Św Stanisław - jak wy postrzegacie ta postać
Autor |
Wiadomość |
kefas_piotr
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45 Posty: 1883
|
Najpierw przeczytaj żywoty świętych, a potem innych osądzaj jako nieuków, bądź sam sobie to powiedz....
poniżej opis życia i śmierci Świętego Stanisława:
Najdawniejszym i pierwszym źródłem do żywotu św. Stanisława są roczniki, czyli notatki według kolejności lat o najdawniejszych wydarzeniach, które za czasów arcybiskupa Arona (+ 1059) zostały przywiezione do Krakowa i które kontynuowano, oraz Katalog Biskupów Krakowskich. W obu tych dokumentach znajdują się daty rządów św. Stanisława i wiadomość o translacji (przeniesieniu) jego ciała. O św. Stanisławie pisze pierwszy historyk polski, Anonim, zwany potocznie Gallem (ok. 1112), i obszernie bł. Wincenty Kadłubek (+ 1223), który jako biskup krakowski mógł mieć informacje bliższe o swoim poprzedniku. Pierwszy, właściwy żywot św. Stanisława napisał dominikanin, Wincenty z Kielc, ok. 1240 roku, który służył jako podstawa do kanonizacji naszego męczennika. Stanisław urodził się w Szczepanowie prawdopodobnie około 1030 r. Podawane imiona rodziców: Wielisław i Małgorzata lub Bogna nie są pewne. Święty miał pochodzić z rodu Turzynów, mieszkających we wsi Raba i Szczepanów koło Bochni w ziemi krakowskiej. Wioska Szczepanów miała być własnością rodziny Stanisława i tam miał być grodek do niej należący. Studia swoje pierwsze odbył Stanisław zapewne w domu rodzinnym, potem być może w Tyńcu w klasztorze benedyktyńskim. Nie jest wykluczone, że dalsze studia odbywał zwyczajem ówczesnym gdzieś za granicą. Wskazuje się najczęściej na słynną szkołę katedralną wówczas w Leodium (Liege w Belgii), czy również Paryż. Święcenia kapłańskie otrzymał ok. roku 1060. Po powrocie do kraju biskup krakowski, Lambert Suła, mianuje św. Stanisława kanonikiem katedry. Na zlecenie biskupa Stanisław założył, jak się przypuszcza, Rocznik Krakowski, czyli rodzaj kroniki katedralnej, w której notował ważniejsze wydarzenia z życia krakowskiej diecezji. Po śmierci Lamberta (1070) Stanisław został wybrany jego następcą na stolicy. Wybór był zależny zwyczajem ówczesnym od króla Bolesława Śmiałego. Zatwierdził go papież Aleksander II. Konsekracja odbyła się jednak dopiero w roku 1072. Dwa lata przerwy wskazywałyby, że chodziłoby w tym wypadku o jakieś przetargi, których okoliczności bliżej nie znamy. O samej działalności duszpasterskiej św. Stanisława wiemy niewiele. Dał się poznać jako pasterz gorliwy, ale i bezkompromisowy. Pewnym jest, że w rodzinnej swojej wiosce wystawił kościół drewniany pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, który dotrwał do XVIII wieku. Dla biskupstwa nabył wieś Piotrawin na prawym brzegu Wisły. Jest bardzo prawdopodobnym, że wygrał przed sądem książęcym spór o tę wieś ze spadkobiercami jej zmarłego właściciela. Opowieść o wskrzeszeniu Piotra jest legendą. Jako biskup polecił pisać Kalendarz Krakowski. Na pierwszym miejscu jednak największą zasługą Stanisława było, że dzięki poparciu króla Bolesława Śmiałego, który go protegował na stolicę krakowską, udał się do papieża Grzegorza VII wyjednać wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej. W ten sposób raz na zawsze ustały automatycznie pretensje metropolii magdeburskiej do zwierzchnictwa nad diecezjami polskimi. Św. Grzegorz VII przysłał