Mushinie !
Moja właściwa odpowiedź była zawarta w wiadomości wysłanej w: Nie Mar 28, 2004 20:32, a szczególne we fragmencie:
"Wiesz, mimo nieprawdopodobnych wręcz przeciwności losu - można jednak zachować "twarz" ..."
Bowiem ów film, na który się powoływałem nie dotyczył prostytucji - lecz życia. Przeciwności, jakie czasem trzeba pokonywać. Często postępować wbrew sobie, wbrew własnym przekonaniom i szlachetnym ideom, które to chcielibyśmy krzewić swoim życiowym postępowaniem.
Czas wojny (dla mężczyzny namiastką takiego "czasu wojny" jest np. okres służby wojskowej) jest czasem szczególnego sprawdzania się ludzkich charakterów. Bowiem - dopiero trudy i przeciwności losu pokazują nam do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni.
Czy się załamiemy przeciwnościami losu, czy też - pomimo trudności - uda nam się zachować to, o co do tej pory zabiegaliśmy
Ten cały nasz własny rozwój duchowy
Nasze wymyślone i wypracowane często przez wiele lat idee i ideały znajdują się nagle podczas ciężkiej próby.
Wielu ludzi takie próby hartują - i prowdzą do tego, że człowiek w swych przekonaniach staje się niezłomny.
Jednak - nie każdemu z tej próby udaje się wyjść zwycięsko ...
Blichtr - sława, pieniądz, żadza władzy - często mogą nas zdeprawować
A bywa i tak czasem, że moment załamania może przyjść dopiero po ustaniu trudności - wtedy, gdy wydaje się, że to, co najgorsze już za nami.
Tak, jak to było pokazane w tym filmie, na który się powołałem.
Mąż owej Wietnamki - żołnież sił specjalnych USA - załamuje się w momencie, gdy nie musi już walczyć z bronią w ręku ...
Załamuje go nie wojna - lecz kłopoty rodzinne, domowe.
Wojna i przeżycia wojenne kaleczą jedynie jego psychikę.
Ale tak naprawdę ranią go przeżycia domowe.
Rozwód i chęć zaspokojenia wygórowanych żądań poprzedniej ..."małżonki" ... - kobiety, która od niego odeszła ...
Kobiety, którą na pewno bardzo kochał. Gotów był mordować innych ludzi, by zaspokoić jej życzenia ...
Próbuje jednak zachować pewne swoje "ja". Znajduje sobie uczciwą, porządną dziewczynę - z podbijanego przecież narodu. Wietnamkę, która właśnie opowiada swe losy
I liczy na wsparcie z jej strony.
Życie zmusza nas do wielu rzeczy. Musimy wręcz czasem postępować niezgodnie z tym, co tak naprawdę chcielibyśmy robić ...
Dobry przykład na to podał Cieplutki ... I sądzę, że postąpił słusznie w swoich relacjach z teściem.
Cały problem jednak zaczyna się rodzić w momencie, gdy musimy postępować częciej wbrew temu, co chcielibyśmy robić ...
Musimy bardzo uważać, by postępowanie "wbrew sobie" nie "weszło nam w krew".
By potrafić zachowywać się jak - nazwijmy to - połączenie Chrześcijan i starożytnych Rzymian - być ludźmi twardymi, trzeżwo myślacymi - a jednocześnie dobrymi, miłosiernymi.
Jak zachować tą granicę
??
Obawiam się, że każdy z nas musi się tego sam nauczyć .
Znając swój własny charakter i treźwo oceniając sytuację ...
Wybaczając często samemu sobie drobne "wpadki" - jednak ich nie lekcewarząc, tylko wyciągając z nich wnioski ...
Pozdrawiam
PS. Cieplutki - sądzę, że kto, jak kto, ale Ty na pewno nie stracisz tej granicy w postępowaniu z teściem.
Po prostu - za bardzo chcesz pozytywnie rozwiązać tą sytuację ...
I życzę Ci wiele sił. Uzbrój się też w w wytrwałość.
Wiesz - czasem tak się zastanawiam - do kogo trzeba mieć więcej cierpliwości - do małych dzieci, czy do starszych osób ...
Jednak - są one naszymi Rodzicami, Teściami.
Włożyli oni masę wysiłku w to, by si nami zaopiekować, oddali nam to, co najlepsze.
Teraz czas na rewanż z naszej strony ...
Pełni wyrozumiałości i szacunku - jednak bez zapominania o sobie i najbliższych ... (Małżonce, dzieciach)
Trudna droga ...