Dostępne wbrew zakazowi. Ot cały Natanek!
Ja na szczęście nie daję sobie pomieszać w głowie niezrównoważonemu facetowi, który ma bezposrednia łączność z Jezusem, a poza tym ma obok siebie jakąś chorą babę ze zwidami i twierdzi, ze to Matka Boska.

Od dwóch tysięcy lat Kosciół trwa pomimo takich wariatów jak Natanek. Trwa dzieki temu, że normalni ludzie sa wierni swoim pasterzom...a wariaci wymieraja i mało kto o nich pamieta.
Tak tez stanie się z tym Waszym Natankiem...pójdzie w zapomnienie. Tylko szkoda, ze do tego czasu tylu ludzi zwiedzie na scieżke zła.

humalog, fora ci się pomyliły, ten poziom kultury to na WP.
A wracając do księdza Bonieckiego ( bo przecież o nim tu rozmawiamy, a nie o księdzu Natanku),to niezwykle trafny wydał mi się komentarz Kataryny :

http://kataryna.salon24.pl/361025,bonie ... hipokrytow

W kwestii zakazu wypowiedzi Kataryna się jednak myli : księdza Bonieckiego poproszono jedynie o niebieganie po tefałenach, do tego ten zakaz przełożonych się sprowadza.

Tako rzecze czcigodna Kataryna:
Bonieckiemu bliżej do Palikota i wibratora, niż do zakonu katolickiego i różańca.

Bez wątpienia ta skromna i niepozorna osoba ma potężny duchowy charyzmat
podobny do tego, jaki posiadał o. Pio, który miał wgląd w grzechy ludzkie i najskrytsze serca zamiary.
Objawienie to na wiarę zasługuje i najwyższe uznanie
(bo choć prywatne, to dla wspólnoty Kościoła niezmiernie przydatne).
Prorokini nasza nieśmiała wszak, więc do odwagi
wyrażania trudnej prawdy, skrytej przed prostaczkami, zachęcana być powinna.
Wszelkiego dobra i łaski życzyć tu trzeba na niełatwej drodze odpowiedzialnego powołania.

Elbrus, widzę, że marnujesz tu jakieś ukryte talenty panegiryczne.
Nawiasem nie odkrywasz nic nowego w treści.
Tusk też nie lubi Kataryny

Przeniosło, Elbrusie. Forma ponad treścią, więc nie do końca pojęłam przesłanie.
Podejrzewam, ale jeszcze nie wierzę, że bronisz prawa do swobodnej wypowiedzi niejakiego humaloga, a odmawiasz go Katarynie.

Dla ścisłości: wskaż źródło, bo nie jest to cytat z Kataryny.
Ksiądz Boniecki sam się opowiada, do kogo mu bliżej - do Palikota i wibratora, czy do zakonu katolickiego i różańca.
Publiczność tylko słucha i komentuje.
Na razie nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi.

Nie odmawiam prawa do swobodnej wypowiedzi nikomu,
a jeśli nie komentuję treści postów humanologa, to nie oznacza, że się z nim zgadzam.Ja chciałem skomentować to w ten sposób (jeśli nie zrozumiałaś przesłania),
że ocena Kataryny jest - delikatnie mówiąc - niesprawiedliwa i niezrozumiale daleko idąca.

Edytowałam wmiędzyczasie swój post:

Nie jest to cytat, dlatego tekstu nie opatrzyłem znakami " ",
ani nie umieściłamem w znacznikach [quote] lub [i].
Jest to moje dopowiedzenie i parafraza z pozoru ogólnej i niewinnej oceny.

Kataryna trochę zapędziła się w ostatnim akapicie (reszta znakomita). Nie sądzę, by ks. Boniecki choć przez chwilę pomyślał, że jest mu w Kościele nie po drodze. On po prostu pogubił się w potrzebie "dialogowania" ze światem, co świat bezwzględnie wykorzystuje.

Johnny99,
to nie są cytaty z Kataryny, jak słusznie zwróciła uwagę Oleksa57.
To są swobodne parafrazy Elbrusa.

A Kataryna potraktowała go, jakby był Tuskiem albo co najmniej Bartosiem.

Parafrazy parafrazami, ale o jakie inne strony mogło jej chodzić?
Może niekoniecznie o Palikota i zakon, ale nawet o chrystianizm (katolików) i satanizm (Nergala)!
Nie posądziłem jej więc o aż taką insynuację, która nie jest wykluczona - nie wiem, co miała na myśli.

Parafrazy-nie parafrazy, ale "prorokini" Kataryna dla co poniektórych biła będzie na głowę abp Michalika - zwłaszcza w konstekscie wypowiedzi o intronizacji
http://info.wiara.pl/doc/1001700.Abp-Mi ... tronizacji

Ja wiem, co napisała Kataryna i do tego się odniosłem.



Tak tak, ale sugerowałbym jednak, by skoncentrować się na wcześniejszej części jej wpisu.

Oto jest ostatni akapit z komentarza Kataryny o księdzu Bonieckim:

- i nie potrafię się dopatrzyć, w czym się zapędziła.
Co nie oznacza, że w innych tematach podzielam jej zdanie.

Konkretnie w tym:

Samemu Bonieckiemu współczuję. Pod koniec życia zorientował się, że oddał je instytucji, z którą się najwyraźniej nie bardzo zgadza, a ciągle jeszcze nie ma odwagi na jednoznaczne opowiedzenie się po stronie, do której mu bliżej.

Praktycznie wszystko tu jest nadużyciem:

1) w żadnym wypadku nie zgadzam się, że ks. Boniecki teraz właśnie się "zorientował", że cokolwiek jest nie tak z faktem, iż oddał życie Kościołowi,
2) nie zgadzam się, że ks. Boniecki "nie bardzo zgadza się z Kościołem" - co najwyżej ma wątpliwości co do niektórych konkretnych zachowań ludzi Kościoła w przestrzeni publicznej,
3) ks. Bonieckiemu zdecydowanie najbliżej jest do Kościoła, wielokrotnie jednoznacznie dawał to do zrozumienia i nigdy nie zabrakło mu w tym względzie "odwagi", nie też ma żadnych przesłanek, by sądzić, że coś się w tym względzie zmieniło,

Natomiast uważam, iż rzeczywiście powinien przemyśleć swoje ostatnie działania i to w szerokim kontekście całej idei "dialogowania", w której - moim zdaniem - jest zagubiony.