do Polski swoich legatów (25 IV 1075), którzy orzekli prawomocność erekcji metropolii gnieźnieńskiej z roku 999-1000 oraz jej praw. Prawdopodobnie ustanowili też oni na stolicy arcybiskupiej św. Wojciecha nowego metropolitę, którego jednak imienia bliżej nie znamy. W centrum zainteresowania kronikarzy znalazł się przede wszystkim fakt zatargu Stanisława z królem Bolesławem Śmiałym, który zadecydował o chwale pierwszego, a tragicznym końcu drugiego. Trzeba bowiem przyznać, że Bolesław Śmiały, zwany również Szczodrym, należał do postaci wybitnych. Popierał gorliwie reformy Grzegorza VII, przeprowadził wznowienie metropolii w Gnieźnie, ustalenie diecezji i hierarchii polskiej. Po zawierusze pogańskiej odbudował wiele kościołów i klasztorów. Sprowadził chętnie nowych duchownych do kraju. On też zaproponował wybór Stanisława na stolicę krakowską. Koronował się na króla i przywrócił Polsce suwerenną powagę. Gall Anonim tak opisuje morderstwo Stanisława: "Jak zaś król Bolesław został z Polski wyrzucony, długo byłoby opowiadać. Lecz to wolno powiedzieć, że nie powinien pomazaniec na pomazancu jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. Tym bowiem sobie wiele zaszkodził, że do grzechu grzech dodał; że za bunt skazał biskupa na obcięcie członków. Ani więc biskupa-buntownika nie uniewinniamy, ani króla mszczącego się tak szpetnie nie zalecamy". Z tekstu wynika, że Gall sympatyzuje z królem, a biskupowi krakowskiemu przypisuje wyraźnie zdradę. Nie można się temu dziwić, skoro kronikarz żył z łaski książęcej. Pisał bowiem swoją historię na dworze Bolesława Krzywoustego, którego Bolesław Śmiały był stryjem. Mamy jeszcze jedną kronikę, napisaną przez bł. Wincentego Kadłubka, który był uprzednio biskupem krakowskim - a więc miał dostęp do źródeł bezpośrednich, których my dziś nie posiadamy. Według jego relacji sprawy miały przedstawiać się w sposób następujący: "Bolesław był prawie zawsze w kraju nieobecny, gdyż nieustannie brał udział w zbrojnych wyprawach. Historia to potwierdza faktycznie. I tak zaraz na początku swoich rządów (1058) udaje się do Czech, gdzie ponosi klęskę. Z kolei dwa razy wyrusza na Węgry, aby poprzeć króla Belę I przeciwko Niemcom (1060 i 1063). W roku 1069 wyruszył do Kijowa, aby tam poprzeć księcia Izasława, swojego krewnego, w zatargu z jego braćmi. W latach 1070-1072 widzimy znowu króla Bolesława w Czechach. Podobnie w latach 1075-1076. Po śmierci Beli I w roku 1077 Bolesław wprowadza na tron węgierski jego brata, św. Władysława. Wreszcie wyprawa druga do Kijowa (1077) przypieczętowała wszystko". Wincenty Kadłubek pisze, że te wyprawy były powodem, że w kraju szerzył się rozbój i wiarołomstwo żon, a przez to rozbicie małżeństw i zamęt. Kiedy podczas ostatniej wyprawy na Ruś rycerze błagali króla, aby powracał do kraju, ten w najlepsze całymi tygodniami się bawił. Wtedy rycerze zaczęli go potajemnie opuszczać. Kiedy Bolesław wrócił do kraju, zaczął się okrutnie na nich mścić. Fakt targnięcia się na św. Stanisława w kościele, w czasie odprawiania Mszy świętej, świadczy najlepiej o tym, jak nieopanowany był jego tyrański charakter. Wincenty Kadłubek przytacza ponadto, że Bolesław nakazywał wiarołomnym żonom karmić piersiami swymi szczenięta. Kiedy król szalał, aby opór złamać, jeden tylko Stanisław miał odwagę według kroniki Kadłubka upomnieć króla. Kiedy zaś ten