Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 9:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 206 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 14  Następna strona
 "po-jednanie" z lefebrystami? tylko z jakiej racji 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn kwi 30, 2007 2:22
Posty: 196
Post 
W tym temacie interesuący artykuł Koniec epoki kremówkowej

Cytuj:
Fala krytyki, która spadła na Watykan po pojednaniu z Bractwem św. Piusa X, teoretycznie związana jest z wypowiedziami lefebrystycznego biskupa Richarda Williamsona, który podał w wątpliwość przeznaczenie komór gazowych w obozach koncentracyjnych. Wyskok lefebrystycznego hierarchy został natychmiast jednoznacznie skrytykowany przez Watykan i samego papieża. Od poglądów Williamsona odcięło się Bractwo św. Piusa X, a i sam biskup przeprosił za swoją wypowiedź. Wszystko to powinno wystarczyć, aby zamknąć sprawę, ale nie wystarczyło. Wręcz odwrotnie – pojawiają się wciąż nowe wypowiedzi krytykujące... papieża. Tak jakby chciano samemu Benedyktowi przypiąć łatkę antysemity.

Tak naprawdę jednak nie o antysemityzm i nie o Żydów tu chodzi (choć oni sami łatwo dali się wykorzystać w tej nagonce), ale o zdezawuowanie papieża. Ostatnie decyzje Benedykta można bowiem odczytać jako podważaniem wielu posoborowych zmian i powrót Kościoła na pozycję surowego recenzenta liberalnego świata. A to wywołuje protesty.

_________________
Without our traditions, our lives would be as shaky as a fiddler on the roof


So lut 07, 2009 23:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Cytuj:
Dobra i zła wiadomość dla Kościoła
Zbigniew Nosowski 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 19:26

Benedykt XVI chciał skłonić lefebrystów do większego umiarkowania, tymczasem – w dużej mierze na skutek watykańskich zaniedbań – świat zobaczył w tej decyzji gotowość bezwarunkowego ich przygarnięcia

Niewiele potrzeba, by dobra wiadomość stała się złą wiadomością. Tak było w przypadku decyzji Benedykta XVI o zniesieniu ekskomuniki wobec biskupów z lefebrystycznego Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X.

Istotna teologiczna treść tej decyzji to dobra wiadomość. Zawsze przecież lepiej, gdy do kogoś jest nam bliżej niż dalej. Podziały, zwłaszcza sformalizowane, są w Kościele rzeczywistością tragiczną. Dążąc do widzialnej jedności chrześcijan w XXI stuleciu, trzeba było zaczynać od prób przezwyciężenia ostatniej schizmy XX wieku. Natychmiast jednak okazało się, że wielkoduszny gest papieża jest jednostronny, nie stawia lefebrystom wprost żadnych wymagań. Decyzja była też wysoce niejasna, co spowodowało olbrzymi wzrost napięcia w relacjach z Żydami. Zrozumiałe stały się obawy i niepokój zarówno o aktualny poziom pracy służb watykańskich, jak i przyszłościową wizję Kościoła. A to już nie są wiadomości dobre...

Watykańskie niejasności

Papieska decyzja – mimo że od dawna przygotowywana – została ogłoszona bez odpowiednich wyjaśnień. Nic dziwnego, że w komentarzach przypisywano jej różne znaczenie. Watykan nie może jednak mieć pretensji do mediów, że nie rozróżniają subtelności kościelnego prawa kanonicznego, skoro nawet eksperci długo różnili się w odpowiedziach na pytania, które mają w tej sprawie znaczenie fundamentalne. Jaki jest obecnie status kościelny bractwa? Czy odwołanie ekskomuniki oznacza już zakończenie schizmy lefebrystycznej? Czy jedność niepełna jest jednością? Jak daleko jeszcze do pełnej jedności? Czy czterej biskupi bezprawnie wyświęceni przez abp. Lefebvre'a są już ponownie biskupami Kościoła rzymskokatolickiego? Czy zatem ich wypowiedzi powinny być traktowane jako słowa autorytatywnych przedstawicieli Kościoła? Czy lefebrystyczni biskupi i księża pozostają suspendowani a divinis (czyli czy mają zakaz sprawowania posługi kapłańskiej)? Czy duchowni z Bractwa św. Piusa X mogą nauczać w środowiskach katolickich, np. w szkołach?

