Ojciec Bartoś zrzucił habit
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
zefciu, didimos - "ora i labora" mogą nie być zrónoważone także w prawosławiu - 55 mniszek to więcej niż 1 o. Bartoś
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 08259.html
|
Pt lut 09, 2007 16:31 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A czy ktoś z nas twierdzi, że w Cerkwi nie zdarzają się błędy? Nie chodzi o licytowanie się, gdzie jest więcej patologii. Ale o nazwanie patologii patologią. Zarówno postawa Bartosia jak tych mniszek jest patologiczna i nie ma sensu niczego tu wybielać.
|
Pt lut 09, 2007 21:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja nie wybielam i nie potępiam - gdy duchowny nie jest w stanie sprostać wezwaniu, i może przez to stać się powodem zgorszenia, lepiej niech przejdzie w stan cywilny..."Kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" (Mk 9,42).
Większą szkodę czyni kapłan, który nie potrafi poradzić sobie z celibatem, umiłowaniem dóbr materialnych i udaje, że głosi Słowo Boże.
Nie chodzi o ilość ale o jakość...trzeba być gorącym albo zimnym, bo letnich Pan wypluje z ust swoich.
|
So lut 10, 2007 0:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak. Ale od decydowania czy się jest zdolnym sprostać, czy nie jest nowicjat. Jak ktoś już złożył śluby, to widocznie był w stanie sprostać wyzwaniom, tylko później mu coś odp...
|
So lut 10, 2007 12:49 |
|
 |
Leszek, Jan
Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57 Posty: 2427
|
Zefciu, nieprawdą jest, że sam nowicjat wystarczy; to tylko wstęp. Formacja trwa przez całe życie i posiada różne aspekty w zależności od etapu życia zakonnika.
|
So lut 10, 2007 12:52 |
|
|
|
 |
marcin_jarzębski
Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 23:32 Posty: 988
|
nie rozumiem tej sprzeczki, zefciu ma rację,
_________________ zapraszam na blog Χριστιανος
|
So lut 10, 2007 13:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie twierdzę, że formacja obemuje tylko nowicjat, a potem mnich jest już superukształtowany. Chcę powiedzieć, że nowicjat to czas wystarczający aby stwierdzić problemy typu "za wysoki poziom testosteronu na celibat", "habit mnie gryzie", czy "w celi mam klaustrofobię". Jeśli ktoś jest w stanie wytrzymać w klasztorze te kilka lat, to jest też w stanie wytrzymać w nim całe życie. Jeśli więc ktoś porzuca zakon po złożeniu ślubów, to znaczy że nie kieruje nim jakiś poważny problem, o którym nie wiedział przed wstąpieniem i ślubami, tylko że nagle coś mu się pozajączkowało w systemie wartości.
|
So lut 10, 2007 13:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"zefciu ma rację" - gdyby Jezus był tak radykalny w ocenach, to Piotr, który przechodził przez 3 lata najwspanialszą formację u boku Pana, a powodowany strachem wyparł się znajomości z Chrystusem, nie miałby żadnej szansy uzyskać mianowania na głowę Kościoła.
Przypominam , że o. Baroś nie wyparł się wiary, wyszedł tylko ze struktur duchowieństwa w Kościele.
|
So lut 10, 2007 14:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie rozumiem. Jeśli Bartoś się nawróci i zrozumie swój grzech, to niech se zostaje i papieżem. Jednak według niego złamanie ślubów jest czynem chwalebnym i właściwym w świetle "nienowoczesności Kościoła". Piotr za swój czyn pokutował. Jezus nie czynił nigdy rozróżnienia między ludźmi ze względu na ciężar ich grzechu, ale na to, czy swój grzech wyznawali czy nie.
|
So lut 10, 2007 14:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"niech się nawróci i zrozumie swój grzech" - a skąd wiesz, że nie ma świadomości grzechu? i gdzie wyczytałeś, iż uważa swoją decyzję za "czyn chwalebny w nowoczesnym Kościele"? - bo ja wyczytałam:
- "To dla mnie trudna, ale konieczna decyzja".
Może konieczna, bo nie potrafił sprostać wymogom życia zakonnego i nie potrafił żyć w fałszu.
A kapłani sprzeniewierzający się swojemu kapłaństwu, nie żyjący w celibacie, gromadzący dobra materialne - są tacy, nikt tego zapewne nie zaneguje - nie łamią ślubów i nie trwają w grzechu??
A o. Bartoś swój grzech nie ma obowiązku wyznawać na forum publicznym - to tylko sprawa Boga i jego.
Smutne to dla każdego chrześcijanina, gdy jest świadkiem odchodzenia kapłanów - ale Jezusa też uczniowie opuszczali, a Judasz trwał...może lepiej gdyby takich Judaszów było jak najmniej.
|
So lut 10, 2007 15:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Spoko duchowość. Od dzisiaj zaczynam kraść, chlać i ciupciać wszystko co się rusza. Jak ktoś mi zwróci uwagę, to powiem iż to "trudne ale konieczne" i że "mam świadomość grzechu". Bo ja już nie mogę tak żyć w fałszu. Ja czuję jaki jestem grzeszny i jak wiele mam problemów duchowych. Po co mam udawać świętoszka? Weźmiesz mnie w obronę tak samo? Wszyscy Apostołowie, którzy mieli jakieś problemy wrócili. Ich świadomość grzechu doprowadziła do pokuty i jednak do sprostania wymaganiom apostolatu.
|
So lut 10, 2007 15:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"Tym, co najbardziej osobiste i niezbywalne w życiu każdego człowieka, jest zasługa cnoty i odpowiedzialności za grzech.
Grzech, jako akt osobisty, wpływa przede wszystkim na samego grzesznika: na jego relację z Bogiem, który jest prawdziwym źródłem każdego życia; oraz na jego ducha poprzez osłabienie woli i zmącenie rozumu", Jan Paweł II "List do kapłanów na Wielki Czwartek, 2002r".
Jak wynika z Twojej wypowiedzi - grzech o. Bartosia powoduje u Ciebie "osłabienie woli i zmącenie rozumu"...czy nie lepiej pomodlić się za grzesznika, aby Pan oświecił go łaską, zamiast pałać "świętym oburzeniem"?
Zło zwycięża się dobrem 
|
So lut 10, 2007 16:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja się modlę za niego. I nie tylko za niego. I niczego mi na szczęście nie mąci. Jestem w miarę utwierdzony w przynajmniej teoretycznej stronie duchowości i kiedy widzę taki wybryk widzę od razu, że powinienem go (czyn) potępić i nie brać przykładu. Niestety bywa wśród ludzi różnie. I wielu gotowych jest uważać czyn bartosia za heroizm, na którym warto się wzorować. Pismo Święte na licznych przykładach (od Eksodusu, przez Dawida, po Piotra i Pawła) uczy, że z grzechem należy walczyć, a za dokonane - pokutować. Przykład Bartosia uczy - masz problem z duchowością - przejdź z tym do porządku dziennego. Nie możesz sprostać wymogom duchowości - tym gorzej dla duchowości.
Dlatego ja będę się modlił gorąco za wszystkich grzeszników świata ze mną na czele. Ale zastrzegam sobie prawo do "świętego oburzenia", gdy ktoś przedstawia grzech jako wzór dla chrześcijanina. Wyznaję, że moje grzechy są z pewnością o wiele cięższe niż grzechy Bartosia. Ale ja moich nie podaję za wzór.
|
So lut 10, 2007 16:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiem, że wielu może czyn Bartosia traktować jako heroizm - istotne jest jak traktuje go sam zinteresowany, a nie wskazałeś mi jego wypowiedzi, że taktuje to jako chlubę i heroizm.
Przykład Bartosia nikogo nie uczy....nie on pierwszy i nie ostatni...niestety..
Tak - grzechem należy walczyć, potepiać - ale nie grzesznego człowieka.
"Grzech to zerwanie z Bogiem, a zatem akt nieposłuszeństwa stworzenia, które udrzuca, w każdym razie pośrednio, Tego, od którego pochodzi i który utrzymuje je przy życiu.
Dlatego grzech jest aktem samobójczym" Jan Paweł II "List...."
Czy zatem potępianie grzesznika jest pomocą czy dobijaniem "samobójcy"?
"Chrystus chciał, abysmy w życiu kierowali się miłosierdziem. To jest rdzeń Ewangelii", "Dives in misericordia" 1980.
|
So lut 10, 2007 17:09 |
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Do rozeznania powołania słuzy cały okres przed ślubami wieczystymi, nie tylko nowicjat.
Czyli dla zakonnika bedzie to (postulat), nowicjat, seminarium lub juniorat. Razem kilka lat (nawet do 7-8).
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr lut 21, 2007 7:57 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|