Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Autor |
Wiadomość |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Cytuj: Droga pani Silvo, proszę się nie pogniewać, ale wydaje mi się, ze pani albo została wprowadzona w błąd przez kogoś, albo, co gorsze zmysliła, lub mocno "pokolorowała" tę historię. Odnoszę takie wrazenie, bo jest ona tyleż mrożąca krew w żyłach, co niepradopodobna. Niemniej, nawet gdyby była prawdziwa, także nie wyklucza tego co napisałem.  Nie ma w tym nic podkolorowanego. Zresztą i tak nie powiedziałam wszystkiego co wiem o tej sytuacji, bo to by się dopiero wydało nieprawdopodobne... To po prostu opętanie. Jeśli chodzi o to co mogła sobie sugerować, przypuszczać itp. to wiem, że dopiero niedawno (kilka dni przed uwolnieniem) uświadomiła sobie co takiego spowodowało jej stan. Gdyby miała pojęcie o tym wcześniej to wcześniej by została uwolniona. Nie musi cię moja opowieść przekonywać. Jesteśmy na forum katolickim w temacie o opętaniach więc mówię co wiem na ten temat. Czy ty w to wierzysz czy nie to już nie to już nie moje zmartwienie.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Śr gru 30, 2009 14:30 |
|
|
|
 |
poppy
Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50 Posty: 131
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
oczywiscie, że moja wiara w pani opowieść  obiektywnie nic do niej nie wnosi. Niemniej - pani upracie nie chce zauwazyc, ze ja nie piszę o żadnych sugestiach otp. a o tzw. wyparciu, co pani zresztą potwierdza w swych wypowiedziach na temat tej osoby. Gdyby pani znajoma tego nie wyparła juz dawno przeanalizowałaby, jako osoba juz starsza swój czyn i doszła do prostego i dobrego wniosku, ze podpisała ów papierek z głupoty, jako dziecko, nie mając zamiar faktycznie praktykować okultyzmu. Wyspowiadałaby sie z tego i na pewno otrzymała rozgrzeszenie. Sprawa byłaby zamknięta. Ale ponieważ wyglada na to, ze to wyparła, ta trauma została zepchnieta w podswiadomosć i dreczyła pani znajoma. Ja to tak widze ze wzgledu na opis pani i chronologie zdarzeń. Mam wrazenie, ze pani stawia na przeciwległych biegunach Kosciół i wiedze medyczną. Tak jakby pani mówila: albo wierzysz człowieku w Boga i Koscioł, albo w nauke. Uwzam to za zła postawę. Kosciół ani nauki nie neguje, ani nie ejst do niej w opozycji, przeciwnie, korzysta z niej, takze a moze szczególnie w sprawach opetań, nawiedzeń i cudów. Pozdrawiam
|
Cz gru 31, 2009 8:15 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
A czy ty potrafisz dokładnie przypomnieć sobie wszystko, co zrobiłeś jako dziecko do 10 r. ż.? Czy może też to wyprałeś?
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Cz gru 31, 2009 11:30 |
|
|
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Proszę zakończyć te osobiste wycieczki! Jeśli chcecie kontynuować przenieście się na PW!
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Cz gru 31, 2009 12:13 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Szumi, to nie była osobista wycieczka. To było poważne pytanie dotyczące tematu o którym rozmawiamy: wg. poppy ta dziewczyna o której mowa wyparła zdarzenia ze swojego dzieciństwa z pamięci i to spowodowało opisywane objawy. Dlatego chcę się dowiedzieć, czy mój rozmówca pamięta dobrze wszystko co robił jako małe dziecko, czy też to wyparł ze świadomości i czemu w związku z tym nie ma takich objawów.
Inaczej rzecz ujmując to jest rozmowa na temat istnienia bądź nieistnienia opętania. Jeśli jednak uważasz że ten temat jest nieodpowiedni w wątku o opętaniu to możemy się przenieść na wiadomości.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Cz gru 31, 2009 15:07 |
|
|
|
 |
poppy
Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50 Posty: 131
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
witam i zgadzam się tu z panią Silvą. to nie była żadna osobista wycieczka, a pytanie i bardzo chetnie na nie odpowiem. nim to jednak uczynię chciałbym móc napisac panstwu i pani Silve wprost : nie neguję wcale istnienia opętań!!! Chcę, by to było jasne i klarowne. Podkreślam to, bo mam wrażenie, ze pani Silva źle mnie zrozumiała. Mój stosunek do opetań jest po prostu podobny do stosunku Koscioła, czyli bardzo ostrożny. Zarówno Kosciół, jak i zwyczajna logika nakazuje wykluczyć najpierw inne możliwości, a nie szafować opetaniami, cudami, czy nawiedzeniami. I ja się z tym zgadzam. Zdecydowanie wiecej ludzi słyszacych głowy w głowie, jakies "podpowiedzi", mających wizje i rózne inne dziwne objawy mogące wskazywać na opetanie, czy naweidzenie, to osoby po prostu chore, albo zaburzone, niż opetane, czy nawiedzone. Taka jest prawda i dlatego w Kościele bardzo dba się o to, żeby pochopnie nie nazwac czegos cudem, a objawu opetaniem, czy nawiedzeniem w majestacie tegoż. Mam nadzieję, ze wyjasniłem już: nie twierdzę, e opetania nie istnieją, skłaniam sie natomiast ku temu, by najpierw zbadać pod kątem psychiki kogoś kto ma podobne opetaniu objawy. Nie musi się zaraz okazać,ze ktoś ten ma chorobe psychiczną poniekąd. Rózne objawy mogą być wynikiem zaburzeń osobowosci na tle np. traumy z dziecińśtwa. Odpowiadając na pytanie pani Silvy: nie, oczywiście, ze nie pamiętam wszystkich wydarzeń, czy uczynków z dzieciństwa:) Zapominanie jest zupełnie naturalną rzeczą i mysle,ze pani o tym wie. Ale wyparcie to nie jest zwyczajne zapominanie. Wyparcie to pewnego rodzaju siłowe usunięcie ze swiadomosci czegoś bardzo przykrego. Organizm małego człowieka broni się przed trauma, której nie jest w stanie psychicznie znieśc. Kaliber traumy bywa rózny, a wyparcie nie ejst bardzo rzadkim, ale też nie ejst codziennym zjawiskiem. Często występuje w stanie szoku, nawet u dorosłych. Osoba, która w chwili zdarzenia jakiegoś nie miała zaburzonej świadomosci, nie ma uszkodzonego mózgu nie pamieta np. szczegółów wypadku, w którym uczestniczyła, napadu, czy gwałtu, jakiego na niej dokonano itp. Zwykle po niedługim czaie pamiec to jednak wraca. Przy wyparciu nie wraca, ale za to zepchniete w podświadomosc coś tam tkwi, jak wspomniałem, z mocą nadaną temu czemuś przez dziecko, a nie z mocą obiektywnego zdarzenia. Dlatego czesto cos takiego może dreczyc latami i wcale nie musi to być zwiazane ze sprawami religijnosci, czy duchowosci. Wypierają czesto ofiary przemocy domowej, molerstowania seksualnego, dreczenia przez rówieśników, ale zcesto wypierają też te dzieci, które komus uczyniły krzywdę. Kiedy zdały sobie sprawe z krzywdy nie miały dosc sił, zeby przyznac się, czy przeprosic, wiec wyparły, ale poczucie winy pozostało. Wyparcia zdarzają się też w zupełnie banalnych sprawach. Córka moich znajomych panicznie bała się ptaków. Czy to bocian, czy kanarek - daleko na niebie, czy na parapecie. Jako nastolatka dostała histerii, gdy podczas wycieczki na rynku jednego z miast zleciały sie gołębie tuz obok niej. Nie mozna jej było uspokoić. Rodzice jej wspomnieli, ze ma tak od dziecka, ale rzadko jej to urudnia życie, bo unika miejsc, gdzie jest duzo ptaków. Dziewczyna nie umiała powiedzieć skad u niej fobia przed ptakami. Po paru latach juz, w trakcie teapii z powodu zupełnie innego wyszło na jaw co to powodowało. Otóż jako kilkulatek była na wsi u babci. Miała zakaz podchodzenia do kury wysiadującej jaja, ale go złamała, jak to dziecko. Chciała po prostu zobaczyć jajeczka. Mimo protestów kury dobrała się do jajek i niestety je zniszczyła. Wtedy jej pare lat starszy kuzyn powiedział jej, że teraz ptaki beda jej nienawidzic i wszedzie ścigac, bo zabila ich braci. Male dziecko w to uwierzyło. Z czasem czas zatarł wspomnienie "strasznego czynu", ale pozostał irracjonalny strach przed ptakami. Ta kobieta już wówczas, gdy sie to wyjasniło nie pamietała wcale tego zdarzenia, ani rozbicia jaj, ani słow kuzyna. To jemu się to przypomniało. Był starszy od niej i pamietał zdarzenie, do głowy mu nie przyszło, ze jego żart do małego dziecka spowoduje strach przed ptakami na mnóstwo lat. Dziewczyna to wyparła, bo w swoim pojęciu miała odczucie, ze stało się bardzo wiele złego: złamala zakaz babci, zniszczyła niewinnemu ptakowi jego dzieci i spotka ja teraz zasłużona kara przepowiedziana przez kuzyna. Gdyby zwyczajnie pozałowała tego, nie była maluchem, to myslałaby tal. Gdyby nie wyparla tego, a zanalizowała jako starsze dziecko bodaj, wiedzialaby, że zrobiła źle, ale nie chciała tego, a ptaki nie beda się na niej msciły przecież. Tak z grubsza wyglada wyparcie i jego skutki. Nie podjałbym sie "diagnozwania" pani znajomej pani Silvo  nawet klinicysta by się nie podjał mając informacje z internetu i z drugiej ręki:) po prostu z tego co pani napisała uznałem wyparcie za jedną (!!!) z mozliwosci, a nie fakt. Pozdrawiam
|
Cz gru 31, 2009 16:03 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Cytuj: Zarówno Kosciół, jak i zwyczajna logika nakazuje wykluczyć najpierw inne możliwości, a nie szafować opetaniami, cudami, czy nawiedzeniami. I ja się z tym zgadzam. Ja również. Ale kiedy kwestia jest oczywista (człowiek charakterystycznie reaguje na świętości i egzorcyzmy i jest przyczyna demoniczna) to nie ma powodu dopatrywać się zupełnie nieprawdopodobnych i naciąganych wyjaśnień psychologicznych. Otóż wiem, na czym polega wyparcie. Jak sam piszesz Wyparcie to pewnego rodzaju siłowe usunięcie ze swiadomosci czegoś bardzo przykrego. Organizm małego człowieka broni się przed trauma, której nie jest w stanie psychicznie znieść.. Powiedz mi czemu małe dziecko miałoby wypierać ze świadomości coś, co ani go nie bolało, co nie było żadną traumą, ani nie było złe ani zabronione a było jedynie nakreśleniem kilku liter na jakimś papierku? Sprawa jest prosta: ta dziewczyna nie wyparła tego a jedynie zapomniała, tak jak i ty zapomniałeś większość drobnych zdarzeń ze swojego dzieciństwa. I do około 20 roku życia nie miała pojęcia, że zrobienie czegoś takiego może być w ogóle szkodliwe, więc nie może być mowy że dowiedziała się i dopiero później zaczęło się wyparcie tego faktu. A zatem zapomniała a przypomniała sobie dopiero w trakcie dokładnego rachunku sumienia nakierowanego na wszelkie spotkania z okultyzmem. Wcześniej po prostu tego nie pamiętała. A gdy sobie przypomniała nie była to dla niej żadna trauma ani żadne przeżycie (w gruncie rzeczy nie wiązały się z tym praktycznie żadne uczucia) tylko po prostu odkrycie dawno zapomnianego drobnego zdarzenia z dzieciństwa. I kolejna rzecz: Powiedz mi, czemu owo wyparcie miałoby powodować niespotykaną awersję do świętości (rzucanie Biblią, agresja wobec księży, niemożność dotknięcia różańca - fizycznie ją parzył - bluźnierstwa w czasie Eucharystii wypowiadane w stanie nieświadomości), problemy ze świadomością i ruchem jak np. niemożność ruchu (opowiadała że stała na mrozie przez godzinę pod kościołem i nie mogła się ruszyć chociaż chciała), ruch w inny sposób niż chciała (np. szła tam gdzie nie chciała), długotrwałe utraty świadomości przy skoordynowanym i sensownym działaniu w drodze na egzorcyzmy lub msze (często idąc na mszę "budziła się" w zupełnie innej części miasta niż zamierzała, raz nawet w innym mieście), przewidywanie przyszłości (idąc bodajże w okolicach kościoła nagle upadła na ziemię a potem zerwała się i odbiegła - wbrew swojej woli- a po chwili zobaczyła że dokładnie przez tamto miejsce gdzie się to stało przechodził biskup). Czy możesz mi wyjaśnić, w jaki sposób podpisanie papierka w wieku kilku lat miałoby spowodować takie efekty? I wszystkie te efekty ustąpiły na raz w momencie spowiedzi? I z łaski swojej wyjaśnij mi jeszcze jedno: jak byłoby to możliwe, że ta osoba, która wg. ciebie nie jest opętana a jedynie miała problemy z psychiką reagowała na niewypowiedziane modlitwy i egzorcyzmy? Tzn. ksiądz modlił się w myślach a z nią się zaczynały dziać dziwne rzeczy.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Cz gru 31, 2009 16:32 |
|
 |
poppy
Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50 Posty: 131
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Miła pani Silvo
Skutki, jakie moze wywolac wyparcie nie sa jakoś ogranoczone, sporo zależy od psychiki wypierającego.
skoro pani kolezanka nie pamietała tego zdarzenia, to równie dobrze mogla też nie pamietać, że np. rozmawiala z kims o tym i ten ktoś powiedział jej, że w ten sposób zawarla pakt z diabłem. Nie twierdze,ze tak było, a jedynie, ze to nie jest wykluczoe, tak samo, jak niewykluczone jest to, że rzeczywiscie była opetana, czy też dreczona przez złego ducha.
Dlaczego w ogóle napisałem w tym atku? Otóż dlatego, ze według mnie należy troszczyć się o swego bliźniego:) a troska ta znów według mnie nie polega na tym, by ryzykować jego zdrowiem i zyciem.
Bagatelizowanie dręczenia przez złego ducha jest takim ryzykiem, ale takze takim ryzykiem jest sugerowanie komuś, by zaniechał (nie twiedze, ze pani to robi, żeby było jasne) leczenia, czy konsultacji psychiatrycznej. Jest pani inteligentną osobą, więc wie pani zapewne, ze są choroby i cielesne i psychiczne podstepne, jak sam diabeł. To nie jest tak, że np. schozofrenik z dnia na dzień nagle informuje wszystkich, ze jest prezydentem USA i przemawia do tłumów. Czasem coroba ta działa cichaczem, dając bardzo nikłe, acz zauwazalne dla bliskiego otoczenia objawy, których to otoczenie nawet nie umie czasem nazwać.
W Pollsce niestety nadal choroba psychiczna jest powodem do wstydu i izolowania człowieka. Dlatego czesto otoczenie chorego i on sam (mam na mysli chorego zdającego siobie sprawe z dziwnosci swego stanu) za nic nie chcą dopuścić do siebie mysli, ze za tym wszystkim może stac choroba. I jeśli obawy wskazują na to, ze jest to np.objaw dreczenia, a czasem wskazują, albo nawiedzenia z pewnoscią chetniej bedą sklaniac się ku tej mozliwosci. Efektem bywa zaniechanie leczenia, czy nawet konsultacji z lekarzem i pogłebianie się choroby.
Znałem kiedyś pewną kobietę, byla kolezanką mojej siostry, parę lat starszą. Piszę ze ją znałem, bo teraz tej osoby, w kwestii osobowosci jej, już nie ma. Jako młoda dziewczyna była zupełnie zwyczajna. Kiedy poszła na studia zaczeła dziwnie sie zachowywać. Twierdziła, ze czuje zapach siarki w niektórych pomieszczeniach, albo od niektórych ludzi, zcasem mówila, ze ktoś ma diablelskie oczy, ale zcasem zachowywała się całkiem normalnie. Rzadko ją widywałem w tym okresie, bo choć mieszkałem niedaleko załozyłem już rodzinę, absorbowała mnie praca. ale moja siostra miała z nią czesty kontakt i bardzo się o nią niepokoiła, co mi mówila. Dziewczyna raz dostała ataku, własnie pod kosciołem. Mówiła, ze nie wejdzie tam, bo tam zamiast Boga jest szatan, że dziala poprzez ludzi, którzy tam są. Po tym zdarzeniu wyciszyła się, była jakas nieobecna, wzieła urlop dziekański. Z moją siostrą się spotykala, mówiła, ze dręczy ją diabeł, nie pozwala jej wejśc do kosciola, pokazuje, Ze tam są źli ludzie itp. Potem wrócila na studia, o dziwnych odczuciach juz nie mówila. Wkrótce trafiła do jednej ze wspólnot. Była zafascynowana. Opowiadała siostze, ze tam wielu ludzi ma objawienia, jak ona, ai wielu szatan nawiedza, usiłując odciągnać od Boga, bo to jego domena. Teraz już otwarcie mówila o zapachu siarki, ale że zdarza sie to zcasem, podobnie jak nocne nawiedzenia szatana pezezd którym bronią jej anioły. Moja siostra skończyła studia i wyszła za maż, wkrótce opusciła rodzinne miasto, nasi rodzice też się przenieśli gdzie indziej. Kolezanka do niej pisała, potem juz coraz rzadziej, w końcu kntakt się urwał. Niedawno dowiedział sie o jej losach. Dziewczyna była we wspomnianej wspólnocie, miała wizje, nawiedzenia, tak to nazywano. ciagle trwała walka o nią z natretnym szatanem, tak mówili o tym ci ludzie podobno. Kilka lat później miała próbe samobójczą, odkreciła gaz. To takze było przypisane szatanowi. Nastepnie usiłowała wypchnąc z okna swoją bratanicę, która rzekomo miała być wysłaniczką szatna, ale na szczeście nic sie nie stało, a rodzina uznała to za niemądre zachowanie i tyle. Wyszła za mąż, urodziła synka. Jej teściowa zrobiła raban, gdy dowiedziała sie przypadkiem, ze chowa dziecko do komody, w obawie przed szatanem. Wkrótce okazało się, że u kolezanki siostry, już na studiach zdiagnozowano schizofrenię. Leczyła się czas jakis, ale potem zaniechała tego, bo znajomi ze wspólnoty przekonali ja , ze jej stan to działanie szatana i da sie z tym powalczyc. Jej mąz, osoba zdrowa psychicznie, podzelał to zdanie. Rodzice mimo, ze wiedzieli o chorobie woleli mysleć, ze tak wlasnie ejst, ze to wina szatana, a ich jedyna córka jest zdrowa. Wzglednie normalne zachowanie przez kika lat, o znaczy takie, ze poza wspólnotą i najblizszymi nie opowiadała o siarce i tym podobnych rzeczach jest typowe dla schizofrenika. Potem nastąpiły cora silniejsze ataki choroby. Obecnie ta kobieta żyje poza szpitalem, ale jest ubezwłasnowolniona. Bywa, ze ubiera się jak przebieraniec i wychodzi na ulice, nie myje się tygodniami, nie ma z nia kontaktu. Gdyby nadal się leczyła wowczas, gdy ją zdiagnozowano moze dzić zyłaby mimo choroby normalnie. Ten straszny przykład przekonuje mnie, ze lepiej założyć jednak najpoerw chorobe, a dopiero po jej wykluczeniu dzialanie duchów, niż odwrotnie. Gdyby jej znajomi ze wspólnoty wiedzieli, ze jest chora, co zataiła, z pewnoscią naklanialiby ją do leczenia. Niestety, nie wiedzieli, a lekkomyślne "diagnozowanie" jej, jako sooby dreczonej przez szatana i ratwanej przez anioły tylko utwierdziło ją w chorych rojeniach. Schizofrenia ma to do siebie, ze chory naprawde czuje zapachy, słyszy głosy, a jego omamy i wizje sa bardzo realistyczne. On nie zmyśla, on to czuje. Tyle,ze to działanie choroby. Może tearz łatwiej pani zrozumiec moja postawę. Pozdrawiam.
|
Cz gru 31, 2009 17:14 |
|
 |
poppy
Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50 Posty: 131
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Jeszcze jedno tak całkiem na marginesie pani Silvo. Rozumiem, ze pani była śwaidkiem darzeń, które pani opisała, tych z udzoałem pani znajomej? Jesli tak, to w porzadku, ale jeśli nie i zna je pani z jej opowiadań, to radziłbym dystans do nich.
Są takie choroby i zaburzenia psychiczne, które nie naruszają intelektu chorego: doskonale wie on do kogo co mozna ze swych rojeń wyjawic. Nie twoerdzę,ze pani kolezanka taką osobą jest, a jedynie ogólnie mówię. Taki chory zadje sobie sprawe, ze w eikszosci ludzi jego zachowanie, albo opowieści budzą conajmniej zdziwienie, wiec niekonieczie ejst chętny tym ludziom sie ujawniać. Szybko jednak potrafi rozpoznac, kto jest skłonny uwierzyć w to co mówią, bo wynika to z jefo przekonania. I wcale nie musi to dotyczyć spraw religii, ale moze gdy chory na tym tle ma odchylenia, co nie jest rzadkie. Pozdrawiam wspaniałego Sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku
|
Cz gru 31, 2009 17:46 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Moja opinia jest taka: Kiedy są poważne podejrzenia działania szatańskiego (są ewentualne przyczyny i niepokojące objawy) nie wykluczając z miejsca choroby psychicznej należy poradzić się egzorcysty. I tak, żeby trafić do egzorcysty trzeba przejść przez wizytę u psychologa. A kiedy egzorcysta stwierdzi, że to nie problemy demoniczne należy iść do psychiatry. Natomiast jeśli są same "przyczyny" (grzechy przeciw 1 przykazaniu) a nie ma objawów to trzeba iść jak najszybciej do spowiedzi, wyspowiadać się i cieszyć że te grzechy nie spowodowały dużych problemów. Czasem sytuacje są tak ewidentne jak u tej mojej znajomej: typowe objawy opętania a przy tym zdrowa psychika i zrównoważona osobowość. Obserwacja psychiatryczna nic konkretnego nie wykazuje, natomiast są bardzo ostre reakcje na egzorcyzmy i kontakt ze świętościami. I w końcu uwolnienie po spowiedzi. To nie pozostawia wątpliwości że to było opętanie. Teoria o wyparciu jest tu praktycznie bez sensu z prostego powodu: bardzo poważne objawy zniknęły w ciągu jednego dnia. Niezależnie od tego, przez co byłyby spowodowane takie objawy psychiczne wyjście z nich musiałoby trwać długi czas i wymagać terapii. Czy np. ta osoba o której pisałeś że bała się ptaków po uświadomieniu sobie powodu swojego stanu natychmiast w ciągu dnia przestała się bać? -------- Nie jestem egzorcystą (i nie będę), ale jeśli mowa o wpływach szatańskich to ja zawsze zwracam uwagę na przyczyny, przebieg i zachowanie osób w obliczu świętości. Jeśli występują te 3 rzeczy jednocześnie: przyczyna (np. kontakt z okultyzmem, spirytyzmem, itd) - może być niezdiagnozowana, ale najczęściej jakaś jest, charakterystyczny przebieg (niemożność modlitwy, myśli bluźniercze, brak panowania nad swoim zachowaniem itd) oraz charakterystyczne zachowanie w obliczu świętości (bluźnierstwa, agresja, niemożność kontaktu z nimi, nieopanowany wstręt itd). To oczywiście poważna postać opętania, ale mogą być lżejsze. Specjalnie tutaj rozgraniczyłam przebieg i zachowania w obliczu świętości. Bo może być tak, że choroba psychiczna powoduje podobne myśli i zachowania jak opętanie (jak właśnie wynika z tej smutnej historii, którą przytoczyłeś), ale myślę że nie może powodować takiego samego zachowania w obliczu świętości*. Na przykładzie tej historii o której pisałeś: Na pierwszy rzut oka można rzeczywiście było u tej dziewczyny zdiagnozować opętanie, gdyż mówiła o pewnych objawach które się przy opętaniu pojawiają (zapach siarki) i wykazywała pewne zachowania charakterystyczne dla opętania (atak przed kościołem). ALE przynajmniej jedna rzecz pokazywała że to najprawdopodobniej nie opętanie: zachowanie w obliczu świętości. Otóż nie sądzę, żeby szatan powiedział że w kościele jest on, a nie Bóg. Diabeł jest kłamcą, ale w kontakcie z Bogiem jest zmuszony mówić prawdę. Np. ta moja znajoma która była opętana krzyczała w momencie przeistoczenia "On tu jest!". Poza tym wypowiadała bluźnierstwa, ale nie kłamstwa. Druga rzecz to równowaga psychiczna: piszesz, że dziwnie się zachowywała, była nieobecna a potem zafascynowana wspólnotą. To może oczywiście zależeć od charakteru, ale zbytnie zajmowanie się swoim stanem (podejrzewanym opętaniem) chyba nie jest charakterystyczne dla opętanych. Mówię "chyba" bo znam 2 osoby opętane, więc to trochę mała próba, ale obie podchodzą do swojego opętania z dużym dystansem, zachowują się zupełnie normalnie w codziennych sytuacjach, są pozytywnie nastawione do życia. Nigdy nie słyszałam żeby któraś z nich w normalnej sytuacji (bez bliskości świętości) mówiły coś dziwnego albo się jakoś nerwowo zachowywały. Tego można było nie zauważyć, bo to bardzo drobne różnice, ale kolejna rzecz to był wielki błąd: piszesz, że była we wspólnocie, ale czy była też pod opieką egzorcysty? Wydaje mi się z tego co piszesz że nie, gdyż egzorcysta tutaj dosyć prosto mógłby wykluczyć opętanie (np. wypowiedzieć egzorcyzm w myślach i obserwować efekty). To jest wielki błąd, kiedy ktoś opętany (lub z podejrzeniem opętania) jest we wspólnocie a nie jest pod opieką egzorcysty. Tu też należy zaznaczyć, że żeby dostać się do egzorcysty trzeba przejść przez wizytę u psychologa a czasem i sam egzorcysta wysyła do psychiatry. O tym, że zaprzestano w przypadku tej dziewczyny koniecznego leczenia psychiatrycznego nawet szkoda mówić. To jest w ogóle niedopuszczalne. Ogólnie rzecz ujmując otoczenie tej dziewczyny zignorowało parę ważnych spraw, których wzięcie pod uwagę pozwoliłoby uniknąć tego wszystkiego: nie wiem (nie napisałeś) czy nie wzięto pod uwagę czy są jakieś powody szczególnej działalności szatańskiej, dziwne zachowania, podejrzanie zachowanie wobec świętości, brak opieki egzorcysty i w końcu zaprzestanie leczenia. ------------ *Ks. Amorth, autor "Wyznań egzorcysty", podaje w swojej książce prosty sposób, który pozwala z dużym prawdopodobieństwem ocenić czy ktoś jest pod władzą szatańską czy nie. Otóż opętani reagują na świętości nawet nieświadomie - bo tak na prawdę nie oni reagują. Można więc zrobić tak: podać osobie u której podejrzewa się opętanie np. herbatę z dodatkiem wody święconej czy też poświęcić jej ubrania. Jeśli nie wiedząc o tym ta osoba zareaguje nagłą niechęcią do tych poświęconych rzeczy to już jest praktycznie jednoznaczny objaw. Ale w drugą stronę niekoniecznie - jeśli nie zareaguje to nie znaczy, że nie jest opętana, gdyż szatan potrafi się ukrywać. Ja również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku 
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt sty 01, 2010 16:38 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Silva napisał(a): podać osobie u której podejrzewa się opętanie np. herbatę z dodatkiem wody święconej Wybacz Sylwio, ale jednak nie polecam 
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Pt sty 01, 2010 16:50 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
PS. Wyjaśnię jeszcze jedną rzecz (o której już pisałam): Ja jestem za sprawdzeniem najpierw ewentualnego opętania. Egzorcysta może najczęściej szybko określić czy ma do czynienia z działaniem szatańskim czy nie i jeśli wykluczy opętanie można podjąć leczenie psychiatryczne.
W drugą stronę to tak łatwo nie działa: lekarz nie jest upoważniony do diagnozowania chorób duchowych, ale jeśli widzi problem to stara mu się zaradzić jak może. Efekt jest tego taki, że czasem osoby które mają problemy demoniczne są poddawane niepotrzebnemu i długotrwałemu leczeniu psychiatrycznemu, które jednak - mimo oczekiwań - nie przynosi żadnych efektów. A mimo to lekarzowi nawet nie przyjdzie do głowy że może być to problem duchowy. Więc kiedy ktoś idzie najpierw do psychiatry z nastawieniem "jeśli to nie choroba psychiczna tylko opętanie to lekarz mi to powie" to się może nie doczekać a jedynie narazić na zniszczenie sobie psychiki i znaczne koszty.
Znam przypadek chłopaka, który przez 5 lat był leczony lekami psychotropowymi przez różnych lekarzy ale nie było żadnych efektów, mimo że leki były silne. Objawy wcale się nie zmniejszyły a chłopak jedynie czuł się gorzej. Pomogła mu dopiero modlitwa o uwolnienie, ale dopiero potem, gdy przypadkiem dowiedział się o tym, że to może być coś innego niż choroba psychiczna.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt sty 01, 2010 16:52 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
szumi napisał(a): Silva napisał(a): podać osobie u której podejrzewa się opętanie np. herbatę z dodatkiem wody święconej Wybacz Sylwio, ale jednak nie polecam  Ja też nie polecam, ale czasem jest to bardzo przydatne przy diagnozie.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt sty 01, 2010 16:53 |
|
 |
poppy
Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50 Posty: 131
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Witam  Odpowiem na pani pytania pani Silvo: 1. Tak, kobieta, która bała się ptaków, przestala się bac natychmiast po uświadomieniu sobie irracjonalnych powodów tego strachu. 2. Co do koleżanki mojej siostry, nie znam szczegółów, ale nic nie mówiono o egzorcyście. Proszę pamiętać, ze działo się to dośc dawno temu. To tyle w kwestii odp. na pytania. Natomiast chciałbym się odnieśc do tego co pani pisze ws. konsultacji psychologicznych. Nadal się z panią nie zgadzam Psycholog nie ma kompetencji do diagnozowania chorób, ani ich leczenia. Jeśli zachodzi podejrzenie choroby psychicznej obowiązkiem psychologa jest skierowanie pacjenta do psychiatry, co wcale nie wyklucza dalszej pracy terapeutycznej z nim poniekąd. Żaden rozsądny psycholog nie jest w stanie orzec, ze jakis człowiek majacy "odchylenia" nie jest chory na umyśle, albo ciele. A już zwłaszcza po jednorazowej konsultacji. Takie "diagnozowanie" przypominałoby wróżenie z fusów, naprawdę. Dlatego nie podzielam zdania, że wystarczy konsultacja. mam z tym nieco doświadczenia i wiem, że nie kazda choroba psychiczna objawia się tym, że chory mówi, ze jest napoleonem, albo wydaje mu się ze jest koniem, np. Mam na mysli to, że objawy choroby, zwłaszcza w początkowym stadium mogą być niemal niezauważalne zwłaszcza dla kogos kto chorego wczesniej nie znał i nie ma mozliwosci skonfrontowania obecnego wrażenia z poprzednim. Opowieści schizofreników np. czasem brzmia bardzo wiarygodnie, bo nie kazdy z nich opowiada, ze kosmici wkładają mu mysli do glowy, np. Niektórzy mówią np. o tym, ze rodzina dybie na ich życie. Proszę sobie wyobrazić teraz, ze opowiada to pani widziana po raz pierwszy w zyciu starsza osoba, o której pani wie, że jest zamożna. Jest to osoba miła i nie opowiada wcale niestworzonych rzeczy, tylko np. takie, że jej złamana noga to nie wynik wypadku na schodach, tylko ktos ją popchnął, że czuje smak trucizny w jedzeniu, słabo się czuje po posiłku i tak dalej. Jest pani w stanie na pierwszy rzut oka stwierdzić, ze ta osoba kłamie, albo ma urojenia i omamy? Waptpię, by pani zaryzykowała taka "diagozę", bo przecież moze tak być, ze rodzina chce się pozbyc bogatej babci, żeby zagarnąć jej majątek, nieprawdaż? Chorzy na schozofrenię prawie nigdy nie otwierają się przed osobami nieznanymi. Trzeba zdobyć ich zaufanie, co nie jest łatwe, bo z reguły mają przekonanie, że wiele osob czyha na nie. Mówię rzecz jasna o stadium choriby, w którym chory nie wie, ze jest chory, a naoprawde odczuwa objawy o jakich mówi. Dopiero później zdradzają takie szczegóły "sytuacji", które wskazują na to, że to urojenia. Nie ma szans przy takim chorym podczas jednej konsultacji stwoerdzić,ze jego objawy są, albo nie sas wynikiem choroby, czy opetania. Oczywiscie, moze być tak, że opetany człowiek, sam w taka mozliwosc jak opetanie nie wierzac, albo nie mając się dokąd zwrócić, leczy się psychiatrycznie, a sprawa jest materii innej niż choroba. Z całym szacunkiem, nie chcę polemizować ze słowami zacyowanego przez panią ksiedza, ale proszę mi wybaczyć, takie "testy" z wodą swiecona przywodzą mi na mysli coś w rodzaju "podrecznika dla egzorcysty amatora". To tchnie jakąs szarlatanerią! Zdrowy na umysle człowiek moze zwyczajnie czegoś nie lubić i nie być chetny na poczestowanie sie tym. Gdyby pani na mnie taki "test" zrobiła dodając mi wody swięconej do zapachowej hernaty malinowej (której zapach sam od dziecka przyprawia mnie o wywrotki żołądka) to na pewno wyszłoby, żem opetany:) Z chorą osoba jest gorzej, bo czesto bywają one podejrzliwe wobec otoczenia, wiec mogą nie chciec herbatki z obawy przed otruciem np. Moze to praktykowane, ale mnie przypomina "test" na czarownice w zameirzchłych czasach, kiedy kobietę wrzucano do wody i jesli nie utoneła szybko uznawano ja za wiedźmę. Pozdrawiam
|
N sty 03, 2010 14:13 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Opętanie...Potrzebuje rady i pomocy
Myślę że nie do końca rozumiesz o co mi chodzi. Nigdy nie ważyłabym się na podstawie obserwacji zachowania człowieka w normalnej sytuacji stwierdzić że jest na 100% opętany albo że na 100% to choroba psychiczna. Masz świętą rację - rozpoznanie choroby psychicznej wymaga czasu i dobrego poznania pacjenta, bez tego można się tylko domyślać czy i na co może być chora ale nie stawiać diagnozę. Cytuj: Żaden rozsądny psycholog nie jest w stanie orzec, ze jakis człowiek majacy "odchylenia" nie jest chory na umyśle, albo ciele. A już zwłaszcza po jednorazowej konsultacji. Takie "diagnozowanie" przypominałoby wróżenie z fusów, naprawdę. Dlatego nie podzielam zdania, że wystarczy konsultacja. Oczywiście, ja też nie sądzę, że jedna wizyta u psychologa może załatwić sprawę. Wizyta u psychologa może wyznaczyć tylko przypadki gdy jest oczywiste że to problemy psychiczne (np. depresja) a nie opętanie. Natomiast jeśli sytuacja nie jest oczywista i są wskazania do modlitwy o uwolnienie to człowiek jest kierowany do egzorcysty. A egzorcysta może wykluczyć opętanie a jeśli i on nie jest pewien czy to problemy natury duchowej czy zaburzenia psychiatryczne to też wysyła na leczenie. Zatem jeśli ktoś jest chory to tak czy inaczej zostanie skierowany do lekarza. W drugą stronę wątpię - jeśli ma problemy duchowe to lekarz raczej go nie wyśle do egzorcysty (no chyba że chrześcijański, ale gorzej jak taki człowiek pójdzie do lekarza ateisty). Natomiast z opętaniem jest inaczej ponieważ opętanie nie jest jakimś zaburzeniem psychicznym, czymś w obrębie psychiki danej osoby. Dlatego też rozpoznanie opętania może być niezależne od świadomości tej osoby. Cytuj: Z całym szacunkiem, nie chcę polemizować ze słowami zacyowanego przez panią ksiedza, ale proszę mi wybaczyć, takie "testy" z wodą swiecona przywodzą mi na mysli coś w rodzaju "podrecznika dla egzorcysty amatora". To tchnie jakąs szarlatanerią! A mógłbyś mi wyjaśnić dlaczego? Sprawa jest prosta: szatan boi się świętości, dlatego zareaguje na wodę święconą. I tu zareaguje szatan a nie ten człowiek. Chory psychicznie nic nie zauważy z tejże prostej przyczyny, że poświęcenie nie zmienia składu chemicznego wody a co za tym idzie smaku, zapachu itd. Cytuj: Zdrowy na umysle człowiek moze zwyczajnie czegoś nie lubić i nie być chetny na poczestowanie sie tym. Gdyby pani na mnie taki "test" zrobiła dodając mi wody swięconej do zapachowej hernaty malinowej (której zapach sam od dziecka przyprawia mnie o wywrotki żołądka) to na pewno wyszłoby, żem opetany:) Nie zrozumieliśmy się. Mówię o takiej sytuacji gdy ktoś z rodziny kto normalnie przygotowuje posiłki do potrawy którą konkretny człowiek normalnie je doda wody święconej. I jeśli normalnie ten człowiek je taką potrawę a teraz nagle powie że nie chce jej jeść (i często nawet nie potrafi uzasadnić dlaczego) to coś tu jest nie tak, czyż nie?
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
N sty 03, 2010 17:39 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|