Jajko tego nie wie, bo jego takie sprawy nie interesuja, tylko sensacje przyciagaja jego uwage, ze jest stanem absolutnie normalnym u wierzacych, a szczegolnie u swietych, ze maja "noc ducha". Taka noc przechodzila przed smiercia sw Teresa z Lisieux, taka noc przechodzil sam Jezus Chrystus.

Matka Teresa przed owa noca ducha trwajaca u niej latami miala zywe doswiadczenie Boga. Na tyle zywe, ze owo nieodczuwanie bliskosci Boga po tym, kiedy miala z Nim bliski kontakt bylo tym bardziej bolesne i trudne do zniesienia.
Na to dlaczego Pan Bog tak sie zachowuje sa oczywiscie wyjasnienia, najbardziej wiarygodne od osob, ktore przez taka noc przeszly i jednoczesnie bardzo proste: Pan Bog chce byc kochany ze wzgledu na siebie samego, a nie ze wzgledu na cukierki, ktore nam daje swoim poczuciem obecnosci.

Ale dla kpiarza-hejtera milosc jest pojeciem chwilowym, prawdziwa milosc nie istnieje, Boga nie ma, a jezeli jest to na pewno nie jest Kims kto moze kochac i to do szalenstwa i nalezy po prostu wszystko sciagnac do swojego poziomu zaby w blocie, zeby bylo milo, cieplo i wszyscy byli w takim samym brudzie jak hejter. Wtedy swiat jest znowu zrozumialy i... beznadziejny.

Dokładnie tak głosił, gdy był zdrowy, prezydent Chavez, w chwili zagrożenia życia w te pędy wyspowiadał się, przyjął Komunię św.
Bohaterscy ateiści gdy śmierć w oczy nie zagląda.

Eureka!!!!!!...lekarze odkryli cudowne leki uzdrawiające ludzi w agonii z rozsianego po całym organiźmie nowotworu.

Asienkka:

Odpowiem krociutko (strasznie przepity jestem i glowa mi peka). Czasami czytam inne fora. Wylacznie na tych religijnych wieczne narzekania. Jak ciezko zyc, jak to Bog opuscil, a przeciez Mercedesa mial dac. Za friko oczywiscie. Wiec mysle o jakiejs wadzie w podejsciu do swiata. Tym bardziej, ze na kazdym kroku smierc sie przypomina, "zycie po zyciu" w cieplych kalesonach, z cygarem i "kochana" tesciowa zmarla 20 lat temu.
Czlowiek mocno zestresowany jest gotow do kazdej glupoty. Lacznie z autokasacja.
Ateista sie mniej stresuje. Wie, zycie trzeba przebimbac, bo krotkie, bo potem nic.

Ale ś.p. prezydent chavez nie był ateistą. W Wenezueli istnieje państwowy kościół katolicki niezależy od Rzymu. Wielu polityków tego kraju przynależy do niego

Był za to dumnym chrześcijaninem a zarazem marksistą - ni kot ni wydra
http://wyborcza.pl/1,76842,8162974,Chav ... iolem.html

Ateista sie mniej stresuje. Wie, zycie trzeba przebimbac, bo krotkie, bo potem nic.
Misiek powiedzmy sobie szczerze że WYDAJE MU SIĘ ŻE WIE a to jest ogromna różnica.


i "kochana" tesciowa zmarla 20 lat temu.
To się odnosi akurat do mojego przypadku.

Niekoniecznie. Chrześcijaństwo i socjalizm łączą się w pewnym sensie.

dokładnie jak kot z wydrą

Czy był ateistą czy nie, to przecież nieistotne, Alus swoje wie... bo to pijak i złodziej bo każdy pijak to złodziej.

Ciemną stroną Matki Teresy zaszokowany jest nawet specjalista od żywotów świętych i wydawca magazynu jezuickiego w Stanach Zjednoczonych ks. James Martin - Nigdy jeszcze nie czytałem życiorysu świętego albo świętej, w którym byłaby mowa o tak mrocznej duchowości, jak tutaj. Poza tym nikt nawet nie przypuszczał, że mogła mieć jakiekolwiek wątpliwości .
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 39254.html

Mit niedoszłej Świętej obalają też naukowcy:
Utrzymywane w tajemnicy konta bankowe Matki Teresy i nierozliczone miliony dolarów ujawniają badania przeprowadzone przez naukowców z Kanady. Badacze zwracają też uwagę na brak odpowiedniej opieki lekarskiej oraz zachowania standardów medycznych i higieny w przytułkach prowadzonych przez Matkę Teresę. Stawiają tezę, że jej beatyfikacja została przeprowadzona dzięki skutecznej kampanii w mediach.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... =FB_Gazeta

Udawajcie dalej, że deszcz pada...

Oczywiscie najwazniejsze sa standardy medyczne i higieniczne, ktore doprowadzilyby do tego, ze przytulkow by nie bylo, a ... ludzie umieraliby dalej w brudzie i gnoju na ulicach.
To jest "milosierdzie" sterylnego, sytego i slepego na braci swiata Zachodu.

Dlatego owi naukowcy nigdy swietymi nie zostana, bo ich interesuja przepisy, ani ludzie.

A watpliwosci i noc wiary, nie swiadcza o braku wiary, badz o tym, ze ktos nie jest swiety. Swiety ma zupelnie inne kryteria, dla niewierzacych niezrozumiale.
To dla tych, ktorzy mysla, ze znaja sie na kryteriach swietosci i ze oni maja jakies prawo o nich decydowac. To nie UE, ONZ i nawet nie "nauka" decyduje o swietosci.

Tylku paru facetów w sukienkach na podstawie nieweryfikowalnych kryteriów

A co ci to przeszkadza?
Jak pare kobiet z jakies grupy uzna pania Nowicka i Srode za wzor cnot w walce o niepodleglosc kobiet to tez bedziesz protestowal? Ja nie, bo mnie to ani ziebi ani grzeje.

A kryteria sa dla wierzacych jak najbardziej weryfikowalne. Dla zaslepionych nienawiscia do wszystkiego - niestety - niedostrzegalne.

Tez uwazasz, ze lepiej byloby zeby ludzie dalej umierali samotni, w gnoju na ulicy, niz umyci, na matach na podlodze, pod dachem i z kims, kto przy nich byl?
To juz, do roboty i stawiac luksusowe szpitale dla umierajacych ale tak, zeby kazdy mial czysto, dostatnio i osobna opieke. I dla wszystkich ma starczyc - zadnego odsylania z braku miejsc.
Rozliczymy ciebie i Drapka tu na forum.

Kryteria te są naukowo i obiektywnie nieweryfikowalne. Ale mnie to zupełnie nie przeszkadza. Jest to dla mnie interesujące zjawisko socjologiczne.