Wszystkie te kwestie – i wiele innych – powinny były zostać precyzyjnie wyjaśnione w stosownych watykańskich komentarzach opublikowanych jednocześnie z dekretem znoszącym ekskomunikę. Brak takich wyjaśnień skutkował chaosem i w samym Kościele, i wśród komentatorów, i w środowiskach zainteresowanych sprawą, jak Żydzi. Benedykt XVI chciał niewątpliwie swoją wspaniałomyślną decyzją skłonić lefebrystów do większego umiarkowania i powrotu do pełnej jedności z Kościołem, a tymczasem – w dużej mierze na skutek watykańskich zaniedbań – świat zobaczył w tej decyzji gotowość bezwarunkowego ich przygarnięcia.

Gdzie była kuria rzymska?

Cała sprawa jest smutnym przykładem niekompetencji niektórych wysokich urzędników Watykanu i kompletnego braku polityki informacyjnej. Ze zdumieniem czytałem, że zarówno sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, jak i kardynał odpowiedzialny za stosunki z lefebrystami dobrodusznie przyznają, że nie znali negacjonistycznych wypowiedzi bp. Williamsona, przygotowując dekret o zniesieniu ekskomuniki. Wiedzieli o tym doskonale dziennikarze watykaniści, a nie wiedzieli biskupi prowadzący dialog z lefebrystami? Wystarczyło przecież wpisać do internetowej wyszukiwarki kilka haseł, by się dowiedzieć, że Williamson od lat słynął z tego typu wypowiedzi, m.in. przekonywał swych wiernych do autentyczności „Protokołów mędrców Syjonu".

Gdzie była watykańska dyplomacja po transmisji wywiadu bp. Williamsona w szwedzkiej telewizji 21 stycznia, czyli w dniu podpisania papieskiego dekretu, ale trzy dni przed jego publikacją? Co robiły wtedy służby prasowe Stolicy Apostolskiej? Dlaczego przy ogłoszeniu dekretu nie zwołano choćby konferencji prasowej, na której kardynałowie mogliby obwieścić światu, że papieski akt miłosierdzia nie dotyczy wszystkich poglądów owych biskupów, a zwłaszcza Williamsona?

Autorytatywne wyjaśnienie watykańskie zostało opublikowane dopiero 11 dni po ogłoszeniu dekretu, co w czasach mediów elektronicznych znaczy: całą epokę za późno. W świeckiej instytucji po takiej kompromitującej wpadce na pewno kilka osób straciłoby stanowiska. Mało tego, kard. Dario Castrillon Hoyos – szef komisji prowadzącej rozmowy z lefebrystami – nadal utrzymuje, że „relacje z Żydami, tak jak zostały przedstawione w „Nostra aetate", nie stanowią punktu spornego". Nic bardziej błędnego! Owszem, bp Williamson jest niewątpliwie antysemitą w skali rzadko spotykanej. Kłopot jest jednak poważniejszy.

Chodzi o stanowcze odrzucanie przez zwolenników abp. Lefebvre'a teologicznej soborowej reinterpretacji stosunku Kościoła wobec Żydów i judaizmu. Przedstawiciele bractwa konsekwentnie twierdzą, że należy przedstawiać Żydów jako zabójców Chrystusa i (z tego powodu) lud odrzucony przez Boga. Przełożony polskich lefebrystów ks. Karl Stehlin wprost nazywa dialog katolicko-żydowski „zdradą Jezusa Chrystusa". Tu nie ma miejsca na kompromis w połowie drogi. Trzeba zażądać wierności nauczaniu Kościoła.

Partyzanci z wyboru

Z naiwności watykańskich urzędników zaczęli zresztą już jawnie drwić sami lefebryści.
Bp Bernard Tissier de Mallerais – jeden z czterech, z których zdjęto ekskomunikę – oświadczył z pychą w wywiadzie dla „La Stampa": „My nie zmienimy naszego stanowiska, mamy natomiast zamiar nawrócić Rzym, to jest przeciągnąć Watykan na naszą stronę".

Tego typu komentarze pokazują, że lefebryści nie zostali „wepchnięci do lasu" przez posoborowe reformy Kościoła – jak pisał w „Rzeczpospolitej" Michał Barcikowski („Czy lefebryści wyjdą ze szklarni", 27 stycznia 2009 r.). Ich radykalny język to nie krzyk rozpaczy partyzantów, lecz świadomy wybór postawy wyłącznego posiadacza prawdy: opowiedzenie się za konfrontacją ze światem, katolickim ekskluzywizmem, państwem wyznaniowym, odrzuceniem wolności religijnej i dialogu, wrogością wobec Żydów oraz ciągłością rozumianą jako niezmienność.

W myśl tej postawy to nie oni odeszli od Kościoła, lecz Kościół odszedł od prawdy. Takim językiem posługiwał się założyciel bractwa, a za nim wszyscy, dla których autorytet Lefebvre'a stał się ważniejszy niż soboru i papieża.

Warto przypomnieć, że w roku 1988 istniało już dwustronnie uzgodnione porozumienie regulujące status Bractwa św. Piusa X w Kościele jako organizacji na prawie papieskim, z ograniczoną kontrolą lokalnych biskupów. Negocjatorem ze strony Watykanu był wówczas… kard. Joseph Ratzinger. Abp Lefebvre podpisał nawet to porozumienie, lecz szybko zmienił zdanie.

Uznał, że dla ocalenia Kościoła Chrystusowego musi jednak bez zgody papieża wyświęcić nowych biskupów, aby bractwo mogło kontynuować walkę z „duchem Soboru Watykańskiego II" i „fałszywym ekumenizmem". Ta decyzja spowodowała ekskomunikę.

Rzecz jasna nie wszyscy miłośnicy mszy trydenckiej głoszą pełny zestaw wspomnianych poglądów. Ci jednak raczej opuścili już Bractwo św. Piusa X, przyłączając się do którejś z organizacji tradycjonalistycznych, które po schizmie Lefebvre'a powróciły do jedności z Rzymem.

Nieznane gesty Benedykta

Najsmutniejsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że wielkoduszność Benedykta XVI wobec tradycjonalistów powoduje, iż po raz kolejny pojawiają się zarzuty, że obecny papież jest przeciwnikiem dialogu z judaizmem. Owszem, zdecydowanie inaczej niż Jan Paweł II rozkłada on akcenty w kwestii dialogu międzyreligijnego – ale ta zmiana nie dotyczy stosunku do Żydów. Papież bowiem wyraźnie odróżnia stosunek do judaizmu (religii objawionej i korzenia chrześcijaństwa) od stosunku do pozostałych religii.

Zarzucanie Benedyktowi XVI niechęci do Żydów jest bezpodstawne. Watykańskie błędy – za które ostatecznie on odpowiada jako zwierzchnik całej struktury – sprawiają jednak, że takie zarzuty wciąż się pojawiają. Informacyjna nieudolność Watykanu skutkuje powszechnym przekonaniem, że po zmianie modlitwy wielkopiątkowej Benedykt XVI modli się tego dnia o nawrócenie Żydów, a tymczasem – zgodnie z posoborową liturgią, wraz z prawie całym Kościołem rzymskokatolickim – modli się on o to, by Żydzi mogli „wzrastać w wierności przymierzu" z Bogiem.

Benedykt wykonał też kilka przełomowych gestów wobec Żydów, które jednak pozostają właściwie nieznane. Wszystkie bowiem dokonują się na – typowym dla obecnego papieża – poziomie teologicznym, czego nie potrafią docenić i opisać współczesne media.

Benedykt XVI jest pierwszym papieżem, który pozytywnie cytował słowa Talmudu. Zaprosił rabina do zabrania głosu podczas synodu biskupów. Powiedział, że w przypadku św. Pawła nie należy mówić o „nawróceniu", bo już wcześniej był on człowiekiem gorliwie wierzącym. Mówił o Żydach jako ludzie pierwszego przymierza – a w kręgach katolickich używanie tego pojęcia (lub mówienie o Pierwszym Testamencie zamiast Starym Testamencie) często uważane jest za zbyt daleko idącą koncesję wobec Żydów...

Chybotliwa łódź Kościoła

Paweł Lisicki cieszył się na łamach „Rzeczpospolitej", że gest Benedykta XVI uprawomocnia zastrzeżenia wobec niektórych aspektów nauczania Vaticanum II i przyznaje miejsce w Kościele tym, „którzy odrzucają zmiany posoborowe". Dziwny to konserwatyzm, który upomina się o miejsce w Kościele na kwestionowanie autorytetu soborów powszechnych.

Całe szczęście jest inaczej. Słowa samego papieża i nota Sekretariatu Stanu z 4 lutego jednoznacznie wskazują, że dla Watykanu akceptacja nauczania ostatniego soboru jest koniecznym warunkiem przyszłego uznania Bractwa św. Piusa X i pełnej jedności. Co zatem dalej z lefebrystami? Zapewne dojdzie wśród nich do rozłamu. Bardziej umiarkowani – z bp. Fellayem, który ostatnio nawet publicznie nazwał Żydów „starszymi braćmi", na czele – wrócą do komunii z Rzymem. Radykałowie zaś nadal będą tworzyli jedynie słuszną alternatywę.

A co z całym Kościołem? Wierzę, że łódź Kościoła – chybotana, także od wewnątrz, sprzecznymi wiatrami progresizmu i tradycjonalizmu – zacznie odzyskiwać równowagę. Wszak nie jesteśmy w tej łodzi sami. Pan czuwa, nawet jeśli czasami wydaje się, że śpi...

http://www.rp.pl/artykul/259277.html


Najciekawszy jest cytat z jednego z tych biskupów, którzy dalej twierdzi - my mamy rację, a nie wy.

Gdzie tu jedność, wola dialogu :?:

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


N lut 08, 2009 9:08
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 12:05
Posty: 59
Post 
Po woli era kremówek odchodzi w zapomnienie.
Rolą urzędu nauczycielskiego jest głoszenie świętej ewangelii, zabieganie o jak największą liczbę czcicieli Boga, własnie poprzez nawracanie Kamala. Ewangelia to nie tylko epicki utwór który można poczytać do poduszki.
Rolą urzędu nauczycielskiego jest głoszenie nieskażonej wiary i tępienie pojawiających się błedów wewnątrz.
Na temat SVII polecam artykuł :

Cytuj:
Po to, by nauczanie Kościoła cieszyło się gwarancją nieomylności, niezbędne jest wyrażenie odpowiedniej intencji. Akt Magisterium musi być spełniony z intencją nauczania wiary lub moralności czy też potępienia błędu, rozstrzygnięcia kontrowersji etc. Przytaczając słowa kard. Biffiego, wykazaliśmy, że intencja ostatniego soboru różniła się od normalnych intencji soborów powszechnych Kościoła katolickiego. Konkluzja wydaje się oczywista: całkowicie uprawnione jest wyrażanie wątpliwości co do jego nauki. Cała współczesna teologia, podobnie jak encykliki ostatnich papieży, zostały zbudowane na ruchomych piaskach Vaticanum II. Nie zbudowano ich na opoce Piotra, ponieważ tym razem Piotr nie chciał nauczać, ale proponował; nie chciał zobowiązywać do posłuszeństwa, ale prowadził dialog; nie chciał posłużyć się gwarancją, daną mu przez Zbawiciela, by utwierdzać swych braci, kiedy ich naucza. A jednak właśnie tego rozpaczliwie potrzebuje dzisiejszy człowiek.

http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1272

_________________
Wchodźcie z katakumb, czcigodni biskupi Neron zgodliwszy. Krew na arenie obsycha. I tylko Chilon Chilonides, jak głupi na krzyżu zdycha.


N lut 08, 2009 14:37
Zobacz profil
Post 
"Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz, będzie rozwiązane w niebie" (Mt 16,19)...Jezus to zapewnienie odnosił do wszystkich kolejnych papiezy, a nie zagwarantował wybiórczo tylko w odniesieniu do papieża Soboru Trydenckiego lub papieża Piusa X, jak to usiłują przekonywać "zawsze wierni".


N lut 08, 2009 15:23
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Co do meritum racja - SVII nie skupiał się ani na formułowaniu definicji, ani na zwalczaniu herezji.

Cytuj:
A jednak właśnie tego rozpaczliwie potrzebuje dzisiejszy człowiek.


Niestety, nie macie monopolu na orzekanie, czego potrzebuje dzisiejszy człowiek. Jeżeli uznamy, że potrzebuje bezpiecznego schronienia, w którym nie będzie już musiał w ogóle myśleć, bo Święty Kościół przedstawi mu Całą Prawdę od początku do końca ( zaczynając od tego, że kto nie jest w Świętym Kościele, ten jest wysłannikiem Szatana ) - to wtedy Wasze działanie będzie uprawnione. Ale Wy żyjecie w świecie swoich wyobrażeń, a nie w rzeczywistości. Właśnie dlatego nienawidzicie Vaticanum II - bo odważył się zburzyć Wasz Święty Spokój, spokój tych, którzy już po prostu wszystko wiedzą, więc reszta jest tylko " nawracaniem ". Ja zaś należę do tych katolików, którzy nie chcą mieć świętego spokoju. Chcą zadawać pytania - np. czy naprawdę nie ma sensu czytać wspaniałych książek Heschela, bo on i tak pójdzie do piekła. Naprawdę to jest takie proste ? Dla kogo ? Bynajmniej nie dla mnie. Chcecie się przekonać czy to jest proste czy nie ? Jezus powiedział, że o cokolwiek poprosimy Ojca, dostaniemy. Więc o to proszę o worek złota z nieba. Nie dostałem. No więc jak - jest proste, czy nie jest ? Zastanawialiście się kiedyś nad tym ? Czy Wy w ogóle jesteście w stanie zadać swojej wierze jakiekolwiek pytania ?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn lut 09, 2009 10:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Wszystkim dedykuję cytat ze wspaniałej książki R.L.Bruckbergera ( dominikanina, bynajmniej nie nastawionego entuzjastycznie do VII ) " Dzieje Jezusa Chrystusa ":

" Człowiek doznaje pewnego uspokojenia i duchowego ukojenia, przekonuje sam siebie, że znajduje się całkowicie po stronie dobra, że sprawa, której broni, jest czysta, że przeciwnik czy nawet rywal jest zupełnie złym, niepoprawnym człowiekiem, że jego bezwarunkowe oddanie się zbiega się z tryumfem absolutnego Dobra. Tego rodzaju koncepcja zakaża wszystkie środowiska, można ją spotkać wśród inteligencji, a nawet wśród racjonalistów i materialistów, u polityków, duchownych, ludzi interesu i wojskowych. Jest ona potwornym trądem duszy sprowadzającym zanik moralnego osądu ".

Nie dopuśćmy do ponownego zakażenia Kościoła wirusem manicheizmu.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn lut 09, 2009 10:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 12:05
Posty: 59
Post 
Lefebrysta nie taki straszny
dobry wywiad:
http://www.liturgia.dominikanie.pl/dokument.php?id=2199

_________________
Wchodźcie z katakumb, czcigodni biskupi Neron zgodliwszy. Krew na arenie obsycha. I tylko Chilon Chilonides, jak głupi na krzyżu zdycha.


Pt lut 13, 2009 11:55
Zobacz profil
Post 
Piotr123 napisał(a):
Lefebrysta nie taki straszny
dobry wywiad:
http://www.liturgia.dominikanie.pl/dokument.php?id=2199

Zwłaszcza ostatnie zdanie o randze SWII i bezczelności teologów.
Według mnie ten wywiad wskazuje, jak daleko jest do pełnej jedności....jeśli wogóle będzie możliwa....


Pt lut 13, 2009 12:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Przecież z decyzji papieskiej jasno wynika, że ekskomunika NASTĄPIŁA, tyle, że została ŁASKAWIE ODWOŁANA. Po co mieszać od samego początku ?

Poza tym jeden fragment:

W nowym rycie najważniejsza jest nie hostia, ale kapłan gadający z wiernymi i wierni gadający z kapłanem. Przepraszam za tak mocne słowa, ale to jest widoczne. Oni nie są skoncentrowani na tym, co się właśnie dzieje, oni patrzą sobie wzajemnie na twarze.

Typowy przykład tradycjonalistycznego myślenia życzeniowego. A moja mama zapamiętała ryt trydencki tak, że ledwo widoczny ksiądz w przodzie coś tam dziwnego robi, a w ławkach starsze panie odmawiają różaniec, niespecjalnie tym zainteresowane. Ten ksiądz zdaje się naprawdę wierzyć, że wróci stary ryt, i od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ludzie nagle zaczną się " koncentrować " na mistyce Mszy. Przykro mi, tak łatwo nie jest..

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt lut 13, 2009 16:16
Zobacz profil
Post 
Johnny99 napisał(a):
A moja mama zapamiętała ryt trydencki tak, że ledwo widoczny ksiądz w przodzie coś tam dziwnego robi, a w ławkach starsze panie odmawiają różaniec, niespecjalnie tym zainteresowane. Ten ksiądz zdaje się naprawdę wierzyć, że wróci stary ryt, i od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ludzie nagle zaczną się " koncentrować " na mistyce Mszy. Przykro mi, tak łatwo nie jest..

Starsze osoby odmawiały Różaniec, te w średnim wieku "odprawiały" liturgię Mszy św z książeczek do nabożeństwa.
Młodzież i dzieci były najczęściej zainteresowane samymi sobą.
Jedyne co łączyło wiernych to śpiew pieśni.
Tak zapamiętałam z dzieciństwa Msze św.


Pt lut 13, 2009 17:13

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Poniższa opinia nie jest odosobniona, potraktujmy to , jako widzenie spraw z zewnątrz. Stąd reakcja np Zbigniewa Nosowskiego, który ma nieco inne poglady na Kościół. Ano, poczytajcie. Jest pytanie , czy Kuria rzymska nie zauważyła wywiadu, czy ktoś po prostu zadbał, żeby wywiad został niezauważony...... .


So lut 14, 2009 9:46
Zobacz profil
Post 
Jesli chodzi o kurie rzymska, to po ostatnich wydarzeniach powinno byc chyba jasne, ze ona dziala jak chce...
Gdyby tak dzialala jakakolwiek firma, to juz dawno by zbankrutowala, na szczescie KK nie jest "firma" tylko ludzka.
Najprawdopodobniej nie ma w Rzymie komorki, ktora przegladalaby prase i wywiady we wszystkich gazetkach na calym swiecie, bo nie ma takze komorki, ktora koordynuje wiadomosci posiadane juz przez rozne miejsca w Kurii i przekazuje je papiezowi, badz tylko przewodniczacym roznych komisji, ktorzy podejmuja decyzje. Gdyby mieli chocby okolnik, w ktorym sa najwazniejsze informacje z prasy (powaznej) dotyczace spraw koscielnych ( o swiatowych nie mowie), to taka wpadka jak teraz nie moglaby sie tam przydarzyc. Ale podobno czlowiek uczy sie na bledach...
A tak na marginesie, co by to zmienilo, gdyby Kuria rzymska ten akurat wywiad (z 10.02.09) zauwazyla?


So lut 14, 2009 11:06
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
A więc prasa i media jako " doradcy " Ojca Świętego ? Coś mi się to nie widzi.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So lut 14, 2009 11:52
Zobacz profil
Post 
Kto mowi o doradcach? Chodzi o informowanie, zeby nie bylo takich wpadek. Uwazasz, ze lepiej, zeby Ojciec Swiety wcale nie wiedzial, co osoby, o ktorych decyduje mowia i robia? Przeciez to nie on ma ta prase czytac (choc pewnie tez byloby dobrze, gdyby przynajmniej wloska wzial do reki).
A moze uwazasz, ze to dobrze, ze wewnatrz Kurii rzymskiej obieg prawdziwych i istotnych informacji nie dziala?
To juz nie te czasy, ze wystarczy decyzje Ojca swietego oglosic i wierzyc, ze nikt nie zapyta o powody, albo, ze wszyscy zrozumieja (badz przyjma) bo Papiez tak zadecydowal.


So lut 14, 2009 12:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Uwazasz, ze lepiej, zeby Ojciec Swiety wcale nie wiedzial, co osoby, o ktorych decyduje mowia i robia?


A Ty uważasz, że powinien zatwierdzać każdą ich wypowiedź ?

Cytuj:
To juz nie te czasy, ze wystarczy decyzje Ojca swietego oglosic i wierzyc, ze nikt nie zapyta o powody, albo, ze wszyscy zrozumieja (badz przyjma) bo Papiez tak zadecydowal.


A co to za problem, że ktoś się pyta albo nie rozumie ?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So lut 14, 2009 12:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 206 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL