Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt kwi 23, 2024 8:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Zabijanie niemowląt najlepszą drogą do zbawienia ? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
A to jest absurd z jednego powodu. Jezus jest Bogiem. Jest JEDNYM z Bogiem. Wg Ciebie Bóg okłamał samego siebie?

I prawdę tego co mówił potwierdził zmartwychwstaniem. Ludzie nie zmartwychwstają. Tak mówi doświadczenie ;)

Jedno pytanie - świat jest piękny, logiczny, ciekawy. Fascynujący :-) To człowiek go wykrzywia i deformuje. Czy złośliwy Bóg mógłby stworzyć dobro i piękno? Skąd wzięłaby się na świecie dobroć, miłość, radość?

Co do cierpienia
Cierpienie jako takie, samo w sobie, nie istnieje. Cierpienie jest objawem, jak ból jest objawem. Czy ból jest dobry czy zły? Sygnalizuje zło, jest informacją o istnieniu zła.

- Trzeba usuwać przede wszystkim przyczynę zła - tak jak leczy się chorobę, nie objaw. Pośrednio - usunięcie przyczyny usunie cierpienie. To bez wątpienia jest działanie dobre (przy przyjęciu założenia, że "po drodze" nie powoduje "dodatkowego" zła i kolejnych cierpień).

Wyobraź sobie, jak muszą cierpieć osoby dializowane kilka razy w tygodniu. Osoby umierające z powodu niewydolności serca i wątroby. A jednak nie należy rozjeżdżać motocyklistów o właściwej grupie krwi w celu użycia ich narządów do przeszczepu. Mimo, że zmniejszyłoby to cierpienie zainteresowanego, a jak dobrze by poszło, nawet kilku osób...

- Pozostaje kwestia "zmniejszania objawów" (przepraszam za ten rodzaj porównań, zboczenie zawodowe ;) ), jeśli przyczyny usunąć się nie da. Zasadniczo nie chodzi o to żeby cierpieć dla cierpienia. Można cierpieć - zgodzić się na cierpienie - tylko po coś. Tylko dla jakiegoś dobra, albo dla uniknięcia większego zła. I takie cierpienie, a raczej jego przyjęcie, zbliża do Boga.

Widzisz - świat mówi: oddaj zło za zło. Walcz o swoje. Jeśli ktoś cię atakuje, odpowiedz co najmniej takim samym atakiem. Najlepszą obroną w końcu jest atak. Samo unikanie już jest uważane za głupotę (bo stwarza ograniczenia, nie pozwala osiągnąć celu). Tymczasem Bóg mówi co innego - jeśli Twoja odpowiedź ma spowodowac kolejne zło, powinieneś się od niej powstrzymać. Jeśli ciebie obrażają - nie obrażaj. Jeśli ciebie atakują - możesz się bronić, ale nie używaj złych środków, nawet jeśli to będzie oznaczało że obrona będzie po ludzku nieskuteczna. Nawet jeśli spowoduje Twoje cierpienie. Nie nienawidź. Przebaczaj. Nie musisz być idiotą i ostatnim naiwniakiem, masz prawo i obowiazek zapobiegac kolejnemu złu, ale człowiekowi, który je czyni, przebacz.

Brzmi kompletnie nielogicznie, nie?
Ale zastanów się - pomyśl o jakimkolwiek konflikcie międzynarodowym, ja mam w pamieci Ziemię Świętą. Widzisz inne wyjście? Ktoś musi przerwać eskalację przemocy. Po swojej stronie, bo tylko tutaj jest w stanie to zrobić. Inaczej zawsze będzie błędne koło i spirala będzie się nakręcać.

Zło zawsze rodzi zło. "Każda nienawiść rodzi nienawiść, nawet nienawiść nienawiści." Nie ma innej drogi, niż przerwanie tej spirali. A to się czasem - czesto wiąże z cierpieniem, które trzeba przyjać, by go nie mnożyć i/lub nie przerzucać na innych.

Olfik - my nie jesteśmy bogami :-) Jesteśmy ludźmi :-) Stworzeniami, które w końcu chcą wiedzieć - czy nie? A wiedzę zdobywasz w doświadczeniu - i tylko tak. To nie jest "dodatkowe cierpienie". To jest to czego chcemy - chcemy wiedzieć.

Bóg nas mógł stworzyć jako niezniszczalnych. Zapewne. Ale wtedy niezniszczalne by było czynione przez nas zło. Niezniszczalny byłby Hitler, niezniszczalny byłby Stalin, nie byłoby problemu kary śmierci, bo człowiek nie mógłby umrzeć... [nawiasem mówiąc - to byłoby piekło na ziemi...]

Oczywiście mógł nas także stworzyć niezdolnymi do zła, usuwając poprzedni problem - odbierając nam możliwość wyboru. Stworzyć sobie teatrzyk lalek... O to chodzi?

Bóg nas stworzył z miłości i naszej miłości pragnie. Kochać może tylko ktoś wolny.

PS. Wiesz, z myśleniem to jest tak, że na codzien wiesz - pytanie tylko zmusza do poukładania, nazwania, uświadomienia sobie ;) Jak się czujesz jako katecheta dla mnie? ;) Bo ja sama widzę przez tą rozmowę coraz więcej :-)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr maja 10, 2006 11:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
-olfik- napisał(a):
Czyli z chorobami sie zgadzasz - dzielo Boga?


Ja sie nie boje choroby, zaczynam bac sie Boga :(



:) pamiętaj, pamiętaj...że choroba to cierpienie (mniejsze lub większe) a cierpienie to wybawienie... A więc choroba jest karą ale jest rónież CELEM DO ZBAWIENIA.
Jezus cierpiał nie dlatego że zasłużył,a dlatego żeby odkupic nasze grzechy i...pokazac jedyną droge do Boga i zbawienia...czyli przez poświęcenie i cierpienie.

Boisz się Boga? Błogosławieni, którzy boją się Boga, bo oni staną się zwiastunami Boga!

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Śr maja 10, 2006 13:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
jo_tka napisał(a):
A to jest absurd z jednego powodu. Jezus jest Bogiem. Jest JEDNYM z Bogiem. Wg Ciebie Bóg okłamał samego siebie?

Skad wiesz? Jezus powiedzial? Jezus myslal, ze jest Bogiem, a Bog go w jajo zrobil :)

jo_tka napisał(a):
I prawdę tego co mówił potwierdził zmartwychwstaniem. Ludzie nie zmartwychwstają. Tak mówi doświadczenie ;)

Historia mowi, ze jeszcze nikt nie zmartwychwstal. A przeciez Bog mogl sprawic, ze czlowiek zmartwychwstanie. Odmawiasz Bogu tej mocy?

jo_tka napisał(a):
Jedno pytanie - świat jest piękny, logiczny, ciekawy. Fascynujący :-) To człowiek go wykrzywia i deformuje. Czy złośliwy Bóg mógłby stworzyć dobro i piękno? Skąd wzięłaby się na świecie dobroć, miłość, radość?

