|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Piotr_1987
Dołączył(a): N wrz 18, 2005 20:11 Posty: 72
|
 Jak chcieć chcieć?
To pytanie pozornie jest głupie, ale w kontekście życia nabiera jednak pewnego sensu.
Co tu dużo mówić, jestem melancholikiem i narzekanie jest jakoś głęboko zakorzenione w mojej naturze. Do tego jeszcze chyba jakos sam nie chce dostrzegac tego piekna, ktore jest wokol mnie.
Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, że gdybym tylko chciał, tak naprawdę chciał oddać swoje życie Bogu i zrobić tych kilka wyrzeczeń, zapomnieć o pewnych przyjemnościach, to On odmieniłby moje życie i nadał mu nowy, lepszy sens, napełniłby mnie tym, o co Go proszę i dał mi siłę do życia. Tymczasem to jest tak, jak z tą moją melancholią - potrafię dostrzec radość i siłę do życia, ale zamykam się na to wszystko. Prawdopodobnie musi mi się bardzo nie chcieć, żeby dostrzec tą lepszą stronę.
Wiem, że jak smęcę sobie czy komuś - to nie ma to większego sensu, bo szczęście, dobro i miłość jest na wyciągnięcie ręki. Ale czy naprawdę ja ich chcę?
Jeśli ich nie chcę, to chcę ich chcieć. I stąd ten temat - jak mam pokonać samego siebie, zmienić nastawienie, chcieć znaleźć sens i przestać pływać we własnych łzach, własnym smutku?
Pytam o wszelkie sposoby, ale przede wszystkim chodzi mi o sposób duchowy...
|
Pn maja 01, 2006 17:24 |
|
|
|
 |
lukaszko
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 11:18 Posty: 10
|
Ostatnio czytałem cechy i wady melanchonika i takze dochodze do wniosku, że jestem po czesci melanchonikiem.
Dlaczego odpowiadam na ten post? Cztając to, dochodze do wniosku, ze po czesci czuje to samo, tylko z ta różnicą, że mimo smutki i cierpienia staram się rezygnoweac z własnych przyjemności, miłości takiej partnerskiej - chłopak i dziewczyna itp.
Kiedyś, kiedy narzekałem na to, że nie mam dziewczyny, nikt mnie nie kocha .Nie odpowiedziałem sobie także na to pytanie: Czy ja tego chcę?
Z jednej strony chciałem tego, ale z drugiej wiem, że jakby sie nadarzyła okazja bycia z kims szczęśliwym, to pewnie bym odmówił. Nie wiem dlaczego, bym odmówił, ale kjakby cos we wnetrzu mnie mówiło ,że to nie moja droga. Kiedy sobie myślę, ze wokół tyle radości i miłości, to zastanawiam się, dlaczego ja tego nie czuję. Czy cos ze mną jest nie tak?
Od pewnego czasu także rodzice zauważali, ze cos ze mna się dzieje i pytali dalczego ja chodze taki smutny. Zwykle mówiłem, ze nic takiego sie nie stało, ze tylko im się wydaje, ale w głebi duszy coś się działo. Na tą chwile ten smutek sie jakoś zmniejszył. nauczyłem się cieszyć z radości innych, kochać innych, a kontakty z dziewczynami to tylko i co najwyżej przyjaźń. Bardzo pomocna byla mi w tym modlitwa i rozmowa. U mnie była to szczera rozmowa z rodzicami. Czasem jednak nadal czuję się źle, cierpię duchowo, ale to chyba działanie szatana, który woła bym sie nie męczył tak. Przeciez wszystko jest przede mną. Muszę tylko rekę po to wyciągnąć. I ma rację, tylko że jest coś silniejszego, co mówi ze to nie dla mnie.
To było mniej więcej, jak było i jest u mnie.
Polecam codzienną modlitwę i musisz sobie jasno okreslić, czego od zycia chcesz, lub czego od Ciebie chce życie. Kiedy sobie szczerze odpowiesz musisz zaczac wprowadzac w zycie. I nie poddawaj sie, gdy po dłuższym okresie nic się nie zmieni, bo to wymaga dużo poświęconego czasu.
|
Pn maja 01, 2006 18:59 |
|
 |
wiewiurka
Dołączył(a): So kwi 29, 2006 11:50 Posty: 73
|
Odnosze wrażenie że jesteś nieśmiałym człowiekiem i chcesz czegoś ale się boisz. Że komuś to się nie spodoba albo co ludzie powiedzą nie patrz na ninnych tylko na to co ty chcesz. Przezwyciężaj niechęć i dużo rozmawiaj z ludzmi. A najlepiej z kimś bliskim kogo dobrze znasz i mu ufasz. A poza tym bądz cierpliwy i dochodz do wszystkiego małymi kroczkami. Nie wiem czy masz jakąś drugą połówke ale jak nie masz to myśle że powinieneś sobie kogoś takiego znaleść. Abyś miał dla kogo żyć i kogo kochać.
|
Wt maja 02, 2006 17:17 |
|
|
|
 |
ate
Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25 Posty: 384
|
Niestety nic co przyjemne nie przychodzi łatwo.Trzeba pracować nad soba,nad swoimi myślami,nad realizacja planów,marzen.Życie to ciągła nauka.Kto stoi w miejscu ten sie cofa...Melancholia jest tez wskazana od czasu do czasu ale nie można pozwolic aby zawładnęła nami całkowicie.
|
Pn maja 15, 2006 17:49 |
|
 |
Malowanka
Dołączył(a): N maja 07, 2006 16:00 Posty: 17
|
Zgadzam się z ate. takie rzecy nie przychodzą same, jeżeli faktycznie chcesz coś zmienić w swoim życiu to kwestia porządnej pracy nad sobą, małe są szanse że zdarzy się coś i nagle wszystko zmieni się o 180 stopni.Jeżeli nie umiesz sam wyzbyć się melancholii i szukania wyłącznie smętnych tematów do zagłebiania się w nie, to może warto popracować nad sobą pod okiem fachowca? Wtedy wiele rzeczy nabierze sensu i będziesz wiedział czy naprawdę chcesz i przede wszystkim czego chcesz. Bo najgorsze, moim zdaniem, to bierność i takie poczucie niemocy.
|
Pn maja 15, 2006 18:29 |
|
|
|
 |
Mirela
Dołączył(a): Śr mar 08, 2006 16:42 Posty: 29
|
Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, że gdybym tylko chciał, tak naprawdę chciał oddać swoje życie Bogu i zrobić tych kilka wyrzeczeń, zapomnieć o pewnych przyjemnościach, to On odmieniłby moje życie i nadał mu nowy, lepszy sens, napełniłby mnie tym, o co Go proszę i dał mi siłę do życia.
To jedno zdanie mnie zdumiało... ( pierwszy post )
1. Tych kilka wyrzeczeń, zapominanie o przyjemnościach- to nie jest takie kilka, to nie jest zapominanie... To ciężka praca, wysiłek, trwanie, umieranie by na nowo sie narodzić, a przede wszystkim ODPOWIEDź NA JEGO MIłOść ( i tutaj jest cały sens... to ma być odpowiedź z miłości za MIłOść)
2. Ciekawą człowiek jest istotą - dlaczego zaraz oczekujemy ,że otrzymamy?Trochę się postaram , będę próbowała/ próbował a jakos napewno sie uda , bo przecież Panie Jezu ja sie staram... To takie dziwne,że zaraz czegoś oczekujemy.
Z Panem Jezusem to tak jak z najbliższą Ci osobą , najpierw poznajesz, poznajesz, poznajesz , chcesz być z tą osobą coraz częściej,dużo rozmów, wzajemna ufność, doskonale się rozumiecie i nie wyobrażasz sobie chwilki bez siebie nawzajem
To długa droga , trudna ale możliwa do pokonania.
Zycze nam wszystkim jak najmniej upadków po drodze 
_________________ Mirela
|
Pn maja 15, 2006 21:43 |
|
 |
Sonia
Dołączył(a): N kwi 23, 2006 11:57 Posty: 11
|
Aby zmienić swoje nastawienie i po części swój charakter trzeba miec duzo wytrwałości.Ale z pomocą Pana wszystko jest przeciez możliwe. Moim zdaniem powinieneś spojrzeć na siebie z zewnątrz, tzn. wyobrazic sobie siebie siebie - tego smutnego chłopaka, ze wszystkim co go dręczy,co zabiera radość i wkurzyc sie na niego, dokładnie. Powinieneś zbuntowac sie przeciw temu co Cię ogarnia, przeciw temu wszystkiemu co w sobie smutnego widzisz i bez żalu po prostu zacząć z tym walkę,ale taka intensywną ,skupiając na tym całą swoiją energię.
I przede wszystkim tak jak stanąłeś prawdziwy przed samym soba taki też powinieneś stanąc przed Panem i to jemu oddać te wszystkie łzy. Ty nie muszisz płakać,On to zabierze ten niepotrzebny smutek,żal On to przemieni.Podziel sie tym z Jezusem a On Cie uleczy i da Ci siłę.Zaczynaj od malych usmiechów,myśl o jego milości która nie przeminie, która nie wacha się nawet gdy wszystk wali Ci sie na głowe, wtedy usmiechnij sie do Niego,a zobaczysz ze potem będzie coraz lepiej 
|
Wt maja 23, 2006 15:38 |
|
 |
małopolanin
Dołączył(a): Wt cze 13, 2006 8:48 Posty: 26
|
Z własnego doświadczenia wiem, że ilekroć miałem kłopoty z tym aby mi się chciało chcieć. To tak naprawdę miałem kłopot z cel, aby znaleźć motywacie do działania trzeba mieć jasno określony cel. Bez tego jest się w sytuacji tego osiołka z bajki, któremu w żłobie dano i siano, i owies. Biedak nie mógł się zdecydować co woli, no i nieciekawie się to dla niego skończyło. Nie warto mieć za wiele celów na raz. Zrobić jedną rzecz a dobrze
|
N cze 25, 2006 12:58 |
|
 |
pawis-66
Dołączył(a): Śr sie 17, 2005 20:23 Posty: 321
|
Żeby mi się chciało chcieć.
Szukanie kontaktu z Panem Bogiem wszystkimi możliwymi sposobami może być rozwiązaniem. Np. dobre rekolekcje (mam nadzieję że takimi będą te na które się wybieram).
Ja ostatnio trochę słuchałem ks. Pawlukiewicza np.ze strony www.rekol.prv.pl polecam.
Myślę, że trzeba wciąż próbować. Fakt że często nasze życie to pustynia i tak trudno znaleźć oazę. Ale warto próbować, nie będę odkrywczy mówiąc że bez wody się usycha.
_________________ Jezu, ufam Tobie
|
Pt lip 07, 2006 17:10 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
 Re: Jak chcieć chcieć?
Piotr_1987 napisał(a): Pytam o wszelkie sposoby, ale przede wszystkim chodzi mi o sposób duchowy...
Odnoszę wrażenie, że 'melancholia' to w tym przypadku taki kryptonim zwykłego lenistwa.
Sposobów jest kilka. Np. 'dobra' żona która potrafi zmobilizować do działania. Ale jest tu też pewna trudność: lenistwo może zablokować nabycie takiego dobrodziejstwa. W takim przypadku warto wyznaczyć sobie jakiś cel (na początek niezbyt trudny, by sukces był zachętą do bardziej ambitnego) i ścieżkę dojścia. I wziąć się w garść. Do roboty !
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
So lip 08, 2006 3:09 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|