Bardzo często mam takie wrażenie , że ''nie mogę zacząć od nowa'' tak jakbym zniszczyła Boży plan. Jak to jest. Jezus jest Miłosierny i daje nie zliczoną ilość szans???na zmianę na poprawę???
Czy moje myślenie jest błędne i pochodzi od szatana odnoście ''nie ma już dla mnie nadziei wszystko zniszczyłam???

Ciekawa konkluzja. Myślisz, że jak nie możesz zacząć czegoś od nowa
to jest to sygnał od Boga, że masz wrócić i dokończyć
stare, "schromolone"?
Ale w jakim sensie niezliczoną ilość szans, skoro nasze życie
na ziemi kiedyś się skończy, więc czas mamy ograniczony
i, co za tym idzie, szanse też.

To myśli w rodzaju "nie moge zacząć od nowa" i "nie ma już dla mnie nadziei" pochodza od złego i dlatego tak cię dołują.
Dopóki zyjesz nadzieja jest zawsze, ona umiera ostatnia...czyli dopiero po Tobie.
Bóg cały czas czeka na Ciebie i nie ma takiego dołka z którego by cie nie mógł lub nie chciał wyciagnąć.
Jezus powiedział wyraźnie "Oto ja JESTEM Z WAMI po wszystkie dni, aż do skończenia świata".
Oddaj mu tylko kierownicę i niech On prowadzi, nie szarp sie z Nim tylko przyjmij Go do siebie.
Nie obiecuje, że wtedy wszystkie problemy znikna jak ręka odjął...tak dobrze nie będzie. Ale obiecuje, ze nie będziesz już sama, będziesz miała niezwykłego Pomocnika, który wyciągnie cię za uszy z każdej topieli.
Powodzenia

wiem, ze nie uwierzysz, ale ja widzę w tym co tu napisałaś pychę.
jak możesz myśleć, ze jesteś w stanie zniszczyć boży plan?
za kogo się uważasz?

Nie ma nigdzie słowa, aby boże miłosierdzie było ograniczone. Największym ograniczeniem jest sam człowiek. Nie stawiaj fikcyjnych barier, w oparciu o strach i niepewność. Bóg nie jest Bogiem strachu, niepewności i kary za recydywe. Zawsze w oczach Boga możesz zacząć od nowa, nqatoomiast problem może być z życiem i ludzmi. To właśnie my sami stawiamy sobie bariery. Czasem może wyglądać to tak że wszyscy są przeciw, ale czy to oznacza że Bóg celowo tak steruje ludzmi? Oczywiście że nie. I może to jest jeden z sensów przypowieści o tym jak chciano ukamieniować pewną kobietę, a Jezus powiedział "kto jest brz grzechu niech pierwszy rzuci kamień". Skoro Bóg nie potępia, to tym bardziej ludzie nie powinni przeszkadzać.

człowiek może zaszkodzić jedynie sam sobie lub drugiemu człowiekowi...nie Bogu.

Polecam Dzienniczek św. Faustyny Kowalskiej. Przeczytasz tam między innymi słowa Jezusa że choćby dusza była czarna jak ziemia od grzechów, to jeśli z ufnością przyjdzie do Miłosierdzia Bożego to nie zginie. Najgorsza dla człowieka jest niewiara w Boże Miłosierdzie. Ono jest nieskończone i jeszcze nikt się na Nim nie zawiódł. Odpędzaj od siebie myśli, że nie możesz już zacząć od nowa. To dla grzeszników jest Boże Miłosierdzie, oni mają pierwszeństwo do Serca Jezusa przepełnionego Miłosierdziem. Nie bój się tego, po prostu zaufaj.

Dzięki wszystkim za słowa otuchy.
Siedzę w takim dołku i potrzebuje aby Jezus mnie z z tego wyciągną. Aby powiedział mi, że ma na mnie ''swój pomysł''. Szukam odpowiedniej drogi dla siebie. Proszę was o modlitwę.

Będę pamiętać. Z Panem Bogiem

Rafka, jechałaś kiedyś samochodem z GPS-em? Kiedy dojeżdżasz do skrzyżowania, słyszysz: skręć w prawo (w lewo, jedź prosto). A co będzie, jeśli nie posłuchasz? Usłyszysz: Jesteś poza trasą, przeliczam nową.
Jeśli takie urządzenie, które ma Cię pokierować do celu (w znaczeniu doczesnym) nie zdenerwuje się po
Twoim kolejnym wybryku i "samowolnej" zmianie trasy, jeśli nigdy nie powie: mam dosyć, jak jesteś taka mądra, to jedź beze mnie, mi się już skończyły trasy do przeliczania - tym bardziej Pan Bóg, który jest Miłością, nie zostawi Cię ani na chwilę, nawet, jeśli będziesz usiłowała życie ustawiać po swojemu, bez liczenia się z Jego planem. Jak dobrze posłuchasz, zawsze usłyszysz: jesteś poza trasą, przeliczam nową. Mogę doprowadzić Cię do celu, chociażbyś miała jechać z Warszawy do Łodzi przez Szczecin, Jelenią Górę i Rzeszów. Moje (Boże) trasy nigdy się nie wyczerpią. Nawet, jeślibyś miała jechać z ziemi do nieba przez cierpienie, zniechęcenie, doły, poczucie beznadziejności i świadomość bycia na dnie. Tylko jeden warunek: w końcu posłuchać tego "wewnętrznego GPS-a".

Z myśleniem typu Bóg daje nam "niezliczoną ilość szans" wiąże się
takie niebezpieczeństwo, że niefrasobliwe dusze mogą w tym duchu
zuchwale grzeszyć w przekonaniu, że zawsze zdążą się nawrócić.
Skoro Bóg zawsze na mnie czeka, to po co się starać całe życie,
zdążę do Niego wrócić przed śmiercią, On zawsze mnie przyjmie.

Nie podejrzewam o to Rafki, ale taka opcja istnieje...Dlatego
najlepiej posłuchać tego "wewnętrznego GPS-a", o którym
napisała Zosiam jak najszybciej, bo nigdy nie mamy pewności
co czeka nas za rogiem.

Jak mi się podobało zdanie siostry Faustyny: "Bóg znajduje rozwiazania tam, gdzie ludzki umysl ich juz nie widzi"
Tak jak wyżej dobrze Patryk84 zaznaczył, ufność w miłosierdzie jest bardzo wazna.
W pewnym momencie doszłam do stanu, w którym przestalam Boga prosić, wyłącznie ufam Mu. Pragnienia noszę w sercu. Nawet, jeśli będzie nie po mojej myśli, to i tak sama świadomość, ze chroni mnie sam Jezus daje szczęście:)
Wpisz sobie w Google 'Jezus mówi do duszy' gdy mam dola, czytam to przeslanie, daje ono sile i radosc z milosierdzia jakim dazy Jezus każdego, w szczególności dusze oparte wylacznie na Nim:)

Dzięki saraaa za Twój post. Właśnie tak to wszystko powinno wyglądać jak mówisz. Ufać Bogu bez granic.

P.S. Modlitwa o której mówisz jest tu http://www.pokochajmilosc.pl/?p=75

patryk84 dzięki. Postaram się dzisiaj zamknąć oczy i powiedzieć Jezusowi: Ty się tym zajmij.
Tu chodzi o takie zaufanie zawierzenie Woli Bożej.

Musisz postarać sie 'oderwać sie od ziemi' nie stapac tak twardo po niej, we wszystkich sprawac mowic 'ufam Tobie, zajmiesz sie tym najlepiej' spróbuj się oderwac