Milosc itp jest po to, aby kontrastowac ze zlem. Czlowiek najpierw doswiadczajacy dobra bedzie potem bardziej cierpial, wiec Bog bedzie zadowolony. Przeciez wiadomo, ze torturujac kogos nie mozemy wiecznie go meczyc, bo w koncu sie przywyczai. Trzeba wiec naprzemiennie dawkowac rozne doznania. :)

jo_tka napisał(a):
Wyobraź sobie, jak muszą cierpieć osoby dializowane kilka razy w tygodniu. Osoby umierające z powodu niewydolności serca i wątroby. A jednak nie należy rozjeżdżać motocyklistów o właściwej grupie krwi w celu użycia ich narządów do przeszczepu. Mimo, że zmniejszyłoby to cierpienie zainteresowanego, a jak dobrze by poszło, nawet kilku osób...

Hmm, wiec dlaczego Chrzescijanie tak sie awanturuja o eutanazje? Jesli przyczyna cierpienia jest cialo, nic sie nie da na to poradzic, to te przyczyne czyli cialo sam zainteresowany powinien miec mozliwsoc usunac. Nikomu nie zaszkodzi odchodzac na wlasne zyczenie, rodzina go zapamieta nie jako klebek cierpienia, a jako czlowieka, ktory odchodzi z godnoscia. A moze chodzi o to, ze czlowiek nie moze o niczym decydowac, trzeba z niego kukielkie na boskich sznurkach zrobic?

Do koncepcji okrutnego Boga ta awantura o eutanazje nawet pasuje, zwieksza ilosc cierpienia w imie pustych idei :)

jo_tka napisał(a):
Ale zastanów się - pomyśl o jakimkolwiek konflikcie międzynarodowym, ja mam w pamieci Ziemię Świętą. Widzisz inne wyjście? Ktoś musi przerwać eskalację przemocy. Po swojej stronie, bo tylko tutaj jest w stanie to zrobić. Inaczej zawsze będzie błędne koło i spirala będzie się nakręcać.

Oczywiscie, ze dac sie wybic jest sposobem na zakonczenie konfliktu, tylko w takim razie czemu nikt z tego nie kozysta? Moze dlatego, ze Ci ktorzy probowali, zostali wyrznieci w pien? A ich szczytne idee byly wykozystywane przez cynikow, ktorzy wiedzieli, ze tego w boju sie nie wykozysta, ale jako propaganda jest idealne? :) Widzisz, ta idea bylaby ok, gdyby Bog stawal po stronei tego, kto z niej kozysta. Z histori niestety wiemy, ze Bog zawsze jakos jest po stronie silniejszego, skoro najczesciej to silniejszy wygrywa.

jo_tka napisał(a):
Zło zawsze rodzi zło. "Każda nienawiść rodzi nienawiść, nawet nienawiść nienawiści." Nie ma innej drogi, niż przerwanie tej spirali. A to się czasem - czesto wiąże z cierpieniem, które trzeba przyjać, by go nie mnożyć i/lub nie przerzucać na innych.

Niestety wystarczy jeden czlowiek ktory sie do tego nie zastosuje, i ten jeden czlowiek wygrywa (ci dobzi musza albo zlem odpowiedziec, albo zginac). Czyzby zlo bylo silniejsze? :)

jo_tka napisał(a):
Olfik - my nie jesteśmy bogami :-) Jesteśmy ludźmi :-) Stworzeniami, które w końcu chcą wiedzieć - czy nie? A wiedzę zdobywasz w doświadczeniu - i tylko tak. To nie jest "dodatkowe cierpienie". To jest to czego chcemy - chcemy wiedzieć.

Wiec ja chce wiedziec po co sa choroby przynoszace to dodatkowe cierpienie. W mojej koncepcji zlego Boga jest to oczywiste, co z koncepcja Boga milosiernego?

Wydaje mi sie, ze starasz sie nie dopuscic do siebie tego, ze choroby to jest przyczyna zla ktora stworzyl Bog. To moja koncepcja okrutnego Boga jest uczciwsza, Bog przyznaje sie, ze troche dobra musial stworzyc w celu zwiekszenia wynikowego cierpienia. Czemu Bog milosierny musi tak krecic? ;)

jo_tka napisał(a):
Bóg nas mógł stworzyć jako niezniszczalnych. Zapewne. Ale wtedy niezniszczalne by było czynione przez nas zło. Niezniszczalny byłby Hitler, niezniszczalny byłby Stalin, nie byłoby problemu kary śmierci, bo człowiek nie mógłby umrzeć... [nawiasem mówiąc - to byłoby piekło na ziemi...]

Moglby smiertelnych stworzyc tylko tych, o ktorych wie, ze i tak go oleja. Oczywiscie jesli juz tak bardzo chce gnebic tych dobrych obecnoscia tych zlych :)
Wydaje mi sie, ze w koncepcji milosiernego Boga swiat jest wcisniety na sile. Niezbyt do tego pasuje, ale jakos zniknac nie chce, wiec cos trzeba z nim zrobic :)

jo_tka napisał(a):
Oczywiście mógł nas także stworzyć niezdolnymi do zła, usuwając poprzedni problem - odbierając nam możliwość wyboru. Stworzyć sobie teatrzyk lalek... O to chodzi?

Wiesz, jak sie patrzy na rozne religie, to wlasciwie wychodzi na to, ze Bog chcial wlasnie miec taki teatrzyk z milujacymi sie kukielkami, tylko mu nie wyszlo, wiec sprowadza religie aby jednak ludzi ukukielkowac zabraniajac im myslec :)

Czyzby kukielki bardziej pasowaly do milosiernego Boga (macie wybierac sami, ale tak jak ja mowie), taka pseudowolnosc?

W mojej koncepcji okrutny Bog daje dowolnosc wyboru metod zadawania cierpienia, od czasu do czasu sam cos podreguluje jesli ludziom zaczyna pomyslow brakowac, ale ogolnie zostawia samemu sobie. I jest zadowolony, jesli ludzie sami rozne rzeczy wymyslaja, moze nawet co wiekszych okrutnikow zwolni z cierpien i usadzi obok siebie, aby razem z nim mogli rozkoszowac sie iloscia zla na swiecie? :)

jo_tka napisał(a):
Bóg nas stworzył z miłości i naszej miłości pragnie. Kochać może tylko ktoś wolny.

Ja tez moge takie ogolniki napisac:
Bog nas stworzyl z nienawisci i naszego cierpienia pragnie.
Nienawidziec moze tylko ktos wolny, nie spetany miloscia :)

No i ktore prawdziwsze? Propagandowo moge stwierdzic, ze moje lepsze bo dluzsze ;) Twoje oczywiscie sympatyczniejsze, ale tu o prawde chodzi :)

jo_tka napisał(a):
PS. Wiesz, z myśleniem to jest tak, że na codzien wiesz - pytanie tylko zmusza do poukładania, nazwania, uświadomienia sobie ;) Jak się czujesz jako katecheta dla mnie? ;) Bo ja sama widzę przez tą rozmowę coraz więcej :-)

I bardzo dobrze, o to chodzi aby pootwierac oczy, a nie bezmyslnie klepac modlitwy :) No to bedziemy sie wzajemnie katechizowac, ciekawe co wyjdzie :) Mam nadzieje, ze nie jakas wojenka, ja nie chce, aby koncepcja zlego Boga okazala sie sluszna :)


Śr maja 10, 2006 14:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
A szkoda :) Bo myślałam, że można z Tobą rozmawiać bez naciągania i nadinterpretacji.

Bóg jest stwórcą świata. Stworzył człowieka. Zgadza się? Na świecie jest dobro. Też się zgadza? Zło nie może być źródłem dobra, bo to sprzeczności. Więc skąd się wzięło?

Żaden człowiek na ziemi nie pragnie zła. I to nie jest teoria. Człowiek pragnie dobra. I wszystko co robi robi dlatego, że chce uzyskać dla siebie lub kogoś jakieś dobro. I to miałoby pochodzić od złosliwego Boga? A po co?

Zapytasz, skąd wobec tego wzięło się zło? Z braku. Zło jako takie nie jest bytem, nie ma rzeczy złej, nic co jest stworzone nie zostało stworzone złe. Zło jest brakiem dobra. Zły most to most dziurawy - brak kawałka mostu, brak stabilności mostu - zawsze jakiś brak. Brak należnego dobra.

Natomiast dobro jest. Bez wątpienia, namacalne. Nie zanegujesz chyba doświadczenia? Dla mnie to jest spójne. Dużo bardziej niż zło tworzące powszechnie istniejące dobro :)

Co to znaczy odejść z godnością, Olfik? Bo ucieczka dla mnie nie jest "odejściem z godnością" - jest zwyczajnie ucieczką. Wytłumaczyć sobie można wszystko, nawet, że tak lepiej. W chwili, gdy jest cięzko, myśl o ucieczce jest naturalna. Jest.

Ale spróbuj stanąć kiedyś przed taką decyzją. Mieć możliwość, środki pod ręką, pewność bezkarności i patrzeć na agonię kogoś kochanego - i zdecydować. Być z nim jeszcze - lub zabić. Albo spróbuj wyobrazić sobie, że zabiłeś czlowieka. Tak po prostu. Zdecydowałeś i zabiłeś. Porozmawiaj z ludźmi, którzy to przeżyli.

Ja mogę powiedzieć tylko tyle - człowiek nie jest odpowiednią istotą do decydowania o życiu. I jeśli uzurpuje sobie takie prawo to przede wszystkim sobie robi największą krzywdę. Nie jesteś w stanie w swój obraz siebie, w swoje człowieczeństwo, wmontować takiej świadomości i pozostac człowiekiem. Nie jesteś w stanie - bez Boga i bez przebaczenia.

Stąd uniki - stąd eufemistyczne nazwy, stąd deprecjonowanie przedmiotu zabójstwa, stąd teorie o psychologicznych i środowiskowych uwarunkowaniach, od których nie można się uwolnić. Owszem - takie uwarunkowania czasem istnieją. Ale nigdy nie determinują.

Nie naciągaj tego co powiedziałam. Nie powiedziałam - zaniechać obrony. Powiedziałam - zaniechać zemsty, odwetu. Zaniechać czynienia zła drugiej stronie. Bo zemsta, odwet, nienawiść sprowokują następną - zemstę, odwet, nienawiść. Zniszczą i ich - i nas. Do niczego dobrego nie doprowadzą, pomnożą tylko zło. Pomnożą cierpienie - znów jedyną ucieczką bedzie sie zabić :-)

Olfik - a gdzie ta wygrana zła? W tym, że mnie zabije? Toż akacja Ci tłumaczy - będzie mi lepiej :-) Nienawiść zabija skuteczniej - już za życia i na wieczność. Mnie zabija moja nienawiść.

Po co są choroby? A to jest pytanie dla każdego z osobna - po co dano mu tę chorobę... Każdemu po co innego. I to nie jest mój wymysł, to nawet nie jest wiara, bilans choroby może wyjść na plus - to zwyczajna psychologia (ech, powtarzam się ;) )

Zresztą - czemu nie pytwsz, po co jest grawitacja? Po co są pory roku? Po co są przypływy i odpływy oceanów? Po co spada śnieg - przecież ludzie zamarzają?

Mogłby śmiertelnych stworzyć tych którzy Go oleją... Tylko - ktoś Go nie olał, z ludzi? Poza Maryją, matką Jezusa, i Jezusem oczywiście?

PS. Nie - nie odmawiam Bogu wskrzeszania umarłych :-) Tylko po co twój Bóg miałby wskrzeszać kogokolwiek?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr maja 10, 2006 15:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
cichy napisał(a):
To czy byłaś czy nie byłaś w raju niema znaczenia...posiadasz wolną wole, chyba że jesteś zaprogramowana jak robot.
A jeżeli chodzi o grzech pierwotny to definicja powinna sporo ci powiedziec... Grzech pierworodny - w teologii chrześcijańskiej oznacza stan grzeszności (brak świętości). Grzech ten wg chrześcijan przekazywany jest człowiekowi w momencie poczęcia i przechodzący z pokolenia na pokolenie.

Jak dla mnie grzeszenie ma mało co wspólnego z wolną wolą. Nikt nie pytał jaka moja jest wolna wola, czy wyrażam na to zgodę, by urodzić się grzesznikiem, by żyć w takim świecie gdzie jest grzech i dlatego z ludzkiej słabości grzeszę. Gdyby to miało zależeć od mnie to bym co innego wybrała. Nawet gdy człowiek w swej wolnej woli dokona dyspozycji że nie chce grzeszyć i tak będzie boleśnie doświadczał skutków grzechu w swoim życiu i grzech w jego życiu i tak będzie z racji tego że grzech należy do ludzkiej natury. Ludzie grzeszą bo bo skłania ich do tego życie, zostali tak wychowani, z ludzkiej słabości, ulegają wpływom świata, presji otoczenia. Gdy człowiek dokonuje jakiś grzeszny czyn wpływają na to różne przesłanki ale najczęściej nie jest tak że dokonując tego czynu pojawia się intencja "Chcę okazać Bogu swoje nieposłuszeństwo i powiedzieć Mu "nie" ", więc wcale żadnej wolnej woli ze człowiek chce zgrzeszyć tu nie ma.
Możemy ten wątek kontynuować tutaj
cichy napisał(a):
Karą za grzech pierworodny jest pozbawienie oglądania Boga..

Jak dla mnie to niesprawiedliwe że muszę ponosić karę, konsekwencje i skutki za grzech którego sama nie popełniłam.


Śr maja 10, 2006 17:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
jo_tka napisał(a):
A szkoda :) Bo myślałam, że można z Tobą rozmawiać bez naciągania i nadinterpretacji.

Ja tez myslalem, ze mozemy porozmawiac bez pomijania niewygodnych pytan. Wiec proponuje abysmy sie poprawili :)

jo_tka napisał(a):
Żaden człowiek na ziemi nie pragnie zła. I to nie jest teoria. Człowiek pragnie dobra. I wszystko co robi robi dlatego, że chce uzyskać dla siebie lub kogoś jakieś dobro. I to miałoby pochodzić od złosliwego Boga? A po co?

Najpelniej cierpiec moze czlowiek, ktory chce dobra. Mozna mu zadac nie tylko bol fizyczny, ale i psychiczny.

Skoro czlowiek chce dobrze, to czemu milosierny Bog jednoznacznie i niepodwazalnie nie pokaze, co zrobic, aby bylo dobrze? Wtedy kazdy bedzie mogl wybrac swiadomie, nie na zasadzie losowania.

jo_tka napisał(a):
Zapytasz, skąd wobec tego wzięło się zło? Z braku. Zło jako takie nie jest bytem, nie ma rzeczy złej, nic co jest stworzone nie zostało stworzone złe. Zło jest brakiem dobra. Zły most to most dziurawy - brak kawałka mostu, brak stabilności mostu - zawsze jakiś brak. Brak należnego dobra.

Most nie moze byc ani dobry ani zly, dobre i zle moze byc uzycie. Dobry/zly most to skroty myslowe, bez kontekstu sa puste. Chyba nie musze dawac przykladu, w ktorym dziurawosc mostu spowoduje, ze posluzy on dobremu celowi :)

jo_tka napisał(a):
Natomiast dobro jest. Bez wątpienia, namacalne. Nie zanegujesz chyba doświadczenia? Dla mnie to jest spójne. Dużo bardziej niż zło tworzące powszechnie istniejące dobro :)

Namacalny jest swiat, nie moze byc dobry ani zly. Dobre i zle moze byc uzycie tego swiata, i o to mi chodzi. Mozemy co najwyzej sprawdzic, czy swiat ten lepiej mozna uzyc do gnebienia ludzi, czy tez do zbawienia. I o to mi chodzi :) Rozumiem ze to mialas na mysli piszac o poznaniu Boga po swiecie ktory stworzyl. Jesli nie, to napisz o co chodzilo.

jo_tka napisał(a):
Co to znaczy odejść z godnością, Olfik?

Taka smiercia, jaka on uwaza za stosowna. Glupio mi komus rodzaj smierci narzucac. Ja niczyjej wolnosci bez potrzeby ograniczac nie chce.

jo_tka napisał(a):
[...]Zdecydowałeś i zabiłeś. Porozmawiaj z ludźmi, którzy to przeżyli.

On ma za siebie zadecydowac, to nie moja decyzja. Bedzie chciala - pomoge, nawet jesli bedzie mi ciezko, to zrobie to chociazby z szacunku. Nie widze powodow zmuszania nikogo do cierpienia jesli on tego nie chce.

jo_tka napisał(a):
Ja mogę powiedzieć tylko tyle - człowiek nie jest odpowiednią istotą do decydowania o życiu.[...]

Nie wolno decydowac o swoim zyciu? To gdzie ta wolna wola?
I co z ratowaniem zycia? To tez jest decydowanie.
Piszesz, ze czlowiek ma wolny wybor czy chce do Boga czy nie. Ale juz wolnego wyboru odmawiasz przy wyborze wlasnej smierci?

Zastanawiam sie czemu uwazasz, ze mozesz decydowac kto co moze bez uzasadnienia? Czy taka nadmierna pewnosc siebie nie jest czasem powodem na spora ilosci zla na swiecie? :(

jo_tka napisał(a):
Nie naciągaj tego co powiedziałam. Nie powiedziałam - zaniechać obrony. Powiedziałam - zaniechać zemsty, odwetu.

Gdzie jest granica pomiedzy obrona a zemsta? Wg mnei jest plynna, bo nie mozesz przewidziec dokladnie: co by bylo gdyby. Czy mozesz np kogos ukatrupic prewencyjnie, bo widzisz, ze sie na Ciebie szykuje, i jesli zaatakuje, to zginiesz marnie, wraz z wieloma innymi ludzmi? Trzeba wyjasnic niejasnosci :)

jo_tka napisał(a):
Olfik - a gdzie ta wygrana zła? W tym, że mnie zabije? Toż akacja Ci tłumaczy - będzie mi lepiej :-) Nienawiść zabija skuteczniej - już za życia i na wieczność. Mnie zabija moja nienawiść.

No zlo wygralo, bo na swiecie jest wiecej zla, skoro usunelismy z niego dobra jo_tke :)

jo_tka napisał(a):
Po co są choroby? A to jest pytanie dla każdego z osobna - po co dano mu tę chorobę... Każdemu po co innego. I to nie jest mój wymysł, to nawet nie jest wiara, bilans choroby może wyjść na plus - to zwyczajna psychologia (ech, powtarzam się ;) )

No wiec odpowiesz w koncu: leczyc te choroby czy nie leczyc?

jo_tka napisał(a):
Zresztą - czemu nie pytwsz, po co jest grawitacja? Po co są pory roku? Po co są przypływy i odpływy oceanów? Po co spada śnieg - przecież ludzie zamarzają?

Do kataklizmow mozemy przejsc w nastepnej kolejnosc jesli bardzo chcesz, na poczatek trzeba te nieszczesne choroby :)

jo_tka napisał(a):
Mogłby śmiertelnych stworzyć tych którzy Go oleją... Tylko - ktoś Go nie olał, z ludzi? Poza Maryją, matką Jezusa, i Jezusem oczywiście?

Ale potrafi przewidzec, ktorzy do neigo wroca :) Niech tych zrobi niesmiertelnymi od razu :)

jo_tka napisał(a):
PS. Nie - nie odmawiam Bogu wskrzeszania umarłych :-) Tylko po co twój Bóg miałby wskrzeszać kogokolwiek?

Jak to po co? Aby wszystcy mysleli, ze to jest Bog, inaczej nikt nie uwierzy :) Po co milosirny Bog mialby wskrzeszac kogokolwiek? :) Przeciez zbawic mozna prosciej, np. mozna sie wprost zapytac wyjasniajac najpierw, co jest do wyboru :)


Śr maja 10, 2006 18:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
cichy napisał(a):
zaraz zaraz...
kto zabił Jezusa? żołnierze a nie ty... natomiast ty zostałaś usprawiedliwiona ze wszystkich swych grzechów.
powtarzam: JEżELI BóG DAł żYCIE CZłWIEKOWI O KTóRYM WIE żE NA ZIEMI BEDZIE BARDZO ZłYM CZłOWIEKIEM, A JEDNAK DAł MU żYCIE, TO MY NIE MOżEMY PODWAżAC WOLI BOGA I SAMI DECYDOWAC KTO POWINIEN żYC A KTO NIE.....[/b]

Cichy uświadom sobie o co poszła tutaj ta dyskusja bo może nie czytałeś jej w całości.
Wyobraź sobie czystą, niewinną ,nieskalaną duszę dziecka wolną od grzechu żyjącą u Boga. Jest tak czysta jak dzieci wczesnokomunijne przyjmujące czystym sercem Jezusa. A z drugiej strony ludzi żyjących w świecie, którzy grzeszą ciężko i istnieje w pełni uzasadniona obawa że gdy umrą skażą się na wieczne tortury. I o to było przyczyną tej dyskusji.

Gdzieś w sercu jest pragnienie by właśnie mieć taką czystą, niewinną duszę dziecka a coś w tym przeszkadza, to jak ciężko żyje się w świecie, ile w nim zła i cierpienia.
Jest pragnienie bycia blisko Boga, chęć bycia nieskalanym od wpływów tego świata, uchronienia się od zła na tym świecie.
Stąd zrodziło się we mnie pragnienie że chciałabym umrzeć jako niemowlę by od razu cieszyć się radością Nieba i blisko Boga i zostałabym uchroniona od zła tego świata. Dlatego byłabym wdzieczna osobie ktora by to wtedy zrobiła.
jo_tka napisał(a):
Dlaczego Wszechmogący nie usunie całego zła? Bo sami je tworzymy. Bo usuwając zło musiałby nas usunąć lub zniewolić. A On nas chce zbawić...

Dobrze więc gdyby Bóg chciał usunąć zło ze świata musiałby rozgniewać się na ludzkość czy nawet wyniszczyć tych co czynią zło. A zło jest w ludzkich sercach.
Tylko dlaczego ten proces zbawiania człowieka jest tak bardzo rozciągnięty w czasie, pojawia się miliardy istnień ludzkich,które żyjąc na ziemi doświadczają cierpienia, zła, umierają i istnieje uzasadniona obawa że gdy żyją w grzechach ciężkich zostaną na wieczność potępieni. Dlaczego z pokolenia na pokolenie grzech musi się przenosić i ponoszą za niego winę ci którzy go nie popełnili. Gdy Adam i Ewa zgrzeszyli czy Bóg nie mógł uczynić ich bezpłodnymi zamiast nakładać karę na nich i ich potomków a w raju postawić nowych ludzi, którzy może lepiej wykorzystaliby daną im łaskę, a najlepiej jeszcze gdyby to drzewo zostało wycięte, aby nie stwarzało pokusy.
Wśród aniołów bunt przeciwko Bogu nie spowodował automatycznie że wszyscy aniołowie zostali oddzieleni od Boga, lecz poszczególni aniołowie mogli wybrać czy chcą czy nie chcą być przy Bogu. Dlaczego poszczególny człowiek nie może dokonać takiego wyboru, tylko musi ponosić skutki i konsekwencje grzechu pierwszych ludzi.
jo_tka napisał(a):
Wiem, że zło utrudnia widzenie Boga. Wiem, że nas oddala. Wiem, że gorszy. Ale też doświadczałam, jak coś, co mogło być zgorszeniem, stawało się nagle podstawą największych - najwspanialszych doświadczeń Boga. Jego wielkości, Jego łaski, Jego miłości... Właśnie wtedy pamiętam ją najmocniej. Wtedy, gdy cierpienie przygniatało do ziemi, wtedy gdy rzeczywiście nie ma siły żyć dalej, wtedy gdy czepiasz się krzyża - już z jedną tylko myślą "nie daj mi odejść od Ciebie"...

Tak z pewnością jest w sercu jakaś nadzieja, coś co pomoga przetrwać gdy jest trudno, powtarzane słowa "Jezu ufam Tobie". Aby zawsze z ufnością trwać przy Nim.


Śr maja 10, 2006 18:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
akacja napisał(a):
Tak z pewnością jest w sercu jakaś nadzieja, coś co pomoga przetrwać gdy jest trudno, powtarzane słowa "Jezu ufam Tobie". Aby zawsze z ufnością trwać przy Nim.

A jak ktos tego nie ma? Jak ktos na dzwiek tych slow powie sobie - 'czemu mam sie oszukiwac'? - Gosc ma problem? Nie nasza sprawa? Mogl byc bardziej naiwny? Pieklo czeka?


Śr maja 10, 2006 18:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
akacja napisał(a):
Jak dla mnie grzeszenie ma mało co wspólnego z wolną wolą. Nikt nie pytał jaka moja jest wolna wola, czy wyrażam na to zgodę, by urodzić się grzesznikiem, by żyć w takim świecie gdzie jest grzech i dlatego z ludzkiej słabości grzeszę. Gdyby to miało zależeć od mnie to bym co innego wybrała. Nawet gdy człowiek w swej wolnej woli dokona dyspozycji że nie chce grzeszyć i tak będzie boleśnie doświadczał skutków grzechu w swoim życiu i grzech w jego życiu i tak będzie z racji tego że grzech należy do ludzkiej natury. Ludzie grzeszą bo bo skłania ich do tego życie, zostali tak wychowani, z ludzkiej słabości, ulegają wpływom świata, presji otoczenia. Gdy człowiek dokonuje jakiś grzeszny czyn wpływają na to różne przesłanki ale najczęściej nie jest tak że dokonując tego czynu pojawia się intencja "Chcę okazać Bogu swoje nieposłuszeństwo i powiedzieć Mu "nie" ", więc wcale żadnej wolnej woli ze człowiek chce zgrzeszyć tu nie ma.
Możemy ten wątek kontynuować.


Narazie ciągniemy wątek tutaj ponieważ niemam czasu na przemieszczanie twoich wypowiedzi.

Wracając do tematu,
mylisz się i to niewiesz jak...
akacja napisał(a):
Nikt nie pytał jaka moja jest wolna wola, czy wyrażam na to zgodę, by urodzić się grzesznikiem, by żyć w takim świecie gdzie jest grzech i dlatego z ludzkiej słabości grzeszę. Gdyby to miało zależeć od mnie to bym co innego wybrała.


Nie mogłaś wybrac innej "drogi" i z konieczności urodziłaś się z grzechem pierworodnym ponieważ Bóg wiedział że popełnisz na ziemi grzech jak każdy...mniejszy lub większy, więc innej drogi nie miałaś... Zrozum to.
Gdybyś przez całe swoje życie była bez żadnego grzechu to wtedy dopiero bym cię poparł...dlaczego nie mogłaś sobie wybrac "innego stanu świadomości" jak to ująłem :)

Tak więc wolną wole nie mieszaj z koniecznością życia na ziemi z grzechem pierwszych potomków... Wolną wole rozpatrujemy w granichach czy grzech który popełniam, popełniam bo musze(ponieważ niema innej opcji) czy dlatego że tak mi się chce, naszłą mnie ochota...
Tak więc mamy skłonności do robienia zła i zapominania co dobre a co złe...ale to wcale nie oznacza że napewno popełnimy dany grzech...



akacja napisał(a):
Jak dla mnie to niesprawiedliwe że muszę ponosić karę, konsekwencje i skutki za grzech którego sama nie popełniłam.


Powyższy mój post powinien już dac ci odpowiedz na to pytanie...
Popełniłaś...
Ale jeszcze coś dla ciebie aby daną sytuację rozjaśnic:


12 Przetoż jak przezjednego
człowieka grzech wszedł na
świat, i przez grzech śmierć, i
tak na wszystkich ludzi śmierć
przyszła, ponieważ wszyscy
zgrzeszyli.


Więc ogólnie - masz grzech pierworodny nie dlatego że nasi przodkowie zgrzeszyli a dlatego że Bóg WIEDZIAł że każdy z nas zgrzeszy, również ty, a grzech pierworodny faktycznie jest karą ale jest to również WYBAWIENIE poprzez CIERPIENIE!

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Cz maja 11, 2006 12:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
akacja napisał(a):
Cichy uświadom sobie o co poszła tutaj ta dyskusja bo może nie czytałeś jej w całości.
Wyobraź sobie czystą, niewinną ,nieskalaną duszę dziecka wolną od grzechu żyjącą u Boga. Jest tak czysta jak dzieci wczesnokomunijne przyjmujące czystym sercem Jezusa. A z drugiej strony ludzi żyjących w świecie, którzy grzeszą ciężko i istnieje w pełni uzasadniona obawa że gdy umrą skażą się na wieczne tortury. I o to było przyczyną tej dyskusji.

Gdzieś w sercu jest pragnienie by właśnie mieć taką czystą, niewinną duszę dziecka a coś w tym przeszkadza, to jak ciężko żyje się w świecie, ile w nim zła i cierpienia.
Jest pragnienie bycia blisko Boga, chęć bycia nieskalanym od wpływów tego świata, uchronienia się od zła na tym świecie.
Stąd zrodziło się we mnie pragnienie że chciałabym umrzeć jako niemowlę by od razu cieszyć się radością Nieba i blisko Boga i zostałabym uchroniona od zła tego świata. Dlatego byłabym wdzieczna osobie ktora by to wtedy zrobiła.


A więc do dziełą...
Zrozumiałem dobrze co masz na myśli, więc teraz ujme to z innej strony...
Więc odpowiedz mi na jedno ważne pytanie, które podważy twoje błędne rozumowanie.
DLACZEGO. Powtarzam DLACZEGO Bóg wysyła na ten świat istoty które według ciebie powinny umrzec zaraz po urodzeniu, skoro Bóg wie że jak dorosną to będą bardzo grzeszyc??? Przeciesz Bóg wie co będą robic w przyszłosci... a jednak JEGO WOLA jest jedna...ma życ (np ty)!
Nie wysyła tych ludzi(ciebie) na inną planete gdzie niema tyle grzechów...Nie czyni nas ślepymi i głuchymi abyśmy nie mogli oglądac tego całego SYFU na ziemi? To dlaczego wolałabys zaraz umrzec wbrew woli Borzej? Po jakiego grzyba Bóg miałby nam dawac życie jak i tak niechcesz życ bo zgrzeszysz?

Odpowiedz mi jeszcze na to pytanie...
Czy nie uważasz że jakby Bóg rozumował tak jak ty, to by ci powiedział przed narodzeniem...
Nie pośle cię na świat ponieważ zamordujesz sąsiada...
A jednak posyła takich ludzi mimo że wie jakie będą tego konsekwencje...
Więc- JEżELI BóG TAK NIE POJMUJE JAK TY TO...TY TAK NIE POJMUJ

jak tego nie zrozumiesz to bardzo mi przykro, nie pojmuj to prostacko, pojmuj to jak BóG pojmuje...


przez jakiś czas mnie nie będzie
pa

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Cz maja 11, 2006 12:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 02, 2006 7:43
Posty: 82
Post 
cześć akacja
rzeczywiście nei czytalam całego wątku wiec odniosę sie tylko do Twoich ostatnich słów, jak będziesz miała ochotę to odpowiedz.
napisałaś:
"Stąd zrodziło się we mnie pragnienie że chciałabym umrzeć jako niemowlę by od razu cieszyć się radością Nieba i blisko Boga i zostałabym uchroniona od zła tego świata. Dlatego byłabym wdzieczna osobie ktora by to wtedy zrobiła."
co zrobila - zabiła Cię? a gdzie umiłowanie daru od Boga jakim jest życie? (bo rozumiem, że jesteś wierząca)
no i jeszcze jedno pytanie - chcesz być zabita przed czy po chrzście? o chyba jest coś takiego jak grzech pierworodny, w którym do nieba się nie idzie.


Cz maja 11, 2006 13:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
Do strofy i cichego ta sama odpowiedź:
Zawsze wydawało mi się że prawdziwe życie dopiero będzie w Niebie, że dopiero tam osiągniemy pełnię życia, a tu na ziemi na to oczekujemy. Przecież gdy umrzemy nadal będziemy żyli, będziemy żyli w Bogu!
Żyjąc na ziemi jesteśmy oddzieleni od Boga przez grzechy i to jest źródłem cierpienia że jest się daleko od Boga, ze nie życie nie jest pełne czegoś w nim brakuje, bo tylko w Nim można znaleść pełnię życia.
Bóg ukrywa się na ziemi, jest jakby jest za mgłą, nie doświadczamy w pełni Jego obecności, w pełni nie poznajemy Go tu na ziemi. Dopiero po śmierci ujrzymy Go takim jakim jest.
Bóg obdarza swoje stworzenia życiem, więc w Nim i przy Nim jako źródle mojego istnienia będę żyła wiecznie. I będzie to życie inne niż na ziemi. Żyjąc tu na ziemi odczuwam tą tęsknotę za Bogiem, którą dopiero będę mogła zrealizować w Niebie.
Dlatego śmierć małego dziecka wydaje mi się dostąpieniem łaski by od razu oglądać Boga i na uczcie Niebiańskiej spożywać Chleb Aniołów.
Może przez ten fragment Dzienniczka s. Faustyny bardziej mnie zrozumiecie:
Cytuj:
pociągasz mnie za sobą w niebiosa - a pozostawiasz mnie na ziemi, wlewasz w duszę moją tęsknotę za Tobą - a kryjesz się przede mną. Umieram z pragnienia, był połączyć się na wieki z Tobą - a śmierci nie pozwalasz by się zbliżyła do mnie


Cz maja 11, 2006 18:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
olfik napisał(a):
A jak ktos tego nie ma? Jak ktos na dzwiek tych slow powie sobie - 'czemu mam sie oszukiwac'? - Gosc ma problem? Nie nasza sprawa? Mogl byc bardziej naiwny? Pieklo czeka?

Nie wiem jak inaczej odpowiedzieć jak że zawsze można z ufnością przyjść do Jezusa Miłosiernego powierzając Mu swe lęki i obawy.
cichy napisał(a):
Nie mogłaś wybrac innej "drogi" i z konieczności urodziłaś się z grzechem pierworodnym ponieważ Bóg wiedział że popełnisz na ziemi grzech jak każdy...mniejszy lub większy, więc innej drogi nie miałaś... Zrozum to.
Gdybyś przez całe swoje życie była bez żadnego grzechu to wtedy dopiero bym cię poparł...dlaczego nie mogłaś sobie wybrac "innego stanu świadomości" jak to ująłem :)

Tak więc wolną wole nie mieszaj z koniecznością życia na ziemi z grzechem pierwszych potomków... Wolną wole rozpatrujemy w granichach czy grzech który popełniam, popełniam bo musze(ponieważ niema innej opcji) czy dlatego że tak mi się chce, naszłą mnie ochota...
Tak więc mamy skłonności do robienia zła i zapominania co dobre a co złe...ale to wcale nie oznacza że napewno popełnimy dany grzech...

Czytając różne propozycje rachunków sumienia za grzechy uważane są różne czynności, działania, myśli, słowa, czyny z dnia codziennego, czyli to co człowiek czyni na codzień. Czyli do grzechu człowieka skłania zycie, dopiero powstrzymując się od jakiegoś czynności czynionej normalnie w życiu człowiek okazuje wierność Bogu. Choćby nie wiem jak człowiek tego pragnął, jak głęboko zjednoczony był z Bogiem jednym aktem woli nie może sprawić że nie będzie grzeszył. Warunki życia dużo wpływają na popełnienia grzechów. Gdy będzie się żyło w seminarium, zakonie czy w warunkach rekolekcji - atmosfery ciszy i modlitwy gdzie zorganizowany plan dnia wypełniony modlitwą nie sprzyja popełnianiu grzechów natomiast gdy znajdzie się w normalnych warunkach życia człowieka to jak wygląda to życia stwarza okazję do popełnienia grzechu i jego uleganie. Ja mogę obecnie starać się być jak najbliżej Chrystusa Eucharystycznego, starać się unikać grzechu, ale nie mogę przewidzieć i mam obawę że na skutek nowych nieznanych mi okoliczności życiowych i znalezienia się w trudnej sytuacji życiowej zostanę skłoniona do popełnienia grzechu ciężkiego.
W końcu w czymś takim jak częsta spowiedź z tak zwanej pobożności, człowiek przeprowadza rachunek sumienia, jest to takie ćwiczenie duchowe w którym człowiek uczy się samooceny, analizowania i kontrolowania swojego postępowanie, gdy dostrzega i uświadamia w sobie zło dąży do zmiany tego postępowania, więc czyni zło ze swojej słabości, niezrównoważenia osobowości i emocjonalnej, z nieumiejętności kontrolowania nad sobą a nie z chęci sprzeciwu wobec Boga.
Ale ten wątek może być przeniesiony przez moderację to wskazanego tematu
cichy napisał(a):
Więc ogólnie - masz grzech pierworodny nie dlatego że nasi przodkowie zgrzeszyli a dlatego że Bóg WIEDZIAł że każdy z nas zgrzeszy, również ty, a grzech pierworodny faktycznie jest karą ale jest to również WYBAWIENIE poprzez CIERPIENIE!

Z tego co mi mówiono całe zło które się rozprzestrzenia na świecie jest skutkiem grzechu pierworodnego. Nowe rodzące się istoty ludzkie muszą ponosić jego skutki, odpowiadać za grzech pierwszych rodziców. Takie niewinne stworzenie ludzkie patrząc na całe zło tego świat wylewa w samotności łzy i jest za słabe by mu się sprzeciwić. Ponieważ slabi w tym świecie przegrywają aby nie zginąć musi aby być silne dostosować się do tego świata grzesząc tak jak mu pokazuje ten świat. I skazuje się w ten sposób na potępienie ale jak możesz mówić że wolną wolą skoro skłonił go tego ten świat.
cichy napisał(a):
DLACZEGO Bóg wysyła na ten świat istoty które według ciebie powinny umrzec zaraz po urodzeniu, skoro Bóg wie że jak dorosną to będą bardzo grzeszyc? Przeciesz Bóg wie co będą robic w przyszłosci... a jednak JEGO WOLA jest jedna...ma życ (np ty)!
Nie wysyła tych ludzi(ciebie) na inną planete gdzie niema tyle grzechów...Nie czyni nas ślepymi i głuchymi abyśmy nie mogli oglądac tego całego SYFU na ziemi? To dlaczego wolałabys zaraz umrzec wbrew woli Borzej? Po jakiego grzyba Bóg miałby nam dawac życie jak i tak niechcesz życ bo zgrzeszysz?

Nie wiesz że gdy człowiek umrze dopiero wtedy będzie w pełni oglądał Boga? Tu na ziemi tego nie może bo jest odzielony od Niego przez grzechy
Ten syf na ziemi jest dlatego że ludzie zostali wyganiu z raju gdzie cieszyli się bliskością Boga. Wolą Bożą jest aby żyć ale w źródle istnienia czyli w samym Bogu. Naturalną konsekwencją narodzin na ziemi jest śmierć.
A jedynie karmienie się pokarmem Aniołów i życie w Bogu, który jest źródłem istnienia da pełnię życia i sprawi że dusza będzie żyła w Nim na wieki.

Dlatego bez sensu jest że musimy na ziemi zajmować się sprawami tego świata, cierpieć z powodu zła tego świata i oddzielenia się od Boga i czekać nie wiadomo jak długo na objawienie się Boga i nas jak dzieci Bożych, które są do Niego podobne i będą w Nim żyć na wieki zamiast od razu dać życie w Jego bliskości.
strofa napisał(a):
a gdzie umiłowanie daru od Boga jakim jest życie? (bo rozumiem, że jesteś wierząca)

Jak już powiedziałam za pełne i prawdziwe życie uważam życie duszy w Bogu w Niebie na wieki.
Chyba żeby przyjąć argumentencję ateistów "jedno życie, jedna śmierć" korzystając z tego życia ile się da, biorąc z niego możliwie jak najwięcej bo kiedyś się skończy ale to wymagałoby uznania że nie ma Boga.

I prośba do Jotki by odpowiedziała na moje pytania odnośnie grzechu pierworodnego, dlaczego Bóg ukarał całą ludzkość, nawet potomków, ludzi którzy się jeszcze nie urodzili zostali obciążeni winą pierwszych rodziców nie dając im możliwości dokonania wyboru.


So maja 13, 2006 10:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
akacja napisał(a):
Czytając różne propozycje rachunków sumienia za grzechy uważane są
różne czynności, działania, myśli, słowa, czyny z dnia codziennego, czyli to co człowiek czyni na codzień. Czyli do grzechu człowieka skłania zycie, dopiero powstrzymując się od jakiegoś czynności czynionej normalnie w życiu człowiek okazuje wierność Bogu. Choćby nie wiem jak człowiek tego pragnął, jak głęboko zjednoczony był z Bogiem jednym aktem woli nie może sprawić że nie będzie grzeszył. Warunki życia dużo wpływają na popełnienia grzechów. Gdy będzie się żyło w seminarium, zakonie czy w warunkach rekolekcji - atmosfery ciszy i modlitwy gdzie zorganizowany plan dnia wypełniony modlitwą nie sprzyja popełnianiu grzechów natomiast gdy znajdzie się w normalnych warunkach życia człowieka to jak wygląda to życia stwarza okazję do popełnienia grzechu i jego uleganie. Ja mogę obecnie starać się być jak najbliżej Chrystusa Eucharystycznego, starać się unikać grzechu, ale nie mogę przewidzieć i mam obawę że na skutek nowych nieznanych mi okoliczności życiowych i znalezienia się w trudnej sytuacji życiowej zostanę skłoniona do popełnienia grzechu ciężkiego.
W końcu w czymś takim jak częsta spowiedź z tak zwanej pobożności, człowiek przeprowadza rachunek sumienia, jest to takie ćwiczenie duchowe w którym człowiek uczy się samooceny, analizowania i kontrolowania swojego postępowanie, gdy dostrzega i uświadamia w sobie zło dąży do zmiany tego postępowania, więc czyni zło ze swojej słabości, niezrównoważenia osobowości i emocjonalnej, z nieumiejętności kontrolowania nad sobą a nie z chęci sprzeciwu wobec Boga.

Opisałaś sytuacje które w duży sposób decydują o kształtowaniu się świadomości człowieka i zmieniają światopogląd...ale jest to stan całkiem normalny i nie wnosi nic nowego do głównego problemu który jest przedstawiony poniżej w cytacie, który już podważyłem...i jeszcze raz podważe...
akacja napisał(a):
Z tego co mi mówiono całe zło które się rozprzestrzenia na świecie jest skutkiem grzechu pierworodnego. Nowe rodzące się istoty ludzkie muszą ponosić jego skutki, odpowiadać za grzech pierwszych rodziców. Takie niewinne stworzenie ludzkie patrząc na całe zło tego świat wylewa w samotności łzy i jest za słabe by mu się sprzeciwić. Ponieważ slabi w tym świecie przegrywają aby nie zginąć musi aby być silne dostosować się do tego świata grzesząc tak jak mu pokazuje ten świat. I skazuje się w ten sposób na potępienie ale jak możesz mówić że wolną wolą skoro skłonił go tego ten świat.

nie, całe zło na świecie nie jest skutkiem grzechu pierworodnego. Grzech pierworodny bardzo utrudnia życie człowiekowi ponieważ nie pozwala widziec Boga, więc wprowadza niepewnośc czy istnieje, nie zawsze zauważamy co dobre a co złe itp.
Ale zauważ bardzo ważny fakt, który rozwieje wszelką wątpliwośc:
Adam i Ewa zgrzeszyli widząc Boga, wiedząc o nim że jest i będąc jeszcze bez grzechu pierworodnego, nie wstydząc sie nagości - a więc jescze bez g. pierworodnego... to wszystko wyjaśnia, że g. pierworodny nie jest całym sprawcą grzechu lecz jeszcze bardziej doprowadza do niego...

z braku czasu na reszte odpowiem innym razem

pozdrawiam szybciutko

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


N maja 14, 2006 11:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
cichy napisał(a):
Opisałaś sytuacje które w duży sposób decydują o kształtowaniu się świadomości człowieka i zmieniają światopogląd...ale jest to stan całkiem normalny i nie wnosi nic nowego do głównego problemu

Uważam, że są to istotne przesłanki mające decydujący wpływ na popełnienie grzechu i powinny być one uwzględniane.
cichy napisał(a):
nie, całe zło na świecie nie jest skutkiem grzechu pierworodnego.

Konsekwencją grzechu pierworodnego jest zło na ziemi, i także są inne konsekwencje których nie będę wymieniała z braku czasu. Cała ludzkość jest uwikłana w ten grzech
cichy napisał(a):
Grzech pierworodny bardzo utrudnia życie człowiekowi ponieważ nie pozwala widziec Boga, więc wprowadza niepewnośc czy istnieje, nie zawsze zauważamy co dobre a co złe itp.

Skoro przez grzech pierworodny nie możemy widzieć Boga to osoba który ciężko grzeszy nie ma pełnego poznania kim jest Bóg i nie będąc też pewnym czy wogóle Onjest dlatego jest to niesprawiedliwe bo nie ma ona pełnej świadomości że skazuje się na tak wielką karę jaką jest wieczne potępienie.
cichy napisał(a):
Adam i Ewa zgrzeszyli widząc Boga, wiedząc o nim że jest i będąc jeszcze bez grzechu pierworodnego, nie wstydząc sie nagości - a więc jescze bez g. pierworodnego... to wszystko wyjaśnia, że g. pierworodny nie jest całym sprawcą grzechu lecz jeszcze bardziej doprowadza do niego...

Nie rozumiem. Czyżby w grzechu pierworodnym chodziło o sex? Bo byłoby to wtedy logiczne że grzech przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.


Pn maja 15, 2006 5:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL