Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 18:22



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 140 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 10  Następna strona
 Co ja bym zrobił na jej miejscu? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17
Posty: 9014
Post Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Asia Bibi
http://pl.wikipedia.org/wiki/Asia_Bibi
http://www.euroislam.pl/index.php/2012/12/asia-bibi-gdybym-przyjela-islam-wyszlabym-na-wolnosc/
"Opowiada też, że tuż po wyroku przyszedł do celi sędzia, który skazał ją na śmierć. Obiecał, że odwoła wyrok, jeśli nawróci się na islam"

Jak długo bym wytrzymał w takich warunkach, po jakim czasie było by mi wszystko jedno?

_________________
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.Gal 6:14


Pt lut 08, 2013 19:19
Zobacz profil
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Andy72 napisał(a):
Jak długo bym wytrzymał w takich warunkach, po jakim czasie było by mi wszystko jedno?

No właśnie Andy, odpowiedziałeś sobie na to pytanie?

Jak myślisz, co daje jej siłę by żyć, modlić się i być żywym świadectwem niezłomnej wiary? Jak myślisz, co czują jej dzieci, mąż.? Kto ich wspiera nieustannie? Skąd czerpią siłę?


Pt lut 08, 2013 20:23
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
nikt z nas nie wie co by zrobił. Ale MOŻE to być od nas wymagane. Wielu chrześcijan umarło i musiało umrzeć za wiarę. I w naszych czasach też. Módlmy się o siłę, o mocną wiarę, o wsparcie Ducha jeżeli przyjdzie na nas chwila próby.

_________________
Ania


Wt lut 12, 2013 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 31, 2010 14:55
Posty: 185
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Dokładnie tak, modlitwa o łaskę wierności i wytrwałości jest tak ważna.

_________________
Powtarzanie rzeczy oczywistych jest obowiązkiem inteligentnych ludzi - G. Orwell


Wt lut 12, 2013 13:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Mam pewne pytanie, czy wyrzeczenie się wiary w sercu, to jest to samo co wyrzec się słowem, ale bez pokrycia w tym co naprawdę się myśli? Albo inaczej, czy w razie prześladowań za wiarę, dozwolone jest ukrywanie się, uciekanie, czy raczej należy wręcz iść pod lufy, ostrza i narażać na śmierć?

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt lut 12, 2013 19:46
Zobacz profil
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Mam pewne pytanie, czy wyrzeczenie się wiary w sercu, to jest to samo co wyrzec się słowem, ale bez pokrycia w tym co naprawdę się myśli? Albo inaczej, czy w razie prześladowań za wiarę, dozwolone jest ukrywanie się, uciekanie, czy raczej należy wręcz iść pod lufy, ostrza i narażać na śmierć?

Przykaz nie zabijaj obejmuje także nakaz ochrony własnego życia.
Chronienie się, ukrywanie, nie jest żadnym występkiem wobec własnej wiary.
W ostatniej książce Sz. Hołowni "Last minute 24 godziny chrześcijaństwa" świadectwo daje młoda muzułmanka, które przeszła na katolicyzm. Musiała bardzo się ukrywać, uciekać przez policją, znajomymi, rodziną. Matka była największym jej wrogiem.
Nadal po wyjeździe do Europy musi ukrywać własną tożsamość.
Świadectwo jej daje obraz niesamowicie trudnej, niebezpiecznej drogi do Chrystusa.


Wt lut 12, 2013 20:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 31, 2010 14:55
Posty: 185
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego" (Mt 10,23).

_________________
Powtarzanie rzeczy oczywistych jest obowiązkiem inteligentnych ludzi - G. Orwell


Wt lut 12, 2013 21:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Mam pewne pytanie, czy wyrzeczenie się wiary w sercu, to jest to samo co wyrzec się słowem, ale bez pokrycia w tym co naprawdę się myśli? Albo inaczej, czy w razie prześladowań za wiarę, dozwolone jest ukrywanie się, uciekanie, czy raczej należy wręcz iść pod lufy, ostrza i narażać na śmierć?


Bardzo dobre pytanie. Kiedyś słyszałam na jakimś wykladzie z etyki o pojęciu prawdy nienależnej.

Jak ktoś pyta o coś by zrobić z tego zły (w sensie bezwzględnym użytek) - wolno nie mówić prawdy.
Podano przykład. Ukrywa się w czasie wojny Żydów. Przychodzi gestapo - pyta, w tym domu są Żydzi? Odpowiedź "nie" mimo, że jest nieprawdą nie jest zlem w sensie etycznym. Nie wiem czy tutaj nie zachodzi podobna sytuacja.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Pn kwi 15, 2013 10:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 05, 2012 11:05
Posty: 675
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Mam pewne pytanie, czy wyrzeczenie się wiary w sercu, to jest to samo co wyrzec się słowem, ale bez pokrycia w tym co naprawdę się myśli?

