Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 03, 2025 17:56



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona
 trochę dziwne pytanie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post Re: trochę dziwne pytanie
Najsensowniejszym rozwiązaniem wydaje się być poszukanie sobie szybko mądrego kierownika duchowego.


Pt wrz 17, 2010 0:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn kwi 12, 2010 13:04
Posty: 30
Post Re: trochę dziwne pytanie
Gavio, często jest tak, że na relację z Bogiem wpływa to, jak wyglądają nasze relacje z innymi bliskimi. Może przypatrz się swoim relacjom w rodzinie, być może tam nie otrzymałaś czegoś, co ułatwiłoby Ci doświadczanie i dostrzeganie miłosci (np. zaburzona relacja z ojcem). U mnie tak było i kiedy to odkryłam to zrozumiałam dlaczego Bóg wydawał sie mi daleki i obcy. A jednocześnie tak bardzo chciałam "zdobyć" Jego miłość.


Pt wrz 17, 2010 7:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Wiem doskonale, że moje relacje z ojcem na pewno miały wpływ na moje relacje z Bogiem (a były nie najlepsze, bardzo delikatnie mówiąc). To mi na pewno utrudnia doświadczenie miłości Boga w wymiarze emocjonalnym i jestem świadoma tego od dawna.

Ale nie tylko o to chodzi. Bóg mógłby pokazać mi że mnie kocha i w inny sposób ale tego nie robi. Wiele razy czekałam na jakiś znak dla mnie od Boga, na przykład byłam wiele razy na mszach z modlitwą o uzdrowienie, gdzie posługiwała grupa Odnowy, z której ludzie dostawali "słowa poznania" (najczęściej kto z czego zostaje uzdrowiony, ale nie tylko). Za każdym razem bardzo chciałam jeśli nie zostać uzdrowiona to chociaż usłyszeć takie słowo skierowane do mnie, żebym mogła zobaczyć że Bóg jednak się mną interesuje, ale nigdy nic takiego nie usłyszałam. Bóg mógłby też wysłuchać jakąś moją modlitwę, ale do tej pory mam wrażenie że robi właśnie odwrotnie niż ja proszę. Wiele razy prosiłam o dobre, potrzebne mi rzeczy i w końcu już się wydawało że Bóg mnie wysłuchał, już się cieszyłam, kiedy okazywało się że nic z tego i pozostawało mi potężne uczucie rozczarowania (o ile poza rozczarowaniem z tej sprawy nie wynikły jeszcze inne przykre konsekwencje, jak to bywało). Tak było właściwie z każdą ważną dla mnie rzeczą a każde rozczarowanie pogłębiało jeszcze poczucie że Bóg nie chce mi dać ani trochę szczęścia w tym życiu. Już boję się o cokolwiek modlić, bo obawiam się że znowu skutek będzie odwrotny.

Gdyby chodziło tylko o brak odczucia miłości Boga to nie byłby problem. Ale ja mam poczucie że Bóg przewidział dla mnie w tym życiu tylko próby i cierpienie a fakty to potwierdzają i dobija mnie przy tym kiedy ludzie mi mówią "Bóg spełnił moją modlitwę", "jestem szczęśliwy z Bogiem". Generalnie Bóg jest dla mnie kimś w rodzaju odległego urzędnika, do którego mogę co najwyżej wysyłać podania, ale nie mam z Nim osobistej relacji na której tak bardzo mi zależy. Z drugiej strony gdybym tylko na prawdę wiedziała że Bóg mnie kocha to zniosłabym to wszystko co mnie spotyka. Ale póki co wygląda to tak: czuję że Bóg mnie nie kocha a rzeczywistość zdaje się to potwierdzać.

Zresztą gdyby Bóg chciał mógłby mi objawić swoją miłość nawet zupełnie niezależnie od moich relacji z ojcem, przecież On jest wszechmogący. Taki sobie na przykład Andre Frossard był nie tylko wątpiącym w miłość Boga ale zatwardziałym ateistą i wystarczyło tylko że zobaczył Najświętszy Sakrament i zobaczył całą "niebiańską rzeczywistość" która się za nim kryje i z miejsca był już pewien nie tylko że Bóg istnieje ale że i go kocha i że Kościół ma rację. Ja nie mówię że oczekuję takiego cudu, ale gdyby Bóg chciał to by mógł. A chyba nie chce. Mi więc pozostaje tylko czekać aż zechce bo na nic innego nie mam już siły.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt wrz 17, 2010 8:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
kawa napisał(a):
Najsensowniejszym rozwiązaniem wydaje się być poszukanie sobie szybko mądrego kierownika duchowego.

I co on miałby mi pomóc? Nie chcę kierownika duchowego. Rozmawiałam z wieloma mądrymi osobami o tym, ale przecież żadna nie może mi dać doświadczenia miłości Boga a tylko o to mi chodzi. Albo Bóg tu coś zrobi albo nikt nic nie zrobi. No, chyba że jakiś kierownik duchowy mógłby mi dać jakiś cudowny sposób żebym doświadczyła miłości Boga, ale po tym wszystkim czego już próbowałam w ciągu ostatnich trzech lat to szczerze wątpię.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt wrz 17, 2010 8:51
Zobacz profil
Post 
Gavia, ja mogę Ci tylko z własnego doświadczenia powiedzieć, że też tak często czułem. Że On mi zabiera właśnie to, co dla mnie najcenniejsze i obiektywnie dobre. Ale do tego, żeby zacząć widzieć szerszy kontekst tego "robienia na odwrót" potrzeba mi było większości życia. I nadal jeszcze wiele nie rozumiem.

Jestem od dłuższego czasu pod wielkim wrażeniem książek Johna Eldredge'a. Szczególnie polecam "Pełnię serca" a dla Ciebie w tej sytuacji "Święty romans." To nie jest tak, że Bóg prowadzi nas taką prostą drogą, jaką potrafilibyśmy przewidzieć czy zrozumieć. Mnie się zawaliła najcenniejsza dla mnie w życiu rzecz: rodzina i małżeństwo. Naprawdę trudno czasem dostrzec Jego logikę, ale powoli zaczynam rozumieć dlaczego tak bywa. Bardzo powoli. :) Niestety, doświadczenia jednego życia nie da się tak wprost przenieść na inne, dlatego możesz mi wierzyć, a sama i tak musisz przeżyć swoje, by dojść do własnych wniosków.

Taki "urlop" od pratyk religijnych jest na pewno niebezpieczny i dość kontrowersyjny, ale ja Cię rozumiem. Może i nie skłoni Boga do zabiegania o Ciebie, ale sprawi, że sama zatęsknisz, zyskasz jakąś perspektywę, dystans do siebie i świata... czy ja wiem? Dojrzejesz po prostu? Poczekaj, jeśli rzeczywiście tego potrzebujesz. Ale przynajmniej proś przyjaciół o modlitwę za siebie. I nie odchodź za daleko, bo mimo wszystko nie zawsze da się wrócić.


Pt wrz 17, 2010 8:58
Post Re: trochę dziwne pytanie
Gavia, nasze zycie wiary mozna przyrownac do labiryntu. Malo kto, jesli w ogole dochodzi do Boga prosta droga, jak by sie sam nie staral. Moze byloby szybciej, ale czy o to w zyciu chodzi, zeby szybko sie w niebie znalezc? Czy moze o doswiadczenia, ktore na tej drodze robimy? Kiedy przejdziemy kolo czegos drugi i trzeci raz, to juz nie bedzie takie nowe, straszne, moze nawet dostrzezemy cos ciekawego?

Dlatego w sredniowiecznych katedrach byl labirynt przy wejsciu do swiatyni:
http://www.artlex.com/ArtLex/kl/images/ ... res.lg.jpg


Pt wrz 17, 2010 9:27

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
"Taki "urlop" od pratyk religijnych jest na pewno niebezpieczny i dość kontrowersyjny, ale ja Cię rozumiem. Może i nie skłoni Boga do zabiegania o Ciebie, ale sprawi, że sama zatęsknisz, zyskasz jakąś perspektywę, dystans do siebie i świata... czy ja wiem? Dojrzejesz po prostu?"

Właśnie na coś takiego liczę. Nie wiem co się stanie - czy Bóg coś zrobi, czy ja zacznę tęsknić, ale po prostu teraz muszę sobie taki "urlop" wziąć. Nie chciałam tego robić, chociaż już przynajmniej ze 2 razy miałam całkowicie dosyć takiego szarpania się ze sobą i już byłam na granicy ale do tej pory jakoś się zmuszałam do modlitwy i praktyki i starałam się wierzyć że jak to przetrwam to będzie lepiej, ale nie było. A teraz, po kolejnym rozczarowaniu już na prawdę nie mam siły zmuszać się więcej.

"Ale przynajmniej proś przyjaciół o modlitwę za siebie. I nie odchodź za daleko, bo mimo wszystko nie zawsze da się wrócić."

To właśnie robię. Proszę o modlitwę (chociaż niekoniecznie przyjaciół, bo im, poza jednym, jeszcze o tym wszystkim nie powiedziałam i chyba nie mam ochoty mówić) i mam nadzieję że może innych Bóg wysłucha. No i nie mam zamiaru odchodzić za daleko, mimo wszystko ciągle wyznaję wiarę katolicką i będę się starać po pierwsze nie grzeszyć a po drugie praktykować i poznawać wiarę (co akurat nie będzie trudne bo studiuję teologię, jak na ironię).

Z książek Johna Eldredge'a czytałam "Urzekającą" i "Dzikie serce" ale jakoś zupełnie nic one nie zmieniły w moim życiu. Póki co nie chcę czytać więcej takich książek, nie chcę znowu się męczyć z tym poczuciem opuszczenia, wolę wcale o tym nie myśleć.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt wrz 17, 2010 11:07
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post Re: trochę dziwne pytanie
Gavia napisał(a):
kawa napisał(a):
Najsensowniejszym rozwiązaniem wydaje się być poszukanie sobie szybko mądrego kierownika duchowego.

I co on miałby mi pomóc? Nie chcę kierownika duchowego. Rozmawiałam z wieloma mądrymi osobami o tym, ale przecież żadna nie może mi dać doświadczenia miłości Boga a tylko o to mi chodzi. Albo Bóg tu coś zrobi albo nikt nic nie zrobi. No, chyba że jakiś kierownik duchowy mógłby mi dać jakiś cudowny sposób żebym doświadczyła miłości Boga, ale po tym wszystkim czego już próbowałam w ciągu ostatnich trzech lat to szczerze wątpię.

Pomógłby Ci przez to przejść nie zamęczając się psychicznie. I jeśli poznałby Cię trochę, mógłby udzielić rad, których osoba "z zewnątrz", nie mająca z Tobą stałego kontaktu raczej nie zaryzykuje. Inaczej pomaga się komuś, w stosunku do kogo można w każdej chwili zainterweniować, inaczej komuś, kto przychodzi jednorazowo.


Pt wrz 17, 2010 12:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn kwi 12, 2010 13:04
Posty: 30
Post Re: trochę dziwne pytanie
"Z książek Johna Eldredge'a czytałam "Urzekającą" i "Dzikie serce" ale jakoś zupełnie nic one nie zmieniły w moim życiu. Póki co nie chcę czytać więcej takich książek, nie chcę znowu się męczyć z tym poczuciem opuszczenia, wolę wcale o tym nie myśleć."

Może problem leży własnie w tym, że nie radzisz sobie z pewnymi uczuciami. Może to też blokuje Ciebie na odczuwanie miłości. Mam wrażenie, że oczekujesz jakiegoś cudu, interwencji Bożej. To nie zawsze jest dane człowiekowi. Bóg najczęściej przychodzi "w cichym powiewie wiatru".
Mam wrażenie , że Twój problem nie jest jedynie natury duchowej. Być może warto byłoby zastanowić się nad terapią? Zastanów się, czy podobnie nie masz w kontaktach z ludźmi, może też nieraz "nie czujesz" ich miłości, czujesz sie opuszczona.
Bóg mógłby dać Ci odczuć w sposób nagły i cudowny , żę Cie kocha. Ale może woli uczynić to inaczej, może chce uzdrowić jakąś część Twojego życia w sposob "niecudowny" np. przy pomocy innych ludzi?


Pt wrz 17, 2010 14:24
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: trochę dziwne pytanie
Przypuszczam, ze jesteś w okresie Nocy Ciemnej w wierze. Stan taki był udziałem św. Jana od Krzyża i opisał On go m.in. w Drodze na górę Karmel. Warto przeczytać i przemedytować, jeśli nie znasz tego pojęcia i samego dzieła.

A ponadto: Skoro brak Ci poczucia Miłości Boga to znaczy, że masz problem ze swoją Miłością do Niego. Medytuj Dwa Przykazania Miłości. Tam znajdziesz zapewne odpowiedź czego zabrakło w Twoim własnym działaniu. Zwróć baczną uwagę na Przykazanie Miłości Bliźniego - JAK SIEBIE SAMEGO. Medytuj co oznacza dla Ciebie Miłość do samej Siebie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia i radości :)

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Pt wrz 17, 2010 14:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
"Przypuszczam, ze jesteś w okresie Nocy Ciemnej w wierze. Stan taki był udziałem św. Jana od Krzyża i opisał On go m.in. w Drodze na górę Karmel. Warto przeczytać i przemedytować, jeśli nie znasz tego pojęcia i samego dzieła. "

Znam i nie jestem.

Nie da się ukryć że mam problem z miłością do Boga - bo po prostu Go nie kocham i nie potrafię pokochać.

Co do relacji z innymi ludźmi - są raczej dobre. Być może masz rację że Bóg chce uzdrowić całe moje emocje, ale to raczej nie będzie szybko a problemem jest co mam zrobić ze sobą teraz. Ta cała sytuacja mi w niczym nie pomaga a tylko czuję się coraz gorzej i ogólnie robię się aspołeczna bo nie bardzo mam ochotę rozmawiać o tym wszystkim z przyjaciółmi.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pt wrz 17, 2010 18:59
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 26, 2010 19:45
Posty: 7
Post Re: trochę dziwne pytanie
Witaj Gavia :O)
Przebrnąłem przez wątek i na pewno wiele przeoczyłem ale też pojawił mi się pewien obraz... oczekiwania... a one są źródłem rozczarowań... Widzę że czekasz na konkretny znak od Pana, na wydarzenie które pozwoli Ci trwać w wierze bo inaczej przestaniesz wierzyć, czekasz na dowód Jego miłości... tak jakbyś mówiła "jak mi nie dasz Panie wyraźnego znaku miłości Twojej do mnie to nie licz na miłość moją do Ciebie" Ja tak to odebrałem...
A czym jest dla Ciebie miłość? Kogo miłujesz? Kto z Twoich bliskich Ciebie kocha tzn od kogo czujesz miłość, bliskość? Jak to uczucie się objawia?
Ja bym stanął w tym miejscu gdzie teraz jesteś i skupił się na sobie, spojrzał na siebie, być może Pan właśnie po to wiedzie Cię tą ścieżką żebyś poznała siebie, pożyła przez chwilę dla siebie, nie wciąż dla innych... Kochasz siebie? Myślę że żeby kochać innych najpierw trzeba pokochać siebie... Ja rozejrzałbym się wokół siebie, przyjrzał relacjom z bliskimi, z rodziną, ojcem i matką... (Pan Jezus wspominał o relacjach z rodzicami...) i wróciłbym do źródła, do słowa Bożego, do Biblii...
Gavia, ja myślę, że pójdziesz i tak właściwą drogą, może bardziej pokrętną ale to buduje doświadczenie, to zbliża do Pana, można upadać i się podnosić, być może wtedy dostrzeżesz "cuda" w Twoim życiu, być może tego potrzebujesz. Ścieżka, którą wiedzie nas Pan jest tą najlepszą dla nas:O)
Życzę Ci pogody ducha... a czytałaś Przebudzenie De Mello???


N wrz 26, 2010 21:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Nie czytałam, ale czytałam wiele innych książek i jakoś żadna mnie nie ruszyła.

Dziękuję Ci za rady, tylko widzisz... ja już nie chcę słów, nie chcę sama siebie przekonywać że kogoś kocham skoro nie kocham. Szczerze mówiąc siebie też nie kocham i w ogóle mam poczucie że moje życie to jedna wielka pomyłka. Kiedy zaczęłam angażować się w wiarę to miałam nadzieję że to będzie przynajmniej jedna rzecz, w której się przekonam że jestem coś warta - tyle słyszałam od wszystkich o miłości Boga, widziałam że ludzie się zmieniają na lepsze, że są szczęśliwi, widziałam uzdrowienia, proroctwa, spoczynki... Ale sama niczego nie doświadczyłam, ciągle tylko się starałam, naprawdę szczerze się angażowałam i byłam przekonana że kocham Boga. Ale w końcu już nie mam siły do tego wszystkiego. Zrezygnowałam z modlitwy i ogólnie czuję się jakbym nigdy nie była tak wierząca jak byłam, do niczego nie tęsknię. Wygląda na to że wiara jest kolejną rzeczą w którą się bardzo zaangażowałam ale znowu... W co się nie zaangażuję to się kończy wielką klapą...

I to nie jest kwestia tego że stawiam Bogu jakieś ultimatum. Ja już po prostu nie mam siły. Kiedy próbuję się modlić to bardzo szybko kończy się to płaczem i bardzo silnym poczuciem opuszczenia. Teraz już właściwie mam "uczulenie na modlitwę" - nawet na samą myśl że miałabym znowu się tak czuć już mi się wszystkiego odechciewa. Być może stwierdzicie że jestem jakaś przewrażliwiona - trudno, sama nie wiem jak to jest. Ale wydaje mi się że jeśli przez 3 lata człowiek stara się angażować w coś, w co naprawdę nie wierzy to chyba nic dziwnego że jest na skraju nerwicy.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pn wrz 27, 2010 11:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8229
Post Re: trochę dziwne pytanie
Gavia napisał(a):
Zrezygnowałam z modlitwy i ogólnie czuję się jakbym nigdy nie była tak wierząca jak byłam, do niczego nie tęsknię.
(...)
Teraz już właściwie mam "uczulenie na modlitwę" - nawet
na samą myśl że miałabym znowu się tak czuć już mi się wszystkiego odechciewa.
Jeśli rezygnujesz z modlitwy, to jesteś już na równi pochyłej w jednym kierunku.
Gavia napisał(a):
Ale wydaje mi się że jeśli przez 3 lata człowiek stara się
angażować w coś, w co naprawdę nie wierzy to chyba nic dziwnego że jest na skraju nerwicy.
Oczywiście że nic dziwnego.

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Pn wrz 27, 2010 13:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: trochę dziwne pytanie
Elbrus napisał(a):
Jeśli rezygnujesz z modlitwy, to jesteś już na równi pochyłej w jednym kierunku.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale niestety moja wytrzymałość psychiczna ma pewne ograniczenia. Przynajmniej przez 2 lata starałam się, angażowałam, mimo że było mi trudno i starałam się wierzyć że wszystko jest w porządku. Jeszcze w tamtym roku też przechodziłam taki "kryzys" ale wtedy postanowiłam mimo wszystko się modlić i praktykować, ale przez to zmuszanie się do wiary "mimo wszystko"... no właśnie, efekty są takie jak widać. To nic nie dało a jest tylko gorzej.

Jeśli Bóg mnie kocha to coś z tym zrobi nawet jeśli ja zrezygnuję. Przez ponad 2 lata bardzo gorliwie modliłam się żeby On do czegoś takiego nie dopuścił, żeby nie pozwolił mi odejść od siebie, poddać się, a jednak pozwolił. Bardzo się starałam ale nie dałam rady, teraz niech On coś zrobi jeśli Mu na mnie zależy, bo ja już po prostu nie mogę nic zrobić. Trochę mnie pociesza że Jezus na krzyżu też wołał "Eli, Eli, lema sabahtani?!" - "Boże, czemuś mnie opuścił?!".

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Pn wrz 27, 2010 13:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 182 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL