Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 10:10



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 chrześcijańska pokora czy frajerstwo? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 05, 2009 8:45
Posty: 232
Post Re: chrześcijańska pokora czy frajerstwo?
Nie wiem, czy takie „przepraszam” ma jakiekolwiek znaczenie, to pewnie zależy czy jest wypowiadane ze szczerymi intencjami, ale popieram tezę, że wybaczenie nie oznacza bierności. Oprócz wybaczenia trzeba coś zrobić, żeby dana osoba zmieniła swoje zachowanie. Na przykład w przypadku trudnego, przedłużającego się konfliktu w rodzinie można skorzystać z pomocy specjalistycznej poradni.

Kilka dni temu trafiłam na ciekawy fragment dotyczący upominania w Księdze Ezechiela:
„A gdy upłynęło siedem dni, Pan skierował do mnie to słowo: «Synu człowieczy, ustanowiłem cię stróżem nad pokoleniami izraelskimi. Gdy usłyszysz słowo z ust moich, upomnisz ich w moim imieniu. Jeśli powiem bezbożnemu: "Z pewnością umrzesz", a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie. Gdyby zaś sprawiedliwy odstąpił od swej prawości i dopuścił się grzechu, i gdybym zesłał na niego jakieś doświadczenie, to on umrze, bo go nie upomniałeś z powodu jego grzechu; sprawiedliwości, którą czynił, nie będzie mu się pamiętać, ciebie jednak uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Jeśli jednak upomnisz sprawiedliwego, by sprawiedliwy nie grzeszył, i jeśli nie popełni grzechu, to z pewnością pozostanie przy życiu, ponieważ przyjął upomnienie, ty zaś ocalisz samego siebie.”

Nadzwyczaj skutecznym specjalistą w dziedzinie upominania był ojciec Pio. Kochał ludzi jak mało kto i nigdy nie chował do nikogo urazy, ale grzesznika potrafił obrugać bardzo surowo, właśnie dla dobra samego grzesznika. Oczywiście ojciec Pio, podobnie jak prorok Ezechiel, miał do tego specjalne uprawnienia – nie przeszkadzała mu belka we własnym oku, która nam, zwykłym śmiertelnikom często utrudnia ocenę sytuacji. Ale czasem i od zwykłego śmiertelnika sytuacja wymaga postawienia się – nie poprzez odpłacanie policzkiem za policzek a konsekwentne dążenie do rozwiązania problemu.

Z upominaniem wiąże się jeszcze jedno niebezpieczeństwo - żeby nie przerodziło się w natrętne zrzędzenie, w szukanie dziury w całym. Z tego nie powstaje nic dobrego, co najwyżej złośliwe kawały o teściowych. ;)


Pn kwi 12, 2010 16:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 05, 2009 8:45
Posty: 232
Post Re: a co z bogactwem?
A jednak coś jest z tym uchem igielnym, przez które równie trudno jest się przecisnąć wielbłądowi jak bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego. Ilekroć widzę na ekranie telewizora głodujących ludzi w Afryce, przypominam sobie soczysty kotlet, który zjadłam na obiad i czuję się trochę jak ten bogacz, który codziennie mijał obojętnie na schodach Łazarza.

Wszyscy znamy słowa Hemingwaya „Nie pytaj, komu bije dzwon, bije on tobie.” Rodziny ofiar katastrofy pod Smoleńskiem z dnia na dzień znalazły się „pod wozem”. Zdarza się, że zamożni biznesmeni na skutek fałszywego oskarżenia lądują w więzieniu i plajtują z tego powodu. Każdy z nas każdego dnia może obłożnie zachorować lub ulec wypadkowi, każdemu może się urodzić kalekie dziecko. Wystarczy się rozejrzeć dookoła, przypatrzeć się historii własnej rodziny, swojemu własnemu życiu, aby stwierdzić, że nie ma nic bardziej nietrwałego niż fortuna, co „kołem się toczy”.

To nieprawda, że wszyscy ludzie wegetujący w nędzy na marginesie życia są do niczego niezdatnymi niedojdami. Znaleźli się na nim z różnych przyczyn, czasem z własnej winy, czasem dlatego, że pozbawiono ich szans, że nie wytrzymali któregoś kolejnego ciosu zadanego im przez życie, poddali się. Ale większość z nich wciąż stanowi wartościowy, możliwy do wykorzystania kapitał, który trzeba tylko uruchomić aby zaczął przynosić zyski sobie i innym, i przestał być obciążeniem dla budżetu oraz źródłem społecznych patologii. Czy można mieć za złe człowiekowi głodnemu, pozbawionemu możliwości zarobku, że idzie kraść?

Fundacje dobroczynne działają różnie, jak różni ludzie je prowadzą. Niektóre mają efekty wspaniałe a inne nie bardzo. Najbardziej podobają mi się te instytucje, które oferują pomoc w formie wędki, umożliwiają człowiekowi, który znalazł się w kryzysie, wyjście z niego a nie tylko łagodzą jego skutki.

Kilka dni temu podano wiadomość o inicjatywie szczecińskiej spółdzielni mieszkaniowej, która umożliwiła swoim dłużnikom odpracowanie zaległości czynszowych, wykorzystując w tym celu fundusze unijne. Dłużnicy wyrażali ogromne zadowolenie z tej możliwości. To jest ta właściwa droga, którą należy pójść. Większość ludzi nie chce żyć z cudzej łaski, chcą być samodzielni, trzeba im tylko dać szansę. Każdy, kto ma możliwość stworzenia jakiegokolwiek miejsca pracy, powinien ją wykorzystać. Nawet jeśli jest to kłopotliwe i niezbyt opłacalne dla pracodawcy, przełoży się na zdjęcie z czyjegoś serca ciężaru upokorzenia biedą a z budżetu ciężaru zasiłku z opieki społecznej oraz na wpływ podatku do państwowej kasy, tej z której żyją nauczyciele, emeryci, renciści, pacjenci szpitali. Wystarczy spojrzeć nieco dalej niż do czubka własnego nosa, aby zrozumieć, że to się nam wszystkim opłaci. Oczywiście odrębną sprawą jest pilnowanie, aby wpływy z podatków były właściwie zagospodarowane.

Każdy z tych, co dziś są na wozie, powinien pamiętać, że w każdej chwili może z niego spaść i wtedy mogą mu się przydać mechanizmy pomocy, które sam mógł stworzyć, kiedy jeszcze na wozie pozostawał. „Nie pytaj, komu bije dzwon, bije on tobie.” Nie ma nic złego w bogaceniu się. Jest coś bardzo złego w zasklepieniu się w swoim bogactwie, w obwarowaniu go murem obojętności na widoczny zza szyby luksusowego samochodu inny, smutny świat ludzi pozbawionych szans. Moim zdaniem, dopóki jest na świecie choć jeden człowiek, który nie z własnego wyboru i nie z własnej winy cierpi nędzę, dopóty wszyscy pozostali są winni.


So kwi 24, 2010 14:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 05, 2009 8:45
Posty: 232
Post Re: chrześcijańska pokora czy frajerstwo?
Wysłuchałam dziś kazania o grzechu a właściwie o niechęci ludzi do słuchania o grzechu. O oburzeniu, z jakim coraz częściej spotyka się katecheta w szkole ze strony młodzieży, kiedy potępia homoseksualizm. O pełnym niechęci zdziwieniu zagranicznych gości, kiedy stykają się u nas z potępieniem aborcji. Bo skoro to uwalnia ludzi od kłopotu i daje im szczęście to dlaczego nie? Ano dlatego, że konsekwencją grzechu są prędzej czy później bardzo poważne kłopoty.

Bóg ostrzega nas przed konsekwencjami grzechu, przed cierpieniem i nieszczęściem – na kartach Biblii, poprzez kapłanów, proroków i świętych. Ale ludzie nie chcą ich słuchać, bo to psuje im przyjemność grzeszenia, więc zamykają posłańców Boga w więzieniach, torturują ich lub obcinają im głowy. Potem wydarzają się zapowiedziane nieszczęścia a wówczas ludzie złorzeczą i oskarżają Boga o zło, które sami na siebie sprowadzili. I grzeszą dalej.

Tak się zastanawiam – kto tu właściwie jest frajerem?


N cze 13, 2010 12:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL