że stajemy się „autorytetami” w oczach Boga. Czy ktoś ma rację, czy nie, okaże się wtedy kiedy jego życie będzie zgodne z tym, co wygłasza //nie chodzi tu oczywiście o Rozalke – pisze ogólnie//

Przecież Bóg zna nasze serca wszystkie myśli i pragnienia, czyli intencje. …

„Albowiem u ludzi dobrych wszystko obraca się na dobre” powiada św. Paweł „Nawet grzechy” dodaje św. Augustyn.

Czy Rozalka ma rację czy jej nie ma, no cóż w tej kwestii można wypowiadać się różnie, bo każdy ma jakąś swoją rację, co nie oznacza, że racja ta jest racja obiektywną. Ja widzę, to tak, Ty inaczej a ktoś inny odmiennie.. Czas weryfikuje nasze spojrzenia, poglądy i na szczęście wszystko się w nim [czasie] zmienia.

Pozostałe kwestie - Makawity napisał :

Cytuj:
"(...)Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy." (1Kor 8,1-2)

Doczytajmy jednak następny werset….. z PŚ:
„Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez Boga.” [1Kor 8,3]
Więc wniosek jest taki – myśl sercem i kochaj rozumem.
Przyszło mi na myśl - może trochę banalne porównanie, ale :) [ :D ] :)

Makawity popatrz myślę sobie tak - każdy chłopak szuka dziewczyny, by ją pokochać, co jest zresztą naturalne, //szukanie Boga też jest naturalne//
Jak już taką dziewczynę sobie upatrzy to zbiera o niej wszelkie informacje i dysponowanie jakimiś informacjami o niej można nazwać „wiedza”, – więc czy taka wiedza może stać się pychą?

A czy ktoś, kto szuka, //jak pisałem wcześniej// nie jest „pociągnięty” przez Boga, Który jest <>Wyprzedzający<> w miłości?

Jak prawdziwie kocha i pociąga go miłość, to jak pisze św. Jan od Krzyża „płomień miłości zamieni się w żar” człowiek wtapia się w Boga.

Można wiele mówić o miłości – jednak samo kochanie nie potrzebuje wielu słów. Czy matka kochając swoje dziecko wbija się w pychę przez fakt codziennego poznawania swojego dziecka? Jakoś nie rozumiem tej pychy, o której piszemy w tych konkretnych sytuacjach, przytoczonych z naszego codziennego życia.

Idziemy zatem dalej :)


Cytuj:
Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą." (2Kor 12,7)


Więc Makawity, popatrzmy na to pod kątem tej części wypowiedzi żebym się nie unosił pychą - czy „oścień szatański” nie jest „lekarstwem” na pychę?
A jeśli jest to przecież Pan Bóg prewencyjnie zapobiega by pycha nie trawiła nas wrzucając w „nadmiar”, – który jest złem. A zatem sam Pan zapobiega naszemu "nieszczęściu"

A oto dalsza część Listu :)

Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: &laquo;Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali&raquo;. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa [2Kor 8, 9]

Tak wygląda proces wzrostu każdego człowieka. Pan Bóg jest zawsze z nami i stara się nie dopuścić do upadku. Ale, żeby „iść” to nie można stać – a jak się idzie będąc „słabym” to niestety się pada…. Ważne jest by wstawać i iść – a nie debatować nad tym czy nasze „nogi” są zgrabne.

Makawity napisał

Cytuj:
Wręcz przeciwnie - im bliżej Prawdy, tym ataki nieprzyjaciela częstsze i gwałtowniejsze, starające się zniweczyć Boże dzieło i oderwać człowieka od Boga

Istotnie tak się zdarza i tu mamy wiele przykładów, Hiob, Tobiasz, Jezus, o. Pio, J.M. Vianney i wielu, wielu innych//
Nie czytałem by akurat ci atakowani przez złego ducha na takich wyżynach rozwoju duchowego ulegali pysze. Jeśli „zbaczali” z drogi, to raczej był to błąd a nie pycha. Choć oczywiście mogę się mylić

pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr sie 11, 2004 15:20
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Lars_P napisał(a):
Czy Rozalka ma rację czy jej nie ma, no cóż w tej kwestii można wypowiadać się różnie, bo każdy ma jakąś swoją rację, co nie oznacza, że racja ta jest racja obiektywną. Ja widzę, to tak, Ty inaczej a ktoś inny odmiennie..


Nie interesuje mnie to czy mam rację czy też nie :)
Jednak mam w związku z zacytowanym powyżej fragmentem pytanie.
Cóż więc jest prawdą, Larsie? Czy Twoim zdaniem to coś subiektywnego?

Pytam się dlatego, bo swoim stwierdzeniem, moim zdaniem, wykluczasz istnienie prawdy, która jest jedyna i niezmienna.

Pozdrawiam :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Śr sie 11, 2004 16:02
Zobacz profil
Post 
Lars_P pisze, że Bóg jest z człowiekiem, który szuka prawdy.
Edyta Stein napisała, że "kto szuka prawdy, ten szuka Boga, czy jest to jasne dla niego, czy też nie".
Dla ludzi, którzy chcą sami, własnymi siłami odnaleźć prawdę, jest ona tylko córką czasu i adekwatnie do upływającego czasu, ulega modyfikacji.


Śr sie 11, 2004 16:39
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Rozalko prawda jest jedna i prosta i nią jest Bóg.
Każdy człowiek jest innym – niepowtarzalny i każdy, inaczej widzi i inaczej przeżywa.

Oczywiste jest, że to, co dla jednego człowieka jest zabawą dla innego może być przykrością.
Dziecko mówiąc o tym, że matka je kocha jest absolutnie o tym przekonane nawet jak inni widzą to inaczej - choć to jest prawdą subiektywną.

Nie wiem, dlaczego akurat na podstawie tego cytatu zadajesz mi pytanie na temat prawdy. W tym zdaniu napisałem wyraźnie, że każdy widzi inaczej i jest to oczywiste, – z czym się nie zgadzasz? Dlaczego uważasz, że wykluczam prawdę ? gdzie to napisałem? :) :D :)

Moje stwierdzenie nie wyklucza istnienia prawdy.
/gdzież bym śmiał/ :mruga: ;) :mruga:

Teraz ja zadam Ci pytanie. :rotfl2:

Nauczyciel na lekcji biologii pyta uczniów – jak uważacie, kto jest szybszy: gołąb pocztowy czy koń?
Jacek zgłasza się do odpowiedzi:
„to zależy. Jeżeli pieszo, to koń”

Rozalko czy Jacek powiedział prawdę? :D


Alus - dokładnie // :) :yes: :) //

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr sie 11, 2004 22:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Makawity wrócę jeszcze raz do „milczenia”, Jeżeli będziemy dosłownie brali fakt „milczenia Boga”, to pewnie Go nigdy nie „usłyszymy” i nie „zrozumiemy”
napisałeś,
Cytuj:
Z Panem Bogiem jest, jak sądzę, inaczej: Bóg jest Prawdą - nie ma w Nim cieni, niedomówień, masek czy póz... Jego mowa jest jasna i jednoznaczna


Przypatrzmy się tej scenie :

Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: &laquo;Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła&raquo;. I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Czasami jest właśnie tak jak z ta kobietą. „ Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej”

Zastanawiam się czy w tym czasie tzn. dwunastu lat Bóg milczał?

A może „milczenie” jest inną mową, która pobudza nas do działania.

Czasami jest tak, że ojciec w stosunku do dziecka, stwarza bardzo wymowną sytuację poprzez tzw. milczenie.
Czy to milczenie nie jest tak bardzo wymowne, że można je "usłyszeć" jako krzyk?
Często po prostu brakuje słów, ale czy to oznacza, że nie wiemy, o co chodzi jak ktoś milczy?

Myślę, że „brak słów” w wielu sytuacjach jest o wiele bardziej wymowne i zrozumiałe niż można by to było wypowiedzieć najbardziej wyszukanymi słowami.

Czy miłość potrzebuje wielu słów?

Im więcej słów potrzebują ci, którzy się kochają, tym mniej się rozumieją.
Prawdziwa miłość nie potrzebuje słów ci, co się kochają znakomicie wiedzą, że to, co zostanie wypowiedziane, w jakiś sposób zuboży, to, co się odczuwa w głębi serca.
Tak samo Bóg – nie chce od nas zapewnień i słów a raczej czynów - byśmy "dorastali" żywą wiarą......
Jezus Piotrowi nie powiedział, że jest Mesjaszem – jak to się stało, że Piotr o tym wiedział?

Wracając do kobiety z krwotokiem – myślę, że cierpienie, to też „mowa Boga” – ona w końcu nauczyła się „słyszeć” Usłyszała i zrozumiała i natychmiast została uzdrowiona.....

Odwrotną z kolei sytuacją jest słuchanie a nie słyszenie. Jezus o to właśnie skarcił uczniów, że słuchają i nie słyszą. Piszesz Makawity, że mowa Boga jest jasna i jednoznaczna. Tak zgadzam sie z Toba - taka włąśnie jest mowa Boga. Bo "Bog przemawia na różne sposoby" - łącznie z mową milczenia.
Popatrz na uczniów idących do Emaus. Oni słuchali Jezusa i słyszeli, ale Go nie poznali. Późnej dopiero jak Jezus już nie mówił przypomnieli sobie, że "pałało w nich serce".

A może prawdziwie poznaje się tylko sercem.

Pozdrawiam :)


_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr sie 11, 2004 23:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
myślę, makawity, że masz duzo racji w tym, ze czytając pospolite horoskopy czy chodząc do wróżek, układając pasjansa [w celu uzyskania odpowiedzi na jakies pytanie] czy bawiąc sie tarotem - nie zdając sobie najczęściej z tego sprawy - chcemy uszczknąć cos z wszechwiedzy Boga co do naszej przyszlosci

wydaje nam sie, ze to przeciez nic wielkiego, ot horoskop w gazecie - wszyscy go przeciez czytają... ale prawda jest, że takie czytanie to obraz naszego strachu przed przyszłością i chęć poznania choc troszeczke tego, co moze nas spotkac... czasem dzieki temu czujemy sie zwalniani z dokonywania wyborów...

Cytuj:
Korzystanie z horoskopow, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historia i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połaczonym z miłująca bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.


ciekawe, czy ktos z was, czytających to forum, spróbuje nie czytac horoskopów? :D
jak mawiał Jezus - byłeś wierny w rzeczach małych, nad wielkimi cie postawię ...


Cytuj:
"Zrozumienie", w tym wypadku, zamykam w cudzysłowiu, gdyż uważam, że, jakkolwiek Bóg w swej mądrości i miłosierdziu daje nam czasem łaskę dostrzeżenia pozytywnych dla nas owoców czyli sensu (wcześniej niezrozumiałych) wydarzeń, wciąż jednak nasze pojęcie o rzeczywistych efektach-owocach, o ich ogromie i mnogości w życiu nie tylko naszym ale także (a może - przede wszystkim) naszych bliźnich jest tak małe, jak wielka jest mądrość Boża.

tak, podpisuję sie pod tym, co napisales wyżej :)

co do Bożego milczenia....
tu sie nie zgodzę :)
Cytuj:
Sądzę mianowicie, że gdy Bóg milczy... to milczy - nie przekazuje wtedy żadnej informacji, nie mówi, ani nie próbuje nam w tym czasie nic powiedzieć.

moja "niezgoda" wiąże sie z twoimi powyzszymi slowami. Skoro mądrość Boża jest tak wielka i ogarnia nasze czyny w taki sposob, ze nie jestesmy w stanie do konca poznac i zrozumiec, to Boże milczenia [czasem chyba bardziej nie Slowa] własnie poprzez to, ze to jest milczenie BOGA, wywiera wielki skutek w zyciu człowieka - więc nie sądzę, by Bóg nie "zdawał" sobie z tego sprawy i ot tak sobie, milczał - jak czasem własnie my milczymy, nie mając nic do powiedzenia :)
cóz, sam tego chciał ;)
Cytuj:
iż zastanawiając się nad Bożymi wobec nas postawami, próbujemy, jak mi się wydaje, przypisywać Mu - mniej lub bardziej (w mojej ocenie - raczej mniej) świadomie - nasze własne, ludzkie zachowania.

stworzył nas przeciez na swój obraz i podobieństwo :)
problem w tym, by nie tracic z oczu tej perspektywy - ze my jestesmy stworzeniami, a On Stwórcą - że nasze myśli są nieudolnym odbiciem Jego myśli, a poznawanie jest nam od Niego dane, a nie wynika z wielkosci naszego umysłu

Cytuj:
Z Panem Bogiem jest, jak sądzę, inaczej: Bóg jest Prawdą - nie ma w Nim cieni, niedomówień, masek czy póz... Jego mowa jest jasna i jednoznaczna.

tak, gdyz On jest Prawdą :)
Cytuj:
Kiedy więc milczy, to milczy. I to "na całego". Można nawet powiedzieć, że nie tyle milczy co MILCZY, a Jego MILCZENIE jest czymś bardzo konkretnym. Nie ma wtedy żadnych wątpliwości, nie można się pomylić - człowiek całym sobą odczuwa owo Boże MILCZENIE, a wielu mistyków i świętych wspomina o tym używając określenia "czas pustyni" bądź "noc duchowa".

milczenie Boga ma wielką moc oczyszczającą, ale mimo to uważam ze poprzez nie Bóg do człowieka tez "przemawia", "wychowuje", "naucza"

problem w tym, że nam najczęściej wydaje sie, ze Bóg do nas nie mówi... umyka nam, że czesto poprzez swoje Słowo podczas mszy sw "komentuje" problem, z jakim sie borykamy - umyka, bo to Słowo jest czesto dla nas niewygodne i jest ciche - bez fanfar i gromów z nieba
myśle, ze dlatego dobrze by bylo [o czym ciagle trąbią księża ;)] częściej chodzić na mszę sw :)albo chociaz w domu czytywac Pismo sw

szkoda, ze tak malo sie w KKK kładzie nacisk na modlitwe do Ducha sw o Jego dary... Jego dar roztropnosci jest bardzo przydatny przy rozeznawaniu :)


Cz sie 19, 2004 9:43
Zobacz profil
Post 
Elka, na Twoję pytanie:
Cytuj:
ciekawe, czy ktos z was, czytających to forum, spróbuje nie czytac horoskopów?
,odpowiadam: Ja nie czytuję horoskopów.


Cz sie 19, 2004 14:32
Post 
Czytuje....ale tylko po to by sie posmiac. Bo zupelnie nie wierze w te brednie..
Kiedys wpadl mi w rece jakis "sennik egipsko - cos tam...". Mialem niezly ubaw czytajac go.

Dowiedzialem sie miedzy innymi, ze jak mi sie beda snic wybite zeby, to stane sie bogaty. Dlugo sie zastastanawialem, czy jezeli bedzie mi sie snilo, ze jestem bogaty, to wybija mi zeby :P:P:P:P:P:P:P:P

pozdrowka :D:D:D


Cz sie 19, 2004 14:41
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
A ja wciąz stoję uparcie przy swoim ;)

elka napisał(a):
chcemy uszczknąć cos z wszechwiedzy Boga co do naszej przyszlosci

Nie tylko przyszłości, ale też przeszłości. W sposób omawiany powyżej :D Czyli poprzez usilne dążenie do zrozumienia drogi jaką nas Pan Bóg prowadził, czego w żaden sposób nie jesteśmy w stanie pojąć.

A możemy rozmyślać dniami i miesiącami :D Jednak, gdy On nie da nam łaski zrozumienia i światła, to próżne nasze starania. Dlatego myślę, że, tak jak w każdej dziedzinie życia, tak i w chwilach rozeznawania trzeba nam się przede wszystkim modlić, zamiast polegać na własnym rozumie.

A horoskopów nie czytuję. Ostatni raz w podstawówce :D

Pozdrawiam :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Cz sie 19, 2004 14:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14
Posty: 124
Post 
Lars_P napisał(a):
Właściwie, czym jest pycha?

hehehe

Lars_P napisał(a):
Myślę, że skupianie się na strachu przed „pychą” może sparaliżować swobodne i autentyczne poszukiwanie.

Owszem. Zgadza się. Podobnie jak wypieranie się "rękami i nogami" w ogóle faktu istnienia zagrożenia pokusą pychy - co, między nami mówiąc, również może być objawem strachu przed pychą..

Lars_P napisał(a):
Czy syn marnotrawny i Jonasz byli pysznymi ludźmi?

W słowach Pisma Świętego? Nie. Jak wiele innych postaci biblijnych. A to czegokolwiek dowodzi?

Lars_P napisał(a):
Wmówienie sobie pewnych cech i łask jak i głoszenie prawd nie powodują, że stajemy się „autorytetami” w oczach Boga.

Za to we własnych - owszem, dość często, co właśnie staje się pychą.


W odniesieniu do
"(...)Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy." (1Kor 8,1-2)

Lars_P napisał(a):
Jak już taką dziewczynę sobie upatrzy to zbiera o niej wszelkie informacje i dysponowanie jakimiś informacjami o niej można nazwać „wiedza”, – więc czy taka wiedza może stać się pychą?


Lars_P napisał(a):
Czy matka kochając swoje dziecko wbija się w pychę przez fakt codziennego poznawania swojego dziecka?

Po pierwsze: wg słów św. Pawła wiedza wbija w pychę, a nie się nią staje.
Po drugie - pozostając przy wersji św. Pawła: qwszem, i w jednym i w drugim przypadku istnieje taka możliwość.

Lars_P napisał(a):
Jakoś nie rozumiem tej pychy, o której piszemy w tych konkretnych sytuacjach, przytoczonych z naszego codziennego życia.

No właśnie, tylko po co o nich piszesz? Próbujesz zanegować słowa Pisma Świętego?

Lars_P napisał(a):
Więc Makawity, popatrzmy na to pod kątem tej części wypowiedzi żebym się nie unosił pychą - czy „oścień szatański” nie jest „lekarstwem” na pychę?
A jeśli jest to przecież Pan Bóg prewencyjnie zapobiega by pycha nie trawiła nas wrzucając w „nadmiar”, – który jest złem. A zatem sam Pan zapobiega naszemu "nieszczęściu"


Oścień, lekarstwo, prewencja... zapomniałeś tylko o jednym - o ludzkiej wolnej woli mogącej odrzucić nie tylko Bożą pomoc i łaskę, ale nawet samego Boga

Zadam pytanie: po co oścień, po co "lekarstwo na pychę", przeciw czemu ta Boża prewencja - skoro, według Ciebie, na drodze do Boga - nie istnieje pokusa pychy ?? Czyżby Pan Bóg chronił przed czymś czego nie ma ??

Lars_P napisał(a):
Nie czytałem by akurat ci atakowani przez złego ducha na takich wyżynach rozwoju duchowego ulegali pysze. Jeśli „zbaczali” z drogi, to raczej był to błąd a nie pycha. Choć oczywiście mogę się mylić

Fakt, iż Jezus-Bóg nie uległ pokusie pychy, podobnież Jego święci "na wyżynach duchowych", nie jest dowodem na nieistnienie pokusy pychy w drodze do Boga - nawet Jezus był na nią wystawiony w czasie kuszenia na pustyni (Mt 4 1-10).
Tenże sam fakt, w żadnym wypadku nie może być uznany za dowód świadczący o tym, że na drodze do Boga pycha jest niegroźna, bo-swięci-jej-nie-ulegli, bądź Pan-Bóg-i-tak-sam-to-załatwi. Takie twierdzenie byłoby bardzo daleko idącym nadużyciem.

Lars_P napisał(a):
Czy Rozalka ma rację czy jej nie ma, no cóż w tej kwestii można wypowiadać się różnie, bo każdy ma jakąś swoją rację, co nie oznacza, że racja ta jest racja obiektywną. Ja widzę, to tak, Ty inaczej a ktoś inny odmiennie.. Czas weryfikuje nasze spojrzenia, poglądy i na szczęście wszystko się w nim [czasie] zmienia.

Jak sam napisałeś istnieje coś takiego jak prawda obiektywna
Można, oczywiście, wypowiadać się różnie, ale wypowiedzi najlepiej wtedy podpierać jakimiś argumentami.
Rozalka napisała, że na drodze poznawania Planów Bożych, co uogólniliśmy do poznania Prawdy czyli Boga, czai się pokusa pychy. Można mieć na ten temat różne zdania, można na ten temat rozmawiać - od takiej właśnie różnicy zaczęła się ta nitka dyskusji. Jednak w trakcie obecnej wymiany zdań (abstrahując już od zwykłego, zdroworozsądkowego argumentu, jakim jest fakt oczywistego istnienia pokusy pychy w świecie w ogóle - a wiemy, że droga do Boga prowadzi przez ten świat), jako argumenty, pojawiły się również słowa z NT, które wyraźnie mówią o istnieniu pokusy pychy: zarówno pośrednio - jak w przypadku faryzeusza (Łk 18,11) lub członków Sanhedrynu (J 9,33-34) - poprzez ukazanie ich pysznej postawy; jak i bezpośrednio poprzez świadectwo tudzież jako ostrzeżenia (1Kor 8,1; 2Kor 12,7; 1Tm 6,6). Ba! Czymże innym była chęć poznania dobrego i złego a w rezultacie dorównania Bogu?
"Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło." (Rdz 3, 4-5)

Jako że dodatkowo mówimy o pysze w kontekście poznawania Boga, a głównym źródłem naszej o Nim wiedzy jest Biblia, jej słowa powinny być tu decydujące.
Biorąc pod uwagę fakt, że przytoczone cytaty potwierdzają tezę Rozalki o istnieniu pokusy pychy na drodze do Boga, zdanie czy R. ma rację czy nie, jest teraz, wg mnie, raczej kwestią woli niż argumentacji.
Można, oczywiście, dalej się upierać i zaprzeczać Pismu Świętemu, tylko po co? Ale to już nie mój (dość poważny) problem.
Tak więc, uważam, że co miałem, tej kwestii, do powiedzenia - powiedziałem, swoje zdanie podparłem dowodami i cóż... to chyba na tyle - przynajmniej z mojej strony. Dalszy ciąg byłby, w moim mniemaniu, dyskusją dla dyskusji czyli marnowaniem czasu.

_________________
Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce


Cz sie 19, 2004 21:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14
Posty: 124
Post 
Lars_P napisał(a):
Jeżeli będziemy (1)dosłownie brali fakt „milczenia Boga”, to pewnie Go (2)nigdy nie „usłyszymy” i nie „zrozumiemy”

Ad. 1 Naturą faktu jest dosłowność i nie można go brać inaczej niż "dosłownie". Fakt ma to do siebie, że jest tym, co jest rzeczywiście - bez względu na to czy to komuś pasuje czy nie. Jego natomiast ocena - to już inna sprawa.
Ad. 2 "nigdy" prawdziwe będzie tylko gdy milczenie będzie trwało "zawsze", a czy ktokolwiek tu sugerował tak absurdlną tezę? Możesz przytoczyć cytat?

Jeśli Bóg będzie milczał, to choćby nie wiem co, ale Go i tak nie usłyszymy. Z tej prostej przyczyny, że.. milczy.
Gdy natomiast przerwie milczenie i przemówi.. to wtedy owszem, usłyszymy. Albo nie :). To już zależeć będzie od tego jak słuchamy.

A propos Mt 9,20-22
Lars_P napisał(a):
Zastanawiam się czy w tym czasie tzn. dwunastu lat Bóg milczał?

Zgodnie z tym, co cały czas twierdzę, powiedziałbym, że Bóg natychmiast odpowiedział - pochylił się nad swoją córeczką, wziął ją za rączkę i poprowadził przez czas i przestrzeń, by w odpowiednim dniu, o odpowiedniej porze znalazła się na właściwym miejscu - gdzie przechodzić będzie Mesjasz. W czasie tej drogi, znając słabości natury ludzkiej, podtrzymywał ją - pomagał rano wstawać i znosić trudy choroby, co jakiś czas przysyłał lekarzy, by obudzić gasnącą nadzieję, dawał pieniądze na ich opłacenie, a przede wszystkim przygotowywał ją - wzmacniał odwagę i pogłębiał wiarę, aby we właściwym momencie uwierzyła i odważyła się Go dotknąć.

Lars_P napisał(a):
Popatrz na uczniów idących do Emaus. Oni słuchali Jezusa i słyszeli, ale Go nie poznali. Późnej dopiero jak Jezus już nie mówił przypomnieli sobie, że "pałało w nich serce".

Nie wiem o co Ci chodzi, ale gdyby miał być to przykład "mówiącego milczenia" - to... milczenia tu nie było - była za to "mowa serca". Mowa serca nie jest milczeniem... Bóg wtedy po prostu przemawia do serca.

Lars_P napisał(a):
A może „milczenie” jest inną mową, która pobudza nas do działania.

Czasami jest tak, że ojciec w stosunku do dziecka, stwarza bardzo wymowną sytuację poprzez tzw. milczenie.
Czy to milczenie nie jest tak bardzo wymowne, że można je "usłyszeć" jako krzyk?
Często po prostu brakuje słów, ale czy to oznacza, że nie wiemy, o co chodzi jak ktoś milczy?
(...)
Bo "Bog przemawia na różne sposoby" - łącznie z mową milczenia.


makawity napisał(a):
Sądzę mianowicie, że gdy Bóg milczy... to milczy - nie przekazuje wtedy żadnej informacji, nie mówi, ani nie próbuje nam w tym czasie nic powiedzieć.
Cała rzecz, wg mnie, polega na tym, iż zastanawiając się nad Bożymi wobec nas postawami, próbujemy, jak mi się wydaje, przypisywać Mu - mniej lub bardziej (w mojej ocenie - raczej mniej) świadomie - nasze własne, ludzkie zachowania. Na nasz ludzki sposób sobie je tłumaczyć - ileż razy zdarzało nam się przeżywać lub widzieć u innych "ciche dni", ile razy milczeniem staraliśmy się dać bliskim lub znajomym znać, że coś nie jest po naszej myśli, zwrócić na siebie uwagę - jednym słowem - przekazać jakąś informację.

Z Panem Bogiem jest, jak sądzę, inaczej: Bóg jest Prawdą - nie ma w Nim cieni, niedomówień, masek czy póz... Jego mowa jest jasna i jednoznaczna.

_________________
Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce


Cz sie 19, 2004 21:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL