Proboszcz jednej z lubelskich parafii nie pozwolił wiernym zbierać w kościele podpisów pod listem w obronie dyrektora Radia Maryja. Jedna z parafianek poskarżyła się arcybiskupowi Józefowi Życińskiemu.
- W dramatycznych słowach opisuje mi, że ksiądz proboszcz nie chciał zarządzić zbierania podpisów w obronie ojca Rydzyka - mówił metropolita w swojej cotygodniowej audycji "Pasterski kwadrans" na antenie archidiecezjalnego Radia eR.


- Uważam, że bardzo słusznie zrobił - dodał arcybiskup. Zaznaczył, że kościoły nie są dobrym miejscem na zbieranie podpisów w jakiejkolwiek sprawie i w czyjejkolwiek obronie.

- Nie daj Boże, żebyśmy wprowadzali na teren kościołów nasze osobiste sympatie czy to partyjne, czy ideologiczne. Nas gromadzi w świątyniach nie ojciec Tadeusz, ale Jezus Chrystus - stwierdził arcybiskup. Dodał także, że ma wiele uznania dla proboszcza, który nie chciał, by na terenie jego kościoła zbierano podpisy w obronie dyrektora toruńskiej rozgłośni.

- Pragnę przypomnieć, że zasada ogólna, która obowiązuje we wszystkich kościołach, głosi, że nie wolno organizować zbierania żadnych podpisów bez zgody biskupa - wskazał metropolita lubelski, stwierdzając, że w tym przypadku żadnej zgody nie wydawał.

Abp Życiński powiedział także, że skoro księża nie są wyłączeni ze społeczeństwa, to rozstrzyganie oskarżeń wobec duchownych leży w gestii organów państwa. - Ci, którzy stwarzają wrażenie, że księża domagają się dla siebie specjalnych praw i specjalnych uprawnień, szkodzą Kościołowi i wywołują nastroje antyklerykalizmu - uważa metropolita.

- Nie zastępujmy Ministerstwa Sprawiedliwości ani sądów zbieraniem podpisów - zaapelował do wiernych arcybiskup.

Co do wypowiedzi arcybiskupa dla der Dziennik... smutne, że biskup uwiarygadnia swoim autorytetem brednie pismaków na niemieckim chlebie