WIST napisał(a):
Oczywiście zgadzam się ze stwierdzeniem Twoim Cyrylu że spowiedz wynika z potrzeby wewnętrznej. Natomiast sądzę że w przypadku dzieci nie na darmo mówi się o regularnym przystępowaniu do spowiedzi. W moim przypadku było to w pierwszy piątek miesiąca. W pewnym momencie odbiłem się od tego, aby uczestniczyć w spowiedzi nawet częsciej, ale z potrzeby serca. Faktycznie odczuwałem to jako pewien schemat, czyli nagrzesze w ciągu miesiąca i idę do spowiedzi, choć samej spowiedzi nie traktowałem przedmiotowo, to jednak nie mam gwarancji że przez takie myslenie przystąpiłem do komunii bez przystąpienia uprzednio do spowiedzi w imię schematu, że dopiero w najbliższy pierwszy piątek miesiąca.
Jednak jak napisała Jotka, w przypadku dzieci okreslenie wymagań może być potrzebne, ale nie może też zabraknąć tej istoty spowiedzi czyli ide z czymś, a nie ide bo nadszedł ten dzień. Dobrym jest wyrobienie nawyku spowiadania się, co oznacza raczej ciągłość tej praktyki, nie koniecznie równo co miesiąc, ale w ciągu miesiąca zawsze potrzeba się pojawi, nasi braci i sisotry już o to zadbają
Czyli generalnie to mógł być błąd, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą, nie róbmy przymusu, ale też nie pozostawiajmy tak ważnej rzeczy dziecku które dopiero uczy się porządku i pewnej obowiązkowości. Z czasem gdy przyjdzie większa świadomośc i odpowiedzialnośc zwiekszy się zakres wolności.
Moim zdaniem juz sam fakt, ze karteczki maja byc wklejone do zeszytku od religii narusza przepis, ze ocena z religii nie powinna byc ocena z praktyk religijnych.
O ile moze sie zgodzic z WISTem, ze dzieci warto przyzwyczajac do systematycznosci ogolnie, to mam pewne problemy z "zaliczaniem" comiesiecznej spowiedzi. Moim zdaniem prowadzi to do deprecjacji sakramentu. Czy my sobie zdajemy sprawe z sensu i celu tego sakramentu? Czy chodzi w nim o "wyczyszczenie" sumienia na nastepny miesiac, zeby bylo miejsce na nowe grzechy, czy o mozliwosc spotkania z Bogiem, ktory przebacza nam nasze najwieksze winy, ktorych nikt inny, a szczegolnie my sami nie potrafimy sobie odpuscic.
Pierwszym warunkiem powinno byc pojednanie z bracmi, jeszcze bez spowiedzi i do tego warto by dzieci wychowywac (jesli przyjdziesz przed oltarz itd). Grzechy powszednie (a mam wrazenie, ze u dzieci raczej o takie chodzi) odpuszczane sa przy Spowiedzi Powszechnej, Wyznaniu Wiary i wreszcie samej Komunii sw.
A karteczki i to jeszcze u mlodziezy i doroslych prowadza - moim zdaniem - w wielu wypadkach do profanacji i to dwoch (albo i trzech) sakramentow. Albo mozna w szczerej rozmowie wyjasnic sens spowiedzi i innych sakramentow, albo dojsc do wspolnego konsensu, ze oprzystepowanie tylko do spowiedzi bez wypelnienia innych warunkow Sakramentu Pokuty (w tym zadoscuczynienia i mocnego postanowienia poprawy) w danym przypadku nie ma sensu i nie udawac, ze cale spoleczenstwo jest katolickie. Jezeli chodzi o chrzest dziecka, to uznajemy, ze jedno z rodzicow (albo oboje) sa w gruncie rzeczy niewierzacy i rodzice chrzestni swiadomie przejmuja ich funkcje wychowania religijnego. Jezeli o slub, to jest ceremonial, kiedy jedna ze stron jest niewierzaca itd.
I zgadzam sie ze SweetChildem, ze - niestety - calosc nosi znamiona upadku, kiedy to system przed ostateczna katastrofa robuje wszystko kontrolowac. 20 lat temu bylo to niepotrzebne, a przynajmniej jeszcze nie tak rozbudowane.