Witajcie. Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania, a że jeste to mój pierwszy temat na tym forum, to byłoby mi jeszcze bardziej miło, gdybyście wypowiedzieli się na ten temat. Mianowicie kieruję do Was pytania : jaką Waszym zdaniem pełnią rolę młodzi ludzie w Kościele ?
Czy my "młodzież" mamy jakikolwiek wpływ na tworzenie hierarchi wartości w nas samych ? Czy nasze pokolenie ma jeszcze szansę odzyskac swoją "godność" ? Z ta godnością to chodzi mi o to, czy Ci, którzy wybierają zawsze bądź wybrali złą drogę, mają szansę się odnaleźć i zacząć żyć na nowo, z lepszymi perspektywami na przyszłość, krocząc ścieżką prawdy i miłości Bożej ? Czy Wy sami jesteście świadomi, że należycie do wspólnoty Kościoła, do społeczeństwa ? W jaki sposób wyrażacie swoją wiarę w życiu codziennym ? Jak głęboka i prawdziwa jest Twoja wiara w jedynego Bogaw Trzech Osobach, w życie wieczne... ?
Proszę o szczere odpowiedzi, gdyż miło by mi było podyskutować z kimś na te tematy, bliskie nam wszystkim...
Wiem, że trochę zadałam tych pytań, ale mamy przecież dużo czasu na wymienianie się swoimi poglądami.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, Kasia.

________________________________________________________

"Weź krzyż swój, wyprzyj się samego siebie i idź za Chrystusem."

Jesli chcesz porozmawiac o czyms konkretnym, powiedz o czym.

Bo pogawedki na temat bez tematu o wszystkim i o niczym moga nie wzbudzic entuzjazmu.

Czy nasze pokolenie ma jeszcze szansę odzyskac swoją "godność" ?

uważam, choć nie wiem, że nie powinnam nikogo oceniać, że wielu młodych ludzi zagubiło się, nie zna granic, zatacza się na samo dno... Wiem, wiem, każdemu nalezy dać szansę, ale wielu nastolatków zachowuje sie tak jkaby podobało im się takie życie w jakim się znajdują w chwili obecnej, mówię o tej mniejszości, którzy nie znają umiaru w używkach, imprezach, nie szanują siebie i swojego ciała, czyli o tych , którzy są już tym przesączeni....

taaa.już rzymianie marudzili na 'tą dzisiejszą mlodzież'. bicie piany,pozbawione sensu.

Nawet logika pokazuje że młodzi są przyszłością Kościoła. Zarówno dzisiejsi nastolatkowie, jak i ludzie po 20stce. To oni zakładają rodziny i wychowyać będą dzieci. Ale rozumiem że masz na myśli jednak głównie osoby przed 20stką.

Co do godności to ci którzy dziś korzystają ze swej wolności w nieodpowiedzialny sposób napewno mają szanse aby to zmienić. To rzecz tylko co może w nich wzbudzić potrzebe zmiany. I tutaj pojawia się kwestia tego jak my wyrażamy swoją wiarę. Właśnie dla kontrastu z tymi którzy grzeszą nagminnie, potrzebna jest pewna przeciwwaga - ludzie którzy żyją po bożemu i pokazanie że można tak żyć, a co więcej być szczęsliwym (bez narkotyków, seksu, przeklinania, cwaniakowania itd.), a zarazem odnoszącymi się z szacunkiem do każdego człowieka niezleżnie od życiowej filozofii i wieku.

Dziękuje Tobie "KAWA" za odpwiedz, gdyz jest ona jak do tej pory, najbardziej satysfakcjonującą. Być może dzięki tenu zyskałam choć odrobinę racjonalnego patrzenia na to wszystko co się teraz dzieje...
Masz rację, chodziło mi tutaj o te osoby, które zachowują się w taki, a nie inny sposób 'nagminnie'.

Dziekuje jeszcze raz za odpowiedz. Pozdrawiam