A wszystko przez ten Episkopat...

Kolejny dzień przynosi kolejną, niemal identyczną sprawę. Tym razem zawalił się mur cmentarny, niszcząc nagrobki. Właściciel cmentarza - Kościół - ani myśli płacić!

viewtopic.php?f=36&t=30922

Ciekawe co na to nasz Johnny, który jakoś zaniemówił.

Nie doczytałeś - Stare Powązki są ubezpieczone.
A gdzie był kontrolujący konserwator zabytków, bez zgody którego nie wolno przeprowadzać remontów, zmian?

Pytanie czy ubezpieczenie obejmuje zdarzenia wynikłe z zaniedbania. Poza tym Gazeta pisze wyraźnie (najpewniej perfidnie, po lewacku, łże):

- Za groby odpowiada przede wszystkim rodzina. Są towarzystwa ubezpieczeniowe, w których można je ubezpieczyć, np. na wypadek aktów wandalizmu. Zarząd cmentarza nie może brać odpowiedzialności za każdy grób - mówi ks. prałat Rafał Markowski, rzecznik kurii.


Nie znam się na konserwowaniu zabytków, ale to chyba w gestii właściciela leży dbanie o zabytek i zgłaszanie konserwatorowi chęci wykonania niezbędnych prac? No ale może się mylę i to konserwator ma wskazywać kto kiedy i jak ma co remontować?

Policja ma z tym wiele wspólnego, bo zniszczenia nastąpiły bezpośrednio w trakcie wykonywania obowiązków służbowych.



Oczywiście, pod warunkiem, że nie czynił tego na rozkaz przełożonego. A gdyby jeszcze mu udowodnić, że tak sam z siebie zapragnął czyjąś głową pouderzać sobie o podłogę, to powinien w dodatku pójść siedzieć.

Specjalnie kupiłam gazetę, aby dowiedzieć się o co halo było z tą policją i akcją, gdzie poturbowali niewinnych ludzi.


Tak będzie Jajko- mimo że uszczypliwie do J99 tak napisałeś, to okazało się, że za koszty leczenia oraz szkody psychiczne zapłacą....PODATNICY, jeśli poszkodowani ich pozwą.
Toczy się postępowanie czy policja nie przekroczyła swoich uprawnień, ale to już poszkodowani nic na tym nie zyskają...

Tak więc- Jajko- policja TYLKO mówi piękne słowa, bo wie że są bezkarni i finansowo nic nie stracą. Nie dałeś więc dobrego przykładu, tylko antyprzykład

Policjant, który przekroczył uprawnienia i przez to kogoś skrzywdził, powinien sam pokryć szkodę (a nie podatnicy!). A jeżeli np. wziął łapówkę, to powinien sam z własnego majątku ją oddać - czy może Policja ma ją "oddawać" za niego??

Cóż, NIE WIEM jak będzie, ale wiem co powiedział rzecznik Policji - że nie uchylają się od odpowiedzialności. Ja rozumiem, że nikt nie chce ot tak płacić, zwłaszcza że nie wiadomo na ile szkody psychiczne i fizyczne wycenią sobie poszkodowani, ale przynajmniej Policja nie umyła rąk, tak jak robi to Kościół.

Nie chodzi o umycie rąk, tylko o pozwolenie, by sprawca szkody poniósł za nią odpowiedzialność.

Pozwolić zawsze można. Ale pomóc też.

Jajko- w poprzednich akcjach, gdy sytuacja była analogiczna- pomyłka policji, to zawsze konsekwencje finansowe były dla podatników, nigdy dla policji.
Tu jest sprawa z Łodzi- uznano, że policja miała prawo wtargnąć do mieszkania, choć to był zły adres, czyli bezkarni byli:
http://www.rmf24.pl/news-pomylka-antyterrorystow-do-trybunalu-w-strasburgu,nId,365843

Natomiast w oświadczeniu dotyczącym Katowic rzecznik nie powiedział o konsekwencji dla policjantów, ba- stwierdził, że procedury nie zostały naruszone, więc policjanci nie przekroczyli uprawnień( bo wtedy by nie mówiono o tym, że nie procedur nie dotrzymano). Owszem- odszkodowanie wypłaci państwo, a winni zostaną bezkarni- no może premii nie dostaną, czy coś w ten deseń mało bezbolesnego.
Podsumowując: znikoma odpowiedzialność za błąd
Procedury dochowane
kasę i tak wypłaci podatnik
czyli żadna strata

Ja nie bardzo widzę różnicę. Przecież Policja utrzymywana jest przez podatników właśnie. Ale co innego Kościół, przynajmniej teoretycznie.

Pytanie jak zachowywała się Policja - czy od początku wypierała się odpowiedzialności czy też przyjmowała choć jej część na siebie. O ile kojarzę, to za zniszczone mienie Policja wypłacała odszkodowania bez procesów, ale mogę się mylić. I nie kazała pozywać poszkodowanym akurat tego policjanta, który wywalił drzwi na kopach.

Jajko mylisz się. Są znane tylko 3 przypadki tragicznych pomyłek dotyczących pomyłki lokalowej. W 2 przypadkach był sąd. W 3-zobaczymy.
1. Łódź- podałam linka
2.Warszawa
3. Katowice- obecnie

Jak policjant przegra sprawę, to nie ponosi odpowiedzialności, nadal jest na swoim miejscu, a państwo płaci. Nic nie słyszałam, aby tamtego komendanta zwolniono czy coś w ten deseń...

Co by Ci dało, że usłyszysz ładną formułkę: "przepraszamy, jest nam przykro"- czy to sprawi, że poczujesz się w pełni usatysfakcjonowany? A jeszcze jak poprosisz o rozwiązanie sprawy "między nami"- to już usłyszysz: "powodzenia w sądzie".
Naprawdę jest to pokrzepiające dla ofiary w Twoim przekonaniu?

Nie znam żadnego przypadku, w którym policja bez sądu pomogłaby ofierze.

Zapewne nie znamy wszystkich przypadków, kiedy to Policja dogaduje się z poszkodowanymi bez sądów. No bo wówczas nie ma sprawy i nie ma o czym pisać. W każdym razie Policja ma procedury określające zasady wypłacania odszkodowania właśnie za pomyłkową demolkę:
http://gazeta.policja.pl/portal/997/100 ... 12011.html

Zwracam uwagę na terminy w których szkoda ma zostać naprawiona!

Zapłaci Policja. Nie sądzę, by Sejm uchwalił specjalny podatek na ten cel.


Czym innym jest odpowiedzialność karna czym innym cywilna.