No i to są właśnie argumenty w wydaniu Pana medieval_mana... Masakra!

Na przyszłość: Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich wypowiedzi, i przedstawianie ich, po dokonaniu kosmetycznych zmian, jako własnych. Proszę zacząć samodzielnie myśleć, nauczyć się tworzyć własne teksty, a nie bezczelnie zżynać czyjeś.
EOT.

Możesz mnie zaskarżyć....

Specjalnie skopiowałem Twoją wypowiedź, żeby pokazać jak jest wypruta z jakiejkolwiek rzeczowości, skoro po podstawieniu jednej osoby za drugą, nie widać różnicy.
Taki zabieg to typowa parodia jako środek wyrazu.
Nie zabronisz mi stosowania parodii i wyśmiewania poprzez naśladownictwo.
Te same pseudo-argumenty, ktore stosujesz wobec mnie (i nie tylko) po odwróceniu stosują się także do Ciebie.
I to jest powodem Twojej irytacji.

Po prostu nie masz nic do powiedzenia, a kiedy wyszło to w mojej parodii, wpadłaś w zlość.

Konczę na razie, bo znowu dostanę ostrzeżenie od moderacji, choć ostrzeżenie za takie przewinienie jest nawet przyjemne.

Za 20 lat, a nawet dalej, zawsze będzie dla kogo odprawiać Mszę świętą!
Msza ma charakter wiekuisty, a więc w każdym czasie, nawet gdyby pozostała garstka wiernych Albowiem, w przyszłości, ale niekoniecznie, może się liczyć nie ilość, ale jakość wiernych.

Pamiętam swój pobyt, sprzed wielu lat w pewnym mieście, przy okazji odwiedzin rodzinnych..
W jednym z kościołów, byłam na Mszy, podczas której ks.proboszcz przemawiał do przygotowującej się młodzieży do sakramentu Bierzmowania. Niezadowolony z ich gorszącego postępowania, powiedział, że nie dopuści niektórych, że stawia na jakość, a nie na liczbę, czyli ilość...

A ja mysle, ze wlasnie Kosciol dla "pospolstwa" powinien sie skonczyc. Skoro jest Bog ktorego nalezy szanowac, nie powinno sie dopuszczac byle kogo (np. "niedzielnego katola") do komunii swietej.

Człowiekiem mający szatana za przewodnika ma za sobą dość miłą przeszłość i być może dość krótką miłą przyszłość. Lepszym przewodnikiem jest Bóg, który prowadzi człowieka przez ciernie, kamienie i osty, ale w kierunku tego prawdziwego szczęścia, trudniej dostępnego ale trwalszego. Później zostają tylko konsekwencje wyborów.

Nigdy nie wyśmiewam, ani tym bardziej nie uznaje się za lepszego od osoby która wybiera swingowanie czy jakiekolwiek formy folgowania sobie własnej seksualności. Myślę właśnie że dla takich osób za 20 lat będzie szczególna konieczność odprawiania w ich intencji mszy św. Samemu jest bardzo trudno walczyć z właśnie takimi przyzwyczajeniami - piszę z własnego doświadczenia. Przypuszczam że tak samo jak trudno jest zmienić podejście do życia takiej np Kropeczce, tak samo trudno jest mi zmienić swoje różne przyzwyczajenia.

Ty Panno_Funio też tworzysz pewne przyzwyczajenia które prawdopodobnie coraz mniej z czasem będą Cię cieszyć, a jeśli będziesz chciała je zmienić to pewnie poznasz jak cennym łupem jesteś dla szatana i dlaczego nasz Bóg jest Bogiem Miłosierdzia.

biznes-info->

Jeśli Pan tak uważa, to powinien Pan za tym przewodnikiem podążać. Ja przewodnictwem Jahwe nie jestem zainteresowana.


Nie zauważyłam by tego typu działania podejmowane przez katolików, miały jakiekolwiek znaczenie dla tych, których życie toczy się poza nurtem chrześcijańskim. Nie zauważyłam też, by na coś się przekładały.
Nie wydaje mi się też, by większość swingersów miała z czym walczyć. To jest ich sposób życia, zgodny z ich moralnością. Jeśli komuś jest z czymś dobrze i komuś to służy, to nie ma powodu by tego zmieniać. Zmienia się to, co człowiekowi nie służy.


A skąd, przepraszam, taki pomysł?


A dlaczego miałabym chcieć zmieniać coś, co jest dla mnie dobre, służy mi, i do tego daje dużo frajdy?
Wasz Bóg dla mnie nie jest atrakcyjny.

To są zwykłe reguły marketingu. Oferuje się promocyjny produkt najczęściej za darmo, lub niewielką opłatę, aby stworzyć odpowiednie przywiązanie do niego u klienta. Gdy to przywiązanie jest odpowiednio silne, kończy się czas promocji i wtedy trzeba płacić.

Można rzec że kiedyś ubijałem biznes z szatanem i marnie na tym wyszedłem. Mimo że rozumiem swój błąd, nadal spłacam swoje długi. Powiem więcej: straszny z niego oszust, dlatego gorąco odradzam takiego biznesmena.

biznes-info->

No cóż, tak to jest jak się coś plecie dla samego plecenia, bez totalnej znajomości tematu
Po pierwsze Panna Funia jest wyjątkowo odporna na te reguły marketingu. Zawsze wie czego szuka, a 'świetne' okazje nie mają u niej szans tylko dlatego, że są okazjami.
Po drugie, mówimy o moim życiu, o którym Pan generalnie nic nie wie, a już na pewno nie to, co mi jest potrzebne. Więc... rozsądniej będzie sobie takie teksty darować

A w interesach kieruję się własnym rozumem i sprawdzonymi informacjami. I tylko na tej podstawie dokonuję transakcji. Na płaszczyźnie na której ja działam, gdybym zamiast samodzielnie myśleć opierała się na słuchaniu takich doradców jak Pan, już dawno wyszłabym na tym jak Zabłocki na mydle Więc dziękuję, nie skorzystam

Panno_Funiu.
Jak wnioskuję to o czym pisze wyżej biznes-info jest teraz dla Ciebie niedorzeczne a nawet śmieszne. To dla mnie w pełni zrozumiałe - jesteś teraz na pewnym etapie życia i tyle.

Ważne, żebyś w momencie, w którym zaczną się dziać niepokojące rzeczy, umiała sobie przypomnieć choć cień tych rozmów i zastanowić nad tym, co to wszystko znaczy.
To tyle

Nie no, ręce opadają jak się znowu coś takiego czyta... Panowie to chyba mają jakiś poważny problem Po pierwsze dlatego, że tak Was zajmuje życie innych ludzi, po drugie dlatego, że tworzycie sobie jaką swoją dziwną wizję, którą próbujecie wciskać innym Wy chyba jesteście kompletnie nieświadomi tego, że życie większości ludzi ludzi toczyło się, toczy, i będzie się toczyć, na zupełnie innych zasadach i poza tym światem, który Wy sobie w swoich wyobrażeniach tworzycie
Ja już nie mam siły ani ochoty w tym tonie dyskutować, więc będzie krótko. Życie Panny Funi nie jest sprawą żadnego z Panów, więc proszę się ode mnie, delikatnie to ujmując, odfikać. I nie życzę sobie więcej żadnych sugestii odnośnie tego na jakim etapie życia jestem, co jest dla mnie dobre, itp. Pan Qwerty2011 nic o moim życiu nie wie, i nic w ogóle na mój temat nie wie. Wiec niech się przestanie 'mundrować', bo tylko się tym ośmiesza.
To wszystko.

Ale to jest przecież forum dyskusyjne, więc co mamy na nim robić?
Są różne rodzaje forów. To akurat związane jest z wiarą, więc i dyskusja toczy się wokół tych sfer, które uważasz jak widać za bardzo intymne i w zasadzie wolisz na ten temat nie dyskutować.

Ja to rozumiem, tylko zastanawiam się, po co wybrałaś takie forum? Można wejść na inne - o biologii, chemii, drzewach, zwierzętach. Tam nikt ie będzie poruszał tematów dla Ciebie drażliwych, a jeśli tak, będziesz mogła mieć do niego słuszne pretensje.

Dyskutować o wierze - jak najbardziej. Od tego tu wszyscy jesteśmy.
Na wtrącanie się w życie i osobiste sprawy Panny Funi, nie wyrażam zgody. Ani na to, ani na mądrowanie się obcego faceta z forum, który nic o mnie nie wie.

Jest to ryzyko, jakie podejmuje się wchodząc z piórem na forum religijne, albowiem, jak dobrze wiadomo, religia polega na regulowaniu życia ludzkiego w najdrobniejszych szczegółach, aż do osiągnięcia stanu całkowitej i absolutnej prawości. Włącznie ze szczegółami intymnymi.

Niemniej postulat popieram. Przywalanie się non stop do kogoś jest po prostu nudne.

Jeśli wchodzi się na forum jedynie w celu wymiany poglądów, nie będzie się odbierać, że ktoś usiłuje regulować Ci życie.
Ale gdy wchodzi się jedynie po to aby zademonstrować własne poczucie wyższości, każde zdanie można odbierać jako uwagi pod własnym adresem.

Lurker->

Masz rację, Lurkerze Chyba wszyscy z pewnymi sugestiami się liczymy wchodząc na takie forum. I chyba wszyscy też w dużej części przymykamy na nie oko, wdajemy się w jakieś tam delikatne dyskusje itp.
No ale jeśli ktoś nie zna umiaru, nie wie kiedy przystopować i zamęcza tym ciągle człowieka, w dodatku pozwala sobie notorycznie na sugestie jakoby on wiedział lepiej za nas i o nas niż my sami, to i cierpliwość zaczyna się wyczerpywać. Pora potrenować asertywne 'nie'

Alus->

Jeśli ktoś próbuje regulować komuś życie, to tak właśnie będzie się to odbierać, niezależnie od tego w jakim celu samemu wchodzi się na forum.

Tak, tak... poczucie wyższości... Jedyne co mnie ogarnia to kolejne poczucie niechęci, jak czytam znowu takie bzdury autorstwa Pani Alus...