nic sobie z upomnienia nie czynił i dalej szalał, biskup rzucił na niego klątwę, czyli wyłączył króla ze społeczności Kościoła, a przez to samo zwolnił od posłuszeństwa poddanych. To zapewne Gall nazywa buntem i zdradą. Ze strony Stanisława był to akt niezwykłej odwagi pasterza, ujmującego się za swoją owczarnią, chociaż zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie go mogą za to spotkać. Autorytet Stanisława musiał być w Polsce ogromny, skoro według podania nawet najbliżsi stronnicy króla Bolesława nie śmieli targnąć się na jego życie. Król miał to uczynić sam. 11 kwietnia 1079 roku udał się Bolesław na Skałkę i w czasie Mszy świętej zarąbał biskupa uderzeniem w głowę. Potem kazał jego ciało poćwiartować. Zwyczajem ówczesnym bowiem ciało skazańca niszczono. Duchowni ze czcią pochowali je w kościele św. Michała na Skałce. Fakt ten jest dowodem czci, jakiej wtedy męczennik zażywał. Czaszka Stanisława posiada wszystkie zęby. To by świadczyło, że biskup zginął w pełni sił męskich. Mógł mieć ok. 40 lat. Na czaszce widać ślady 7 uderzeń ostrego żelaza, co potwierdza rodzaj śmierci, przekazany przez tradycję. Największe cięcie ma 45 mm długości i ok. 6 mm głębokości. Stanisław został uderzony z tyłu czaszki. Na wiadomość o dokonanym mordzie w tak ohydny sposób na biskupie, przy ołtarzu, w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, cały naród stanął przeciwko królowi. Opuszczony przez wszystkich musiał iść na banicję. Bolesław Śmiały usiłował jeszcze szukać dla siebie poparcia na Węgrzech u św. Władysława. Ten mu jednak odmówił. Zmarł tamże zapewne w 1081 roku. Istnieje podanie, że dwa ostatnie lata spędził król na ostrej pokucie w klasztorze benedyktyńskim w Osjaku (Jugosławia), gdzie też miał być pochowany. W 1088 roku dokonano przeniesienia relikwii św. Stanisława do katedry krakowskiej. Kadłubek przytacza legendę, że ciała strzegły orły, i o zrośnięciu się cudownym porąbanych części ciała. Kroki wstępne do kanonizacji św. Stanisława rozpoczął już św. Grzegorz VII. Sam jednak papież musiał wkrótce opuścić Rzym i iść na dobrowolną banicję. Potem Polska została podzielona na dzielnice (1138). Tak więc chociaż kult św. Stanisława istniał od dawna, to jednak jego kanonizacją zajął się formalnie dopiero biskup krakowski, Iwo Odroważ w 1229 r. On to polecił dominikaninowi Wincentemu z Kielc, aby napisał żywot Stanisława. Tego bowiem przede wszystkim żądał Rzym do kanonizacji. Sam biskup, bawiąc w Rzymie, gdzie starał się o wznowienie metropolii krakowskiej, poczynił pierwsze starania w sprawie kanonizacji Stanisława. Nie mniej energicznie sprawą kanonizacji zajął się biskup krakowski, Prandota. Zaprowadzono wówczas księgę cudów. W roku 1250 papież Innocenty IV wyznaczył do przeprowadzenia procesu specjalną komisję. Wynikiem jej pracy był sporządzony protokół, z którym w roku 1251 zostali wysłani do Rzymu mistrz Jakub ze Skarszewa, doktor dekretów, i mistrz Gerard, w towarzystwie franciszkanów i dominikanów. Wyniki komisji nie zadowoliły papieża. Wysłał do Polski franciszkanina, Jakuba z Velletri, aby ponownie zbadał księgę cudów i sprawdził, czy Świętemu cześć była oddawana nieprzerwanie. Po dokonaniu rewizji procesu w roku 1253 wyruszyło do Rzymu nowe poselstwo, do którego dołączono świadków cudów, zdziałanych za przyczyną św. Stanisława. Z nieznanych nam bliżej przyczyn stanowczy opór postawił kardynał Jan Gaetani, późniejszy papież Aleksander IV (1254-1261). Właśnie od procesu Stanisława wprowadzona została praktyka "adwokata diabła", którego zadaniem było wyciąganie na jaw wszystkich niejasności i zarzutów przeciw kanonizacji. Opór kardynała ostatecznie przełamano i dnia 17 września 1253 roku w kościele św. Franciszka z Asyżu papież Innocenty IV dokonał kanonizacji. Na ręce dostojników Kościoła w Polsce papież wręczył bullę kanonizacyjną. Wracających z Italii posłów Kraków powitał uroczystą procesją ze wszystkich kościołów. Na następny rok biskup Prandota wyznaczył uroczystość podniesienia relikwii Stanisława i ogłoszenia jego kanonizacji w Polsce. Uroczystość odbyła się dnia 8 maja 1254 roku. Stąd liturgiczny obchód ku czci Stanisława w Polsce przypada właśnie na 8 maja (w Kościele powszechnym na 11 kwietnia - dzień męczeńskiej śmierci). Św. Stanisław jest głównym patronem Polski (obok NMP Królowej Polski i św. Wojciecha, biskupa i męczennika); ponadto także archidiecezji gdańskiej, gnieźnieńskiej, krakowskiej, poznańskiej i warszawskiej oraz diecezji: chełmińskiej, lubelskiej, płockiej, sandomierskiej i tarnowskiej. Jan Paweł II nazwał go "patronem chrześcijańskiego ładu moralnego". W ciągu wieków przywoływano legendę o zrośnięciu się rozsieczonego ciała św. Stanisława. Kult Świętego odegrał w XIII i XIV wieku ważną rolę historyczną jako czynnik kształtowania się myśli o zjednoczeniu Polski. Wierzono, że w ten sam sposób - jak ciało św. Stanisława - połączy się i zjednoczy podzielone wówczas na księstwa dzielnicowe Królestwo Polskie.
_________________
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II
|
Wt maja 08, 2007 12:46 |
|
|
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
Cytuj: Najpierw przeczytaj żywoty świętych, a potem innych osądzaj jako nieuków, bądź sam sobie to powiedz....
Lol, a nie zauważyłeś, że to co wytłuściłeś nijak nie popiera tego co napisałeś.
1-nigdzie nie ma wzmianki o siekierze(jak już, to ewentualnie topór, a zapewne miecz- więc popiera to co ja powiedziałem)
2-nie ma dowodu, że rany czaszki zostały zadane przez samego Bolesława(znów poparcie moich i zaprzeczenie Twoich słów)
3-piszą, że kazał poćwiartować, a nie że sam porąbał- znów popiera moje słowa i stoi w opozycji z Twoimi
Przykro mi, że coś Ci nie wyszło. Trudno, może następnym razem bardziej przemyślisz i wstawisz tekst, który by mimo wszystko popierał Twoje słowa, a nie je obalał i przyznawał mi racje.
Pozdro.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Wt maja 08, 2007 13:10 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Leszek, Jan napisał(a): powtarzasz wyssane z palca zarzuty, które były gorliwie kolportowane za czasów komuny.
Powtarzasz bezmyślenie wszystko to co kler ci pod nos podrzuca.
O zdrajcy państwa polskiego św. Stanisławie pisano wśród polskich historyków już na początku XX wieku.
|
Wt maja 08, 2007 14:22 |
|
|
|
 |
Leszek, Jan
Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57 Posty: 2427
|
XX wiek to dosyć późno, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż św. Stanisław cieszył się uznaniem wśród Polaków już w XI wieku, a Bolesław Śmiały musiał umykać z kraju z powodu popełnionej zbrodni. Najwidoczniej owi historycy to jakieś patałachy, którzy drukowali własną historię, a nie tę opartą na faktach i dowodach.
|
Wt maja 08, 2007 14:31 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
Na Twoim miejscu Leszek bym się zastanowił kto jest patałachem, skoro uważasz, że ludzie silnie indoktrynowani przez kościół, których życie zostało niemal w całości podporządkowane ślepej religijności, odcięci od jakiejkolwiek nauki, w przytłaczającej większości niepiśmienni, których całym życiem była śmierdząca gnojem obora i kawałek ziemi, który pozwalał jakoś żyć, ludzie nie rozumiejący słowa ojczyzna czy niepodległość, którym ciężko w głowach było pomieścić, że za horyzontem coś jeszcze jest, ludzie którzy musieli mieć pismo święte narysowane, a i tak nie rozumieli go za bardzo, którzy zresztą zapewne nigdy nie mieli innych informacji o władcy niż to, że muszą taki i taki podatek zapłacić mogą cokolwiek wiedzieć o niebezpiecznej polityce, młocie i kowadle między którymi była polska, o tym jak rządzić państwem żeby było silne, niepodległe i liczące się w europie? Otóż nie, wstawali rano, podrapali się z nudów po jajkach i poszli do kościoła, bo tak trzeba, bo tak wszyscy robią(raczej nikt nie zastanawiał się dlaczego niby tak wszyscy robią), a tam wystarczyło, że klecha powiedział "król zabił świętego męża" i ogłupiona, niewykształcona, pozbawiona fantazji, czy choćby minimalnej wiedzy o fakcie, o prawdziwych powodach, o polityce na wysokich szczeblach, etc, ślepo we wszystko wierzyła.
Tak więc może usiądź, weź jakąś mądrą książkę i zastanów się czym się różnił XX wiek od XI, czym różniły się te dwa światy, czym różnili się ludzie, jaka była sytuacja i jak wreszcie wysilisz te szare komórki, dojdziesz do jakichś choć minimalnie inteligentnych wniosków, wróć tu.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Wt maja 08, 2007 14:50 |
|
|
|
 |
Leszek, Jan
Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57 Posty: 2427
|
[...] - Monika75
proponuję zapoznanie się z rzetelnym opisem sprawy św. Stanisława Biskupa i Męczennika.
http://www.wzks.uj.edu.pl/epi/2004/lha1 ... .html#gora[/i]
|
Wt maja 08, 2007 15:21 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
[...] - Monika75
I w linku widać dość dobrze i na podsawie źródeł, że Stanisław zdrają był. Słusznie zauważono z kroniki Galla Anonima "Stanisław dopuścił się zdrady" i "zdrada św. Stanisława nazywa się grzechem". List papieża również jak zauważono nie odnosi się do jakiegokolwiek potępienia skazania niewinnego, ale faktu, że zrobili to bez wiedzy papieża. Jednym słowem, przypomniał, że to on ma władzę nad biskupami i powinno się z nim takie rzeczy konsultować. Zatem nie zgłaszał zastrzeżeń do postawionych zarzutów, a jedynie do samej formalności, czyli pominięcia go w procesie decyzyjnym.
No i ostatecznie- Kadłubek pisze, że Stanisław bronił przestępców. Wstawił się za dezerterami, którzy poczęli dokonywać samosądów, łamiąc przy tym prawo, a król począł wyciągać z tego, zgodne z prawem konsekwencje. Stanisław starał się wystąpić przeciw niemu, czyli przeciw prawu, popierając i broniąc morderców.
Wszystko układa się w dość spójną całość wskazującą na faktyczną winę Stanisława, to że wystąpił przeciw prawu i był winny. Jedyne co jest tutaj przeciw Bolesławowi, to opinia niektórych, że kara była wymierzona słusznie, ale zbyt surowo. Co więcej podkreślają, że wygnanie Bolesława nie było spowodowane tylko skazaniem biskupa Stanisława.
A osobiście dodam- dura lex sed lex.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Wt maja 08, 2007 16:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A prawdę zna tylko Pan Bóg.
Historycy piszą:
http://historia.pgi.pl/smialy/php
|
Wt maja 08, 2007 17:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wszystkie posty zawierające słowa obraźlie i kpiące wobec osób wierzących, a także wszelkie wycieczki osobiste będa uwuwane w całości.
|
Wt maja 08, 2007 17:45 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
To co wiemy ze źródeł o św. Stanisławie i Bolesławie podsumował Piotr.
Król Bolesław urządzał sobie wojaże wojenne do ościennych krajów. Bez spektakularnych sukcesów zresztą. Lud i owczesne warstwy zamożne ponosiły tego wysokie koszty.
Państwo Piastów nie było jeszcze wtedy państwem jednolitym etnicznie, kulturowo, religijnie. Były różne separatyzmy. W pamięci wielu żywe było wspomnienie pogańskiej reakcji.
Biskup, w przeciwieństwie do króla i jego przybocznej gwardii (żyjącej z wojennych łupów i łupieżczych podatków), był cały czas na miejscu. Był dobrze poinformowany o tym co się dzieje. W trosce o los ówczesnego Kościoła (czyli wspólnoty wiernych) usiłował utemperować króla. To wywołało to co wywołało - zbrodnię. A w konsekwencji otwarty bunt poddanych i wypędzenie takiego władcy-zbrodniarza. Mimo jego zasług dla Kościoła.
Co też świadczy o tym, że wiara chrześcijańska nie była w tym czasie tak powszechna w kraju Lechitów, a Kościół nie miał takich wpływów, jak ahistorycznie sugeruje "A." pisząc "wystarczyło, że klecha powiedział...".
Nie wystarczyło.
To nie Kościół skazał zasłużonego króla na banicję, lecz gnębieni poddani.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Wt maja 08, 2007 20:31 |
|
 |
puchowy
Dołączył(a): Wt lut 14, 2006 13:10 Posty: 63
|
Stanisław Adam napisał(a): To nie Kościół skazał zasłużonego króla na banicję, lecz gnębieni poddani.
i dlatego zwany jest Szczodrym 
|
Śr maja 09, 2007 8:07 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
Cytuj: Co też świadczy o tym, że wiara chrześcijańska nie była w tym czasie tak powszechna w kraju Lechitów, a Kościół nie miał takich wpływów, jak ahistorycznie sugeruje "A." pisząc "wystarczyło, że klecha powiedział...".
Dziękuje. W ustach tak niedokształconego w historii człowieka jak Ty brzmi to niczym cudownie.
Prawda jest taka, że kościół miał silny wpływ na ludzi, którzy chrześcijaństwo łączyli z pogaństwem, ale podporządkowani byli instytucji kościoła. Do kościoła chodzili, bo chodzić musieli i z czasem okrzepła ta świadomość. Księża zazwyczaj byli jedynymi wykształconymi ludźmi w okolicy i nie dzielili się swoją wiedzą, tworzyli warstwę "elitarną", do której ludzie czuli pewien bogobojny szacunek, przez co mieli posłuch.
Zauważ Stanisławie oczywistą sprzeczność i głupotę w tym co napisałeś. Gdyby wiara chrześcijańska była tak marginalna jakbyś chciał to widzieć, to zabicie przez władce jednego księdza byłoby poparte przez większość ludzi i wygnania by nie było. Proste i logiczne, widać jednak nie potrafisz takich rzeczy dostrzec, no ale może do tego trzeba jakiegoś wykształcenia w tej materii.
Co więcej, Bolesław po powrocie ze swojej wyprawy zaczął po prostu karać zbrodniarzy. Chłopów- którzy grabili majątki panów i przy okazji pewnie niejednego zabili i niejedną zgwałcili oraz panów, którzy dokonując samosądu, zdezerterowali z armii i sami stali się zwykłymi zbrodniarzami. Tak więc Stanisław bronił zwykłych przestępców- widzę, że utożsamiasz ich z Kościołem?
Państwo piastów nigdy nie było jednolite etnicznie, kulturowo i religijnie. Ani wtedy, ani pod koniec średniowiecza, ani nigdy później. Więc takie spostrzeżenie jest conajmniej pozabwione sensu, przez swoją oczywistość.
Król Bolesław tak się składa, że był królem i właścicielem państwa i to pewnie z błogosławieństwem. Piszesz, że nie miał sukcesów? Jak to nie miał. Osadził na tronie węgierskim Gejzę I, podczas wyprawy na Ruś pomógł Izjasłowi odzyskać tron i to dwukrotnie. O tym, że walnie przyczynił się do odbudowy struktór kościelnych i zdobył koronę nawet nie warto wspominać. Jak więc widać, Twój kłamliwy zarzut nijak nie ma się do rzeczywistości.
Co do kosztów- taki jego przywilej, że jest władcą i może nakazywać różne rzeczy. Analogii współczenie nawet nie trzeba szukać- choćby bracia Kaczyńscy zabierający naszą kase na prowadzenie wojny w iraku, czy niejaki Giertych, co ostatnio wydał bagatela 3 miliony więcej publicznej kasy, tylko dlatego, że nie pomyślał o konsultacji ze specjalistami. A jakoś jeszcze nikt ich nie wygnał.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Śr maja 09, 2007 11:34 |
|
 |
Abditus
Dołączył(a): So kwi 08, 2006 19:22 Posty: 236
|
"A." przyznam, że problemem w interpretacji historii św. Stanisława jest chyba Twój światopogląd "A.", a nie prawda historyczna. Jak do tej pory zauważyłem, że atakujesz na tym forum to, co łączy się z Kościołem. Historykiem nie jestem, ale co do kultury i rzeczowości wypowiedzi muszę stwierdzić, że bardziej przekonuje mnie wypowiedź "Leszka, Jana", "Stanisława Adama" i "Kefasa_Piotra". Jeśli masz wykształcenie historyczne, to ideologiczność twoich wypowiedzi i ich forma dyskredytują Cię (przynajmniej na tym forum). A robienie analogii do braci Kaczyńskich i p. Giertycha świadczy o twoich intencjach i jest naciągniętą koloryzacją historii. Nie wiem ile masz lat, ale jak widać indoktrynacja komunistyczna posiała wielkie spustoszenie. Tak samo nieobiektywnie, bez wykształcenia historycznego - Abditus.
_________________ "Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą, przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie" (Ps 31, 4)
|
Śr maja 09, 2007 13:29 |
|
 |
kefas_piotr
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45 Posty: 1883
|
Dodam jeszcze do wypowiedzi Abditusa, że rozważanie historii sprzed 1000 lat i przekładanie jej na grunt dzisiejszy, jest ze wszechmiar szkodliwe i niepoważne, ponieważ ludzie tamtych lat nijak mają się do dzisiejszych. Gyby Gertycha jak wyżej podaje się jego nazwisko umocować w tamtych czasach, to prawdopodobnie byłby w kolejce do wygnania, ale jak wyżej napisałem, nie można tego porównywać więc rozdzielmy historię, którą nie da się poprawić, zostawmy codzienność którą możemy poprawić, a zajmijmy się tematem głównym.
_________________
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II
|
Śr maja 09, 2007 13:40 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
Więc muszę przyznać szczerze- opłakaną mamy oświatę jeśli coś takiego kogokolwiek przekonuje, nawet mimo tego, że większość z nich dała linki w których sami obalali swoje słowa. Fakty odnośnie Stanisława są następujące(sprawdź sobie w linkach które wymienieni przez Ciebie podawali bo właśnie tam to jest):
-po wyruszeniu armii chłopi postanowili się zabawić i zaczęli grabić włości rycerskie
-część rycerzy zdezerterowała z armii aby dokonać samosądu, łamiąc tym samym prawo
-Bolesław wrócił, zaczął zrobić z nimi porządek
-Stanisław najprawdopodobniej mu przeszkodził, a na pewno zawinił, gdyż źródła piszą o jego zdradzie i nazywają ją grzechem
-w takim razie Bolesław wyznaczył karę i jedyne co oburzało w tym fakcie autorów źródeł, to ich zdaniem zbyt wysoka kara, lub nie poinformowanie o wyznaczeniu kary, nikt nie zgłaszał sprzeciwu co do tego, że Stanisław na karę zasłużył
Tak mówią źródła i to nie cytowane przezemnie, ale przytaczane przez wymienionych przez Ciebie "znawców". Jeśli do kogoś to nie przemawia, to mogę go nazwać tylko ślepcem. A tak się składa, że od klilku postów nikt, kompletnie nikt nie potrafi obalić, czy nawet odwołać się do tego co piszę. Dla mnie wniosek jest z tego oczywisty, tak samo jak wnioski płynące z podanych faktów historycznych. A ponieważ jestem wykształcony w wyciąganiu wniosków i czytaniu źródeł, to mogę spokojnie powiedzieć, że mam znacznie większe kompetencje od większości tu wypowiadających się.
Cytuj: ak do tej pory zauważyłem, że atakujesz na tym forum to, co łączy się z Kościołem. To zacznij czytać jeszcze raz, bo srogo się mylisz.[/quote]
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Śr maja 09, 2007 13:49 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|