Moim zdaniem różnica jest olbrzymia.
Cytuj:
Albo inaczej, czy w razie prześladowań za wiarę, dozwolone jest ukrywanie się, uciekanie, czy raczej należy wręcz iść pod lufy, ostrza i narażać na śmierć?

Uważam, że dozwolone, zwłaszcza jeśli w jakimś zakresie liczą na ciebie twoi bliscy (rodzina czy towarzysze niedoli - bo rozumiem, że sytuacja jest ekstremalna), a twoja postawa i śmierć może im tylko zaszkodzić, podczas gdy żyjąc możesz być pomocny.

Ale chciałbym tu jeszcze przytoczyć autentyczną historię. Mój kolega (katolik) podróżowal z narzeczoną po Turcji (to była chyba pierwsza połowa lat 80-tych) i znaleźli się w takiej sytuacji: stali zmęczeni upałem przy jakiejś drodze i musieli "okazją" dostać się do celu. Długo nie było żadnego samochodu, czy też nikt się nie zatrzymywał, wreszcie zatrzymala sie ciężarówka i z krótkiej rozmowy wynikło, że kierowca ich podwiezie, jeśli mój kolega złoży mahometańskie wyznanie wiary tzn mniej więcej, że Bóg jest jeden a Allah jest jego prorokiem. Taką formułkę wygłosi. Uwzględniając okoliczności kolega wypowiedział tę formułkę. Kierowca był uszczęśliwiony, o nic wiecej nie pytał, jeszcze ich nakarmił i napoił i zawiózł gdzie chcieli.
Ale kiedy (po powrocie do Polski) kolega mi to opowiadał, widziałem, że targa nim niepokój i watpliwości czy dobrze postąpił i czy rzeczywiście nie wyrzekl się swojej dotychczasowej wiary (oczywiści nie miał takiego zamiaru). Pamiętam, że powiedziałem, iż to nie miało absolutnie żadnego znaczenia, że postąpił słusznie, musiał przecież dbać o dziewczynę itd, ale tak naprawdę głównym motywem mojego stanowiska i argumentacji była chęć pocieszenia go, bo wyraźnie takiej pociechy potrzebował.
A czy postąpił słusznie? Zagrożenia życia niby nie było, ale sytuacja była niewątpliwie trudna...

_________________
http://chomikuj.pl/LittoStrumienski/Genesis+-+propozycja+nowej+interpretacji,3484705218.pdf


Pn kwi 15, 2013 10:48
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
ciężko powiedzieć... wydaje mi się jednak, że chrześcijanin nie może się wyprzeć wiary.
Natomiast może np. uciec z kraju zagrożonego prześladowaniami itd. Może też, jak św. Paweł, domagać się traktowania zgodnie z prawem (wychłostać się nie dał, jako obywatel rzymski, ale na śmierć poszedł jak było trzeba).
Mówiąc w skrócie - męczeństwa nie trzeba szukać, ale trzeba je podjąć. Ale wygodnie mi się to pisze z Tychów, nie wiem sam co zrobiłbym w Pakistanie.


Pn kwi 15, 2013 11:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Alus, Jesienna, Gorigiaszu
Zgadzam się z tym co napisałyście. MOje pytanie jest powiązane z tematem. Nie chce deprecjonować znaczenia wszelkiej ofiary i poświęcenia, ale zastanawia mnie czy ulegnięcie jednak uznamy za porażkę? Czy wyrzeknięcie sie slowem, ale nie sercem swoich przekonań to jest już porażka? Skoro można ratować życie, nie poświęcając go niepotrzebnie, to czemu teg nie uczynić? Zgadzam się że prawdy nie należy wręcz mówic w pewnych sytuacjach.

Moja postawa wynika tutaj z doświadczenia o bardzo jednoznacznym podejściu do sprawy, czyli oddanie zycia jest słuszne. Ja pytam czy jedynie słuszne, oraz staram się zrozumieć ludzi którzy nie wykazali się postawą heroiczna. Wiem też że dziś potrzeba nam świadectwa. Trudno to ocenić. Czlowiek z sytuacji opisanej przez Gorgiasza postapił według mnie ok - mógł inaczej i wtedy należałby się wielki podziw za odwagę, ale z drugiej strony głupie zachowania ludzi, którzy uzalezniają pomoc od tak mało istotnych rzeczy. Niewiele się to dla mnie różni od oceniania czlowieka za kolor skóry czy inne tego typu zachowanie. W takiej sytuacji uważam że zwykłe kłamstwo dla dobra swojego czy kogoś nie jest naganne, choć na pewno może przysporzyć wątpliwości.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn kwi 15, 2013 20:20
Zobacz profil
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Alus, Jesienna, Gorigiaszu
Zgadzam się z tym co napisałyście. MOje pytanie jest powiązane z tematem. Nie chce deprecjonować znaczenia wszelkiej ofiary i poświęcenia, ale zastanawia mnie czy ulegnięcie jednak uznamy za porażkę? Czy wyrzeknięcie sie slowem, ale nie sercem swoich przekonań to jest już porażka? Skoro można ratować życie, nie poświęcając go niepotrzebnie, to czemu teg nie uczynić? Zgadzam się że prawdy nie należy wręcz mówic w pewnych sytuacjach.

Moja postawa wynika tutaj z doświadczenia o bardzo jednoznacznym podejściu do sprawy, czyli oddanie zycia jest słuszne. Ja pytam czy jedynie słuszne, oraz staram się zrozumieć ludzi którzy nie wykazali się postawą heroiczna. Wiem też że dziś potrzeba nam świadectwa. Trudno to ocenić. Czlowiek z sytuacji opisanej przez Gorgiasza postapił według mnie ok - mógł inaczej i wtedy należałby się wielki podziw za odwagę, ale z drugiej strony głupie zachowania ludzi, którzy uzalezniają pomoc od tak mało istotnych rzeczy. Niewiele się to dla mnie różni od oceniania czlowieka za kolor skóry czy inne tego typu zachowanie. W takiej sytuacji uważam że zwykłe kłamstwo dla dobra swojego czy kogoś nie jest naganne, choć na pewno może przysporzyć wątpliwości.



Wyrzeczenie się słowem Boga i wiary jest ogromną porażką dla człowieka, porażką dla jego własnej istoty.Serce całkowicie się sprzeciwia temu co czyni " słowo" w takim przypadku jest to upadek człowieka we wnętrzu jego osobowości.Postawiony w sytuacji w której może nie mieć innego wyjścia i musi dokonać wyboru - nie tak dla ocalenia swojego życia jak dla ocalenia życia innego człowieka.
Słowo - " wyrzeka się wiary " - Serce woła - " wybacz mi Boże "
Wydaje mi się , że człowiek posiadający wiarę " małego ziarna gorczycy" nie jest w stanie wyrzec się Boga - Prawda ma to do siebie że usta nie są wstanie sprzeciwić się sercu.
Świadomość - serce - słowo - zawsze ze sobą współgrają jeśli chodzi o Boga.
Człowiek jednak pomimo wszystko jest istota słabą - w obronie życia drugiego człowieka , może wyrzec się wiary " słowem" - ma jednak wtedy - rozdarte serce oraz poczucie upadku i porażki.

Zawsze jednak warto sobie zadać pytanie - co zrobiłby Jezus na moim miejscu?
Czy wyrzekłby się Ojca słowem? czy ukryłby prawdę wyłącznie w sercu....


Wt kwi 16, 2013 3:56
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Alus, Jesienna, Gorigiaszu
Zgadzam się z tym co napisałyście. MOje pytanie jest powiązane z tematem. Nie chce deprecjonować znaczenia wszelkiej ofiary i poświęcenia, ale zastanawia mnie czy ulegnięcie jednak uznamy za porażkę? Czy wyrzeknięcie sie slowem, ale nie sercem swoich przekonań to jest już porażka? Skoro można ratować życie, nie poświęcając go niepotrzebnie, to czemu teg nie uczynić? Zgadzam się że prawdy nie należy wręcz mówic w pewnych sytuacjach.

Moja postawa wynika tutaj z doświadczenia o bardzo jednoznacznym podejściu do sprawy, czyli oddanie zycia jest słuszne. Ja pytam czy jedynie słuszne, oraz staram się zrozumieć ludzi którzy nie wykazali się postawą heroiczna. Wiem też że dziś potrzeba nam świadectwa. Trudno to ocenić. Czlowiek z sytuacji opisanej przez Gorgiasza postapił według mnie ok - mógł inaczej i wtedy należałby się wielki podziw za odwagę, ale z drugiej strony głupie zachowania ludzi, którzy uzalezniają pomoc od tak mało istotnych rzeczy. Niewiele się to dla mnie różni od oceniania czlowieka za kolor skóry czy inne tego typu zachowanie. W takiej sytuacji uważam że zwykłe kłamstwo dla dobra swojego czy kogoś nie jest naganne, choć na pewno może przysporzyć wątpliwości.


Jest kapitalna powieść Shūsaku Endō poruszająca tą kwestię pt. Milczenie.
(Uważam, że książkę warto przeczytać).

Chrześcijanie w Japonii giną za wiarę, inni pod groźbą okropnej, długotrwałej tortury (oszczędzę szczegółów) kończącej się śmiercią wyrzekają się Jezusa w czymś w rodzaju obrzędu polegającym na podeptaniu obrazu Jezusa (w istocie wystarczyło postawić stopę na wizerunku).

Do Japonii przyjeżdża zakonnik mający dać wsparcie duchowe tutejszym chrześcijanom (i przy okazji zbadać okoliczności odstąpienia od wiary innego zakonnika, który był wysłany do Japonii w podobnej jak on misji).

Sam - ugina się przed groźbą okrutnej tortury i śmierci i kładze stopę na obrazie Jezusa.
Przedtem przez całą noc błaga Boga o dar męstwa i o męczeństwa a Bóg milczy...

Moment kiedy wyrzec się Chrystusa jest dramatyczny.
Przygląda sie wizerunkowi, który ma za chwilę podeptać i...


Twarz była zupełnie inna od twarzy Chrystusa, jakie oglądał setki razy w Portugalii i w Rzymie, w Goa i w Makau. To nie była twarz Chrystusa pełnego majestatu. To nie była twarz piękna w swym cierpieniu. Jej widok nie odpędzał pokus ani siły woli, nie czynił niezłomną. Twarz Człowieka u jego stóp była chuda, zapadła i do ostatka zmęczona. (...) Patrząc na niego smutno te oczy mówiły: Depcz! Możesz deptać! Ja po to istnieję, żebyście po mnie deptali[2].


...i stawiając stopę na obrazie wyrzeka się Chrystusa.
"Jednocześnie jednak odnajduje prawdziwą wiarę, odartą z naiwnych złudzeń, a milczenie Boga zaczyna rozumieć jako znak współcierpienia..."

(ostatnie zdanie nie moje - skopiowane z okładki książki, niestety nie oddaje w pełni glębokiej duchowej przemiany jaka dokonała się w tym zakonniku, jego totalnego przylgnięcia do Jezusa całym sobą, jak tylko to możliwe...)

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Wt kwi 16, 2013 10:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
Magdalena_i
Również zastanawiam się co zrobiłby Jezus. Bo wielu z nas jest faktyczie słabych, tylko jaka jest to słabość? Wyrzekać się Jezusa pod wpływem prześladowań, a wyrzekać się dla czyjegoś dobra to dwie sytuacje które nie są takie same. Różne są też charaktery. Jeden się łatwo nie ugnie pod wpywem tortur, a zarazem gdy zagrozi się jego rodzinie będzie skłonny zrobić wszystko. Porażka człowieka zaczyna się według mnie już wcześniej, bo to nie tylko my jesteśmy tutaj jedyną stroną. Jest jeszcze ta druga, ci ktorzy zmuszają, stawiają warunki. Oni w imię swoich przekonań gotowi są przyprawić o śmierć, cierpienie. To jest chore i to niestety jest już porażka. My w imię obrony ponosimy wyrzeczenie i tez tracimy, albo nie ponosimy go i znów tracimy. To jest bardzo trudne i nie chce nawet udawać że byłbym na tyle odważny że na pewno zrobiłbym to co zrobiłby Jezus. Choć nie wiem co On by zrobił - nie widzę Go w roli gotowego na poświęcenie każdego życia w imię spełnienia czyjejś zachcianki. Zapewne sam chciałby oddać życie za kogoś. Albo po prostu uzdrowił, uratował, "przygadał" jak przygadywał faryzeuszom.

Jesienna
Ujęłaś coś co też chodziło mi po głowie. Choć nie chciałby aby to było coś co pozwala mi teraz na każdym kroku wyrzekać się wiary, w imię komfortu. Ale przecież nasze upadki nie oznaczają końca, a Bóg się nie odwraca. Piękna wizja wiary i życia.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt kwi 16, 2013 11:21
Zobacz profil
Post Re: Co ja bym zrobił na jej miejscu?
WIST napisał(a):
Jesienna
Ujęłaś coś co też chodziło mi po głowie. Choć nie chciałby aby to było coś co pozwala mi teraz na każdym kroku wyrzekać się wiary, w imię komfortu. Ale przecież nasze upadki nie oznaczają końca, a Bóg się nie odwraca.
Czego przykładem jest upadek Apostoła Piotra i jego dalsza służba dla Boga.


Wt kwi 16, 2013 11:48
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 140 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL